Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wierzyłam ci
byłaś najlepszą przyjaciółką
rozdzieliło nas jedno zdarzenie

świat zatrzymał swój bieg
gdy poznałam
twe prawdziwe oblicze

kiedyś myślałam
że będziemy wspólnie
rozwiązywać zagadki losu

pomyliłam się
przybiłaś mnie do muru
nie wiesz jak zraniłaś

lecz w końcu zrozumiałam
że gniewem nic nie zdziałam
wybaczam

Opublikowano

sorki, Janino, ale okropnie przegadane...zatrzęsienie zbędnych słów; zastosuj niedomówienia tak, by czytelnik choć trochę się pogłowił, o jakie kłamstwo chodzi; a tak w ogóle to szkoda, że tytuł właściwie wszystko podaje w pigułce ;)

serdecznie pozdrawiam :)

Opublikowano

Czytałam ten wiersz w wersji pierwszej i pamiętam swoje wrażenie - przewlekła monotonia.
Przeczytałam po raz kolejny i właściwie mogłabym stwierdzić to samo. Wciąż całość jest jakaś taka płona, a pierwsza strofa trąci kiczem i raczej zniechęca. Niedomówienia? Nie zauważam, pomimo zmiany. "Pobłądzić w rozpacz" gryzie, szczekając, a pojedyncze wyrazy w wersie są średnio trafione, żeby nie powiedzieć, że w ogóle.
Ja nie wiem, nigdy nie potrafiłam komentować utworów poetyckich, nawet tych pseudo, ale na moje oko "Kłamstwo" albo nie odleżało, albo nie wyszło. A, i jest totalnie nierytmiczne.
Może gdyby to jakoś przerobić, dodać polotu i tajemnicy... Kto wie.
Pozdrawiam pomarańczowo :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


spróbowałam odczytać tak

wierzyłam w przyjaźń
rozdzieliło zdarzenie
świat zatrzymał bieg
przejrzałam

że wspólnie zagadki
nie do rozwiązania
gdy rani fałsz

umiera przyjaźń

Wiersz o zawiedzionej przyjaźni; moim zdaniem nietrafiony tytuł. Pomyśl jeszcze nad tym. Może "szerokiej drogi" albo "wybacz, odchodzę" czy coś w tym stylu. Jednak to tylko moja sugestia, ale gdyby się na coś przydała, bardzo proszę :)

Serdecznie pozdrawiam Joanno :-)
Krysia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Noc. Ta noc obskurna. Noc, w której ja… W pokoju. W tym właśnie pokoju, w płomieniach świec ustawionych na stole, na krzesłach, na podłodze. W tych drżących blaskach wielokrotnych spojrzeń skrzydlate cienie wokół. I wszędzie…   Cisza szumiąca w uszach. Piskliwa cisza i szmer jakiś daleki, jakby ukrytego strumienia płynącej w żyłach krwi.   Na stole. Na blacie stołu. Na stole zastawionym świecami. Krople wosku spływają powoli. Nawarstwiają się w zaschnięte strupy.   Na stole, na krzesłach. Na dłoniach… Muskam palcami ściany. Opukuję je lekko.   Tępe odgłosy mieszają się z rezonującą pustką między cegłami. A za nimi. Za białym tynkiem. Nie. To nie tak.   W migoczącym półcieniu, między fotelem a zasłoną. Tutaj. Tu w kącie. W samym złączeniu ścian. W rogu… Idę. Spójrz, jak idę! A idę wolno, stawiając kroki, jakby w wielkiej zadumie. W wielkiej hipnozie zagubionego czasu.   Świeca... Jej płomień migocze, jakby z większą werwą. Coś go omiotło, bądź omiata tchnieniem przeszłości. Po mnie. Po mnie idącym. Przechodzącym obok. Podążającym. I rozsuwającym na boki sześciany powietrza.   Ramionami. Ramionami rozwartymi szeroko, jakby na powitanie… I jej płomień… Jej płomień kołacze się, próbując się wyrwać, odłączyć od reszty pełnej martwego życia.   Przede mną kąt.   Sam róg pokoju.   Płomienie kładą się i prostują w milczeniu niczym trawy w nagłym powiewie.   Dotykam dłońmi ściany.   Jednej, drugiej, unosząc wysoko głowę. I moje spojrzenie ulatuje w przestwór. W sam punkt całkowitego skupienia.   Nade mną. Tam wysoko. Sufit zbiega się ze ścianami w maleńką osobliwość. Chciałbym jej dotknąć, lecz nie mogę dosięgnąć, mimo że ręce wyciągają się ku niej, wyciągają tak bardzo…   Wiesz… Nie. Nic nie wiesz   W całkowitym uspokojeniu... Dosięgam językiem tego rowka w złączeniu ścian. Całuję i liżę. Namiętnie.   W tej chłodnej strukturze cementu wyraźnie czuć napięte ciało od powierzchniowego czuwania.   Ciało wchodzące w unisono od wspólnego oddechu.   Jakby mnie tak mógł teraz ktoś zobaczyć nagiego, podczas osobliwego tańca bez grama pruderii w tej ciszy.   I bez naruszania żywota płonących istnień.   Spójrz. No, popatrz na mnie!   Nie odwracaj tej obojętnej bieli martwych od dawna oczu, choć widzących wciąż we śnie.   Tego zimnego spojrzenia marmurowego posągu.   Tu jest wyjście z tego bunkra ziemskiej egzystencji. Jak go znalazłem? Och, pytanie. Nie wiem. Ale wiem, że na szczęście jest już daleko za mną.   Masz. Czytaj.   Zostawiam za sobą przerwane w pół słowa rozsypane myśli. Wiatr kartkuje je strona po stronie. Przebiega po nich niewidzialnym wzrokiem.   Ja jestem już pomiędzy. W nocy. W ciszy utkanej z westchnień.   Podczas gdy za oknem księżyc wywija się gwiazdą z drzewa topoli. Ze smukłej strzelistości nieba.   Ale już beze mnie.   Ponieważ w tej właśnie chwili, w tym momencie, w tej ekstazie przepływam między cegłami jaskrawym potokiem archaicznego blasku.   Albowiem pomiędzy nimi historyczna przestrzeń, dawna dziura po pocisku.   Dalej. Dalej!   Póki jest jeszcze możliwość przejścia. Stąd -- dotąd. Albo donikąd… Póki jeszcze można...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-03)    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Robercie, przecież wiesz, że wiersze mojego autorstwa zawsze zaczynają się albo kończą linkiem muzycznym — nic się w tej kwestii nie zmieniło. Natomiast tematem staje się 'nic', istniejące w formie bezosobowej.   Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję
    • @Marek.zak1 Wszystkie trzy świetne i z klasą 
    • Dziękuję za wyjaśnienia no i oczywiście Marcin nie do podrobienia aranżacja boska. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...