Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jest jak w dali zalotna kobieta
sieje blask w powłóczystych spojrzeniach
zwodzi złotem spod gęstych rzęs
budzi żądzę i zaraz ucieka
wtedy całe powietrze się ściemnia
i w szarówce niknie jej cień

jest jak świetlik na bagnach zwodniczy
gonisz za nim jak wariat chaszczami
w uroczyska, gdzie wpadniesz w noc
już nie trafisz do tamtej ulicy
gdzie był domek z pelargoniami
i marzenia ciepłe pod koc

jest jak mgiełka fatamorgany
jak ziszczenie na długość ręki
ale ty już nie wierzysz w cud
wszak nie takim, jak ty, jest pisany
wszak dla takich, jak ty - nazbyt piękny
więc nie sprawdzisz, czy nie jest dziś twój

Opublikowano

Hmm, aż nazbyt dużo prawdy tutaj. Ale cóż czynić, gdy Dajmonion wrzeszczy "nie!"? Przecież starożytni nie mogli się mylić! Chyba, że łatwo zwykły strach zinterpretować jako zbawczy głos rozsądku w podświadomości...?

"O krok od źródła konają z pragnienia
O krok od piekła szaleją z rozkoszy
Trzeźwieją z marzeń o krok od spełnienia
O krok od celu własny cień ich płoszy..."

Dodam jedynie, iż forma - jako regularna i rymowana - olaboga! rzadkość w dzisiejszych czasach! - niezwykle się podoba :)

PS. Czy kwiat pelargonii ma w "języku kwiatów" jakiś specyficzny symbol, czy też może odczytanie metafory jak najbardziej dowolne?

Opublikowano

szczęściu trzeba pomóc, trzeba po nie wyciagnąć rękę;
wiele cudów nie spełnia się tylko dlatego, że w nie wierzymy...
namalowałaś to tak delikatnie i przekonywująco;
podoba mi się także forma wiersza (czyta się lekko, zwiewnie)
jak "łut szczęścia")

serdeczne pozdrówki Joasiu :)
(a tak przy okazji...jeśli dziś Twoje święto,
to życzę, abyś znalazła swój łut szczęścia :-)
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Michale, dziękuję za pełne zrozumienie wiersza - te nasze lęki, które niejednokrotnie niszczą nam życie i odbierają wszelkie szanse!
Dziękuję też za pochwałę formy. Nie każdy lubi regularne rymowańce. Ale ja też uważam, że są co najmnie równoprawne z tak modnymi dzisiaj "wolnymi" wierszami.
Pelargonie w mojej prywatnej symbolice oznaczają dom, dzieciństwo, spokój, poczucie bezpieczeństwa. Kiedyś, w moim dzieciństwie, prawie każda matka hodowała na balkonie pelargonie.
A poza tym oczywiście każdy Czytelnik może tutaj podstawić sobie pod pelargonie, co tylko Mu odpowiada.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Serdecznie dziękuję za ciepłe słowa na temat wiersza oraz za życzenia. Tak, dzisiaj moje imieniny, ale wiesz, zapomniałam o tym. :-) Miło mi bardzo, że Ty o tym pamiętasz.
Ja także Ci życzę, żebyś znalazła swój łut szczęścia - i nie bała się po niego sięgnąć.
Joaśka.
Opublikowano

Brzmi jak zawodzenie błąkającego się ducha młodej dziewczyny, której nie dane było zaznać zwyczajnego życia, dostępnego wszystkim innym. wszak nie takim, jak ty, jest pisany - pisze autorka. Czyli jakim? O dziewczynie nie wiemy niczego. Właściwie nie wiadomo co ją ominęło, nie ma tu jasnych wskazówek oprócz domku z pelargoniami - symbolu małej stabilizacji. Wiemy, że świat, który ją otacza jest wrogi i nie pozwala czerpać z siebie, nie spełnia pragnień.

Wiersz chyba romantyczny, chyba technicznie bez zarzutu.
Pozdrawiam Cię, Oxyvio :-)

Opublikowano

Ja również przyłączam się do grona które ceni taką poezje .
A przy okazji życzę pomyślności z okazji imienin .
Dodam jeszcze tylko że wiersz bardzo romantyczny
no i że bardzo duże wrażenie na mnie zrobił
fragment - gdzie był domek z pelargoniami
i marzenia ciepłe pod kocem. - pięknie to napisałaś.
pozd. Waldemar

Opublikowano

Jo
szczęście
to cudny stan
i kobieta do której zostało porównane
to całkiem fajny obrazek
jedynie jak na mój dzisiejszy nastrój
optymizmu trochę mało

ale tylko dla mnie
pozdrawiam ciepło

Opublikowano

Kurczę, mea culpa! - rzeczywiście, ten twór wcale nie jest taki w pełni regularny, rytm nie zachowany... motyla noga!

Ale moje niedopatrzenie wynika chyba z tego, że.. w ogóle nie przeszkodziło mi to w lekturze... Co jest niesamowite, gdyż zazwyczaj zwracam na to uwagę natychmiast :o

Więc gratuluję! (Muszę chyba zajrzeć do wcześniejszych utworów ażeby zweryfikować talenta :P )

PS. Kurza twarz! Jestem w szoku :o

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Fanno, ta dziewczyna jest młoda, dopóki daje się "zwodzić". Natomiast starzeje się w momencie, kiedy przestaje wierzyć w to, że jakiś łut szczęścia może jej się wreszcie przytrafić. W takim momencie ludzie odbierają sobie możliwość przeżywania i zatrzymywania szczęścia, bo w nie nie wierzą.
Zawsze zarzucałaś mi nadmierną jasność, dopowiedzenia, "zamocność" wierszy. A tu odwrotnie. Poczytuję to sobie za komplement. Dzięki! :-)
Pozdrawiam Cię słonecznie i wiosennie, kochana Fan.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo dziękuję, Waldemarze, jest mi naprawdę szalenie miło.
Dziękuję też za pamięć o imieninach; ja sama zapominam o swoim święcie. Jestem bardzo mile zaskoczona, że jest tutaj grono osób, które o nich pamiętają - nie spodziewałam się tego! To naprawdę bardzo, bardzo sympatyczne.
Pozdrawiam także.
Joa.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, to jest raczej pesymistyczny wiersz. Ale nie jest to zło nieuchronne - tu mowa o takim złu, które można w sobie zwalczyć i ominąć.
Bardzo Ci dziękuję za miły wpis i cieszę się, że Ci się podoba.
Pozdrawiam równie ciepło i wiosennie.
Jo.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiersz nie jest sylabotoniczny, czyli najbardziej regularny jak można. Ale regularny w pewnym stopniu jest. Jeśli gdzieś wyczuwasz łamanie się rytmu, to napisz mi, gdzie, w których miejscach, dobrze? Bo ja nie dostrzegam łamania się rytmu, nie widzę, gdzie.
Bardzo Ci dziękuję za entuzjastyczną opinię, jestem normalnie w szoku! :-o :-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...