Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

wieczór


Aleksandra Anna

Rekomendowane odpowiedzi

nasz dom pełen wschodnich bożków
gdy kurz usypia w szczelinach podłogi

słucham w skupieniu twych opowieści-
szkarłatnych późnoogrodowych bajek
nie wiem - myślenie zabiło poznanie
może odwrotnie - nie zapytam
nie przerwę w pół słowa rzeźbiarzowi
który mówi o fakturze kamienia
a każdą skazę znaczy zmarszczką na czole

wiatr wieje od południa - przylecą wiedźmy
tak mawiała moja babka

oddzielam piasek od korzeni ziół
czyszczę każde zdrowe ziarno-
szukam takiego na którym
najspokojniej będzie ci umierać

znajdę przed nocą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cudo!

...nie przerwę w pół słowa rzeźbiarzowi
który mówi o fakturze kamienia
a każdą skazę znaczy zmarszczką na czole ...
...szukam takiego na którym
najspokojniej będzie ci umierać ..

nic dodać nic ująć wiele wzruszenia kryje Pani wiersz...jest o czym myśleć pozdrawiam Marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No popatrz - porównać "Noc" i ten tekst. jakby pisane przez dwie rózne osoby. Tamten kompletny gniot, tutaj sporo ładnej poezji, trzeba przyznać.
Nie rozumiem tylko ostatniej części, bo do wiedźmy jest ok.

"czyszczę każde zdrowe ziarno-
szukam takiego na którym
najspokojniej będzie ci umierać" - brak tutaj logiki. Umierać na ziarnie, niezrozumiałe.

W ogóle ta cześć odstaje od całości i nie wiem czy jest potrzebna. Ponadto, nie obraź się - wracam do wiersza "Noc" i mam wątpliwosci czy ten utwór jest w pełni samodzielnie napisany. Chciałbym się mylić.

l.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No to zwracam honor i proszę mi wierzyć - cieszę się bardzo. I przepraszam, ale musiałem rozwiać wątpliwości, a mieć je może każdy i ma prawo zapytać. Ten wiersz oznacza, że pisać pani potrafi i to jest najważniejsze.

Niech Pani przeczyta jeszcze raz "Noc" i się mi tu bez bicia przyzna i powie - czy to dobry wiersz.

I porówna go z tym - oba teksty dzieli milion lat świetlnych.


[sub]Tekst był edytowany przez lunatyk dnia 02-08-2004 16:39.[/sub]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Precyzyjne rzemiosło. Nie zamiast poezji (co częste dziś), tylko przy niej.

Takie raczej drobiazgi bym poprawił: pauza w: "opowieści -", to samo w przypadku: "ziarno -". I jakoś wolałbym "twoich opowieści" zamiast "twych opowieści", choć to żaden regularnozgłoskowiec.

Tekst z pozoru powstały mimochodem - świadomy zabieg i dobry efekt. Znowu spora dawka oczyszczającego spokoju dla czytelnika (może nie każdego) z Pani konteplacji sytuacji i rzeczy. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ludzi nie ma Są jak widmo  Iluzja otoczenia    Zlepek pustej idei i pragnienia  Eksponują pożądają łakną Lecz odpowiedź jest im obca   Wszyscy zmierzają do jednego kopca Gubią się w krokach tańcu pożogi Nikt nie dzieli na czworo przestrogi   Jak pies posłuszny  Każdy do jednej nogi Wszyscy kroczymy do naszych mogił
    • wielkie poruszenie cyrk dzisiaj przyjeżdża wszyscy się szykują bo będzie iluzjonista on z natury smutny i nie wierzy w cuda ani w moc iluzji ma już dość wszystkiego dobrze wie że fikcja bilety wyprzedane widowiska nie ma teraz się zastanawia czym publiczność zajmie nikt by nie uwierzył widząc go jak myśli że każdy artysta
    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...