Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Budzę się wcześniej niż muszę. Przestaje działać środek nasenny, więc słyszę
pierwsze tramwaje. Leżę w łóżku jeszcze półtorej godziny, włączam tvn 24.
Codziennie rano oglądam pogodę dla miasta, dla kraju, korki w Warszawie,
Wrocławiu, Gdańsku, lubię Szczecin. Kiedy już muszę wyjść, nigdy nie jestem gotowa.
W duchu mam nadzieję, że będzie padało i nikt na mnie nie spojrzy.
Panie zajmą się parasolkami, panowie nogawkami.

Nigdy nie wiem, czy przycisnąć guzik od drzwi tramwaju, czy nie. Powinnam,
przyciskam i zaciągam się wilgocią z wagonu. Czuję kroplę między łopatkami
i w tym momencie zaczyna się problem z biciem serca. Bije zbyt mocno,
ugina się klatka, a ja zasłaniam torbą, żeby nie było widać.
Bo na pewno ktoś patrzy. Uginam się cała i czuję jak w rytm porusza się głowa.
A więc wszystkiemu przytakuję. To coś jak uderzenia pięścią, jakby mnie ktoś
reanimował. Żeby nie myśleć o sercu patrzę na kamienice. W tych najwęższych
uliczkach między Przybyszewskiego a Zarzewską zawsze grzęźnie mi wzrok.
Brzozy.

W dzieciństwie miałam huśtawkę
na brzozie, myślę więc o huśtawce i mrówkach.
Żeby nie rozpłakać się w centrum, zamykam oczy i liczę
do dziesięciu. Otwieram oczy i mam przed sobą kamienicę,
której z całą pewnością lada chwila (od trzech lat, kiedy tędy jeżdżę)
odpadną balkony. Patrzę na zdobienia drewnianych drzwi i czuje ulgę na myśl,
że ktoś je kiedyś zrobił. Że przetrwały.

Nazwałam trzy najbardziej zniszczone kamienice: Ewa Katarzyna Julia. Myślę
o ciszy w samym środku hałasu, o samotności kobiet w tych kamienicach.
O tym jak całują powietrze, jak dzikie koty jedzą im z ręki.
Chciałabym, żeby te obrazy mnie nie poruszały, nie raniły.

Opublikowano

Wzruszające i interpunkcję zrobiłaś, to już przesada;)
Żartuję.
"panowie nogawkami." otóż to, często mnie to zajmuje.
Spostrzegawczy tekst.

Może by tytuł wymyślić jakiś inny?
Gram listu:)

Podoba mi się moment z przytakiwaniem.

Opublikowano

Moim zdaniem, trzecie odniesienie do budynków - "kamienice" (przed ":Ewa Katarzyna Julia), można bez uszczerbku wykreślić, tym bardziej, że w następnym wersie jest "w tych kamienicach". Lubię, te uliczki "między Przybyszewskiego a Zarzewską" , tam od dawna
niewiele się zmieniło.
Bardzo mi się podoba wiersz, jest taki - budzący łezkę tkliwości w oku; za czymś, co było, co może nie jest zbyt piękne, ale żalu - gdyby miało minąć, przestać istnieć.
To dotyczy nie tylko miasta i budynków.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Opublikowano

mam problem z Twoją poezją, bo dociera do mnie treśc i tak jak tutaj często się podoba, ale jednak gdzieś uwiera mnie forma. tak jak tutaj, za dużo słów, dopowiedzeń. i przez to mamy coś pomiędzy poezją a prozą. tvn 24 brzmi dla mnie zbyt nowocześnie jak na klimat tego wiersza, który mimo iż opisuje rzeczywistość, jest bardziej retro - dla mnie. same spotykają mnie pod Twoimi wierszami dylematy. staram się przekonać.

pozdrawiam
a.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



proszę się nie przejmować moimi tekstami, ja się nie przejmuję. być może zabrzmi to jak popieranie TWA, ale zawsze jestem za tym, żeby czytać tych, którzy sie podobają i nie starać się na siłę przekonywać do nowego. nie służy to tobie (że sobie pozwolę)- czytelnikowi. ten czas można poświęcić na czytanie tego, co sie lubi:) dzięki za komentarz i cierpliwość, krnąbrna jestem i ciężko mi stosować się do sugestii. pozdrawiam;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"gdyby miało minąć, przestać istnieć." przestaje istanieć, nieustannie. dziwne, ale tak jest.
Zgadzam się z takim stwierdzeniem, jednak nie wszyscy i nie wszystkie miejsca,
zmieniają się równie szybko. Przemijanie jest częścią bytu, my się zmieniamy, i świat
wokół nas, też się zmienia. Czasem za szybko, i żal nam.
Serdeczności
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"gdyby miało minąć, przestać istnieć." przestaje istanieć, nieustannie. dziwne, ale tak jest.
Zgadzam się z takim stwierdzeniem, jednak nie wszyscy i nie wszystkie miejsca,
zmieniają się równie szybko. Przemijanie jest częścią bytu, my się zmieniamy, i świat
wokół nas, też się zmienia. Czasem za szybko, i żal nam.
Serdeczności
- baba

piszesz jak Heraklit:)
ja stoję w strumieniu:) potoku, katastrofalnej powodzi.
buziaki!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • odziany odświętnie wiersz w neologizmy zostawił wrażenie na chwilę zatrzymał a sensy odkopał czytelnik naiwny głęboko nie były - wypił kielich wina   za zdrowie autora  :)
    • Jest wiosna, godzina poranna. Promienie słońca delikatnie pokrywa drzewa, a wiatr lekko wieje dyrygując szumem liści. Nad jeziorem siedzi rybak, mężczyzna średniego wzrostu który ma już wiele wiosen za sobą. Rozkłada swoje krzesełko i siada, wyciąga z torby cygaro i zapalniczkę, prostując nogi zapala cygaro i wypuszcza z ust chmurę dymu która powoli zanika aby zrobić miejsce dla następnej. Rybak spogląda na tafle wody i to co ona odbija. Od wielu lat widok się ten nie zmienia. Mężczyzna westchnął i zmarnowany rzucił cygaro za siebie. Wziął swoje rzeczy i udał się do pobliskiej karczmy. W karczmie siedziało kilka mężczyzn w średnim wieku i grało w karty popijając gorzałkę. Starzec podszedł do baru i zamówił kufel piwa, wyciągnął portfel i wysypał na blat stertę drobniaków. Trochę minęło zanim je zliczył i okazało się że nadal mu brakuje kilka monet. Niestety rybak nie zarabiał dużo, ryb w jeziorze coraz mniej, siły też mu ubywają a klienci jakby o nim zapomnieli na rzecz wielkich targów. Wygrzebał z kieszeni spodni brakujące monety i dostał kufel zimnego piwa. Pijąc resztki piany osiadały na jego wąsach. Po chwili do baru przyszedł młody mężczyzna z pobliskiej wsi, w przeciwieństwie do starca tryskał energią, jego uśmiech jakby rozświetlał mroczne zakamarki karczmy. Usiadł on obok rybaka i zamówił lampkę wina wytrawnego, zapłacił banknotem i odmówił reszty.   -Witam serdecznie pana, co Pan ma taką skwaszoną minę? Jest przecież taki piękny dzień!- zapytał uśmiechnięty młodzieniec.   Rybak odłożył kufel i wytarł ręką pianę z twarzy. Spojrzał na mężczyznę nijakim ponurym wzrokiem.   -Ehhh, takich dni było już tysiąc...albo i więcej nie pamiętam dokładnie. Nie ma już z czego się cieszyć, do piachu coraz bliżej a i w sklepiku mi się nie przelewa- powiedział zrezygnowany    Młody wydawał się być poruszony tą wypowiedzią. Wziął mały łyk wina i odstawił kieliszek na blat.   -Przykro mi jest to słyszeć...Potrzebuję może Pan pomocy? Czym się Pan zajmuje?   -Rybakiem jestem, ale ryb jak kot napłakał. Pff, ty chcesz mi pomóc? Dzieciaku, korzystaj z życia póki możesz abyś później nie żałował i nie skończył tak jak ja.   -Ale cóż Pan wygaduje? Przecież dużo słyszałem że dobrze Pan prosperuje, skąd ten pesymizm?   -Hah, kiedyś też taki byłem, młody i pełen zapału, miałem podbić świat i być najlepszą wersją siebie. Ahhh, dawno temu gdy mi stawy nie skrzypiały obiecałem sobie że wyjadę z tej dziury do miasta i zrobię karierę. Miałem skupić się na sobie i rozwijać się w najlepsze, planowałem ukończyć liceum, studia i to celująco a pozjiej otworzyć własną firmę! Ale wszystko szlag trafił zanim się zaczęło, owszem wyjechałem ale jako młody chłopak ze wsi bałem się wielkiego świata. I zamiast robić karierę wróciłem... Inni mieli problemy więc im pomagałem z dobrego serca albo za drobnymi opłatami. Lecz co z tego jak później nie miałem do na kromkę chleba położyć? Więc zacząłem łowić ryby, przez długi czas powodziło mi się ale gdy otwarli ten rybny targ w mieście to było coraz gorzej... I tak od dziestek lat. Mam wrażenie że ktoś zapętla ten sam dzień. Ciągle ci sami ludzie, te same problemy, te same widoki i ta sama bieda. Na kufel piwa muszę tydzień zbierać i tak nie starcza! Mówię ci młody, póki masz zapał wyjedź stąd najdalej i nie patrz na innych, skup się na sobie. A gdy już będziesz żył stabilnie pomóż tym których kochasz, bo inaczej skończysz jak ja, stary zrzęda bez grosza w kieszeni.    Mężczyzna na przeciwko zaniemówił, nie wiedział jak to skomentować. Zanim zdarzył cokolwiek powiedzieć Rybak wychodził z karczmy, po sobie zostawił niedopite piwo. Starzec wrócił do domu i udał się w spoczynek. Na zajutrz wstał, wziął torbę i udał się nad jezioro.
    • @Mapston ale dla niego(poety) jest to ważne - ciekawie-pozdrawiam 
    • Witam -  świat jest jaki jest - ale mogłoby być lepiej  - marzenie -                                                                                                               Pzdr.
    • Witaj - trudny wiersz -                                         Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...