Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Szedł raz Postęp leśną drogą,

przytupując lewą nogą,
jakby w tany pociągnięty.
Święty Postęp, święty, święty!

Prawa noga mu kulała,
w marszu-tańcu przeszkadzała,
jednak pląsał jak najęty.
Święty Postęp, święty, święty!

Stał przy drodze Dziad Śródleśny,
zarośnięty i obleśny.
"Czemuś taki zarośnięty?!"
Święty Postęp, święty, święty!

Z kniej śledziła setka ślepi,
jak się Postęp Dziada czepił.
Strój mu wytknął, brudne pięty...
Święty Postęp, święty, święty.

...że cuchnęło Dziadu z gęby,
poprzez próchnem zżarte zęby
i że cały był pogięty...
Święty Postęp, święty, święty.

... że mu kłaki wyszły z nosa
i że gapił się z ukosa,
że strój mchami porośnięty...
Święty Postęp, święty, święty.

... że jak mruk stał tuż przy drodze
i że marszczył brew swą srodze.
Dziad się zdawał być przejęty.
Święty Postęp, święty, święty.

Nagle jakby ze snu ożył,
jakoś strasznie się nasrożył,
złapał kija w suche łapsko
i tym kijem Postęp pacnął.

Raz i drugi, potem trzeci,
raz za razem na łeb leci
i na nogę, tę kulawą,
i na drugą, w tańcu żwawą.

Wnet się zgrały nogi obie,
pędem Postęp przed się pobiegł,
het, do sadyb leśnych ludzi,
odtąd w głuszy nie marudzi.

Zaśpiewało coś po drzewach:
"Takich tutaj mam nie trzeba,
bo ten Postęp coś podstępny!
Święty Postęp??? Nic nie święty."

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Jacku, wiersz nie jest nowy, więc miałem sporo czasu na liczenie i liczyłem wiele razy. Ostatni raz przed chwilą. Miało być wszędzie po 8 i moim zdaniem jest. Jeśli widzisz inaczej, to może wynikać to z powodów technologicznych :-), więc proszę Cie o sprecyzowanie, w których wersach, Twoim zdaniem, jest inna ilość sylab niż 8.

Dziękuję za wpis i do poczytania :-).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • U miłego Waldemara z Orga wierszyków jest niejedna horda  kiedy dobry wyczuję od razu komentuję a on i tak tu wszystkich ograł   pozdrawiam
    • Sześćdziesięciokartkowe trzy zeszyty, dwa w kratkę. Dwa. Szesnastokratkowe, zeszyte tu na linii okna dla twoich oczu, bo dla oczu jest limit. Jeśli piszesz, to proszę, nigdy tak drobnym maczkiem. W linie grube, czy cienkie… Dwu czy trójkolorowe? Czy w te linie się zmieści nie krzyczący też człowiek? Potem wprzód i do tyłu, zawijas jak się patrzy. Gruba z chudą pobiegnie. Aż margines się dowie.           "Świat tych zabiera, którzy na to nie zasłużyli".* Jak rude włosy miała jarzębinowy uśmiech i w środku ciepła cała. Tak szybko zeszłaś usnąć.   Dzieciom kasztany - serca, długi spacer pod górę. Niosą uśpionej mamie, w miękkich koralach - szkołę, w tornistrach jeszcze bułkę  jarzębinowej dróżce.  
    • @Rafael Marius Ha, wszyscy mają :) I te interesy są ważne, od zawsze tak uważam :) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ano właśnie, a osoby niepełnosprawne mają swoje partykularne interesy.
    • Wstając rano z łóżka, zakłopotany, Nie wiesz, jak spodnie założyć, Ni koszulę, na którą stronę ubrać. Załzawionym okiem o pomoc prosisz.   Na śniadanie w talerz patrzysz ślepo, Z wysiłkiem drgającymi dłońmi Ledwo kubek herbaty unosisz, A na tym kubku napis: „Najlepszy tata”   Nie odpowiadasz na ciepłe słowa, Zapominasz naszych imion i twarzy. Czasem obcy ci się zdajemy – rykniesz I pięściami pogrozisz wrogom zmyślonym.   Z ust twoich już nie płyną mądre porady. Gdzie ten dowcip, gdzie ta werwa? Rześki byłeś, pełen życia – na barana nas nosiłeś. Jacht w stodole budowałeś dalekomorski,   Z myślą o wyprawie dookoła świata. W okno patrzysz zadumany, zlękniony, Nie znajdujesz tam nic ze znanego życia. Okolica nie do poznania – stanęło wszystko na głowie.   Gdzie furmanki, trzaski batem, rżenie koni? I koguta pianie o poranku? kwik i muczenie? Już wiem, co mogę zrobić dla ciebie. W wierszach przywrócę ci moc, smak i węch.   Wstaniesz o własnych siłach, klapniesz po udach, Przeciągniesz się, aż w kościach łupnie, Konia osiodłasz i galopem ruszysz Na polowanie swoich marzeń ulotnych...   Lampkę zapalam, Ojcze, głowę pochylam, Kwiaty składam pod napisem rytym w granicie: „Zawsze w naszej pamięci” Życzyłem Ci wiele lat w zdrowiu i szczęściu.   Jak tu wydobyć z siebie pożegnania słowo? Smutek gardło ściska, kamienieję. Dech ledwie łapiąc, szepczę do Twojego ucha: To ja, tato... wybacz mi, zawiodłem.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...