Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W sumie nawet jestem skłonny do radości, bo Twój komentarz mówi mi, że z tekstu można wyciągnąć coś ponad planowane minimum odautorskie. Dzięki za wizytę i konkretny ślad. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mamy ciężkie nazwiska, szczeniackie uje muje i ten klasyfikujący podmiot, jadący tak czy siak do góry.

:)
Krzywak to wierszem komentarze nawet pisze ...
Zostaję jego fanką.
No, Ewa, nie wysiliłaś się. A ja chciałem dzwonić i się na piwo umawiać ;] Miło, że zajrzałaś, pozdrawiam ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja też nie przepadam za Starogardzką, ale zamówienie zostało przyjęte. Przesyłka kurierem, czy odbiór osobisty ? :P Dzięki za wizytę i pozdrawiam :)

jeśli mnie znasz, to wiesz, że wolę osobiście ;P
Opublikowano

no nawet ;-) chociaż trochę podejrzliwie przyglądam się nadużywanym cytatom. autor sam mógłby trochę się wysilić i błysnąć ynteligencją ;)
pozdr.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja też nie przepadam za Starogardzką, ale zamówienie zostało przyjęte. Przesyłka kurierem, czy odbiór osobisty ? :P Dzięki za wizytę i pozdrawiam :)

jeśli mnie znasz, to wiesz, że wolę osobiście ;P
;) Pozdrawiam Karolinę.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo śmieszny jest ten Twój komentarz. Piszesz jakąś bzdurę zapominając o argumentacji. Jeżeli jesteś w stanie, to bardzo chciałbym się dowiedzieć pod jakim względem ten mój nowy styl wygląda na naśladownictwo Gałkowskiego(?), bo szczerze mówiąc nie przepadam za jego poetyką (co, naturalnie, nie musi oznaczać, że uważam jego teksty za słabe; ot, inne gusta). Co za tym idzie - nie czytam owego Autora zbyt często i namiętnie. Jak w takim razie mógłbym cokolwiek od niego przejąć?

Czy to jest minus dla zasady, drogi kolego, czy chcesz prowadzić ze mną jakąś gówniarską wojenkę, bo poczułeś się obrażony? Mnie jakoś nie podnieca minusowanie dla zasady, bo duma ma wielka i przerośnięta została zraniona i teraz krwawi. Och, ach, ech. Prosiłbym o więcej rozwagi. A następnym razem zastanów się 10000000000 razy, zanim spłodzisz kolejny komentarz na tak marnym merytorycznie poziomie. Zdrówko, ziomeq
Opublikowano

minusów dla zasady nie daję, staram się tylko konsekwentnie pisac Ci co myślę o takiej poezji. Nie przyjmuj minusów jako odwet czy cos w tym rodzaju, to byłoby jeszcze głupsze z twojej strony. Przecież pamiętam jak pisałeś wcześniej, skąd tyle nadętej przebojowości się raptem wzięło? - to wszystko co mam do twoich tekstów, nie do Ciebie. - jest dla tekstu.

Wierzę, że nie śledzisz dokonań Marcina, w porządku. Jakkolwiek poetyka twa, nowa, oscyluje wokół tego co on tworzył na początku. zatem nie naśladownictwo, a zbieg okoliczności, i tak bywa. pozdrawiam,
Jimmy

Opublikowano

Niezłe, choć kiedyś pisywałeś lepsze. A na pewno inne. W każdym razie bardziej podobał mi się Twój styl kiedyś. Ale cóż, trzeba się rozwijać, a w którą stronę idzie Twój rozwój, to już nie moja broszka. Niemniej i tu zaplusuję. Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...