Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

w półmroku zarys twarzy
patrzy lodowatymi oczami
żaru miłości w nich nie ma
tylko posępne spojrzenie

usta stały się martwe
bez wiosennego uśmiechu
włosy zmieniły kolor
upodobniły się do mgły

pamięcią sięgam urody
naga biegała po plaży
czas zatarł piękne chwile
bezkarny zegar tyka i bije

Opublikowano

no tak... " katoński czasomierz"...ale wiersz chwyta za serce...takich "okruchów" się nie zapomina, co nie znaczy, że już wszystko stracone;
w życiu jak w przyrodzie, wpisane przemijnie, coś się kończy, coś zaczyna i niekoniecznie trzeba zapomnieć, aby żyć nową, równie piękną choć inaczej, porą roku...

ładny wiersz, warto tu wracać :)
widzę, że skądś czerpiesz i czerpiesz wenę :))
gratuluję i życzę "popełniania" kolejnych liryków

serdecznie pozdrawiam :-)
Krysia

Opublikowano

mnie również się podoba, Sfinksie
Wpływ dopiero, na to miało albo świeżość umysłu po przebudzeniu
albo komentarz Krysi :) ale chyba jedno i drugie
pozdrawiam serdecznie
p.s.
Cóż, chyba jak w życiu tu, gdy doświadczamy dobrej myśli
rozjaśniamy swoje patrzenie na inne mimo, że w sobie mamy
czasem za mało albo za dużo światła...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Krysiu wenę czerpię od Ciebie ten,, czasomierz" z Twojego wiersza jednak dziękuję za sympatyczny komentarz i odwiedziny

serdecznie i ciepło-- miłej soboty

13
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Fly dziękuję za miłe słowa i to że się spodobał no z tym światłem to różnie bywa.

serdecznie i ciepło życzę słonecznej soboty aby jak najwięcej światełka w tunelu:):):):)

13
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj LadyC no no właściwie to chyba tak
,, włosy upodobniły się
do porannej mgły", a może

,,włosy zmieniły kolor
upodobniły się do mgły":):):):), tak chyba bardziej ciekawie, najprościej

włosy zmieniły kolor
barwa porannej mgły

zawsze namotasz, ale taka to Twoja zaleta mnie od soboty męczyć, co wychodzi na zdrowie, gdyż myślę o ćwiczeniu umysłu

dzięki za Twoje???????? i miłej sobotki znów patos?

serdecznie i cieplutko

13
Opublikowano

Nie dawno pisałam pod moim wierszem post...
...czas nie leczy ran ,jest po prostu złodziejem
...w sercu zawsze zostanie to COŚ ,czego brakuje na zawsze!
Pięknie!Pięknie!
Uściski!
Ania

Opublikowano

dziękuje sfinksie,to prawda bo życie, gdy jest w tunelu potrzebuje więcej światła ,
ale jest tez kret, który go nie potrzebuje i są też sworzenia, które żyją równie
dobrze w tunelu i ponad tunelem
tak mi się rozwinęło :))
pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Fly no racja ale zwierzęta mają za mało rozwinięte uczucia:)):):):) , jak w naturze wszystko musi się uzupełniać

dziękuję za komentarz i wizytę

serdecznie

13
Opublikowano

Lady C teraz wygrałaś , gdyż w barwę wyżej kolor coś nie tak z tymi 2 wersami, dzięki za podpowiedz i to celującą i nie mam zamiaru się sprzeczać odnośnie ,, w barwę"

errata wprowadzona dzięki Tobie

serdecznie i ciepło

13

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena dziękuję za uznanie:):) @EsKalisia Dziękuję za refleksję:):) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Talarku:) @Berenika97 Pięknie odpowiedziałaś:):) @viola arvensis Violu pięknie Ci dziękuję za Twoją życzliwość:)
    • Nigdy nie zapomnę mojej babci, od której wszystko się zaczęło. No więc tak. Opowiem wam o tym wszystkim, ale trochę chaotycznie, bo taka z reguły jestem i zazwyczaj ulubioną tradycję, kultywuję. To znaczy o tym, jak zostałam szczęśliwą żoną i matką, mojego, jak pragnę wierzyć, szczęśliwego ze mną męża. No nie. Matką jestem moich dzieci. Dzisiaj mam taki rajzer fiber, z uwagi na jutrzejszą uroczystość, że gadam jeszcze bardziej chaotycznie, niż ustawa nakazuje. W miarę możności postaram, bajanie streszczać.   Obecnie jestem starą babą, lecz wtedy miałam dwadzieścia wiosen, gdy siedziałam i spozierałam jak reszta rodziny, na babcię, która zapragnęła odczytać testament, póki była jeszcze na fleku. Dziadek w tym czasie już nie żył, a przepustki zza światów nie dostał.    Gdy babcia otwierała kopertę, to cisza nastąpiła jak makiem zasiał, a wszyscy wstrzymali oddechy. Nawet jeden z wujków wstrzymał za długo i umarł, ale to już inna historia.   Tylko miętoszenie papieru było wyraźnie słyszalne i tykanie zegara, który odmierzał czas, do rozpoczęcia odczytu. No wreszcie otwarła i po prostu zaczęła:   – Cały mój majątek zapisuje mojej jedynej wnuczce i nie zamierzam się tłumaczyć, dlaczego – mówiąc to, dotknęła znacząca jednego z wałków na głowie, spowitego w siwych włosach. – A zatem – ciągnęła dalej – wszystko jasne. Mojej kochanej wnuczce – że powtórzę – zapisuje w spadku, jedną sztukę z mojej głowy.   – A my. Dostaniemy co? - zapytała nieśmiało zawiedziona do granic możliwości rodzina. – O ile nam wiadomo…   – Tak. Pstro. Nic wam nie wiadomo – wrzasnęła wzburzona babcia, popatrując wokół cwanym wzrokiem. – Z tego jeszcze co dobrego wyniknie. Jestem o tym święcie przekonana.   Tak się złożyło, że na drugi dzień, babcia odeszła w zaświaty. Została pochowana z wałkami na głowie, lecz nie ze wszystkimi. Jeden ja wyszarpnęłam. Taki fajowy druciany. Pusty w środku. Stosownie przy tym, starodawnie dygając i mówiąc, dziękuję.    Po jakimś czasie – mniej więcej, kilka tygodni po pogrzebie – obudziło mnie o świcie, złowieszcze stukanie pode mną. Tak się normalnie przestraszyłam, że o mało co, a bym się zesikała na jaśka. Ze strachu nie mogłam wstać, by zobaczyć, co to za cholerstwo tak diabelnie stuka. Rodzice akurat wyjechali i byłam sama w domku. Jednocześnie pamiętałam, że gdy kładłam się spać, to trzymałam w ręce papilota czyli spadek, który mi się wysmyknął i pokulał między dość wysokie nóżki, podtrzymujące spanko.     W końcu zebrałam się na odwagę i zajrzałam pod łóżko, doznawszy prawdziwego szoku i kołatania przedsionków. Jakaś wściekła mysz, wlazła do wałka i nie mogła się wydostać. Trzaskała nim po dechach na wszystkie strony. Na dodatek warczała na mnie i spoglądała krwawym, mysim wzrokiem. Byłam tak roztrzęsiona, że zaczęłam się wydzierać i biegać jak opętana, przewracając krzesła i nocną lampkę z ozdobnym szczurem na kloszu.     W końcu otwarłam okno, krzycząc wniebogłosy, że zostałam zaatakowana przez krwiożerczego potwora w zbroi. Tak się akurat złożyło, że przechodził pod oknem, młodzieniec szczególnej urody z hektarami i gdy ujrzał spłoszone dziewczę – czyli mnie – to zakrzyknął, czy potrzebuje pomocy, bo jakby co, to on jest chętny. I tak już jest chętny,  pięćdziesiąt lat. Jutro mamy złote wesele.
    • @Starzec jak się nadajesz:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... naprawdę cieszę się, że to właśnie odnalazłeś w treści. Fajnie... bardzo dziękuję za komenatrz. Także pozdrawiam.
    • @Trollformel–Dzięki:)–Zaiste. Tak być mogło, lecz nie mnie, drążyć temat. Moja rola wygasła, gdy skończyłem tekst:)–Pozdrawiam:))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...