Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

szum śmiech tłumiony gwar
jak kształt szelestu ćmy
z ciemności wydobywam
powoli plastycznieje
w drobinach skąpego księżyca

wyostrzam domysłami
i prawie już widzę
zamknięte ramą domów
malowane szeptem
„Śniadanie na trawie”

i czuję to wyraźnie
/choć może już we śnie/
jak w natoliński sad schodzi
i oko do nich puszcza
sam Edouard’o Manet


na wspomnienie minionego upalnego lata :)
01.06.2009
/b

Opublikowano

kusi?
to byl niesamowity obrazek w ciemnościach :)
lubię swoj sadzik, czasem zarasta lokalnym folklorem...
wiersz nie oddaje tego klimatu, tego wrażenia, jakie wtedy bylo moim udzialem.
pamiętam je do dziś. wydaje mi się, że wiersz wyszedł trochę szaro.. w tych ciemnościach :)

Dzięki Franko :))
/b

Opublikowano

Jak dobrze użyte słowo w poście klimat...niesamowity ,po prostu ujmuje!
Pozdrawiam Autorkę pięknego obrazu!
PS. ja tez tak mam często po prostu brak mi metafor czy cos tam aby oddac całe piękno tego co...przeżywam, widzę, odczuwam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


na przykład tak
skupiłbym się na samym wrażeniu Maneta zostawiając obrazom.
pozdrawiam :)

zastanawiałam się nad tą zmianą.
przyznam, że nie rozumiem zabiegu.
1. komentarz sugeruje, bym zajęła się malowaniem własnego obrazu bez skojarzeń z Manetem.. kiedy właśnie to, skojarzenie było istotą wiersza.
2. dlaczego tryb przymiotnikowy jest lepszy od czasownikowego? nadmiar "akcji" burzuy wiersz? powinien być bardziej opisany, niż "zagrany"?
3. dwa przedostatnie wersy nie pasują do poprawionej całości (chyba).

dzięki za uwagi, są cenne. ciężko się o nie doprosić.
pozdrawiam
/b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a jakie to skojarzenie? płaskie :) raczej bardziej dotyczące tytułu obrazu niż tego co wyraża.
[quote]
2. dlaczego tryb przymiotnikowy jest lepszy od czasownikowego? nadmiar "akcji" burzuy wiersz? powinien być bardziej opisany, niż "zagrany"?
przymiotniki są bardziej "obrazowe". jak pociągnięcia pędzlem.
[quote]
3. dwa przedostatnie wersy nie pasują do poprawionej całości (chyba).

Manet zrobił to samo. na przykład kobieta poza siedzącą na trawie pierwszoplanową trójką
została namalowana bez zachowania zasad perspektywy: wielka, ogromna jakby
domalowana na siłę. tylko kosz z owocami został wyrażony realistycznie,
reszta kształtów zaprzecza trójwymiarowej przestrzeni. czyli coś takiego:

szum śmiech tłumiony gwar
...

w natoliński sad schodzi
oko do nich puszcza
kształt
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a jakie to skojarzenie? płaskie :) raczej bardziej dotyczące tytułu obrazu niż tego co wyraża.
[quote]
2. dlaczego tryb przymiotnikowy jest lepszy od czasownikowego? nadmiar "akcji" burzuy wiersz? powinien być bardziej opisany, niż "zagrany"?
przymiotniki są bardziej "obrazowe". jak pociągnięcia pędzlem.
[quote]
3. dwa przedostatnie wersy nie pasują do poprawionej całości (chyba).

Manet zrobił to samo. na przykład kobieta poza siedzącą na trawie pierwszoplanową trójką
została namalowana bez zachowania zasad perspektywy: wielka, ogromna jakby
domalowana na siłę. tylko kosz z owocami został wyrażony realistycznie,
reszta kształtów zaprzecza trójwymiarowej przestrzeni. czyli coś takiego:

szum śmiech tłumiony gwar
...

w natoliński sad schodzi
oko do nich puszcza
kształt

1. płaskie? nie.
towarzyska frywolność wcale nie zepsuta, spójrz na twarz kobiety, na sylwetki mężczyzn, to niezwykły klimat, choć upozorowany, ale czy towarzyskość nie jest grą pozorów.

2. niby racja, ale mnie wciąż kusi akcja, miniaturowa dramaturgia wiersza. lubię wiersze "gadane", choć faktycznie te namalowane są subtelniejsze zdecydowanie.

3. zabawa obrazem, faktycznie, nie zauważyłam, interesujące :) ale to bylby już zupełnie inny wiersz :)

rozumiem, że w tej postaci wiersz nie jest dobry.
dzięki za cierpliwość :)
/b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wcale nie jest taki zły. tylko takie metafory jak
"malowane szeptem „Śniadanie na trawie”" właściwie nic nie mówią
bo każdy inaczej odbiera ten obraz. ja na przykład widzę przede wszystkim
zachwianą perspektywę, albo u nagiej kobiety na pierwszym planie
nazbyt dosadnie oddane fałdy na szyi i brzuchu jakby były czymś najbardziej tu istotnym.
pozdrawiam obrazkiem, jak sam widzę taki świt ;)


Oto jestem świt czerwcowy,
król rojowisk obłąkanych,
zawiadowca treli w gniazdach
salowy zielonych szpitali;
Oto jestem - nienazwany
lub nazwany - naokoło
świt czerwony, świt nalany
parującą z żył łąk wodą;
Pederasta na paradzie
świateł, głosów i obłoków -
ja, omega westchnień w sadzie!
alfa chodnikowych kroków!
Ja - kadrowa ciężkiej pracy,
prowokator mgielnych bitew
zanim szlag mnie jasny trafi
znikąd idę, nigdzie idę

do twych okien.
Opublikowano

może zaciekawi Cię jak świt opisała nasz noblistka? w końcu zawsze warto porównać
to jak sami coś widzimy z innymi, a co dopiero tymi uznanymi...


Wczesna godzina

Śpię jeszcze,
a tymczasem następują fakty.
Bieleje okno,
szarzeją ciemności,
wydobywa się pokój z niejasnej przestrzeni,
szukają w nim oparcia chwiejne, blade smugi.


Kolejno, bez pośpiechu,
bo to ceremonia,
dnieją płaszczyzny sufitu i ścian,
oddzielają się kształty,
jeden od drugiego,
strona lewa od prawej.


Świtają odległości między przedmiotami,
ćwierkają pierwsze błyski
na szklance, na klamce.
Już się nie tylko zdaje, ale całkiem jest
to, co zostało wczoraj przesunięte,
co spadło na podłogę,
co mieści się w ramach.
Jeszcze tylko szczegóły
nie weszły w pole widzenia.


Ale uwaga, uwaga, uwaga,
dużo wskazuje na to, że powracają kolory
i nawet rzecz najmniejsza odzyska swój własny,
razem z odcieniem cienia.


Zbyt rzadko mnie to dziwi, a powinno.
Budzę się zwykle w roli spóźnionego świadka,
kiedy cud już odbyty,
dzień ustanowiony
i zaranność mistrzowsko zmieniona w poranność.


Wisława Szymborska

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wcale nie jest taki zły. tylko takie metafory jak
"malowane szeptem „Śniadanie na trawie”" właściwie nic nie mówią
bo każdy inaczej odbiera ten obraz. ja na przykład widzę przede wszystkim
zachwianą perspektywę, albo u nagiej kobiety na pierwszym planie
nazbyt dosadnie oddane fałdy na szyi i brzuchu jakby były czymś najbardziej tu istotnym.
pozdrawiam obrazkiem, jak sam widzę taki świt ;)


Oto jestem świt czerwcowy,
król rojowisk obłąkanych,
zawiadowca treli w gniazdach
salowy zielonych szpitali;
Oto jestem - nienazwany
lub nazwany - naokoło
świt czerwony, świt nalany
parującą z żył łąk wodą;
Pederasta na paradzie
świateł, głosów i obłoków -
ja, omega westchnień w sadzie!
alfa chodnikowych kroków!
Ja - kadrowa ciężkiej pracy,
prowokator mgielnych bitew
zanim szlag mnie jasny trafi
znikąd idę, nigdzie idę

do twych okien.


:))
uwierz mi to byla chwila i nie miałam wówczas tyle temperamentu ile ma Twój czerwcowy poranek.. to było raczej chwilowe obserwacyjne zamyślenie z uśmiechem akceptacji.
dzięki za wpadkę i pogawędkę
... "prowokator mgielnych bitew" :))
/b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie zauważyłam tego wpisu,

Szmer nocy letniej nie jest wierszem o poranku, bynajmniej.
mam kilka wierszy pisanych o świcie i są zupełnie inne :)
pozdrawiam
/b

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka może być i biała americano, bylebyś zaśpiewała :)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      No i właśnie tak chcę żeby był czytany. Dziękuję. I Tobie też :)
    • Krystyna Giżowska & Bogusław Mec - W drodze do Fontainebleau   ;)
    • Moje marzenie to gwiazdy Świat bez lustra, w którym kocham ciebie i ciebie W moim śnie nie mam nic na własność Dzielimy się szczęściem, biegnąc ku Niebu   I nie świecimy już samotne Szukamy innych, by dawać blask I już nie toczą się żadne wojny Odżywa ziemia i wiara w nas   Moje marzenie – złączyć się z Bogiem, bez telefonów, konsol, tiwi Moje marzenie – śmiać się z ex-wrogiem To jecer hatow Nie ten, co ma kły   I nie świecimy już samotne Razem wracamy w ogrodu blask Już jecer hara nie stawia stopni Wreszcie widzimy prawdziwy świat  
    • Jesteśmy chwilą W chwili Przez chwilę ... Mamy w sobie byka Miewamy - motyla   Potrafimy śmiać się, kląć, żałować Przez lata pamiętać czyjeś puste słowa A prawda jest taka, że nie warto:  cokolwiek rozdadzą - taką też graj kartą   Każda nowa chwila to świat całkiem nowy Stworzony naprędce Świeży, kruchy, prosto z twojej (?) głowy   Dziś chmury są lżejsze. Nie ma samolotów Kawiarnie - mądrzejsze - nie ma tylu trzpiotów szukających przygód,  wieszczów i potworów Wszyscy siedzą w domach: sercowych komorach   Moja - tętni mocno Ukrywanym życiem. Miłość-bycie-rozkosz-nie ... Raz. Na całe życie.  
    • Możesz przekomarzać się z czasem, możesz go zwalczać, możesz pilnować, by nic mu z siebie nie dać.  Żadnych kompromisów.  Bywa, że stracony zakrada się bezsenną nocą by sprawdzić, czy jesteś dostatecznie oblany zimnym potem. Masz dreszcze - myśląc o cherubinach przybywających punktualnie o 'godzinie śmierci naszej amen'?  Nic cię nie uspokaja. Ja też czasem nie myślę prozą.   Utknęłam w pętli czasu gdzieś, na ławce oblanej ciepłym wrześniowym słońcem.  Myśląc o niczym. O tym, że zawsze tak samo ... rozmyślam o niczym. Z nadzieją, że to się nie zmieni. Nawet, gdy zmienię ławkę. I cały park.   Mijają mnie ludzie niosący ze sobą różnorodność - jak nosi się torby i apaszki.  Czym się różnią? Dwukropek.  Przeżyli już wszystkie możliwe śmierci.  Rozważają wysokość kary piekieł za niepopłacone rachunki, soboty bez wyjazdów czy ewentualność rozwodu.  Są świeże połogi I sytość po "ostatniej" wizycie u kochanki.  Są także aberracje, apostazje i inne przejawy elokwencji rodem że słownika wyrazów niemalże obcych.  Czytasz coś teraz, czy tylko gejmingujesz?    Ulice służą do zwiedzania.  Nawet jeśli chodzi się tą samą do pracy przez 40 lat.  Kupuję sobie tort. Zapalam jedną świeczkę. Marzę wdychając Nowy Świat.  Przecieram szyby oczu.  Nikt nie podziela mojego zdumienia: Jesteśmy. Nieważne kim, nieważne, po co.  Przytulamy się - niezdarnie czując COŚ. Do końca życia pozostało jeszcze ...   To nie ten peron. Wracam do siebie. Starannie przygotowuję samotność do snu: gorący prysznic, szklanka whisky i łyżka dziegciu.  Rozczarowaniem ścielę łóżko: miał być szampan, upadek, po nim wzlot  i ''ten ktoś,'' ... a jest tylko fantom ze wstrzymanym oddechem.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...