Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

skrzy się i parzy
przeklęty zarodek
wydalony wprost z opętanej głowy
oddzielono ją biedną
od reszty braci
i tylko szyja
nie lęka się żalu ujawnić
lecz ta rozumna kula
za swe straszne winy
właśnie taką karę ponieść winna
karę - nienależenia

Opublikowano

Wiersz sprawia wrażenie przyzwoicie napisanego, ale należy dostrzec pewne szczegóły, które nieco zaburzają ten obraz.

Pomysł o "herezji" w trzech pierwszych wersach jest ładny. I ten trójwers jest bez zarzutu. Zatrzymałbym się dopiero na:

oddzielono ją biedną
od reszty braci

słowo "braci" wprowadza pewien nieład - czytelnik zaczyna zastanawiać się, jakich braci, skąd... a chodzi (zapewne) o resztę członków; i tak bym napisał:

od reszty członków

Można szukać nieco bardziej wyrafinowanego słowa; np.

oddzieloną ją biedną
od kształtów asymetrii (i wiele innych skojarzeń. Można też przebudować pierwszy z tych dwu wersów)

nie lęka się żalu ujawnić, (przecinek)

lecz ta rozumna kula (lecz ta kula rozumna - lepiej brzmi w takiej kolejności)
za swe straszne winy
właśnie taką karę ponieść winna

Tutaj dominuje zbieżność: winy - winna. Trzebaby tego uniknąć.

najprościej wprowadzić słowo "czyny", co jednak może budzić pewne kontrowersje - głowa i czyny (?), ale można. Dalej usunąłbym zbędne słowo "właśnie":

lecz ta kula rozumna
za swe straszne czyny
karę ponieść winna

nienależenia (choć słowo "nienależenia" jest załagodne, jak na finał... na razie nie mam lepszego pomysłu; może jakaś konstrukcja z "nienależycie").

Opublikowano

Dziękuję za tak dogłębną analizę.
Wiersz faktycznie trochę niedopracowany, bo dodałam go zaraz po napisaniu. Z reguły są one w najbliższym czasie jeszcze poprawiane.
Co do tych "braci" to myślałam o "członkach" ale zdecydowałam się jednak na przenośnię, wydawało mi się że ta szyja w następnym wersie wszystko wyjaśni.

Jestem teraz na etapie prostych środków wyrazu, kiedyś nadużywałam patetyzmu i wzniosłości, i teraz obawiam się używać, jak to określiłeś, wyrafinowanych zwrotów, bo niechcący mogę zahaczyć o wcześniej wymienione "grzechy główne":)

lecz ta rozumna kula (lecz ta kula rozumna - lepiej brzmi w takiej kolejności)
za swe straszne winy
właśnie taką karę ponieść winna

Tutaj dominuje zbieżność: winy - winna. Trzebaby tego uniknąć.

najprościej wprowadzić słowo "czyny", co jednak może budzić pewne kontrowersje - głowa i czyny (?), ale można. Dalej usunąłbym zbędne słowo "właśnie":

Zgadzam się z Tobą całkowicie.

A na końcu kusiło mnie, żeby jakiś neologizm sklecić;]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...