Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tym razem odważę się polemizować z Tobą- uważam,że moja wersja ma zachowaną zgodność czasu. Doświadczyłeś kiedyś bezsennej nocy,kiedy słyszałeś wszystko- i bicie swego serca, każdy swój oddech i jednocześnie stukanie kropli deszczu o parapet? Trudno powiedzieć co czemu dotrzymuje rytmu- czy serce dostosowuje się do staccato deszczu, czy deszcz współgra z tym co się w Tobie dzieje. Jedność. Ale dziękuję za to,że zwróciłeś uwagę na moje haiku :))) Każdą uwagę chłonę pełna podziwu dla Twoich haiku.Pozdrawiam serdecznie!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tym razem odważę się polemizować z Tobą- uważam,że moja wersja ma zachowaną zgodność czasu. Doświadczyłeś kiedyś bezsennej nocy,kiedy słyszałeś wszystko- i bicie swego serca, każdy swój oddech i jednocześnie stukanie kropli deszczu o parapet? Trudno powiedzieć co czemu dotrzymuje rytmu- czy serce dostosowuje się do staccato deszczu, czy deszcz współgra z tym co się w Tobie dzieje. Jedność. Ale dziękuję za to,że zwróciłeś uwagę na moje haiku :))) Każdą uwagę chłonę pełna podziwu dla Twoich haiku.Pozdrawiam serdecznie!

Z wymierną korzyścią dla dyskusji, to przyznać się muszę, że z odwagą mam tak samo, co do
wyrażenia "bezsenne deszcze" - odbieram jako ilość w czasie (w nocy trzy razy padało, ale ogólnie padał deszcz lp.) - dłuższa obserwacja (nie z jednej nocy), stąd rozciągnięcie czasowe i zwielokrotnienie oddala się od bicia serca (w danej chwili). Moja propozycja serc jakby pasowała do uogólnienia i jednocześnie ilości. Jeśliby była to noc, powinien padać deszcz - czuje się wówczas miejsce i czas, przejście do "w rytm bicia serca", rozumie się samo przez się.
To tylko drobna sugestia, haiku bardzo ładne , mój odbiór poza tym to;
niepokój wywołany chwilą z tą trudnością ,o której piszesz (co tak naprawdę współgra), zobaczyłem dwie osoby, może stąd chęć bicia serc, kiedy zmysł jest zakłócony wsłuchiwaniem się i w siebie, i z zewnątrz w deszcz, a może i w drugie serce?
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję, Jacek

Przyznać muszę,że zaimponowałeś mi tak dogłębną analizą. No cóż... nie zamierzam odpierać wszystkich Twoich argumentów, niektóre są przekonywujące. Ale będę się bronić. Zatem wejdę w rolę Twojego adwersarza. Otóż...
Bezsenne deszcze. Słowo deszcze- przyznać się muszę do drobnej prowokacji,która budziła i moje ambiwalentne odczucia, jednakże nie chciałam użyć zwrotu: bezsenne noce . A jest ich ostatnio (owych bezsennych) wiele. W tym przypadku, nie ukrywam, miałam na myśli swoją konkretną deszczową, bezsenną noc.Zatem liczy się TU i TERAZ. Nie chciałam, aby w tym haiku przemawiało JA (mimo przerostu mojego EGO)- było to uogólnienie bezsenności wielu ,wielu ale zawsze wsłuchujących się (tu może mój błąd, wynikający obecnie z braku tego DRUGIEGO)w swoje serce. Krótko mówiąc- haiku dla singli ;))
Zastanowiłeś mnie z brakiem zgodności w zakresie liczby- deszcze (potem serce- jedno). Fakt, deszcz tu i teraz jest jeden. Tu mnie złapałeś. Doświadczenie jednej bezsennej nocy przeniosłam na inne,kiedy towarzyszy bezsenności deszcz lub odwrotnie- deszczowi bezsenność. Ale czy to jest błąd?- być może ciągle jeszcze za mało wiem o haiku. ...Rany boskie!...wyszedł chyba bełkot z tego mojego wywodu! ;)) Aleś (domniemam) lotny i doszukasz się chociaż namiastki sensu w moim chaosie. Ja natomiast uczę się pokory: "Minus saepe pecces, si scias quid nescias" . No i jeszcze czas i... Haiku jest jak miecz samurajski- wymaga kunsztu, czasu i cierpliwości. Cóż...
Mimo od jutra rozpoczętego urlopu, pójdę na uniwerek do biblioteki-będę szukać u źródeł. Jestem humanistką, ale nie filologiem- i tu moje braki.
Dzięki za pouczającą polemikę.
Pozdrawiam
A.
PS
Zapytam,najwyżej wyjdę na buraka: co oznacza WH?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Akurat jadłem dziś pierogi :)
    • Nie mogę się uwolnić Usta twe niczym wrota do piekieł Rozpalone namiętnie rozchylają sie powoli A Włosy twe aksamitne niczym perskie płótno opadają swawolnie na roznegliżowane ramiona, myslę Podchodzę,,obserwuje,dotykam w koncu całuje, jestem w niebie, jest pięknie Niech Emocje grają melodyczne dzikie dźwięki niech serce tobą pokieruje   Jej jęki znaczyły więcej niż milion słów Nie pamietam snu, w którym  bym Cie nie spotkał, nawiedzasz mnie nawet tam Jestes jak anioł coś stąpił na ludzka ziemie i z łaski swojej obdarzyłas mnie CiepłemZ’, którego nie zapomnę Ach żebym ja ino tez był aniolem to polecielibismy do gwiazd nie patrząc się za siebie
    • MRÓWKI Spałem spokojnie, gdy nagle przez sen poczułem mocne ugryzienie i zaraz potem ból. Przebudziłem się szybko, poszukałem latarki i przeszukałem cały namiot w poszukiwaniu sprawcy zadanego bólu. Nic szczególnego nie zauważyłem więc wsunąłem się w śpiwór próbując usnąć ponownie. Zgasiłem latarkę i położyłem się z powrotem spać. Do rana pozostało jeszcze kilka godzin, lecz nie mogłem zasnąć. Leżałem z przymkniętymi oczami czekając podświadomie na kolejne ugryzienie. To było pewne, że coś mnie ugryzło i przypuszczałem, że był to jakiś mały owad.  Na mojej lewej nodze zaważyłem zaczerwieniony ślad po ugryzieniu i poczułem swędzenie, pieczenie i niewielki bąbel. Dobrze, że nie jestem uczulony na jad owadów - pomyślałem.  Jak więc już wspomniałem nie mogłem spać trochę zaniepokojony, a trochę z bólu. Miałem przeczucie, że coś niedobrego wręcz potwornego dzieje się na zewnątrz namiotu. Tak więc leżałem i czekałem sam już nie wiedząc na co.  Nagle u wejścia do namiotu zobaczyłem małe punkciki posuwające się w moją stronę i po skierowaniu strumienia światła latarki w tamtym kierunku, aż dech zaparło mi z wrażenia, a gęsia skórka natychmiast ukazała się na mojej skórze. W namiocie były dwie czerwone mrówki. W oka mgnieniu zerwałem się na równe nogi i depcząc te, które zdążyły wejść do namiotu, musiałem odganiać te co chciały wejść do środka.  Podczas tej czynności ujrzałem używając latarki, że wokół namiotu jest masa czerwonych mrówek, które otaczały mój namiot że wszystkich stron.   cdn.    P.S. Opowiadanie powyższe napisałem w 1977 roku, czyli prawie pół wieku temu i jest to czysta fantazja.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...