Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
oczekiwanej



wszystko czym jestem będzie mną,
tym, co widziałem, zostanie cząstką.



para zawiaduje stacją łóżka, ze snu
budzi się życie

od którego uciec nie można,
im głębszy strach, tym mniej znaczą
przejściowe fale, i żal.

czekają na mnie dwie kobiety?
jedna zamyka druga otwiera
narrację portu.

stacjonujesz
jak “krab wśród skał”*?






Andre Marlaux
Opublikowano

serdecznie dziękuję wszystkim za pomoc w opanowaniu słowotoku wersji poprzedniej. pozdrawiam


ps.

tak to wyglądało:



Wszystko czym jestem będzie mną,
tym, co widziałem, zostanie cząstką.


para zawiaduje stacją łóżka; ze snu, jak po sznurku
wycieka rzeka: budzi się życie

od którego uciec nie można, przez mdły smak
odczuwam je i strach.
im głębszy, tym mniej znaczą przejściowe fale,
strumienie wspomnień, i żal.

czekają na mnie dwie kobiety?
jedna zamyka druga otwiera
narrację portu.

czy będę mógł tak po prostu ujrzeć zarys burzy
i śmiech? gdy pod stopami ciężki grunt, zimne
kamyki i myśli rozrzucone przez noc. stacjonujesz

jak “krab wśród skał”?

Opublikowano

dopracowany. ładnie mówisz o tym oczekiwaniu.
i o oczekiwanej.
zastanawia mnie tylko końcówka, rozumiem, że
to cytat, jakoś nawet się wpasowuje, ale
pozostaje dla mnie obcy.

wresja 2 chyba lepsza od 1 :)
pozdrawiam
agnes

Opublikowano

wogóle nie rozumiem tych 2 strof kursywą na początku. nie powinno być "to, co widziałem....."? tak jak jest to brak logiki albo mi czegoś brak (były premier napisze że mi czegoś brak;)

para zawiaduje stacją łóżka, ze snu
budzi się życie

od którego uciec nie można,
im głębszy strach, tym mniej znaczą
przejściowe fale, i żal.

czekają na mnie dwie kobiety?
jedna zamyka druga otwiera
narrację portu.

stacjonujesz
jak “krab wśród skał”*?

stacja i para na początku kojarzą mi się z dworcem. poem pojawiają się fale i nagle port. może by tak trzymać się od początku morza wody redy statku i plaży z krabami i skałami. obrazowałoby całościowo.
peel pyta czy czekają na niego 2 kobiety następnie tłumaczy co robią. wyrzuciłbym znak zapytania.końcówka zaskakuje pytaniem skierowanym nie wiadomo do kogo. podejrzewam że peel pyta sam siebie bo wcześniej używa JA, ale ....moim zdaniem albo trzymac do końca JA albo jakoś samozapytanie uwypuklić. mogło być fajnie a jest przeciętnie dla szarego czytelnika M.R. pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Wszystkim serdecznie dziękuję za komentarze:)

Panie M.R., może warto spróbować odczytać wiersz w inny sposób, nie tak szablonowo jak Pan tego dokonał? oczywiście rozumiem Pana, ale proszę mi uwierzyć, wiersz jest przemyślany i dopracowany:) Pozdry
Opublikowano

Terra ignota 2.0

oczekiwanej

Interpretacja narzuca się w sposób raczej jednoznaczny... ; )
Jeżeli to doświadczenie nie tylko peela ale i autora, to życzę by ziemia nieznana stała się ziemią obiecaną... : )
Dobry tekst.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jest wiosna, godzina poranna. Promienie słońca delikatnie pokrywa drzewa, a wiatr lekko wieje dyrygując szumem liści. Nad jeziorem siedzi rybak, mężczyzna średniego wzrostu który ma już wiele wiosen za sobą. Rozkłada swoje krzesełko i siada, wyciąga z torby cygaro i zapalniczkę, prostując nogi zapala cygaro i wypuszcza z ust chmurę dymu która powoli zanika aby zrobić miejsce dla następnej. Rybak spogląda na tafle wody i to co ona odbija. Od wielu lat widok się ten nie zmienia. Mężczyzna westchnął i zmarnowany rzucił cygaro za siebie. Wziął swoje rzeczy i udał się do pobliskiej karczmy. W karczmie siedziało kilka mężczyzn w średnim wieku i grało w karty popijając gorzałkę. Starzec podszedł do baru i zamówił kufel piwa, wyciągnął portfel i wysypał na blat stertę drobniaków. Trochę minęło zanim je zliczył i okazało się że nadal mu brakuje kilka monet. Niestety rybak nie zarabiał dużo, ryb w jeziorze coraz mniej, siły też mu ubywają a klienci jakby o nim zapomnieli na rzecz wielkich targów. Wygrzebał z kieszeni spodni brakujące monety i dostał kufel zimnego piwa. Pijąc resztki piany osiadały na jego wąsach. Po chwili do baru przyszedł młody mężczyzna z pobliskiej wsi, w przeciwieństwie do starca tryskał energią, jego uśmiech jakby rozświetlał mroczne zakamarki karczmy. Usiadł on obok rybaka i zamówił lampkę wina wytrawnego, zapłacił banknotem i odmówił reszty.   -Witam serdecznie pana, co Pan ma taką skwaszoną minę? Jest przecież taki piękny dzień!- zapytał uśmiechnięty młodzieniec.   Rybak odłożył kufel i wytarł ręką pianę z twarzy. Spojrzał na mężczyznę nijakim ponurym wzrokiem.   -Ehhh, takich dni było już tysiąc...albo i więcej nie pamiętam dokładnie. Nie ma już z czego się cieszyć, do piachu coraz bliżej a i w sklepiku mi się nie przelewa- powiedział zrezygnowany    Młody wydawał się być poruszony tą wypowiedzią. Wziął mały łyk wina i odstawił kieliszek na blat.   -Przykro mi jest to słyszeć...Potrzebuję może Pan pomocy? Czym się Pan zajmuje?   -Rybakiem jestem, ale ryb jak kot napłakał. Pff, ty chcesz mi pomóc? Dzieciaku, korzystaj z życia póki możesz abyś później nie żałował i nie skończył tak jak ja.   -Ale cóż Pan wygaduje? Przecież dużo słyszałem że dobrze Pan prosperuje, skąd ten pesymizm?   -Hah, kiedyś też taki byłem, młody i pełen zapału, miałem podbić świat i być najlepszą wersją siebie. Ahhh, dawno temu gdy mi stawy nie skrzypiały obiecałem sobie że wyjadę z tej dziury do miasta i zrobię karierę. Miałem skupić się na sobie i rozwijać się w najlepsze, planowałem ukończyć liceum, studia i to celująco a pozjiej otworzyć własną firmę! Ale wszystko szlag trafił zanim się zaczęło, owszem wyjechałem ale jako młody chłopak ze wsi bałem się wielkiego świata. I zamiast robić karierę wróciłem... Inni mieli problemy więc im pomagałem z dobrego serca albo za drobnymi opłatami. Lecz co z tego jak później nie miałem do na kromkę chleba położyć? Więc zacząłem łowić ryby, przez długi czas powodziło mi się ale gdy otwarli ten rybny targ w mieście to było coraz gorzej... I tak od dziestek lat. Mam wrażenie że ktoś zapętla ten sam dzień. Ciągle ci sami ludzie, te same problemy, te same widoki i ta sama bieda. Na kufel piwa muszę tydzień zbierać i tak nie starcza! Mówię ci młody, póki masz zapał wyjedź stąd najdalej i nie patrz na innych, skup się na sobie. A gdy już będziesz żył stabilnie pomóż tym których kochasz, bo inaczej skończysz jak ja, stary zrzęda bez grosza w kieszeni.    Mężczyzna na przeciwko zaniemówił, nie wiedział jak to skomentować. Zanim zdarzył cokolwiek powiedzieć Rybak wychodził z karczmy, po sobie zostawił niedopite piwo. Starzec wrócił do domu i udał się w spoczynek. Na zajutrz wstał, wziął torbę i udał się nad jezioro.
    • @Mapston ale dla niego(poety) jest to ważne - ciekawie-pozdrawiam 
    • Witam -  świat jest jaki jest - ale mogłoby być lepiej  - marzenie -                                                                                                               Pzdr.
    • Witaj - trudny wiersz -                                         Pzdr.
    • Witam - ciekawie piszesz -                                                 Pzdr.serdecznie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...