Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Stylowo Pan się podpisuję Panie moderatorze, ja bym nigdy na coś takiego nie wpadł.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Stylowo Pan się podpisuję Panie moderatorze, ja bym nigdy na coś takiego nie wpadł.

sądy kapturowe - to tylko w Polsce możliwe
Jak sąd może wydać wyrok zaocznie bez zainteresowanego a jednak może
to nie pierwszy przykład i nie ostatni - mnóstwo ludzi jest pokrzywdzonych przez sądy podobne absurdy są w prawie bankowym i podatkowym
i tu wniosek dla orgowiczów

czyj interes reprezentuje rząd posłowie prezydent, którzy tego prawa nie zmieniają a może ten stan rzeczy leży w czyimś interesie?

pozdrawiam

ps. jako były urzędnik państwowy stwierdzam, że w naszym kraju urzędnicy nie ponoszą żadnych sankcji finansowych za błędne wydane decyzje co najwyżej zwolnienie lub awans w zależności kto na tych decyzjach zyskał - koszty zawsze ponoszą podatnicy
Opublikowano

Przecież ten człowiek był właścicielem warsztatu, małego, ale jednak. Jak wyglądała jego znajomość przepisów, prawa cywilnego, na przykład, jak zabezpieczał siebie, rodzinę przed cwaniakami, których w każdej dziedzinie życia pełno? Zgadzam się co do jednego, żyjemy w kraju nad Wisłą, gdzie ludzie po szkodzie dopiero, na oczy przeglądają.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Stylowo Pan się podpisuję Panie moderatorze, ja bym nigdy na coś takiego nie wpadł.

sądy kapturowe - to tylko w Polsce możliwe
Jak sąd może wydać wyrok zaocznie bez zainteresowanego a jednak może
to nie pierwszy przykład i nie ostatni - mnóstwo ludzi jest pokrzywdzonych przez sądy podobne absurdy są w prawie bankowym i podatkowym
i tu wniosek dla orgowiczów

czyj interes reprezentuje rząd posłowie prezydent, którzy tego prawa nie zmieniają a może ten stan rzeczy leży w czyimś interesie?

pozdrawiam

ps. jako były urzędnik państwowy stwierdzam, że w naszym kraju urzędnicy nie ponoszą żadnych sankcji finansowych za błędne wydane decyzje co najwyżej zwolnienie lub awans w zależności kto na tych decyzjach zyskał - koszty zawsze ponoszą podatnicy
Zmieniają, zmieniają, jako były urzędnik państwowy miał pan chyba do czynienia z dziennikami ustaw, rozporządzeniami i innymi pisemkami, które należało czytać przynajmniej raz w miesiącu, żeby być na bieżąco. Tak na marginesie, były? Zwolnili, czy sił nie starczyło? Może zasłużona, ciepła emeryturka?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak wyglądała? nijak.
Z tego taki wniosek, że ludzie prości powinni być ubezwłasnowolnieni a większość wypracowanych przez siebie środków przeznaczać na armie prawników biegłych w unikaniu pułapek przepisów.

Nie tędy droga, panie kolego, pan jesteś taki mądry, bo być może dostałeś trochę więcej inteligencji, co jednak nie jest żadną twoją zasługą.

Ironią losu jest tutaj to, że tryb nakazowy miał służyć jako broń przeciwko nieuczciwym kontrahentom...

Twój sposób myślenia jest bardzo symptomatyczny: sam sobie jest winien, bo nie umiał się obronić przed oszustwem i krętactwem... ale zaraz, w takim razie po cholerę w ogóle potrzebne jest coś takiego jak państwo, umowa społeczna, na podstawie której ceduje się pewne prawa na służby państwowe (m.in. służby przymusu), po co płacimy haracz na rzecz tych służb? czy u podstawy nie leży założenie, że TE SŁUŻBY OBRONIĄ NAS PRZED DZIAŁANIEM SZKODLIWYM DLA NAS LUB DLA CAŁEGO SPOŁECZEŃSTWA?

Co ten biedny człowiek zrobił źle? Za co został ukarany? Za to, że obsłużył klienta i za to, że w odpowiednim momencie nie zareagował, co też być może nie zagwarantowałoby mu spokoju.

RPO tu chyba nic nie pomoże. Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że od wyroku wydanego w trybie nakazowym nie ma żadnego odwołania poza terminem, o którym mówiono w tym reportażu - stąd śmiech prokuratorów i rozkładanie rąk.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Chciałbym przypomnieć, że sądy kapturowe były powoływane drzewiej w czasach bezkrólewia po to, by nie zapanowała totalna anarchia i były czymś bezwzględnie koniecznym i pozytywnym dla działania państwa. Ich cechą charakterystyczną NIE BYŁO zaoczne wydawanie wyroków.

Znowu podkreślę, nie jestem prawnikiem, wydaje mi się jednak, że dochodzenie np należności w zwykłym trybie procesowym to gehenna... i tu jest plus postępowań uproszczonych. W sprawach cywilnych o roszczenia finansowe taki tryb ma wiele zalet, choćby taką, że pozwany nie ma możliwości sprawy w nieskończoność przewlekać i np doprowadzać do upadłości powoda.

I nie wiem, czy stawiałbym sprawę tak ostro. Dramat tego człowieka jest poruszający, ale czy to jest wina samego prawa? czy raczej jego stosowania? Nie sugerowałbym zmowy wszystkich instytucji państwa przeciwko zwykłemu obywatelowi.:)

Zgoda - koszty zawsze ponoszą podatnicy. I tak samo będzie, jeśli facet zwróci się do Strasburga i jeśli wygra.

Moim zdaniem u podłoża problemu leży fakt, że prowadzenie działalności gospodarczej w naszych realiach to sztuka nie dla każdego łatwa. Powiedziałbym, że 75% energii pochłania prostowanie błędów, potknięć i unikanie nowych; 25% to działalność właściwa (sama przyjemność). Nie wiem, czy uczciwym jest oczekiwanie, że drobny przedsiębiorca to człowiek, który ma czas i instrumenty do wchłonięcia całej masy regulacji i przepisów dotyczących podatków, koncesji, ubezpieczeń, ulg, zwolnień, terminów, druków, dokumentów, zgłoszeń, deklaracji, oświadczeń i żeby to wszystko jeszcze ewidencjonować tak, aby było w każdej chwili gotowe do wglądu dla sympatycznej kontroli. To trochę jak zaproszenie do popełnienia brzemiennych w skutkach błędów. Oczywiście można zatrudnić specjalistów, ale to kosztuje. Czyli państwo daje nam do wyboru: zapłaćcie dodatkowo, a może będziecie mieć spokój albo bawcie się sami, a raczej spokoju mieć nie będziecie. To nie jest uczciwe moim zdaniem.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak wyglądała? nijak.
Z tego taki wniosek, że ludzie prości powinni być ubezwłasnowolnieni a większość wypracowanych przez siebie środków przeznaczać na armie prawników biegłych w unikaniu pułapek przepisów.

Nie tędy droga, panie kolego, pan jesteś taki mądry, bo być może dostałeś trochę więcej inteligencji, co jednak nie jest żadną twoją zasługą.

Ironią losu jest tutaj to, że tryb nakazowy miał służyć jako broń przeciwko nieuczciwym kontrahentom...

Twój sposób myślenia jest bardzo symptomatyczny: sam sobie jest winien, bo nie umiał się obronić przed oszustwem i krętactwem... ale zaraz, w takim razie po cholerę w ogóle potrzebne jest coś takiego jak państwo, umowa społeczna, na podstawie której ceduje się pewne prawa na służby państwowe (m.in. służby przymusu), po co płacimy haracz na rzecz tych służb? czy u podstawy nie leży założenie, że TE SŁUŻBY OBRONIĄ NAS PRZED DZIAŁANIEM SZKODLIWYM DLA NAS LUB DLA CAŁEGO SPOŁECZEŃSTWA?

Co ten biedny człowiek zrobił źle? Za co został ukarany? Za to, że obsłużył klienta i za to, że w odpowiednim momencie nie zareagował, co też być może nie zagwarantowałoby mu spokoju.

RPO tu chyba nic nie pomoże. Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że od wyroku wydanego w trybie nakazowym nie ma żadnego odwołania poza terminem, o którym mówiono w tym reportażu - stąd śmiech prokuratorów i rozkładanie rąk.
Dziwne pan wnioski przedstawił, utopijne jakieś. Proszę mi nie dodawać inteligencji, nigdzie nie powiedziałem,że sam sobie winien, mówiłem jedynie, że zabierając się za prowadzenie interesu, dobrze jest znać chociaż podstawy obowiązujących przepisów, mieć pojęcie o zagrożeniach i uprawnieniach.Nie uważam, żeby bohater reportażu był człowiekiem prostym, fachowiec, to wszystko. Jak pokazał reportaż, ten człowiek bardzo długo trwał w zupełnym bezruchu, jeśli chodzi o konflikt z klientką, która składała wizyty w urzędach i sądach. Pisze pan o cedowaniu pewnych praw, a prawo do myślenia? Może to obowiązek raczej, współczesnego człowieka? Jestem pewny, do Strasburga dotrze już skarga myślącego faceta, sąd zdecyduje o odszkodowaniu dla niego, naprawi błędy polskiego wymiaru sprawiedliwości, za które zapłacą wszyscy podatnicy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Termin sądy kapturowe może niezbyt trafnie użyty, ale nie wyobrażam sobie sprawy bez przynajmniej powiadomienia powoda, że takowa jest w określonym terminie. Owszem nagminne są przypadki unikania rozpraw, ale powód powinien zostać listem poleconym o takowej sprawie poinformowany. Śmiem twierdzić, że w wielu przypadkach by przyszedł i złożył odpowiednie wyjaśnienia, co pozwoliłoby uniknąć w/w opisanych nieporozumień oraz trybu odwoławczego. W tej sytuacji przypomina to Ku Klux Klan a mało tego, daje możliwość skarżącym dokonania matactwa.

Problem rzeka – dodam parę słów.
Kiedyś będąc w skarbowym powiedziałem, że ideałem by było gdyby urzędnik przychodził do podatnika i na podstawie zeznań i wizji wypełniał odpowiedni kwit jednocześnie pobierając podatek. Wzbudziłem tym szczery śmiech.
Już dawno zapomniano , że urzędnik jest dla petenta, który płacąc podatki utrzymuje urzędnika. Petent powinien mieć wiedzę podstawową z zakresu prawa – on jest od wytwarzania dochodu czyli od produkcji i ma zarobić jak najwięcej aby bogacić państwo – ale to już utopia.
Człowiek dostaje bałej gorączki jak musi pamiętać: nip, regon pesel, numer buta, numer dowodu osobistego itd...
pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




A co ma być Michale - gorzej w Polsce będzie - skoro wszyscy z wyższej
półki nie zwrócą baczniejszej uwagi na takie przypadki o których wspomniano
wyżej.

Obawiam się, że to jest właśnie ta "wyższa półka" :(
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak wyglądała? nijak.
Z tego taki wniosek, że ludzie prości powinni być ubezwłasnowolnieni a większość wypracowanych przez siebie środków przeznaczać na armie prawników biegłych w unikaniu pułapek przepisów.

Nie tędy droga, panie kolego, pan jesteś taki mądry, bo być może dostałeś trochę więcej inteligencji, co jednak nie jest żadną twoją zasługą.

Ironią losu jest tutaj to, że tryb nakazowy miał służyć jako broń przeciwko nieuczciwym kontrahentom...

Twój sposób myślenia jest bardzo symptomatyczny: sam sobie jest winien, bo nie umiał się obronić przed oszustwem i krętactwem... ale zaraz, w takim razie po cholerę w ogóle potrzebne jest coś takiego jak państwo, umowa społeczna, na podstawie której ceduje się pewne prawa na służby państwowe (m.in. służby przymusu), po co płacimy haracz na rzecz tych służb? czy u podstawy nie leży założenie, że TE SŁUŻBY OBRONIĄ NAS PRZED DZIAŁANIEM SZKODLIWYM DLA NAS LUB DLA CAŁEGO SPOŁECZEŃSTWA?

Co ten biedny człowiek zrobił źle? Za co został ukarany? Za to, że obsłużył klienta i za to, że w odpowiednim momencie nie zareagował, co też być może nie zagwarantowałoby mu spokoju.

RPO tu chyba nic nie pomoże. Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że od wyroku wydanego w trybie nakazowym nie ma żadnego odwołania poza terminem, o którym mówiono w tym reportażu - stąd śmiech prokuratorów i rozkładanie rąk.
Dziwne pan wnioski przedstawił, utopijne jakieś. Proszę mi nie dodawać inteligencji, nigdzie nie powiedziałem,że sam sobie winien, mówiłem jedynie, że zabierając się za prowadzenie interesu, dobrze jest znać chociaż podstawy obowiązujących przepisów, mieć pojęcie o zagrożeniach i uprawnieniach.Nie uważam, żeby bohater reportażu był człowiekiem prostym, fachowiec, to wszystko. Jak pokazał reportaż, ten człowiek bardzo długo trwał w zupełnym bezruchu, jeśli chodzi o konflikt z klientką, która składała wizyty w urzędach i sądach. Pisze pan o cedowaniu pewnych praw, a prawo do myślenia? Może to obowiązek raczej, współczesnego człowieka? Jestem pewny, do Strasburga dotrze już skarga myślącego faceta, sąd zdecyduje o odszkodowaniu dla niego, naprawi błędy polskiego wymiaru sprawiedliwości, za które zapłacą wszyscy podatnicy.
To nie są wnioski utopijne, lecz ZASADNICZE. Kiedyś padłem ofiarą rozboju - raczej nie przyszło mi do głowy myśleć o sobie, że nie pomyślałem, bo przecież mogłem obserwować uważniej ulicę i w odpowiednim momencie przejść na drugą stronę... nie myślałem tak, bo to paranoja. To raz.

Taką paranoją byłoby przyjmowanie takiej optyki, w której patrzylibyśmy na każdego klienta podejrzliwie i zamiast robotą zajmowali się sprawdzaniem dziwnych kruczków prawnych w internecie. Pan chyba nigdy nie pracował, jeżeli z takiego założenia wychodzi.

Fachowiec... wystarczy posłuchać tego fachowca. Nic nie ujmując jego godności, nie sprawia wrażenia człowieka o szerokich horyzontach. Nie zdaje Pan sobie sprawy chyba jak bardzo ludzie potrafią być bezradni wobec machiny urzędniczej. I to nie jest ich wina.

Pana wypowiedzi to jakieś żarty...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Sąd nie powinien rozpatrywać sprawy o roszczenie finansowe w trybie nakazowym, jeżeli powód nie dostarczył dowodów, które wskazywałyby na to, że sam podjął działania upominawcze.

Tryb nakazowy powinien być stosowany tylko wtedy, kiedy powód udowodni, że podjął wystarczającą ilość działań windykacyjnych i że nie odniosły one skutku. Jak było tym razem - tego reportaż nie wyjaśnia.

O wydaniu nakazu zapłaty i dopuszczalnym terminie odwoławczym pozwany też musiał być poinformowany listem poleconym przez sąd.

Należy jednak mniemać, że skoro nie ma o tym ani słowa w reportażu, to nie było tutaj uchybień proceduralnych... inaczej trąbiliby o tym przede wszystkim.

Może nie byłbym aż tak radykalny w tej wizji urzędnika przyszłości, ale uważam, że powinni być zobowiązani do udzielania maksimum pomocy włącznie z wypełnianiem kwitów obywatela, jeżeli o to poprosi.

Przykre jest to, że w wielu urzędach pokutuje mentalność pod tytułem "my i oni". Skandalem jest fakt, że obywatel ze strony urzędnika może spotkać się z szyderstwem czy też chamstwem. Za takie coś urzędnicy powinni być zwalniani w trybie dyscyplinarnym.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • na podwórkach, gdzie jeszcze stoją trzepaki. wiszę z głową w dół i puszczam kółka do nieba. do kolan znikają.   do kolan mam trawę. na polanach, gdzie mama zaplatała mi z włosów koronę. krzyczę ponad słowa, do chmur.   do chmur się modlę. na dachach, które znają mnie najlepiej. gdy nie słuchają, wyklinam ich deszcz.   #znajdź mnie #bopada #gdytęsknię
    • chciałam zatrzymać w sercu te kadry sprzed lat ale wyrwałeś mi z rąk ostatnie obrazy malowane nadzieją bez ostrzeżenia   spadł deszcz krople wpadały prosto w oczy już nie pieką nie czuję nic   obopólne milczenie wskazuje kierunek może tak jest lepiej   ale ja nie lubię takiego świata
    • pod pałacem nadgryzam dzień pierwszy kęs o smaku deszczu przykryty chmurą ociemniałym spojrzeniem miasta marzenia gdzieś na kolejnej stronie we wstępie kilka uwag o życiu i raju zakochanym w Bogu zero pragnień zero cukru dbam o każdą pulsującą chwilę odmawiam piwa o smaku dzielnicy i nowennę pompejańską z zagubionym tylko pozostały rowery mknące ku zielonym światłom powiewają majowe flagi cień kwiatu przebija się przez kamień
    • Mojego przekonania, że jest lepiej, starczyło na krótko. Co prawda, podczas wyjaśniającej rozmowy z Jerzym - która była dla mnie z jednej strony trudną, nawet bardzo - a z drugiej oczyszczającą - zgadzałam się z nim i przytakiwałam mu. Wierząc we siebie i stawiając opór wątpliwościom. Ale gdy tylko położyliśmy się spać - ja na hotelowym łóżku, Jerzy na sofie, jako że uznał za właściwe odłożenie seksualnych doznań na późniejszy czas - dopadły mnie one już z potrojoną, nie tylko ze zdwojoną siłą. Jerzy zasnął od razu, przytuliwszy mnie wpierw i pocałowawszy: czule w usta i opiekuńczo w czoło. Ja zasnąć nie mogłam i wierciłam się na materacu, czując w umyśle - nawet bardziej niż w sercu - narastający ucisk. Przewracałam się z boku na bok, co chwilę ocierając łzy i zastanawiając się, co zrobić. Roztrząsając pomiędzy powinnością a strachem i widząc oczami wyobraźni twarze moich synka i mamy: adowierzające, gdy powiem im, że zostawiłam Jerzego. Adowierzające, a w chwilę później rozczarowaną i zaraz potem rozgniewaną Milanka oraz smutną mojej mamy. Widziałam je obie, bardzo wyraźnie i wiedziałam, co powiedzą. Ale nie mogłam inaczej... A raczej nie potrafiłam!! Mimo starań.    - Jerzy, wybacz mi... błagam - wyszeptałam w mrok pokoju z twarzą mokrą od łez. - Wybacz... przebacz... zapomnij... Wiem, że nie wybaczysz... i że nie zapomnisz... ale proszę. Błagam... zostało mi już tylko to, prosić cię i błagać, skoro nie potrafię zmierzyć się sama ze sobą, a z twojego wsparcia rezygnuję. Nie wiem, jak mam cię przepraszać, że cię tak bardzo zawiodłam... i to aż tak...Ale nic ponad "Błagam, wybacz mi" powiedzieć nie umiem...    - I wy mi wybaczcie... - skierowałam słowa ku synkowi i ku mamie. - Proszę!! Wiem, na co liczyliście, na co liczycie jeszcze wciąż, nieświadomi, co dzieje się we mnie... ze mną... i co zaszło podczas drogi. Chociaż wam wyjaśnię, stając przed wami... przed nim nie mam odwagi, paląc się ze wstydu! Boże!! Jak ja sobie samej spojrzę w oczy!...     Podniosłam się cicho z łóżka i jak tylko najostrożniej umiałam, przeszłam obok śpiącego do drzwi. Stanąwszy przy nich, zerknęłam na Jerzego po raz ostatni.     - Wybacz mi, błagam... - powtórzyłam, ocierając kolejne łzy. - Także to, że nie ucałowałam cię na pożegnanie... powinnam była, winna ci jestem chociaż to! Ale nie potrafię, nie przemogę się! Zresztą mógłbyś obudzić się. Co wtedy?! Nie zniosłabym twojego spojrzenia... twojego milczenia.     Zamknęłam drzwi za sobą tak delikatnie, jak tylko byłam w stanie. W recepcji zostawiłam kartkę z napisanymi koślawo, drżącą dłonią słowami: Wybacz. Zapomnij. Nie szukaj...     Wiedziałam, że recepcjonistka domyśli się wszystkiego. I że z ciekawości przeczyta to, co napisałam, zaraz po tym, gdy wyjdę. I że wtedy pomyśli sobie o mnie wiadomo co... I zanim odda ją Jerzemu.                    *     *     *      Nie zapamiętałam drogi do domu, którą przemierzyłam roztrzęsiona i we łzach. Kilka ładnych razy przystając, oglądając się i zastanawiając, czy nie powinnam wrócić. Dobrze wiedząc, że powinnam i że Jerzy wybaczyłby mi, gdybym wróciła. Nie umiałam!                    *     *     *      Gdy weszłam do domu, było już jasno. Wślizgnęłam się do swojej sypialni jak tylko byłam w stanie najciszej. Mocno postanawiając, że chociaż im stawię czoła. Chociaż ich przeproszę i chociaż im wyjaśnię. Chociaż im. Mimo, że przecież Jerzy też zasłużył na wyjaśnienie. Na "przepraszam".     - Jaka ja jestem głupia... - pomyślałam tuż przed zaśnięciem czując łzy pod powiekami i na policzkach i jak bardzo pieką mnie te ostatnie. - Nic dziwnego, że mam tak, jak mam... Zaufałam temu, któremu nie powinnam, a od tego, który zasługuje na zaufanie, uciekam jak tchórz! Oj, Aga! Jerzy będzie miał rację, jeśli nie zatelefonuje! Jeśli wyjedzie zmilczawszy, jakby nigdy nic między nami się nie wydarzyło! Jakby nie poznał mnie i nie spotkał wcale!                    *     *     *      Jerzy istotnie nie zatelefonował do mnie ani razu. Kilka miesięcy otrzymałam odeń wiadomość:     - Kupiłem apartament w Egipcie i przeniosłem się tam na stałe. Wiesz: nosiłem się z zamiarem zaproszenia cię i namówienia do wspólnego zamieszkania, ale skoro zadecydowałaś tak, jak zadecydowałaś... Jesteś pewna, że warto było???     Poniżej było zdjęcie Jerzego na tle jednopiętrowego apartamentowca ze stojącą tuż obok prześliczną Egipcjanką.     Rozpłakałam się po raz kolejny w ciągu tych przeklętych ostatnich dni. Czując, jak po raz kolejny pęka mi serce...       Rumia, 23. Maja 2025                
    • W dawnych czasach gdy nie było telewizorów ani żarówek słynny Don Kichot walczył z wiatrakami. Wokól rozpościerały się mateczniki i zielone bory pełne paproci brzóz i modrzewi.Jednym słowem sielanka.        Gdy zegar na Ratuszu wybił szóstą rano towarzysz Birkut przetarł oczy i ziewnął.Jego rude włosy były nastroszone.       - Trzeba wstać- rzekł Birkut i podniósł się z legowiska. Umył zęby i ogolił facjatę.W goleniu miał wprawę bo nieraz musiał golić Zdeba z siódmej klasy gdy szykowała się klasówka z matmy a Zdeb chciał pięknym wyglądem przypodobać się profesorce z matmy. - I znów wrabiamy 300 % normy- powiedział sam do siebie Birkut. Miał już trzy medale przodownika pracy i nie poprzestawał na tym.Zasiedlanie galaktyki Drogi Mlecznej to nie zabawa ale wielkie przedsięwzięcie.Terraformowanie planet było dla Brikuta chlebem codziennym.I szparko sunał co dzien swoim grawilotem przez otchłanie kosmosu omijając wdzięcznie czarne dziury i gwiazdy żelazne.         Birkut poświęcał się dla partii a dobro ludu pracującego i chłopstwa było jego priorytetem.         Nawet gdy jego grawilot zaatakowali Zorgoni ,którzy  lubili ogień nie przejmował się. Wierzył w zwycięstwo towarzysza Lenina partii i robotników.Był bardzo oddany eksploracji galaktyki.Nigdy nie opuścił pochodu 1 majowego i zawsze niósl w pierwszym szeregu czerwony sztandar. A czerwony jak wiemy to kolor miłości albo klasy robotniczej.       Pierwsze faktorie krążace na orbicie wokół Proximy Centaurii oddalej od Ziemi od 2 lata świetlne konstruował właśnie Birkut  razem z kolegami z PZPR.  Wiązki tachionów jak westchnienia syren oplatały okoliczne gwiazdy.        Zaczynał się nowy dzień pracy.Birkut zapakował drugie śniadanie do plecaka i ruszył na kosmodrom do swojego grawilotu.Przed nim był dzień pełen silaczki i pracy który był podobny do wszystkich 768 dni tego roku.Gdy zegar  na Ratuszu wybił południe  osiedle zaaatakowali Zorgoni. Mury waliły się jak podczas trzęsienia ziemi. Myśliwce antygrawitacyjne Zorgonów siały zamieszanie i spustoszenie a miotacze antymaterii obracały w perzynę całe budynki.       - O rety--pomyślał Birkut- ale gospodarz się wkurzy jak zobaczy ten nieprządek.         Grawilot Birkuta też został trafiony przez Zorgonów i całą drogę do centrum Drogi Mlecznej Birkut odbył na piechotę.Wieczorem ataki Zorgonów ustały i w telewizji na kanale 952 podano do wiadomości nazwiska przodowników pracy. Spiker wymienił też Birkuta.         - Ku chwale ojczyzny obywatelu generale- rzekł do siebie Birkut podjadając krucle i kalopki i zapijając dzbanem dużym ampatuzy.          Nigdy nie wiodomo co przytrafi się nam przy ekspolarcji galaktyki. Przyszłość jest owiana tajemnicą choć jak wiemy plan wieloletni jest taki że za 300 lat tysiące planet typu Ziemia będzie zamieszkiwało około 960 miliardów obywatelii  a na szlakach Drogi Mlecznej będą uwijały się miliony grawilotów. Jednym słowem naród z  partią partia z narodem.        Dobranoc  kochane łobuzy.        Jutro będzie lepiej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...