Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Już kilkadziesiąt dobrych lat minęło odkąd to zbudował ją dla swej najdroższej, aby mogła podziwać zachody słońca nad brzegiem jeziora. Małe to oczko wodne otoczone rzadkim lasem z każdej strony i choć tuż za nim ruchoma ulica, osiedla mieszkaniowe i sklepy, miejsce to jakby odcięte za zasłoną zieloną w zaciszu trwało.
Kilka desek ukradzionych z warsztatu ojca,oszlifowane,polakierowane i trwale zbite mogły zająć skrawek ziemi przybrzeżnej. Jakże dumny ze swej robocizny, z takąšprecyzją i zapałem tworzył, zupełnie inaczej niż każde krzesło,stół lub szafkę w sklepie
dziadka. Tutaj włożył całe morze uczuć i wyobrażeń o wspólnych chwilach z Niąš,przytuleni i przepełnieni miłością. Niespełna opisać podekscytowania w dniu, gdy zabrał ukochaną na spacer w jej ulubione miejsce i wskazał palcem-Tutaj się po raz pierwszy
pocałowaliśmy, spójrz. Stała tam, tuż pod opadającymi gałęziami wierzby, promieniała w słońcu i pośród traw. Usiedli zapatrzeni w siebie, a na ich twarzach odbijały się zmysłowo poruszające fale w jeziorze, niesione przez ciepły letni wiatr. I wiedział wtedy, że tylko w tym miejscu, na tejże właśnie ławce mógł to zrobić. I wyjąwszy z kieszeni pierścionek wynosił na wyżyny słowami całe swe wnętrze wrażliwe, oddawał jej siebie i każdą sekundę życia przyszłego.
Padały deszcze, przychodziły mrozy i śniegi,opadały liście i powiewały dalej. Kilka rys zrobionych przez dzieciaków, jakieś M+D=WSZM albo "Tutaj byłem-Kornel", niejeden browar o wieczornej porze przez nastolatków wypity, a czasem zwrócony bez kontroli.
Matki z wózkami przysiadały na momencik, ojcowie z synami łowili rybki, choć bez efektów, przyjaciółki wpadały na pogaduszki. O tej porze, gdy wszystko zaczyna budzić się do życia, odradza się na nowo i zewsząd daje znaki do działania. A najdnioślejsze
znaki dawała dla otwierająšcej pączki miłości, która woła, podskakuje do oczu i błaga o dostrzeżenie. Jedna była taka uchwycona, złapana zachłannie, choć z wielu par nie wyróżniająca, ale na skraju wyjąštkowa. Ona płakała, skulona na tej ławce się trzęsła.
On dostrzegł jąš już z ulicy i pchnięty dziwnym impulsem i nieodpartą potrzebą podejścia do dziewczyny, usiadł i otarł chusteczką spływające łzy. Siedzieli całąšnoc. Potem kolejnąši następną, za miesiąc, rok i dalej. Dalej, aż do tego nieszczęsnego dnia.
-Zróbmy cośœ innego, szalonego, chcę poczuć ten dreszczyk emocji-mówiła. Bez specjalnego entuzjazmu bo z sentymentem i szczyptąšromantyzmu chciał spędzić kolejnąš rocznicę w miejscu, gdzie się poznali, jednak zgodził się na największąš kolejkę górskąš.
Ach, jaka to porażajca i drętwiąco czarna rzeczywistość, w tej krótkiej chwili uświadomienia ulotności, tego szczęścia, które jak woda spływa przez palce otwartej dłoni. Euforia i podniecenie w tej jednej sekundzie trzasły, odeszły, wybuchły...
Tylko dźwięk pękającego pasa, siła wyrzutu i ten jej widok z góry...gdy krew zalała oczy, gdy krzyczała i chciała chwycić...spadł, przepadł w wielkich, metalowych kondygnacjach kolejki. Wróciła. Ona płakała, skulona na tej ławce się trzęsła. Ale on już nie przyszedł.
Takie już ścieżki wydeptane z każdej dochodziły strony. Na każdej różne ślady i w innym prowadziły kierunku. Nowe domy założone wokoło wyłaniały się zza rozrzedzonego lasku, białe wysokie, bardziej dostatne i te skromniejsze z przytulnym ogródkiem i jabłonką.
A wród nich ten najwyższy, z rozległym tarasemi sadem, w którym rosło kilkanaście gatunków drzew. Otoczony żywopłotem za złotą bramą. Zawsze podziwiany za architekturę i piękno tego bogactwa. Ni przechodzień, ni przejezdny nie omieszkał nigdy spoglądnąć choć na chwilę, ukradkiem na ten pełny uroku dom. I zastanawiano się kto ma szczęœcie cieszyć się życiem w tych urokach, odciętych od hałasu miasta. A cieszyło się od dwóch lat małżeństwo wykształcone, piękne i z dobrych domów pochodzące, ułożone cieszyło się szacunkiem wszechstronnym. Na co dzień byli zapracowani i w ciągłym biegu, jednak w każdą niedzielę, w dzień odpoczynku spacerowali, po wyjściu za próg domu krokiem
lekkim i w objęciach podążali jedną ze ścieżek nad to skromne właśnie, ale symboliką przepełnione jeziorko. I to ta ich dróżka sklejała, pomagała wyrosnąć tym listkom co tak często opadają z przesuszenia. Ile to rozmów przeprowadzonych, tych płytkich co materię wyprowadzają na plan pierwszy, i tych głębokich, które się w głowie co noc zbierały, aż w końcu wypowiedziane, gdy tak usiedli na nagrzanej po całym dniu w słońcu ławce. Jednak ścieżek biegło tam więcej i coraz bardziej udeptane co zmierzały w kierunku odwrotnym,
tym ciemniejszym i niedostępnym, karygodnym. To on udeptał jedną z nich, brudnym buciorem targał tamtą o czarnych, długich włosach. Młodą, rządną wrażeń i ekscytacji z posiadania zakazanego owocu. Tylko głupiec przyprowadziłby tamtą w niedzielne popołudnie, a mimo to nutka niebezpieczeństwa pociągała go i podniecała. Kto by pomyślał,
że Pani z pięknego domu o te samej porze będzie miała ochotę przysiąść pod wierzbą. Ból i rozczarowanie, smutek i trwoga? Przecież już dawno domysły sprowadzały ją do uśœwiadomienia sobie tej gorzkiej prawdy o mężu. Lecz tylko widok sprawił, że pękł w niej cały obraz szczęliwości i pozory ideału. Widziała. On widział. Przeciągnięte spojrzenia z wyrazami obnażenia i odrazy wzajemnej. I co z tego? Nie mogła zburzyć w szale całej tej masy pozorów i dorobku. Może się bała i strach paraliżował jej ukrytą siłę. A może to gorąca miłość i wspomnienia dawnych młodzieńczych uczuć jej nie pozwolił zakończyć trwania z nim.
Nad małym oczkiem wodnym, pośród drzew szeleszczących na wietrze stała ławka.
Naznaczona przewijającymi się zdarzeniami. W ciszy szeptały słowa rzucane chaotycznie. Narodzona z miłości, oglądała ją przez lata w tych formach rozmaitych i z każdym dniem większa jej historia się zapisywała.

Opublikowano

Widzę niezły potencjał do pisania ! Naprawdę dobra wyobrażnia autora ! Ale ...
Te ciągłe inwersje zaburzają rytmikę zdań. LIterówki przeszkadzają w czytaniu.
Jeśli poprawisz technikę pisania, to Twoje teksty będą naprawdę interesujące.

Opublikowano

Dziękuję bardzo. Dopiero zaczynam pracować nad moją techniką pisania, a w tym akurat tekście skupiłam się bardziej na historii. Inwersji może rzeczywiście jest za dużo, aczkolwiek mam już taki styl. Miło, że się podoba:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy pierwsza skrząca gwiazda, Jakby zagubiona, maleńka, samotna, Zamigoce na tle wieczornego nieba, Oznajmiając wigilijnej wieczerzy czas… A we wszystkich Polski zakątkach, W przystrojonych odświętnie domach, Trwająca od rana krzątanina, Z wolna dobiegnie już końca…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Zatańczą nasze świąteczne emocje, Niewidzialnymi nićmi z sobą splecione, Niczym złote włosy anielskie.   Strojna w bombki i łańcuchy choinka, W blasku wielokolorowych lampek skąpana, Ucieszy oczy każdego dziecka, Błyszczącą betlejemską gwiazdą zwieńczona… A pod choinką stareńka szopka, Z pieczołowitością misternie wyrzeźbiona, Opowie malcom bez jednego słowa, Tę ponadczasową historię sprzed tysięcy lat...   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Biorąc ułożony na sianku opłatek, Zbliżając się z wolna ku sobie, Wszyscy wkrótce obejmiemy się czule,   Wnet z głębi serc, Popłyną życzenia szczere, W najczulsze słowa przyobleczone, By drżącym od emocji głosem wybrzmieć… Wszelakich sukcesów w życiu codziennym, W szkole, w domu i w pracy, Szczęścia, bogactwa, pieniędzy, Lat długich w zdrowiu i pomyślności…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Jedno pozostawione puste nakrycie Echo dawnych zapomnianych już wierzeń, Przypomni tamte stare tradycje,   Gdy pełna czerwonego barszczu chochla, Dotknie ze stukiem każdego talerza, A po przystrojonych odświętnie wnętrzach, Rozniesie się już jego aromat, Wybijający kolejną godzinę stary zegar, Przypomni o upływających latach życia, Gdy w kącie stara pozytywka,  Zagra kolędę znaną z dzieciństwa…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Gdy za oknem prószy wciąż śnieg, Tlą się w pamięci wspomnienia odległe, Czasem mgłą niepamięci zasnute.   Przy wigilijnych potrawach, Zajmie nas niejedna długa dyskusja, O tym jak z biegiem kolejnych lat, Zmieniała się nasza Ojczyzna… A na przyszłe lata pewnie snute plany, Przecinane przez głośne krzyki W sąsiednich pokojach bawiących się dzieci, Wzbudzą często serdeczne uśmiechy…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Dadzą się czasem słyszeć szepty anielskie, Tak melodyjne choć cichuteńkie, W myślach naszych niekiedy odzwierciedlone.   Długie refleksyjne rozmowy, W gronie rodziny i najbliższych, Pozostaną w wdzięcznej pamięci, Powracając na starość przyobleczone w sny… A gdy czas włosy siwizną przyprószy, Wspomnienie tamtych z dzieciństwa Wigilii, Z oczu niekiedy wyciśnie łzy, Otarte ruchem pomarszczonej dłoni…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • nie szukałem cię bo zawsze myślałem że takie rzeczy trafiają się innym albo w książkach które kłamią lepiej niż ludzie a potem przyszłaś bez fanfar bez obietnic po prostu usiadłaś obok jakbyś znała to miejsce od zawsze i nagle świat ten stary sku*wiel przestał mnie bić codziennie zostawił tylko lekkie siniaki żebym pamiętał jak było wcześniej kocham cię w ten brudny, ludzki sposób kiedy myślę o tobie przy pustym kubku o trzeciej nad ranem i wiem że nawet cisza z tobą ma sens tęsknota? jest jak niedopałek w kieszeni ciągle o sobie przypomina ale nie boli bo wiem że istniejesz że gdzieś oddychasz śmiejesz się może właśnie patrzysz w sufit tak jak ja i to wystarczy żeby jutro znów wstać nie wierzę w bajki ale wierzę w ciebie a to więcej niż kiedykolwiek odważyłem się mieć bo po raz pierwszy nie boję się stracić tylko cieszę się że w końcu znalazłem dom w drugim człowieku
    • Błądząc po pustynnych piaskach, w miejscach, w których dosięgniemy przykrytego mgłą nieba, każdy pozostawiony na ziemi ślad zamienimy w oazy. Tym tropem będą mogły podążać karawany spragnionych. Kropla po kropli zaczną spływać strumienie wody, wypłukując piach z zaschniętych ust. Już wiesz, wiesz więcej, więcej na pewno, na pewno, gdzie trzeba, gdzie trzeba wież. Wiesz, gdzie mgła spłynie z nieba.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Andrzej_Wojnowski Może właśnie tak pozytywny odbiór. Dlatego, że pisane z serca, z autentyczności. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...