Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie mów dobranoc gdy wstaję nowy dzień
Wielkie chmury to tylko mały deszcz
Nawet gdy jest bardzo źle uwierz że
Świat to raj gdzie nie ma miejsca na płacz

Nie ma sensu zegnać się gdy woła nas dzien
Dowidzenia zbędne jest gdy jesteś tu
Po co po swiecie sie tluc gdy masz mnie


Ty i ja przez hektary zielonych traw
przez caly ten zly swiat przejdzmy choc raz
......................................................

Opublikowano

Raczej mało apetyczny jest Twój dyptyk. Gdybym miał stwierdzić, co najbardziej psuje te wiersze, to pewnie wskazałbym na schemat:

Wers > nawiązanie do wersu w sposób dosadny > i jeszcze raz nawiązanie w sposób uzupełniający. Dokładnie taki schemat przyjmuje druga zwrotka.

Pierwsza zwrotka to 3 wersowe maksymy. Ta ostatnia jest dwu-wersowa.

Trzecia zwrotka jest nieco zbanalizowana.

Opublikowano

Widać że się nie wczułeś jeśli wytykasz mi schematyczność powiedz czy życie takie nie jest?
Czy my nie działamy według schematów stereotypów?odkrywając własne wnętrze stajemy się kimś innym,łamiąc konwenanse sami je tworzymy.

W wierszu nie ważna jest tutaj schematyczność liczy się ból żal podmiotu lirycznego jego wiara nadzieja i tęsknota.

Pisałem to pod wpływem ,,Declan Galbraith - Till The Day We Meet Again"
oraz kilku bolesnych przeżyć inaczej bym go zmienił jednak nie potrafię bo było pisane to co czuje.

Może jest to schematyczne a wiersze mają łamać schematy i konwenanse jednak nie zawsze se tak da
Pozdrawiam ciepło w tą niemiła pogodę

Opublikowano

Tak, masz rację, ale ten schemat, o którym wspomniałem nie jest poprawny. Wersy są za bardzo treściowo zbliżone do siebie i sprawia to wrażenie jakbyś dostrzegał coś, o czym wcześniej już sygnalizowałeś. A nawet nie tylko sprawia takie wrażenie.

Pewnie, przeczytam Twoje pozostałe wiersze i pewnie tak pod wieczór napiszę coś o nich przez pryzmat mojej percepcji.

Opublikowano

Nie mów dobranoc gdy wstaję...
Dzień ucieka... a noc zostaje...
Taki już los dnia za dniem...
Więc proszę...
nie żegnaj się gdy woła Cie dzień...
Noc odejdzie... a dzień zostanie...
Nieszczęście zniknie... a Szczęście pozostanie...

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wsiąść do pociągu byle jakiego... Byle Na wprost, przed siebie :) Uśmiechnął mnie Twój wiersz i dobrze, a gdzieś w tle, w ostatniej cząstce jakbym słyszała Lokomotywę Tuwima :) Pozdrawiam.       
    • @Adam Zębala - dzięki -  @Natuskaa - uśmiechem dziękuje - 
    • Ileż, tutaj pięknych i niezwykle rzeczowych komentarzy! Dziękuję Wam serdecznie.  Każdy komentarz, refleksja są niezwykle cenne. Jeszcze raz wszystkim dziękuję.
    • Co ta dziewczynka wyprawia z gołębiami, cudo. Nie wiem czy Chopin piękny czy balet. Jedno i drugie piękne.:)  
    • Mama z tatą, trącając się łokciami, Szatkują kapustę do kiszenia na zimę. Córka gołymi stopami, z chichotem, W beczce tańcuje na dyskotekowe rytmy.   Nadchodzi jesień, robią zapasy na chłody. Wujek wędzi schaby, balerony, cuda same. Kręci kiełbasy na metry, bez umiaru żadnego. Tu salceson, tam kaszanka – jak z PRL-u.   Przyprawy dobiera i w gary układa. Ciocia Maja, rozwiedziona z Guciem, Łezkę puszczając z oka smutnego, Mak uciera na ciacho przepyszne.   Para bucha pod sufit, plątanina, krzyki, Po piętach się kaleczą, palce rozdeptują; Jedno klnie, drugie przeprasza na klęczkach. Pies zwąchał kęs smakowity na stole,   Jęzor wywalił i łuuu – wyje wniebogłosy. Przy piecu chlebowym, rozgrzanym, Romek, lekko przypudrowany mąką, Nadzór baczny trzyma, a piec czujny   Nad Romkiem podchmielonym. Taka to piekarska komitywa. W tym rwetesie, w tej bieganinie Za własnym cieniem i ogonem,   Łomot od drzwi słychać, łubudu! Ki czort? – pada pytanie gospodarza domu. „Listonosz Maciek, dobre wieści przynoszę” Azor, bierz go, kapusia, bimber wyniuchał.   Nagle coś zamarło, nikt się nie spieszy, bezruch. Nawet zegar zawiesił wskazówki na kołku. W kuchni, pachnącej jeszcze wiejskim jadłem, Czas utknął w kadrze, a projektor zgasł…    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...