Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Raz pewien wieprzek, świńskim różem zanudzony,
postanowił wyjść z chlewu i pozwiedzać świat.
Ucałował prosięta, szepnął: „Pa!” do żony,
włożył garnitur, krawat i ruszył jak wiatr.

Pod wieczór było, kiedy ujrzał Polaczkowo –
zaścianek katolickich wartości i cnót,
krzywdzony przez sąsiadów przez całą dziejowość,
niszczony przez komuchów, żydostwo i głód.

W tej dziurze stanął kaban, szukając noclegu,
a po ulicach tańczył ze śmieciami zmierzch;
świntuch spytał przechodniów pierwszych lepszych z brzegu,
czy jest tu gdzieś koryto, może nawet chlew?

Ludzie objęli wieprza, setnie rozbawieni,
rozumiejąc pytanie jako miły żart;
a że był w garniturze, jak ci dżentelmeni,
więc – swój facet, biznesmen, zakumplenia wart!

Do knajpy zaprosili, takiej ze striptisem,
by do różowych samic kwikać, chrumkać, wyć;
dymiły po gorzale golone łby łyse,
że czasem nie odróżnisz, czy czerep, czy rzyć.

Nad ranem knur powracał z kompanią radosną
przez śpiące Polaczkowo w tę stronę, gdzie chlew,
śpiewajkę rycząc skoczną, fałszywą a sprosną,
aż w oknach budził światła ten pierwotny zew.

Rozmowy przeraźliwe w antraktach piosenek
niczym pieprzny i wieprzny, twardy przekleństw stek,
charkośmiechy, dowszipy o szipach panienek,
plucie, szcianie po szcianie, ryńsztok, kanał, szciek.

W tym stanie luzackiego interupojenia
odyniec z ludźmi raźno puka do swych wrót;
lecz mu locha w ryj rzuca, kwicząc z obrzydzenia:
„Aleś się zeczłowieczył! Wracaj w ten wasz smród!”

Opublikowano

Wiersz sympatyczny, ale ta strofa jest dla mnie nie do przyjęcia:

Pod wieczór było, kiedy ujrzał Polaczkowo –
zaścianek katolickich wartości i cnót,
krzywdzony przez sąsiadów przez całą dziejowość,
niszczony przez ... żydostwo i głód.

oczywiście prawo satyry nie zabrania takiego ujęcia, ja jednak mam wrażenie, że ten kraj niszczą prywaciarze - bezmyślni dorobkiewicze, lizusy każdego systemu, włazipupy za 2 zł i oszuści. Kolesie, co mają po 10 tys w portfelu i mówią: "se poszłem do banku".Znam takich.

A Kościół to historia człowieka, czasem rzeczywiście histeria, jednak ja złych doświadczeń z Kościołem nie mam.

"żydostwo" - enigmatyczne strasznie ;)

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja, wprost przeciwnie, uważam, że autorka wpadając w gorzką ironię objęła tym skrótem 90% naszego jestestwa w Polandii. Prywaciarze są solą tej ziemi, w odróżnieniu od hipokrytów, oportunistów np.z wielkich uniwersytetów, którzy cicho siedzą i nic nie mówią w sprawie walenia w dupę UJ przez hucpiarzy. O, to jest niechlubny kawałek naszego życia.
Picie, ruja, żarcie do rozparcia - nie! Jest częścią naszej zwierzęcej natury i nic w tym złego. To kwestia przyjętych standardów lub wzorców.
Przyznam, że choć raz, chciałbym uczestniczyć w bankiecie wydanym przez np. cesarza chińskiego a szególnie tego, który użył do zbudowania scenografi przyjęcia - grot, gór, lasów - wieluset ton mięsa, bawiło się w polowanie ( nie krwawe) na "szansonistki" i "szansonistów" kilkuset zaproszonych szacownych gości( elita).Bal trwał kilka dni. Oczywiście, chciałbym polować!
W Polaczkowie standartem nie jest ruja i poróbstwo, więc świnia nie mogłaby się w nim niechlubnie zczłowieczyć, ale znam takie miejsca, są bardziej na zapad( bliżej zad i wad) i bardziej przy wiejskiej...może drodze, może zagrodzie, a może w wielkim mieście?


Pozdrawiam :)))
Opublikowano

hahahah ale mi się fajnie po dzisiejszym dniu poczytało:)))
Już bym chciała, aby na moich włościach taki wiersz był czytany:))
na głos i coś czuję, że się wydarzy!!! Ściskam i czekam w każdej chwili:))
Wiersz już jest w ulu:)
Pozdrawiam serdecznie:)) Ewa.

Opublikowano

Kapitalny wiersz, trafionyw dziesiątkę, bardzo mi się podoba.
"zaścianek katolickich wartości i cnót,"- to przecież nie o kościołach,
nawet nie o duchowieństwie, ale o nas; o społeczeństwie, które dużo mówi o wartościach,
a w praktyce, wiadomo jak to wygląda; nienawiść, zawiść, fanatyzm, zakłamanie, gnębienie
bliźniego - zamiast kochania. Po trupach, do władzy. Bogaty - biednego, syty - głodnego,
tylko udaje, że rozumie. Kto wie, może niedługo wrócą i stosy. A rybka cuchnie, jak wiadomo, od głowy! Nasze piekiełko.
Wyjątki, tylko potwierdzają regułę. Wiersz nacechowany dużą dozą satyry, bardzo trafnej,
ze sporą dawką humoru, ciekawy, ładny, jednym słowem: dobry.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Opublikowano

*sprośną, może?

od początku czuje się puentę, wie się, że podejmie próbę nie tyle umoralnienia, co zaklamrowania kompozycji, zdefiniuje cały wiersz w kilku słowach. nie wiem, czy to dobrze, czy też źle - nigdy nie czułam się najlepiej w satyrycznych utworach :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Michał, to jest wiersz satyryczny, a w tej strofie jest sarkazm - ja bynajmniej nie uważa, żeby nasz naród był "niszczony przez sąsiadów, komuchów, żydostwo i głód". Z sąsiadami miewaliśmy potyczki i wojny, i raz oni nam włazili w szkodę, raz my im - różnie bywało. Komuchy - to przecież także my, nasz naród, część naszej historii, choć nie każdy lubi się do tego przyznawać; komuchy nie przyszły do nas z kosmosu. "Żydostwo" - cóż to w ogóle znaczy? Jakaś nadprzyrodzona, magiczna siła, która rządzi nami z zaświatów, zawzięła się i próbuje nas wyniszczyć. ;-) To wszystko napisałam z sarkazmem.
A prywaciarze i bogacze? Pewnie, że są skąpi i nie zawsze uczciwi. Ale nie powiedziałabym, że to akurat oni są największą zakałą naszego narodu. My się sami niszczymy, wszyscy, głównie przez nieumiejętność dogadywania się, choć nie tylko. Ale to już inna bajka.
Dzięki za wizytę i obszerny komentarz. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ha ha! Almare, wiem, że się zgrywasz, ale nie mogę tu nie napisać, że picie nie jest częścią naszej zwierzęcej natury. Zwierzęta nie piją, a więc i nie upijają się, nie rzygają alkoholem na ulicach, nie śmierdzą wódą i nie bekają mi do ucha w autobusach. O nie, żadne zwierzę jeszcze się tak nie zeczłowieczyło!
Co do rui, też ta zwierzęca bardziej mi się podoba niż niektórych osobników naszego gatunku. No, ale tu już prędzej można mówić o naszej zwierzęcej naturze. Żarcie bez umiaru też jest naszą zwierzęcą stroną, to się zgadza.
I masz rację: w Polsce nie jest standardem ruja i poróbstwo. Niestety. W Polsce standardem jest nieleczona impotencja na tle emocjonalnym, u mężczyzn najczęściej po 40-tce, a u kobiet po 50-tce. I to niestety też odróżnia nas od zwierząt w dół, że tak powiem. Ech!... :-(
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ooo, w ulu! Jakże się czuję zaszczycona! Dziękuję, drogi Ewokosie! :-)))
Ja planuję przyjazd do Ciebie, jak najbardziej, tylko czekam, aż Stasia wydobrzeje i jeśli można, zwalimy się do Ciebie razem, co? Może już w czerwcowy długi łykend na Boże Ciało? Mogłoby być?
Pozdrawiam również serdecznie. :-)))
Oxy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Izbo droga, dziękuję Ci bardzo za pochwałę wiersza i za jego świetną interpretację. Oczywiście, że to nie o kościele. Ale i kościół - to część naszego społeczeństwa.
Pozdrawiam serdecznie. ;-)))
Oxy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Rachel, oczywiście, że od początku wiadomo, że pokazany w wierszu odyniec jest uosobieniem pewnych określonych cech ludzkich, które należą do dominujących wad naszego społeczeństwa, i że jest to próba wyśmiania, ośmieszenia tych wad i zachowań. Ale czy rzeczywiście da się od początku wyczuć puentę, że świnia się zeczłowieczyła, a nie odwrotnie, jak zwykło się myśleć?
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam wiosennie. :-)
Oxy.

PS. Acha, co "sprośną"? Nie rozumiem, do czego to odnieść.
Opublikowano

Niezłe, naprawdę mi się podoba, dobry pomysł, ale no właśnie - druga zwrotka. Rozumiem, że to satyra, jednak satyra na ludzi, z którymi choć się nie zgadzam w pełni, to jednak wyczuwam więź, czego nie mogę powiedzieć o drugiej stronie barykady, zeuropeizowanych, światłych i "tych dobrych".

Nawiasem mówiąc, od Polaczkowa blisko do Polactwa, a wtedy satyra odwróciłaby się o jakieś 180 stopni i byłaby mi bliższa.

Arek

Opublikowano

Ha ha! Almare, wiem, że się zgrywasz, ale nie mogę tu nie napisać, że picie nie jest częścią naszej zwierzęcej natury. Zwierzęta nie piją, a więc i nie upijają się, nie rzygają alkoholem na ulicach, nie śmierdzą wódą i nie bekają mi do ucha w autobusach. O nie, żadne zwierzę jeszcze się tak nie zeczłowieczyło!



i tu ,że tak powiem, nie jesteś na bieżąco. Nie doceniasz świata zwierząt. Obserwacje małp dowiodły niezbicie, że, podobnie jak my, chętnie się nawalają, przefermentowanymi owocami, do stanu zupełnego upojenia.
Mają również w grupie nałogowców i to w podobnym jak i u nas procencie - około 20%.
Piją jak smoki - uwaga!- motyle i to do stanu uniemożliwiającego lot. Pijany jak motyl - jakie to ładne.:))) Mamy, albo nasz mózg ma potrzebę odurzania, nabytą drodze ewolucji lub jako defekt boskiego planu - wybór należy do Ciebie :)))

Co do rui, też ta zwierzęca bardziej mi się podoba niż niektórych osobników naszego gatunku. No, ale tu już prędzej można mówić o naszej zwierzęcej naturze. Żarcie bez umiaru też jest naszą zwierzęcą stroną, to się zgadza.

jeżeli się zgadzasz to super :)). ale mimo to, poczytaj sobie o szympansach Bonobo!


Niestety. W Polsce standardem jest nieleczona impotencja na tle emocjonalnym, u mężczyzn najczęściej po 40-tce, a u kobiet po 50-tce. I to niestety też odróżnia nas od zwierząt w dół, że tak powiem. Ech!... :-(
Pozdrawiam.



ale tego w wierszu nie ma – to po pierwsze, po drugie:
- nie interesowało mnie nigdy życie emocjonalne innych osobników z mojego otoczenia.


pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Arku, już wyjaśniałam Michałowi Krzywakowi, że druga strofa - to sarkazm! Oczywiście, że to czyste brednie chorych na schizę i paranoję! Krzywdzimy się sami i sami robimy sobie piekło w naszej ojczyźnie słodkiej, zwalając to, na kogo się da. :-)
("Słodka" ojczyzna - to tutaj też sarkazm).
Bardzo się cieszę, że pozostała część wiersza Ci się podoba, miło mi. :-)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kochana Oxyvio, szczerze wyznam, że myślę tak jak Bernadetta, choć wiersz jest fajną satyrą. Budzi refleksje, a to dobrze.
Serdecznie pozdrawiam :))
Dziękuję, Krysiu. Cieszy mnie taka opinia, naprawdę, bo dla mnie liryka - i to ta smutna - jest ważniejsza i bardziej z głębi serca niż moje błazeństwa. ;-)
Ja również pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, czytałam coś o tym: niedźwiedzie upijają się jabłkami, a konie - cukrem! Nie należy dawać tym zwierzętom jabłek ani słodyczy, które tak lubią (zarówno misie, jak i koniki). Natomiast nie sądzę, żeby robiły to świadomie. A ludzie - owszem. I to właśnie stawia nas na gorszej pozycji.


O! Mnie tam zawsze interesowało. Szczególnie osobników samotnych.
Ale faktycznie odbiegamy od wiersza na pewną - choć niedaleką - odległość. ;-)
Pozdrówa wiośniana! :-)
Oxy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ktoś zapukał to drzwi otworzył i się zdziwił to były jego sny   zaczęły się uśmiechać a potem przemówiły nie obawiaj się   chcemy tylko byś dalej fajnie śnił o tym czy o tamtym   by gdy rano się budząc nie dokuczały ci myśli tylko cieszyły   by twój kolejny dzień nie bolał cię tylko się uśmiechał 
    • zdawałoby się  że ja i Ty …   a my  my tak daleko od siebie    pozory  gra słów  wszystko wygląda logiczne  nawet może się podobać  ale wewnątrz  wewnątrz pustynia  i w codzienności gdy znikniemy sobie z oczu przepadamy  często i w nieskończoności    patrzą na nas  mówią  ci to muszą być szczęśliwi  tacy zawsze....   8.2025 andrew   
    • @Waldemar_Talar_Talar dziękuję bardzo również pozdrawiam twoje słowa są bardzo ważne 
    • Nie rozkochał mnie w sobie. Rozkochał mnie w poezji. Poznaliśmy się w górach - wędrowaliśmy w większej grupie, szliśmy obok przypadkiem. Oboje gadatliwi, trochę śmieszni, trochę zapatrzeni. Nic wielkiego - ot, kilka dni na szlaku, rozmowy między krokami, wspólna herbata z termosu. Na koniec wymieniliśmy adresy. Tak zwyczajnie, niezobowiązująco, „na wszelki wypadek”. I to on napisał pierwszy. List przyszedł po kilku dniach. Pamiętam, że czytałam go przy kuchennym stole, w półśnie, z herbatą, jakby z lekkim niedowierzaniem. Był inny. Nie opowiadał tylko o tym, co słychać, ale miał w sobie rytm, swobodę, lekkość. Czytało się go jak książkę, jak opowieść. A na końcu - wiersz. Nie jego. Jakiś klasyk. Tęskny, miękki, trochę tkliwy. Zaskoczyło mnie to, bo nikt wcześniej nie przesyłał mi wierszy. A już na pewno nie na końcu listu, jak puenta. Odpisałam. A on znowu - odpowiedź, i znowu wiersz. Zaczęłam czekać nie na same słowa, ale właśnie na ten fragment na końcu. To był moment, który rozświetlał dzień. W domu nie było zbyt wielu tomików poezji - może Mickiewicz, jakieś lektury. Zaczęłam więc szukać wierszy sama. Najpierw dla niego - by też coś pięknego mu wysłać. Ale z czasem... Zaczęłam je czytać dla siebie. Złapałam się na tym, że kiedy dostaję list, zaczynam od końca. Wiersz był najważniejszy. A potem - pewnego dnia - pomyślałam: „A co tam… Może i ja bym coś spróbowała napisać.” Napisałam pierwszy wiersz. Niepewnie. Tak, jakby słowa znały drogę, ale ja nie byłam pewna, czy mam prawo je prowadzić. Nie pokazałam go nikomu. Jeszcze nie. Ale napisałam. I to nie był koniec, tylko początek. Pierwszy raz opublikowałam wiersz w internecie - na stronie, którą prowadził ktoś, kto już pisał. Kto miał swoje miejsce, swoje słowa. On powiedział: „Nie ma się czego wstydzić.” A ja - choć z drżącym sercem - mu uwierzyłam. To było jak uchylenie drzwi. A potem były kolejne - inne strony, portale, przestrzenie, gdzie poezja mogła być nie tylko czytana, ale i usłyszana. I tak doszłam - do teraz, do dzisiaj. Dziś wiem, że nie trzeba się bać własnego głosu. Bo kiedy wiersz się rodzi - trzeba mu dać światło. Nawet jeśli nie wiadomo, czy ktoś go przeczyta, zrozumie, przytuli. Bo może gdzieś, kiedyś, ktoś przeczyta od końca. I od tego zacznie się jego własna opowieść.    
    • Ładnie, a peelka widać z tych kochliwych. Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...