Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



bardzo bez sensu wypowiedź
i zupełna nieprawda - jestem tego przykładem
nie wiem czego Pani jest przykładem, ale przekonałam się że to prawda
i proszę mi nie mówić, że moja wypowiedź jest bez sensu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



bardzo bez sensu wypowiedź
i zupełna nieprawda - jestem tego przykładem
nie wiem czego Pani jest przykładem, ale przekonałam się że to prawda
i proszę mi nie mówić, że moja wypowiedź jest bez sensu.

czytanie ze zrozumieniem ... Marlett, no proszę Cię
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



bardzo bez sensu wypowiedź
i zupełna nieprawda - jestem tego przykładem
nie wiem czego Pani jest przykładem, ale przekonałam się że to prawda
i proszę mi nie mówić, że moja wypowiedź jest bez sensu.

Ale to nie jest prawda, Marlettko, niestety. Jeśli ktoś nie umie zaakceptować głosu krytycznego, zwietrzy spisek wszędzie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie wiem czego Pani jest przykładem, ale przekonałam się że to prawda
i proszę mi nie mówić, że moja wypowiedź jest bez sensu.

Ale to nie jest prawda, Marlettko, niestety. Jeśli ktoś nie umie zaakceptować głosu krytycznego, zwietrzy spisek wszędzie
Pancusiu
..zaraz spisek:) niektórzy po prostu sugerują się komentarzem poprzedników -to wszystko.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale to nie jest prawda, Marlettko, niestety. Jeśli ktoś nie umie zaakceptować głosu krytycznego, zwietrzy spisek wszędzie
Pancusiu
..zaraz spisek:) niektórzy po prostu sugerują się komentarzem poprzedników -to wszystko.
cytują tak jak ja teraz i podpinają się pod czyjąś opinię i to wygląda tak, jakby
nie mieli swojego zdania lub nie potrafią napisać nic na temat wiersza, który
przeczytali; może czytają tylko komentarze?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pancusiu
..zaraz spisek:) niektórzy po prostu sugerują się komentarzem poprzedników -to wszystko.
cytują tak jak ja teraz i podpinają się pod czyjąś opinię i to wygląda tak, jakby
nie mieli swojego zdania lub nie potrafią napisać nic na temat wiersza, który
przeczytali; może czytają tylko komentarze?

Rozumiem, że najprostsze rozwiązanie: mają takie samo zdanie, nie wchodzi w grę? ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cytują tak jak ja teraz i podpinają się pod czyjąś opinię i to wygląda tak, jakby
nie mieli swojego zdania lub nie potrafią napisać nic na temat wiersza, który
przeczytali; może czytają tylko komentarze?

Rozumiem, że najprostsze rozwiązanie: mają takie samo zdanie, nie wchodzi w grę? ;)
jeśli nawet mają, to niech sami o tym napiszą (bez podpórki).Trochę słów
"od siebie" nie zaszkodzi, a napisanie o tym, że się ma takie samo zdanie
wygląda na "odbębnienie" lub uzasadnienie bez zbytniego wysiłku, że się
"cośtam" wie na temat i można w "Zetce" dać + lub - :) a.
Opublikowano

A ja na to tak - jest tyle pięknych wierszy, które istnieją bez podbudowy wywoływaczy (czyt. takich jak ten wątków) i bez szukania dziury w cały, więc pytam się - czy nie szkoda na to energii?
Czy ten dział Z tak oszałamia? Jeżeli tak, to współczuje, a panu Kamilowi to już potrójnie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


więcej niż oszałamia; najbardziej oszołomieni są ci, którzy mając ileś
nicków stawiają sobie plusy (taki wybryk) :) a.

Na szczęście to człowiek jest kowalem swojego losu i sam odpowiada za swoje czyny, a co za tym idzie, bierze za nie odpowiedzialność. Wbijanie samemu sobie plusów to coś pomiędzy chorobą, szczeniactwem, bardzo niskim ocenianiem samego siebie, wreszcie - to jest śmieszne.

Ale jest i druga strona medalu - patrząc na to, co się dzieje na forum widać, jak to wszystko żyje. Może to lepsze niż całkowita stagnacja?
Opublikowano

coś w tym poście jest...
użytkownicy piszą wiersze ale nie zawsze umieją czytać wiersze...
także zaliczam się do nich - wątpliwości mam tylko w tym, czy to tylko moja wina, moje braki...
pewnie też, ale nie zawsze, nie zawsze...
J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia Ojejku, jak miło :))))  Ale mi niestety natchnienie ostatnio nie służy,  za późno chyba :)))   Umykam do spania :)   Dobrej nocy :)))   Deo 
    • @Deonix_  Dzięki za lekturę. Podziel się próbką swojego wiersza, który trzymasz w zanadrzu... a ozłocę Cię pogodą ducha...
    • @Berenika97 Pewnie będzie cd. Ciekawe co było dalej :)
    • @infelia No wybacz, zapomniała ja...  Oprawa muzyczna również oczywiście wskazana :)   D.
    • To było w pierwszej klasie. Święta - nie pamiętam już, czy Wielkanoc, czy Boże Narodzenie - ale wiem, że jechaliśmy do dziadków. Mama, tata, moi bracia i ja - całą rodziną, nocnym pociągiem, tym sypialnym. Ach, jaka to była atrakcja! Przedziały z łóżkami, wszystko pachniało inaczej niż zwykle. Spałam na górnym łóżku, cicho słysząc stukot kół i rozmowy zza ściany. Dziadkowie mieszkali w Łodzi, na Piotrkowskiej, w starym piętrowym domu. Klatka schodowa była ciemna i pachniała kurzem - trochę się jej bałam, a trochę lubiłam ten dreszczyk. Dziadkowie mieli piec kaflowy, starą kredensową kuchnię i mnóstwo zakamarków, w których można było buszować. I właśnie tam, w jednym z zakamarków, trafiłam na skarb. To nie były zwykłe koraliki. Nie takie z plastiku, sklepowe. Te były... inne. Koraliki zrobione z wysuszonych ziaren ogórka, zafarbowane - chyba atramentem - i nawleczone na nitkę. Niby byle co, a dla mnie to było coś absolutnie wyjątkowego. Takie korale, jakie mogły mieć tylko lalki z baśni, albo bardzo eleganckie panie. Zapytałam babcię, czy mogę je sobie zabrać. - Ależ dziecko, to przecież byle co… Ale jak ci się podobają, to bierz - powiedziała, machając ręką. Więc je wzięłam. Zawinęłam w papier i schowałam do kieszonki. I już wiedziałam, co z nimi zrobię. Dam je pani Bogusi - mojej wychowawczyni. Ona była taka ciepła, elegancka, mówiła do nas miękko i z uśmiechem. Bardzo ją lubiłam. Dam jej w prezencie. Następnego dnia w szkole podeszłam do niej i wręczyłam zawiniątko. - To dla pani - powiedziałam dumnie. Pani Bogusia rozwinęła papier, spojrzała na moje korale i… uśmiechnęła się. - Ojej, jakie śliczne! - powiedziała. - Dziękuję, Alu - i pogłaskała mnie po głowie. Byłam przeszczęśliwa. Tylko... przez następne dni wypatrywałam ich na jej szyi. No bo jak to - skoro śliczne, skoro prezent - to przecież powinna nosić, prawda? Ale nie nosiła. Mijały dni. Mijały tygodnie. A ja codziennie patrzyłam. Aż w końcu, któregoś dnia nie wytrzymałam i... zapytałam. Przy całej klasie. - Proszę pani, a dlaczego pani jeszcze nigdy nie ubrała moich korali? Zapadła cisza, wszyscy spojrzeli na panią Bogusię. A ona się tylko uśmiechnęła - tak jak to tylko ona potrafiła  - i odpowiedziała: - Wiesz, Alu… nie mam jeszcze sukienki do nich. Ale jak kupię, to od razu założę. Uśmiechnęłam się. I z jakiegoś powodu - bardzo się wtedy ucieszyłam. Dzisiaj, kiedy sobie to przypominam, robi mi się ciepło na sercu. I trochę wstyd. Nie wiedziałam wtedy, co to znaczy „wstyd”. Dopiero po latach zrozumiałam, że ta sukienka - to było najpiękniejsze wyjście z sytuacji, jakie mogła mi dać. I do dziś, kiedy patrzę na dzieci, które wręczają komuś coś zrobionego z miłości - zawsze widzę te moje ogórkowe korale. I uśmiech pani Bogusi.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...