Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

błyskawice przecinają niebo
zakłócając spokój gwiazdom
między chmurami
przepycha się księżyc
na końcu świata
słychać odgłosy natury

wiatr uderza
falą wybijając rytm
świerszcze grają
melodię nocy
sowa
pohukuje do rytmu

w ciszy

liście zdradzają
poruszone chwilą
swoje tajemnice







trochę poprzerabiałam 'tamto', ale nie jestem ciakawa jak to wyszło w Waszych oczach...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Tak sobie przeczytałam:

błyskawice przecinają niebo
zakłócając spokój gwiazdom
między chmurami
przepycha się księżyc
na końcu świata
odgłos

wiatr uderza falą
świerszcze wybijają rytm

nocą
pohukuje sowa

w ciszy

poruszone liście
zdradzają
tajemnice

natury


Ciągle inspiruję mnie cisza... Mam jeden wiersz na ten temat ;)
Całkiem ciekawie opisałaś ciszę nocą. Twoja cisza jest w dźwiękach nocy,
to tak jakby jej nie było. Ja to widzę... ja to czuję... Wiatr uderza falą, nocą sowa pohukuje.

Pozdrawiam ;)
Opublikowano

też całkiem ciekawie :) może sama skorzystam z niektórych Twoich pomysłów ;p

taak? a czy mogę ten wiersz tutaj znaleźć?

mnie też inspiruje cisza..bo czasem jest tylko złudzeniem ^^

dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Leciałem jak na skrzydłach. Anielskich a nie husarskich. Dzień sądny nadszedł i przyszło rychło płacić daninę z krwi i potu na świętym ołtarzu, utrudzonej do cna Korony. Żywcem mnie jednak w ostrowy nie poprowadzą. Traktem hańby ku uciesze, żądnego krwi magnackiej gminu.     Piorunie miły, tyś moim jedynym pocieszeniem i nadzieją w ostatecznej, ziemskiej godzinie. Na Ciebie, czerwońców, talarów i złotych nie żałowałem. Wyniesiony Ty u mnie dziękczynnie ponad wszelkie boże stworzenie. Ponad marmazję, miód kasztelański i krasne mołodycie. Ty, magnat pośród stadnin kresowych panów braci. Ty, potęgą jak sztorm. Jak fala wezbrana gniewu. Ukochanej ojczyzny. Nieś mnie w kulbace, ponad tą noc październikową. W bezkres, ginącego w warkoczach mgły gościńca. Bóstwo Ty moje, anielskiej bieli zjaśniałe.     Bez wytchnienia pracują chrapy. Wyrzucając pióropusze oddechu. Ty wiesz sam gdzie wróg zasadza się ku nam. Gdzie rota Twoja, spoczywa. W namiotach i ziemiankach u ognii bawi się i pije w tę noc mroźnym tchnieniem okutą. Uszy Twe strzygą przestrzeń wokół. Nasłuchują rogów i trąbek kwarcianych. Niech mnie niesie dusza nasza zjednana. Wtulam się z lubością jak w delikatną dziewiczą kibić w Twój łeb silny koński.     Na mym palcu serdecznym - Jasieńczyk rodowy płonie złotym grawerem. Klucz złoty do bram piotrowych w niebiosach. On nie buława hetmańska ani krzyż Chrystusowy, wielki, kanclerski. Tu płonął chutor, tam młyn a za rzeką pędzono ludzi jak bydło do świątyni I rżnięto po żywotach i kiszkach jak wieprze. Póki sił w rękach starczało by zamęczać starców i dziatki. A później wciągnięto jak sztandary skrwawione, na gałęziste, suche kikuty. Na przestrach i ku pamięci srogiej. W imię popiego chrestu.     Nie ma tu wolnej od śmierci i ognia wojny krainy. Wsi wesoła i spokojna. Nie na Dzikich Polach. Nie wśród zapomnianych przez Boga terenów. Eques Polonus Sum! Ja się śmierci w polu nie boję. Piorunie, Ty jak skała! Ty nie lękasz się świstu szabel, furkotu strzał czy huku samopałów.   Lecz dziś cicho wszędzie. Wokół ani żywota jednego. Ani jeźdźca ani piechura. Dymy ognisk porwał wiatr dziejów. Ziemianki i szałasy, powróciły do Matki Ziemi. Lecz coś refleksem złotym świeci wśród leszczyn na skraju boru iglastego. Sznur zdobny na jego końcu róg kwarciany. Na polu pobliskim jedynie chochoł cicho stoi. Zadmij w róg. Nie czas. Nie pora. Powstań z kolan. Z maligny snu. Na dźwięk powstania. … ostatniego.
    • @Gosława Napisałaś wiersz pełen świeżości i zmysłowości, w którym natura objawia się przez drobne, intymne szczegóły. Szczególnie urzeka mnie to, jak łączysz obrazy wizualne z zapachami i dotykiem – ta "zielonością zabrudzona dłoń", "zapach skrzypu z drożdżowym zaczynem". To bardzo konkretne, zmysłowe doznania. Piękna metafora rosy zmieniającej słońce w tęczę jest zachwycająca – delikatna i pełna światła. A zakończenie nadaje całości niemal sakralny wymiar. Piękny, ciepły wiersz.
    • @Berenika97 dziękuję za świetną interpretację, autor co miał na myśli, już to odkryte - metaforycznie można rozważyć wiele możliwości, i każda jest możliwa, jeśli autor odpowie pod koniec pisania zaszczekał pies sąsiadów to rozczaruje. Raczej to takie humorystyczne zakończenie spraw nierozwiązywalnych, które cudem się udało rozwikłać, cud polega na bezkrwawym przewrocie. I naszym dzisiejszym stosunku do broni biologicznej. Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @FaLcorN Nie w baloniku, nie w złotej mgle — szczęście to chwila, co cicho jest w tle.   Może w spojrzeniu, gdy ktoś się uśmiecha, może w milczeniu, gdy serce nie zwleka.  
    • @Ewelina w tej grze świateł i cieni rwiesz promienie, zbieraj fragmenty układaj z nich wiersze - jak witraże
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...