Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Słowo może skreślić życie
Doznania kłębią się w moim umyśle
Też je znasz?
To jesteśmy podobni
Tylko Twojej wiary w tym już nie ma
Pytania bez odpowiedzi
Strach rozczarowań
Przyspieszam
Żeby czuć że żyję
Już o Tobie nie myślę-żyję Tobą
Przeznaczenie samotności wydaje się wyrocznią
Nie uciekniemy jak bardzo byśmy pędzili
Może kiedyś jakiś przypadkowy traf
Nadzieja przyszłości?
Po co?
Jutro się przekonasz-to fałsz
Tak jak to robisz od początku świata

[sub]Tekst był edytowany przez Eryk Pryca dnia 29-07-2004 18:50.[/sub]

Opublikowano

banalne to... kolejny wiersz na zasadzie 'kawa na ławe' poczytajcie sobie... moze jakoś ukryc sens wiersz... jakaś metaforyka... bo ciekawe to nawet jest... ale raczej do pamiętnika...

pozdrawiam
Tera
[sub]Tekst był edytowany przez tera dnia 28-07-2004 13:02.[/sub]

Opublikowano

Jak jedno słowo może skreślić życie
Niepojęte doznania które kłębią się w moim umyśle
Też je znasz?
Widać jesteśmy podobni choć w to nie chcesz uwierzyć
Pytania bez odpowiedzi
Pytania które nie powinny być nigdy zadane
Strach rozczarowań
[...]
Już o Tobie nie myślę tylko żyję Tobą
Przeznaczenie samotności wydaje się wyrocznią
Nie ucieknę od niej ani ja ani Ty
Może kiedyś przyjdzie dzień
Taki przypadkowy traf
Trzeba mieć nadzieję
Że przyszłość coś dla Ciebie ma
Chociaż i tak jutro się przekonasz że to fałsz

Bardzo dobre i takie smutne... chyba dziś się wypłacze na śmierć. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czy to wazne czy banal? czlowiek w samej literce moze odnalesc prawde..jestesmy ludzmi banalnymi wiec i banaly dla nas bysmy je zrozumieli.

Ladnie napisana prawda..

/nevermind
[sub]Tekst był edytowany przez Artur Kowalski dnia 28-07-2004 13:38.[/sub]
Opublikowano

pewne rzeczy można opisać w sposób ciekawy, interesujący i banalny... można było to napisać w lepszy sposób. ja banalna nie jestem... jeżeli Pan chce byc to spoko, mnie prosze do tego nie mieszać. człowiek istotą banlną błeh...

Tera

Opublikowano

nawiązując do tytułu, który mnie tutaj przyciągnął..
jeśli taki był zamiar autora to faktycznie
rozczarowałam się

to są normalne zdania!!
ludzie czy wy nie potraficie dostrzec jaka jest róznica między refleksją a wierszem??
tak mi się czasem wydaje

odpada

pozdrawiam
Emilka

Opublikowano

tak jak napisała Emilka..... tą są zwykłe zdania ułożone jedno pod drugim udajace wiersz.... nie tego szukam na tym portalu... nie takie utowory chce czytać... już sama nie wiem co napisać... czekam na coś innego po prostu

Tera

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hmm.. wypowiadamy się na temat wiersza, który właśnie banałem jest
więc chyba ważne
ah.. i niech mi pan wytłumaczy.. co charakteryzuje ludzi banalnych?
na jakiej podstawie wysnuł pan taki wniosek??

to coś na górze jest zlepkiem słów niczym więcej
nie wnosi kompletnie nic nowego, nie szokuje nawet swoją kiczowatością
jest okropny

pozdrawiam
Emilka
Opublikowano

Bardzo się cieszę, że mój wiersz wywołał taką żywą dyskusję. Owszem, muszę przyznać, że jest napisany w sposób prosty i łatwo trafiający do odbiorcy. Napisałem go pod wpływem silnych uczuć, nie zastanawiając się jaka by tu metafora pasowała, jak ukryć swoje uczucia, by czytelnik musiał je wyszukiwać gdzieś pod stertą upiększeń. Nie uważam by był to jakiś cudowny, zachwycający formą wiersz... To jest po prostu szczerość przelana na kartkę. Po tym jak go napisałem nie czytałem go po 100 razy i nic w nim nie zmieniałem. Zależało mi wyłącznie na czystym przekazie chwilowego stanu uczuć, który przecież tak łatwo ulega zmianie...

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie!

Opublikowano

Poezja to jest taki stwór.Rozmowa ze sobą samym nie wystarcza,potrzeba czegoś więcej poezja jest swego rodzaju psychoanalizą to pewne.Jednak nie należy się zrażać,aby odnależć właściwe rzeczy słowo ,proszę uzbroić się w cierpliwość i próbować-stany ducha przemienić w plastyczny obraz słowa.Zyczę powodzenia.

Reni More

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A wiec ja właśnie będe szera.... taki sposób wylewania uczuc z siebei w sposób dosłowny i taki jak Pan czuje w danej chwili jest czymś banalnym, pozbawionym formy, piękna. Mowa jest o wiele brzydsza od myśli... a ten wiersz to nic innego jak wypowiadane zdania... piekne myśli zostały gdzieś u autora - to tyle. W kwesti wyjaśnienia zey napisać dobry wiersz nie trzeba nad nim siedzieć apru godzin i czytać go po 100 razy, bo najczęsciej jest tak że powstaje w 5 lub 10 minut....

Tera
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hmm.. niech Pan uważa z takimi stwierdzeniami bo któregoś dnia nikt nie będzie komentował Pańskich wierszy

myśli Pan że stwierdzenie, że wiersz ten jest banałem nie jest szczerą wypowiedzią??
napisał go Pan pod wpływem chwili, momentu
nie zastanawiając się nad formą, przenośniami itp.
hmm.. i cóż z tego wyszło?
może właśnie należało później, np. na drugi dzień do niego znowu sięgnąć i cokolwiek poprawić??

w wierszach ważne są przenośnie, odpowiednio dobrane epitety, dobra
wersyfikacja, a jeśli nie jest wierszem białym, do trafne rymy
oprócz tego powinien posiadać jakąś głębię
bez tego każdy wiersz byłby takim samym banałem jak ten

pozdrawiam
Emilka

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie umiem powiedzieć, kiedy to się zaczęło. Czy wtedy, gdy usłyszałem w środku nocy zgrzyt furtki, czy gdy znalazłem pod wycieraczką zardzewiały gwóźdź – długi, wygięty na końcach, jakby czekał na dłoń. A może wcześniej – kiedy się wprowadził, a jego córeczka, może z rok młodsza od mojej, biegała po ogrodzie i krzyczała do nikogo, w puste powietrze: – Nie ruszaj mamy! Nie ruszaj mamy! Robert był sąsiadem idealnym. Zawsze punktualny. Zawsze pomocny. W piątki śmieci, w soboty grill, w niedzielę po kościele – dzieci na rowerkach. Uśmiech miał gładki, jak wypolerowane szkło. Ale oczy… gdy patrzyłem w jego oczy, czułem, jak zimno rozlewa się po moim kręgosłupie, jakby w środku zamiast źrenic coś się w nich poruszało. Niektórzy ludzie chowają coś pod skórą. On chował to głębiej – jak larwa drgająca pod celofanem. Czasem, gdy stał na balkonie, jego cień do niego nie pasował. Był o ułamek sekundy spóźniony. Ale była też inna rzecz. Kiedy mówił, jego odbicie w szybie… jakby nie otwierało ust. Pierwsze ciało znaleźli we wrześniu. Drugie w październiku. Trzecie w grudniu, tuż przed Świętami. Kolejne w marcu. Zawsze zatłuczone młotkiem. Zawsze kobiety. Zawsze noc. Ostatnia trzynaście lat. Dziewczynka. Media pisały o „fryzjerze”, bo ofiarom wkładał do dłoni wyrwane z ich głów włosy. Ale ja wiedziałem wcześniej. Bo widziałem go, jak wychodził nocą. Z czarną torbą. Bez pośpiechu. Z tą jego twarzą – spokojną jak po spowiedzi. Zacząłem prowadzić dziennik. Zanotowałem każdy jego krok. Kiedy wychodził. Kiedy wracał. Co niósł. I coś we mnie pękało z każdą nocą. Zacząłem śnić o nim. Ale nie tak, jak człowiek śni o kimś. Śniłem jakby za niego. Widziałem jego oczami. Czułem chłód żelaza. I jego ciężar w dłoni. Puls drugiej osoby. Zanim ucichł. Czasem, przeglądając dziennik, nie wiedziałem, czy czytam swoje notatki, czy dopiero mam je napisać. W grudniu wysłałem anonim do policji. Potem zdjęcia – jego, wychodzącego z torbą. Cisza. A potem dostałem list. Bez treści. Bez znaczka. W środku – zdjęcie mojej córki. Plac zabaw. Zrobione z daleka. Jej buzia zamarznięta w półuśmiechu. Na odwrocie – odcisk buta, błotnisty i ciężki. Tego wieczoru córka długo nie zasypiała. Chodziłem po domu, zapalałem i gasiłem światła, sprawdzałem zamki. Już miałem wychodzić z jej pokoju, gdy powiedziała: – Tato? Zatrzymałem się w drzwiach. Odwróciłem głowę. Siedziała na łóżku, z nogami podciągniętymi pod brodę. Na palcach – czerwone plamy. Mogła to być farba. – Nie śpisz? – spytałem. Skinęła lekko głową. Jej oczy błyszczały. Ale nie jak u dziecka. Jak u kogoś, kto coś przeczuwa. – Coś się stało? Zawahała się. Jakby słowa były za ciężkie. – Po prostu... miałam sen – wyszeptała. – Zły? Nie odpowiedziała. Tylko spojrzała na mnie długo. Uważnie. Jakby próbowała zobaczyć, kim jestem pod skórą. Jakby patrzyła... przez szybę. A potem zapytała: – Tato... czy to coś, co patrzy przez twoje oczy, też śni? Nie pamiętam, jak wyszedłem z jej pokoju. Pamiętam tylko, że drzwi zamknęły się za mną same. I że przez długą chwilę nie miałem odwagi ich dotknąć. Poszedłem do Roberta. Otworzył jak zawsze – w kapciach, z dzieckiem przy nodze. W tle cicho grała kolęda. Czuć było jabłka z goździkami. – Potrzebujesz czegoś? – zapytał. – Nie. Chciałem tylko… porozmawiać. Uśmiechnął się. Nachylił się lekko, jakby mówił z odbicia w lustrze: – Trudno jest być tylko niewinnym, prawda? I zamknął drzwi. Bez pożegnania. Zasuwka zaskoczyła cicho. Zbyt cicho. Od tej nocy nie śpię. Moja żona pyta, czemu znowu palę. Nie potrafię odpowiedzieć. Może dlatego, że zapach dymu zagłusza coś słodkiego, mdłego – jak zepsute jedzenie w ustach. Czasem czuję to coś obcego na dłoniach. W szafie trzymam młotek. Nie pamiętam, żebym go kupował. Obok niego leży dziewczęcy bucik. Różowy, z zerwaną kokardą. Nie od mojej córki. Nie od nikogo, kogo znam. W dzienniku znajduję zapiski, których nie rozpoznaję: „Nie krzyczała.” „Skóra pod paznokciem.” „Kolor włosów: ciemny blond. Zbyt młoda.” Pismo wygląda jak moje. Ale ja nie czuję, że jest moje. Jakby ktoś pisał mną. Wczoraj znalazłem pod poduszką pustą kartkę. Z tyłu przypięty – pukiel włosów, związany dziecięcą gumką w kształcie serca. Nie od mojej córki. Za jasne. Za idealne. Dziś w nocy śniłem, że śpię, a we śnie śniłem, że wstaję. Gdy się obudziłem – stałem w łazience. W ręce miałem nóż do tapet. Nie ciąłem. Tylko patrzyłem. Lustro było zaparowane. Ale ktoś zdążył w nim palcem narysować dziwny symbol. Jakby odwrócona trójka. Za mną... Coś się poruszyło. – Tato? Odwróciłem się. Córka stała w drzwiach. Na jej palcach – wciąż te czerwone plamy. Ale już nie wyglądała na przestraszoną. Jej oczy patrzyły na mnie spokojnie. Jakby już wszystko rozumiała. – Nie wychodź – szepnęła. Rano wyjąłem z kieszeni młotek. Zardzewiały. Ciepły, jakby jeszcze oddychał. Nie pamiętam skąd. Ale trzymałem go w dłoni jakby był mój od zawsze. Na ścianie w korytarzu zawisło nowe lustro. Nie wiem, kto je powiesił. Pewno żona. Ale to odbicie nie moje. Kiedy przechodzę obok… … moje oczy patrzą na mnie, jakby znały coś, czego ja jeszcze nie znam. Moją przyszłość.      
    • @Wiesław J.K. - dzięki - 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - dokładnie tak jak w komentarzu - dotykają głęboko to prawda -            - dziękuje za tą refleksje -                                                             Pzdr.serdecznie.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - cieszy mnie twoje lubienie - dziękuje -                                                                                Pzdr.serdecznie. Witaj - dziękuje za miły ciepły komentarz -                                                                            Pzdr. @huzarc - @Wiesław J.K. - uśmiechem wam dziękuje -
    • i w nim także w nich przeglądasz się na co dzień nawet zaistniejesz :)))
    • Piękny, mądry wiersz:) jestem zachwycona:):)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...