Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nadzieja


Oxyvia

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 50
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

przyniosłam :)

Zuzanna
L. Cohen

(tłum. Maciej Zębaty)


W swe miejsce nad rzeką
Zabiera cię Zuzanna
Możesz słuchać plusku łodzi
Możesz zostać z nią do rana
Wiesz, że trochę źle ma w głowie
Lecz dlatego chcesz być tutaj
Proponuje ci herbatę
Oraz chińskie pomarańcze
I gdy właśnie chcesz powiedzieć
Że nie możesz jej pokochać
Zmienia twoją długość fali
I pozwala mówić rzece
Że się zawsze w niej kochałeś

I już chcesz z nią powędrować
Powędrować chcesz na oślep
Wiesz, że ona ci zaufa
Bowiem ciała jej dotknąłeś
Myślą swą

Pan Jezus był żeglarzem
Gdy przechadzał się po wodzie
Spędził lata na czuwaniu
W swej samotnej wieży z drewna
Gdy upewnił się, że tylko
Mogą widzieć go tonący
Rzekł - żeglować będą ludzie
Aż ich morze wyswobodzi.
Lecz zwątpił zanim jeszcze
Otworzyły się niebiosa
Zdradzony niemal ludzki
Jak kamień zapadł Jezus
W mądrość twą

I jeżeli chcesz z nim powędrować
- Powędrować chcesz na oślep
Myślisz - Chyba mu zaufam
Bowiem dotknął twego ciała
Myślą swą

Dziś Zuzanna za rękę
Prowadzi cię nad rzekę
Cała w piórach i w łachmanach
Z jakiejś Akcji Dobroczynnej
Słońce kapie złotym miodem
Na Madonnę tej Przystani
Są tu dzieci o poranku
Bohaterzy w wodorostach
Wszyscy dążą do miłości
I podążać będą zawsze
Gdy Zuzanna trzyma lustro

I już chcesz z nią powędrować
- Powędrować chcesz na oślep
Wiesz, że możesz jej zaufać
Bo dotknęła twego ciała
Myślą swą


:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

popatrz Oxy, jak fajnie ujęła to Zuzanna. ten wiersz (a zaraem jedna z moich ukochanych piosenek), nie opędza się ani od marzeń, ani od realnego gruntu. dotyka różnych odcieni uczucia miedzy ludźmi. nie jest ani słodko, ani niesłodko. pięknie zrobił tę dziwną więź międzyludzką- to wcale nei musi być Zuzanna (kobieta), bo spójrz również jest tam Jezus, ale przecież mozę być i zwykły Pan Stasiek z warzywniaka. że jeśli zdarzy sie prawdziwe dotknięcie - powędrujesz za nim, bo nie ma w spotkaniach ludzkich, czegoś równie cennego, jak odczucie dotknięcia, zrozumienia, choćby trwało jedną elektryzującą sekundę. jeśli wydarzy się, już jesteśmy dotknięci, a to się nigdy nie odwróci :)
nie można wrócić do stanu poprzedniego (niedotykalskiego)
Emil w pewien sposób zahaczył o tę myśl z "wymyśleniem" - w Zuzannie pod koniec łapie ja pierwsza strofa. tak niepewnie, ze sie czuje, ze to część jest nas, a część czegoś, co od nas większe, czegoś z wewnątrz i zewnątrz.
o matuś, idę, bo o Zuzannie mogłabym mówić dłuuugo, nudno i wytrwale (co gorsza hihi)

mam nadizeję, nie obrazisz sie, ze przyniosłam pod Twój wiersz, inny wiersz, ale chciałam tak poprzeć trochę przykładem, to, co Ci chciałam powiedzieć (proszę wybaczyć podwójne chcenie ;) )
:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Emilu, dziękuję Ci za przepięknie, poetycko napisany komentarz. Cieszę się, że pobudziłam w Tobie takie głębokie refleksje.
Niestety nie do końca się z tym zgadzam. Mnóstwo jest ludzi samotnych i nigdy przez nikogo nie kochanych, chociaż to nieprawda, że na to nie zasługują. Coraz więcej jest na świecie samotności. Popatrz chociażby, ile naprawdę fajnych, wrażliwych babek z tego Forum jest samotnych i bardzo cierpi z tego powodu - to widać w wielu wierszach i komentach.
Poza tym - co to za miłość, kiedy nie oczekuje się wzajemności? Nie bardzo to rozumiem. Dla mnie miłość to właśnie uczucie, które łączy ludzi, jest właśnie niczym innym, jak tylko wzajemnością (we wszystkim, co dobre i... złe).
Ale jeszcze raz dziękuję serdecznie za wizytę i przepiękny koment.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nata, dzięki, bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
A dlaczego cytowany wers zabrzmiał, jakby mi zabrakło pomysłu? On jest zgodny ze znaczeniem reszty wiersza. Sokół oskubany z piór przestaje być sobą, nie spełnia roli, jaką sokołom dała natura. Tak samo jest z miłością, która zderza się z realizmem i przestaje "szybować", spada twardo na ziemię - staje się "kalkulacją" - jak to napisała Dziewuszka w swoim komentarzu - lub po prostu ciężkim rozczarowaniem - jak w moim wierszu.
Fajnie, że wpadłaś do mnie. Do następnego! :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o, to fajne, może się przydać do tego wiersza :)
No przecie mój wiersz jest właśnie o tym!:

Nadzieja


[...]
Chodź poszukać, chodź ze mną – w tę nieczułość wzajemną,
tyle szansy przez tobą, ile jest jej przede mną,
trzeba tylko odwagi bez dna.
Do miłości stworzeni, zaufajmy marzeniom,
przecież są w nas, istnieją, ukochania w nas drzemią,
dość je zbudzić, uwierzyć i… dać.
[quote=dzie wuszka heh, no to wyszedł Ci taki pogląd, popierający małżeństwa aranżaowane. Oxy ;)
piszesz o pewnym 'podkreśleniu NAIWNOŚCI i BRAKU REALIZMU"
i jakoś dziwacznie wyobrażam sobie miłość przeliczającą posag, wiążącą morgi.
według mnie, w miłość wpisana jest i baśniowość wyobrażeń, i słodkie marzenie,
Słuchaj, Wuszka: realizm - to wcale nie kalkulacja w małżeństwie, to nie "przeliczanie na morgi" itd. Chłód i brak uczuć wcale nie jest realizmem. Jest chorobą, która - jak każda choroba - nieleczona musi się źle skończyć. O takiej chorobie mówi druga strofa mojego wiersza - o chłodzie i braku wiary w istnienie miłości.
A na przeciwległym biegunie tej choroby jest jej odwrotność: naiwna, "romantyczna" wiara w to, że miłość - to "baśniowość wyobrażeń, i słodkie marzenie", że ona zrobi się sama, że nie dotyka ziemi, że jest idealna i spływa na nas z niebios, bez udziału naszej świadomości i rozumu. To także choroba, która bez leczenia musi się źle skończyć - i o tym właśnie jest pierwsza strofa mojego wiersza.
Pośrodku między tymi chorobami jest miłość dojrzała i mądra, angażująca zarówno uczucia i marzenia, jak i rozum (np. empatię, [u]myślenie[/u] o potrzebach drugiego człowieka, [u]rozumienie[/u] jego dążeń, słabości, wad, zachowań, reakcji itd.).
Miłość głupia i oderwana od rzeczywistości, wierząca w ideały - w "królewny" i "rycerzy", w idealnych partnerów, w połówki wspólnej duszy, w szczęście bez granic i w wieczność bez kłopotów - to nie miłość. To tylko dziecinada.
Która często powoduje tak silne rozczarowania, że potem już człowiek w ogóle nie jest w stanie nikogo pokochać, izoluje się od tego "strasznego" uczucia, wygasza się na zawsze; a czasami takie rozczarowanie kończy się nawet samobójstwem.
A niestety taki wizerunek "miłości" ładuje się nam do głów od dzieciństwa za pomocą baśni oraz... poezji romantycznej. Skutki widać powszechnie i wszędzie dookoła.

To, o czym piszesz powyżej, to fascynacja. Rodzaj obsesji. Pięknej, tak, ale tylko obsesji, która w końcu mija (jeśli nie przejdzie w stan chorobowy). To nie jest miłość.
Miłość to uczucie spokojne, rodzinne; może istnieć tylko wtedy, kiedy znamy drugiego człowieka "na wylot" i potrafimy akceptować go razem z jego wadami i słabymi stronami. Nie oprócz tych wad, ale - [u]razem[/u] z nimi. Kiedy po latach bardzo bliskiej znajomości nie wyobrażamy sobie, że mógłby to być ktoś inny, z innymi wadami i przywarami, z inną brzydotą własną. Wtedy dopiero jest miłość.
I bynajmniej nie jest to lecenie na oślep. Nie może być.

Pokrzywdzenia - tak, ale czyjego?
Napisałam go po długiej, wielodniowej rozmowie z osobą, która odżegnała się od miłości i wszelkich bliskich związków z ludźmi, ponieważ z powodu młodzieńczego rozczarowania rozchorowała się psychicznie. Bardzo, bardzo jej współczuję. Dlatego powstał ten wiersz (i kilka innych).

Tego stwierdzenia w ogóle nie rozumiem. W co mi nie wierzysz? I dlaczego?

Wiersz "Zuzanna" nie ma nic a nic wspólnego z moim wierszem. Ale skoro o nim mowa, to ja też nie osądzam uczuć ludzi, bo one po prostu są takie, jakie są - a są reakcją na świat zewnętrzny.
Ale uczucia nie muszą oznaczać naiwności - to dwie całkiem różne rzeczy.
Mam wrażenie, że poczułaś się osobiście osądzona i dotknięta. Przepraszam, nie chciałam wywołać takiego efektu u nikogo.

Zuzanny - w Sofię? Gdzie Ty to widzisz?! Czym ja ślepa? Ożesz przekurwa!... ;-D

I ja czmokam, życząc zdrowia oraz dojrzałej, naprawdę wielkiej miłości do końca. :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o, to fajne, może się przydać do tego wiersza :)
No przecie mój wiersz jest właśnie o tym!:

Nadzieja


[...]
Chodź poszukać, chodź ze mną – w tę nieczułość wzajemną,
tyle szansy przez tobą, ile jest jej przede mną,
trzeba tylko odwagi bez dna.
Do miłości stworzeni, zaufajmy marzeniom,
przecież są w nas, istnieją, ukochania w nas drzemią,
dość je zbudzić, uwierzyć i… dać.
[quote=dzie wuszka heh, no to wyszedł Ci taki pogląd, popierający małżeństwa aranżaowane. Oxy ;)
piszesz o pewnym 'podkreśleniu NAIWNOŚCI i BRAKU REALIZMU"
i jakoś dziwacznie wyobrażam sobie miłość przeliczającą posag, wiążącą morgi.
według mnie, w miłość wpisana jest i baśniowość wyobrażeń, i słodkie marzenie,
Słuchaj, Wuszka: realizm - to wcale nie kalkulacja w małżeństwie, to nie "przeliczanie na morgi" itd. Chłód i brak uczuć wcale nie jest realizmem. Jest chorobą, która - jak każda choroba - nieleczona musi się źle skończyć. O takiej chorobie mówi druga strofa mojego wiersza - o chłodzie i braku wiary w istnienie miłości.
A na przeciwległym biegunie tej choroby jest jej odwrotność: naiwna, "romantyczna" wiara w to, że miłość - to "baśniowość wyobrażeń, i słodkie marzenie", że ona zrobi się sama, że nie dotyka ziemi, że jest idealna i spływa na nas z niebios, bez udziału naszej świadomości i rozumu. To także choroba, która bez leczenia musi się źle skończyć - i o tym właśnie jest pierwsza strofa mojego wiersza.
Pośrodku między tymi chorobami jest miłość dojrzała i mądra, angażująca zarówno uczucia i marzenia, jak i rozum (np. empatię, [u]myślenie[/u] o potrzebach drugiego człowieka, [u]rozumienie[/u] jego dążeń, słabości, wad, zachowań, reakcji itd.).
Miłość głupia i oderwana od rzeczywistości, wierząca w ideały - w "królewny" i "rycerzy", w idealnych partnerów, w połówki wspólnej duszy, w szczęście bez granic i w wieczność bez kłopotów - to nie miłość. To tylko dziecinada.
Która często powoduje tak silne rozczarowania, że potem już człowiek w ogóle nie jest w stanie nikogo pokochać, izoluje się od tego "strasznego" uczucia, wygasza się na zawsze; a czasami takie rozczarowanie kończy się nawet samobójstwem.
A niestety taki wizerunek "miłości" ładuje się nam do głów od dzieciństwa za pomocą baśni oraz... poezji romantycznej. Skutki widać powszechnie i wszędzie dookoła.

To, o czym piszesz powyżej, to fascynacja. Rodzaj obsesji. Pięknej, tak, ale tylko obsesji, która w końcu mija (jeśli nie przejdzie w stan chorobowy). To nie jest miłość.
Miłość to uczucie spokojne, rodzinne; może istnieć tylko wtedy, kiedy znamy drugiego człowieka "na wylot" i potrafimy akceptować go razem z jego wadami i słabymi stronami. Nie oprócz tych wad, ale - [u]razem[/u] z nimi. Kiedy po latach bardzo bliskiej znajomości nie wyobrażamy sobie, że mógłby to być ktoś inny, z innymi wadami i przywarami, z inną brzydotą własną. Wtedy dopiero jest miłość.
I bynajmniej nie jest to lecenie na oślep. Nie może być.

Pokrzywdzenia - tak, ale czyjego?
Napisałam go po długiej, wielodniowej rozmowie z osobą, która odżegnała się od miłości i wszelkich bliskich związków z ludźmi, ponieważ z powodu młodzieńczego rozczarowania rozchorowała się psychicznie. Bardzo, bardzo jej współczuję. Dlatego powstał ten wiersz (i kilka innych).

Tego stwierdzenia w ogóle nie rozumiem. W co mi nie wierzysz? I dlaczego?

Wiersz "Zuzanna" nie ma nic a nic wspólnego z moim wierszem. Ale skoro o nim mowa, to ja też nie osądzam uczuć ludzi, bo one po prostu są takie, jakie są - a są reakcją na świat zewnętrzny.
Ale uczucia nie muszą oznaczać naiwności - to dwie całkiem różne rzeczy.
Mam wrażenie, że poczułaś się osobiście osądzona i dotknięta. Przepraszam, nie chciałam wywołać takiego efektu u nikogo.

Zuzanny - w Sofię? Gdzie Ty to widzisz?! Czym ja ślepa? Ożesz przekurwa!... ;-D

I ja czmokam, życząc zdrowia oraz dojrzałej, naprawdę wielkiej miłości do końca. :-)

jeśli rzeczywiście masz poczucie, ze ogarnęłaś uczucie miłości i potrafisz ocenić, co nią jest,m a co nią nie jest,
jeśli rzeczywiście rozpoznajesz i umiesz wyłuskać wszystkie jej składniki, to ja gratuluję, Oxy. piszę to najzupełniej serio. wobec tego, jesteś w stanie uniknąć wszelkich pułapek, zawodów i znaleźć kształt dokładnie taki, o jaki chodzi
ja natomiast nie zdobywam się na taką pewność, możliwe, zę to dlatego znajduję takie kształty, jakie do mnie przychodzą,a jak to mówią, darowanemu koniu się nie patrzy w migdały ;)

na Ps:
wiersz Zuzanna ma wiele wspólnego z Twoim wierszem, bo jest także o formule miłości :)
gdzie jest przemiana w sophię? tam, gdzie nie ma już zuzanny, a jest "ona" w ostatniej strofie. tam gdzie sie cielesność zaciera a wyodrębnia dotyk, tam gdzie się to wszystko scala :)
natomiast mam nadzieję, zę nie potraktowałaś mojej przynoski, jako jakiegoś zarzutu, chciałam Ci pokazać po prostu wiersz o miłości, w którym mimo pewnych kroków, jest miejsce na mnóstwo odcieni i niepewnosci, bez ustawiania granic, z mozliwościami różnych dróg.

co do rozmowy z osobą która odżegnała się od miłosci, mam nadzieję, zę jeszcez całego swojego życia nie ogarnęła, bo widzisz np u mnie we wsi staruszkowie się pokochali, i to po tyyylu latach. i najpierw sobie ludzie robili z nich podśmiechujki, jak on na rowerku pod las zapierniczał dziań w dziań, a teraz ludzie przywykli, a oni zostali razem ;)
dlatego w połowie, a nawet przed samym finiszem, chyba jeszcze sie nie wie na pewno ;) bo kto wie, moze na samym koniuszku życia wszystko zmieni sie diametralnie? ogląd pogląd i wygląd? ;))

spadam, pa :))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aha, zastanawia mnie ejszce naiwność- potrafisz naprawdę wyznaczyć granice naiwności? a nie sądzisz, zę czasem to, co zewnątrz wygląda na naiwność, nią nie jest?
albo własne poczucie naiwności swojej, wynika z naszego stanu ducha? a także ze zmiennych parametrów otoczenia?
pokaże na obrazku:

A. ona mówi kocham cię darowuje mu czapkę w mróz - on bierze te czapkę, milczy, ogrzewa sobie uszy (ona w tym czasie marznie)- on zwraca jej czapkę (teraz ona sobie ogrzewa) - on uśmiecha się czule, mówi kocham cię - odchodzą w stronę zachodzącego słońca na wieki razem (złączeni cudownym uczuciem podzielenia się)

B. ona mówi kocham cię darowuje mu czapkę w mróz- on bierze czapkę, milczy, ogrzewa sobie uszy (ona w tym czasie marznie) - on zwraca jej czapkę (teraz ona sobie ogrzewa) - on uśmiecha się czule, mówi 'musze się z tobą pożegnać, to jednak nie to' - ona nakłąda czapkę i już do końca ma poczucie zrobienia z siebie idiotki


Z oddali:

ciotka 1 - jacyż oni są zakochani!
ciotka 2 - jakaż ona głupia!

wiesz, to takie mieszane uczucie patrzenia na coś z zewnątrz, wewnątrz, oczekiwań, chęci, szczerości i tego, co tam się w środku kotłuje. bo i w historyjce A i B, mogą mieć różne w srodku poczucia. ;) a kto wie, czy ten z historyjki A, nie pasożytuje na niej, a ten z historyjki B, po prostu wie, ze to niedobrze jeśli bedą razem.
a cioctki, cóż one widzą, te ciotki ;) widzą wszystko, ale w zasadzie nic

oczywiscie przejaskrawiłam i poucinałam pewne odcienie, na potrzebę opowiastki.
buziaki :D

już więcej nie mam na ten temat niczego do powiedzenia, bo ja właściwie, oprócz tego, ze nie mam pewności, jaką prezentuje wiersz, to już nic więcej nie wykombinuję, ani też do swej niepewnosci przekonywać nie myślę, bo rzecz chyba w tym, by dążyć do pewności, a nie niepewności, wiec to byłaby krecia robota :))

papa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i ja mam swoją wielką miłość :)
nie wiem, jak to bywa z końcami, bo to można dopiero na końcu stwierdzić,a się jeszcze nigdzie nie wybieram, na żadne końce ;) (coby mi tu trumny nie szykować!)
ale na razie jest wielka i niesamowita, codziennie uczę się jej na nowo i codziennie mnie zadziwia :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zgadzam sie w zupełności.

Czyu widzisz w tym jakąś pewność niezbitą?:

No to po co jesteśmy – rzeczywiści, boleśni,
po co tutaj bez sensu, jak poeci bez pieśni,
gdy już dawno za nami jest maj?
Skoro tutaj jest piekło, to czy gdzieś tam, za rzeką,
za tym Styksem burzliwym, za Tartarem, daleko,
czy tam musi być też jakiś raj?

Chodź poszukać, chodź ze mną [...]


Gdzie widzisz moją pewność, że posiadłam wszelklie tajemnice i wiem, z jakich składników zrobiona jest czyja miłość? Aśka! Naprawdę myślisz, że jestem taka naiwna???

Natomiast tego, co Ci napisałam na ten temat, czym miłość na pewno nie jest, a czym jest - tzn. uczucia + rozum - tego akurat jestem pewna.

Fajnie, że masz znowu swoją miłość, bardzo się cieszę i Ci gratuluję. (Zresztą słyszałam o tym parę miesięcy temu z poczty pantoflowej, i dobrze, że plotki okazały się prawdziwe). ;-)))
Jestem pewna, że w tej gorącej miłości używasz także rozumu:

No właśnie.
I nie sądzę, żebyś przez to uważała, że posiadłaś wszystkie tajniki miłości, ani też, żebyś była wyrachowana, ani, żebyś aranżowała ten związek.
Żaden z tych elementów nie występuje też w moim wierszyku ani w odpowiedziach na Twoje zarzuty.

Buziaki, Ymynnyczko ma! ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Trzeba - nie trzeba, różne są gusta i poetyki. To piosenka, a nie wiersz na miarę epoki. Musi się ją dać śpiewać i musi być prosta.
Zresztą nie widzę tak znowu wielu wierszy akurat na ten temat (czy może raczej z takim sposobem widzenia tematu). Jeśli więc forma nie jest nowatorska, to przynajmniej spojrzenie nie tak bardzo wyświechtane. :-)
Dzięki za wgląd i opinię.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj Oxy, Oxy, dzielisz, kategoryzujesz, pokazujesz, co nią nie jest,a co być moze, pokazujesz przedziały, nadajesz cechy- to jest tym, a to tamtym,
a ja to uważam za sztywność osądu i oceny, bo na dobrą sprawę, nikt nie wie, co nią jest, a co nią nie jest z takiego pierwszego, bardzo prostego powodu - ze się nigdy nie dowiemy, co dzieje się w drugim człowieku. chociażby dlatego.

o tu: "Natomiast tego, co Ci napisałam na ten temat, czym miłość na pewno nie jest, a czym jest - tzn. uczucia + rozum - tego akurat jestem pewna."
to jest to, nad czym ja sie tak trochę z przekasem uśmiecham, dlatego Ci napisałam gratuluję, bo ja bym się tak nie odważyła napisać, nawet patrząc na to, co się dzieje w środku mnie samej, jak sie zmieniam, jak zmieniają sie odczucia, jak podlegają relacjom, wpływom, zabarwieniom, czasowi, jak zyskują nowe konteksty
;P


na Ps: "znowu mam swoją miłość"? :|
Po pierwsze nie sądzę, bym udzielała na temat mania, czy nie mania, jakiejkolwiek informacji, prócz tego, co tu napisałam, więc nie sądzę, by poczta pantoflowa wiedziała cokolwiek o tem :)
o mojej miłości, rzetelnej informacji tylko ja mogę udzielić :)
niemniej cieszę się, iże się o mnie w kuluarach mówi, znaczy ze żyję! :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...