Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

13: 57
trasa: Fabryka dywanów
imieniny: Julii, Danieli, Bogdana

przysiada się

facet ubrany bez smaku
pracuje w ubojni bo dobrze mu płacą
i zawsze ma świeże mięso w lodówce.
w sobotnie wieczory wyrusza na łowy
mówiąc o sobie, jak ktoś kto ujeżdża bmw,
krew z solą dodaje wigoru.

z przegubu dochodzi rozmowa:
- wiesz jak on balsamuje, jak masuje stopy?
gdyby nie śmierć za paznokciami
byłoby najcieplej.

na przystanku wsiada życzliwy młodzieniec.
uśmiech staruszki to kolejny stopień zbawienia,
ten uśmiech to więcej niż się spodziewasz.

blondynka strzela do ciebie okiem,
ale co robi obok niej
brzydal z nosem w Kierkegaardzie?
poprawiając okulary nie zwraca uwagi
na kopuły Jeruzalem,
pomiędzy nimi śpi Jezus
w niebo wzięty :-)

i tyle tutaj rozstrzelonych wersów,
pasażerów na gapę, kanarów incognito,
brzydkich słów stojących obok ładnych,
dresy, jeansy, sztruksy,
jeden garnitur, kurtki i płaszcze,
kapelusze, czapki i berety,
zęby ładne, brzydkie, kilka złotych, wybite,
zapach i smród,
ocieractwo, przypadkowe spojrzenia,
spojrzenia rzucane ukradkiem,
takie zamyślone spojrzenia za szybę,
kolczyki, słuchawki,
wylatujące i przylatujące informacje:
"już jadę. wstaw ziemniaki."
"jestem w 20"
"miałbyś pięć gie po dwa zero"
"też Cię kocham :* "

Opublikowano

Bardzo porządny pomysł, niezłe wykonanie, trochę przedobrzony, momentami za dużo słów - nuży. Mimo tego - czytało się fajnie, szczególnie urzeka fragment:

facet ubrany bez smaku
pracuje w ubojni bo dobrze mu płacą
i zawsze ma świeże mięso w lodówce.
w sobotnie wieczory wyrusza na łowy
mówiąc o sobie, jak ktoś kto ujeżdża bmw,
krew z solą dodaje wigoru.

P.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):)     @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :)     @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.    
    • @Migrena z tą prostotą to prawda, tak miało być dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...