Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

tak ostatnio sobie szperałem po necie, a że akurat się bawiłem w tłumaczenie szekspira to sobie znalazłem konkurs translatorski :P nie żebym na serio na cokolwiek liczył (san nie wiem czy publikując nei łamie jakiegoś tam regulaminu) ale skoro znalazłem sobie wiersz pana Frosta to uznałem, że szkoda by było nie spróbować przetłumaczyć .I tu się pytam was, czy w kwestii językowej moje tłumaczenie niezbyt odbiega od oryginału itepe,

Robert Frost

"Spring Pools"


These pools that, though in forests, still reflect
The total sky almost without defect,
And like the flowers beside them, chill and shiver,
Will like the flowers beside them soon be gone,
And yet not out by any brook or river,
But up by roots to bring dark foliage on.
The trees that have it in their pent-up buds
To darken nature and be summer woods --
Let them think twice before they use their powers
To blot out and drink up and sweep away
These flowery waters and these watery flowers
From snow that melted only yesterday


Robert Frost

Oczka wiosennych kałuż


Patrz na te kałuże, w gęstwinach się srebrzą
wciąż niemal bezbłędnie naśladując niebo.
Jak kwiaty drżą z chłodu i dreszcz je przebiega
Jak jesień na kwiaty, tak na nie l a s przyjdzie
Lecz wód ich nie znajdziesz w potokach czy rzekach
Te wnikną w korzenie zwołując drzew liście.
Aż w końcu w uśpionych zatrzasną je pąkach
Chcąc przyćmić naturę, las wynieść do Słońca
Lecz wtem je refleksja ogarnie czy wolno
Swych sił użyć aby odsączyć i pobrać
upłynnione kwiaty, kropelka za kroplą
Ze śniegu co stopniał wszak dopiero wczoraj

Opublikowano

Adolfo, ładne tłumaczenie, z przyjemnością przeczytałam. Najlepiej oddana część
"These pools that, though in forests, still reflect
The total sky almost without defect,
And like the flowers beside them, chill and shiver,
Will like the flowers beside them soon be gone,
And yet not out by any brook or river,
But up by roots to bring dark foliage on."
Dalej, moim zdaniem było trudniej, żal mi nie uchwyconych do końca
"These flowery waters and these watery flowers".
Gratuluję podjęcia się takiego zadania. A może jesteś uznanym tłumaczem poezji anglojęzycznej, a ja tu się mądrze ?
Fajnie, moim zdaniem masz talent, czas uzupełnić Barańczaka :)

.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a wiesz jak mi żal tej frazy, cały czas nad nią myślę, bo mam wrażenie że ściąłem puentę. W ogóle to dzisiaj też cały dzien myślałem i to jest najnowsza wersja tłumaczenia:

Popatrz na kałuże, jak błyszczą w gęstwinach.
I każda z nich niebo bezbłędnie odbija.
Czyż nie są jak kwiaty trzęsące się z chłodu
Co wokół nich rosną? Też znikną niebawem.
Lecz wód ich nie znajdziesz w rzecze lub w potoku
Te zwołując liście popłyną konarem.

Aż zamkną je drzewa w swych uśpionych pąkach
by przyćmić roślinność, móc wzrosnąć do Słońca.
Lecz wypita woda im karze przemyśleć
czy mogą zasysać aż tyle do środka
upłynnionych kwiatów z tej wody kwiecistej
ze śniegu, co stopniał wszak dopiero wczoraj

Bo chciałbym nie tylko stworzyć piękny wiersz, ale jak najmniej dodać od siebie. W końcu czytelnik ma mieć przed sobą Frosta a nie hybrydę Adrostfla. Może ty masz jakieś pomysły :)))
?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


(?)


to nieomal naprawdę fajnie brzmi, ale w tej wersji wiersza. Bo w nowej już się nieomal nie zmieści, a szkoda bo serio się wpasowąło :))

pozdrawiam
Opublikowano

Poprawione tłumaczenie

Popatrz na kałuże, jak błyszczą w gęstwinach.
I każda z nich niebo bezbłędnie odbija.
Czyż nie są jak kwiaty trzęsące się z chłodu
Co wokół nich rosną? Też znikną niebawem.
Lecz wód ich nie znajdziesz w rzecze lub w potoku
Te zwołując liście popłyną konarem.

Aż zamkną je drzewa w swych uśpionych pąkach
by przyćmić roślinność, móc wzrosnąć do Słońca.
Lecz wypita woda im karze przemyśleć
czy mogą zasysać aż tyle do środka
upłynnionych kwiatów z tej wody kwiecistej
ze śniegu, co stopniał wszak dopiero wczoraj


moim zdaniem znakomite, lepsze od pierwszego. Czy u Frosta to jest w jednym bloku napisane ? Bo jeśli tak, to nie powinieneś dzielić na dwie części.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak jest, dobrze myślisz. Masz talent do tłumaczenia, trzymaj się tego.
Pozdrawiam :)
Opublikowano

Popatrz na kałuże, jak błyszczą w gęstwinach.
I każda z nich niebo bezbłędnie odbija.
Czyż nie są jak kwiaty trzęsące się z chłodu
Co wokół nich rosną? Też znikną niedługo
Lecz wód ich nie znajdziesz w rzecze czy potoku
Popłyną w korzeniach liście wywołując.

BETA

Opublikowano

Popatrz na kałuże, jak błyszczą w gęstwinach.
I każda z nich niebo bezbłędnie odbija.
Czyż nie są jak kwiaty trzęsące się z chłodu
Co wokół nich rosną? Ich życie jest chwilą!
Gdy znikną nie znajdziesz ich w rzece, w potoku
Bo zwołując liście w korzeniach popłyną.

Aż skryją je drzewa w swych uśpionych pąkach
by przyćmić roślinność, móc wzrosnąć do Słońca.
A one im karzą po dwakroć przemyśleć
czy mogą je spijać, jak cenna jest kropla
upłynnionych kwiatów z tej wody kwiecistej
ze śniegu, co stopniał wszak dopiero wczoraj

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena nie wiem czy autor sobie życzy? tym podchwytliwym pytaniem o słów kilka, wyjaśniam że doceniam myśl i zaangażowanie, lecz ocena może pomniejszyć ten wkład, prawem wyboru "życzę sobie to i tamto" byłoby Ok. dla wszystkich?  
    • Polityk wdziera się do przychodni NFZ jak tornado w złotej marynarce, jak kapsułka witamin z huraganem w środku. Drzwi skrzypią jak stare respiratory na kredycie. Kolejka pacjentów cofa się w popłochu – czują, że zaraz zniknie im nie tylko limit refundacji, ale i resztki nadziei. Rejestracja mdleje, bo wszystkie miejsca są już „tylko prywatnie”. Krzesła jęczą i próbują schować się pod podłogą. Termometr robi fikołek i udaje martwego. Plakaty o zdrowiu rwą się same – wiedzą, że zdrowie to luksus. Lewatywa rzuca się pod nogi pielęgniarki, błagając o ratunek przed uzyciem politycznym. Polityk siada. Fotel pęka jak budżet po wyborach, jak złamana obietnicą wyborcza. Kroplówki skaczą jak kibice na stadionie – każda kropla to podatek, każdy worek – dotacja dla kolegi z partii. Pacjenci   chowają się pod stołami. Stoliki robią salta. Gabinet drży jak cały system ochrony zdrowia. Lekarz blady jak recepta bez refundacji. Stetoskop na jego szyi dygocze jak bankomat przy pensji minimalnej. Biurko ginie pod brzuchem polityka – Zeppelin absurdu unoszony na naszych składkach. Oczy – dwa rentgeny pychy. Oddech – inhalator z piekła, co dmucha na półki z lekami. Syropy bulgoczą jak marszałek sejmu w amoku. – Co panu dolega? – pyta lekarz drżącym głosem. Polityk śmieje się jak rezonans magnetyczny na dopalaczach, śmiech rozdziera gabinet na części pierwsze. – Wszystko mnie boli, doktorze! Plecy od noszenia władzy, ręce od brania kopert, żołądek od darmowych bankietów, nogi od omijania kolejek do specjalistów… A sumienie? – tu wybucha rechotem – Nie pamiętam, gdzie je zgubiłem! Lekarz nie cofał się, nie drżał. Patrzył na polityka w absolutnej, nienaturalnej ciszy. Na jego policzku, tuż pod okiem, pojawiła się linia – pojedyncza, lśniąca kropla, która sunęła wolno w dół. Nie była słona. Była lepka jak zaschnięty tusz, gorzka jak brak refundacji. Ciśnieniomierz na biurku zaczął dziwnie syczeć, jakby łapał ostatni oddech tuż przed krzykiem. Wtedy eksplodował. Skala kończyła się na słowie „EGO”. Rentgen pokazuje wnętrze: katastrofalnie rozdęte ego za publiczne miliardy. Widać przerzuty władzy na wszystkie organy, metastazy stanowisk w każdej tkance, a w sercu – pustą salę sejmową. W środku wakacje na Krecie, darmowe kotlety, kilometrówki, premie, premie, premie. Dookoła – zadłużone szpitale, pacjenci czekający latami na operacje. Długopis lekarza wybucha w dłoni. Tusz wsiąka w sufit i układa napis: „Naród zapłaci”. Szafka na leki płonie ze wstydu. Pielęgniarka mdleje, rejestratorka śpiewa hymn w omdleniu. Kroplówki robią falę. Pacjenci salutują jak w Sejmie. Polityk wspina się na wagę i czyni z niej tron. Ze stetoskopu – berło. Z kart pacjenta – nową ewangelię o sobie. Każdy kilogram jego ciała to nasze podatki. Każdy oddech – kredyt wzięty w naszym imieniu. Każde mrugnięcie – nowa ustawa na jego korzyść. Wstaje i woła: – Tu nie ma przychodni! To moje żarowisko! A wy wszyscy jesteście moimi sponsorami! Pacjenci uciekają przez okna. Stoliki robią fikołki. Strzykawki latają jak ptaki apokalipsy. Lekarz chowa się w szafce, która rozpada się z hańby. Na podłodze rozsypane tabletki i recepty układają się w napis: „Tu był Polityk. I już nikt… nigdy nie wyzdrowieje.” Ostatnia tabletka toczy się po podłodze, zatrzymuje w kałuży krwi i wykwita na niej napis: „REFUNDACJA = 0 zł”.      
    • @aniat. namiętność spadła wraz z żółtym liściem z pierwszym kasztanem uleciał sen wspomnienia z jeżem czmychnęły szybko wiem :))
    • nie chroń myśli od świtu jasnego choć sen złudą czas zatrzymuje przeszłość ciąży i tłamsi twe ego kroplą rosy deszcz namalujesz?
    • @iwonaroma piękna metafora    dojrzewamy jak te kasztany bez kolców gładkości do piękna choć wdepczą to ulatamy by dalej swe życie wypełniać  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...