Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Choć zanurzmy się w realiach
omijając serc biogramy
i popłyńmy nowym nurtem
gdzie na oścież szczęścia bramy

wciąż rozwarte jak wachlarze
codzienności blichtrem kuszą
i nie rońmy łez rozpaczy
nad stroskaną, biedną duszą.

Bądźmy hardzi gdy dla siebie
przeznaczenia tkając sploty
przemierzamy wstęgę wyzwań
uważając na wykroty

bo kto trzeźwo i odważnie
bierze los na swoje bary
temu raczej sprzyja szczęście
i dodaje ducha wiary.

Opublikowano

Na rymach (jak już kiedyś wspominałam) się nie wyznaję - moja domena to częstochowa.
Chętnie czytam Pana dowcipne utwory.
Tu mamy całkiem inną odsłonę i w tej też jest Autorowi do twarzy.
Ograniczam się do podobania - ten wiersz mi się podoba.
Przepłynęlam lekko i upiłam z czarki smaczego optymizmu.

Pozdrawiam :)
kasia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Czy ktoś sobie przypomina?
Czy są rymy ze Szczecina?
Może nimi ja zasłynę
przy okazji mą mieścinę
wypromuję i się schowa
ze swym rymem Częstochowa.


PS.
Kasiu, proszę po imieniu,
mów mi Henryk albo Heniu

pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czy koniecznie aż tak trzeźwo?
Nic nie bujać?
- Wiesz,
(potrze-by...)
gdzieś, pod rosochatą wierzbą - tam
koc mus, gdy ciągnie z gleby.
;))
Pozdrawiam Heniu - wiosnę mamy...
prawie
:)
Opublikowano

Ba, jeżeli w tych tematach …,
to nie lepiej czekać lata?
Po co koce, jakieś pledy
kiedy można by od biedy
na trawniku lub na piasku
ciepłą nocą lub o brzasku …

Z resztą każda dobra pora
kiedy w sercu grot Amora
tkwi głęboko bo z cięciwy
puścił ją kupido mściwy,
który w roli małolata
lata z łukiem w roli swata.


wszak to już niebawem będą Walentynki


pozdrawiam serdecznie i przedwiosennie

Opublikowano

Wyzwanie

Choć zanurzmy się w realiach
omijając serc biogramy
i popłyńmy nowym nurtem
gdzie na oścież szczęścia bramy

wciąż rozwarte jak wachlarze
codzienności blichtrem kuszą
i nie rońmy łez rozpaczy
nad stroskaną, biedną duszą.

Bądźmy hardzi gdy dla siebie
przeznaczenia tkając sploty
przemierzamy wstęgę wyzwań
uważając na wykroty

bo kto trzeźwo i odważnie
bierze los na swoje bary
temu raczej sprzyja szczęście
i dodaje ducha wiary.


dziś u Henia rym jak motyl lata
motyl kowal co wykuwa losu ostrze
jak wyzwanie hardo prując fale
prze do przodu jak torpeda

a tu wiosna czary mary
jedna para o tam dwie pary
los wyplata czasem figiel
no mamy trio, lub try...dubeltowo

no i mamy: mamy taty dzidzie buby kizi mizi
ech ta wiosna i ten losu ślepy traf
motyl losu a ja do niego: pif - paf :)))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Mówisz – barki? Różnie bywa
bo jeżeli ta co pływa
to udźwignie i przewiezie
ile tylko na nią wlezie

lecz jeżeli te z gorzałą
to odwrotnie bowiem mało
miejsca między butelkami,
które stoją tam z trunkami.


P.S.
pozdrawiam serdecznie
i biorę na barki
nie buziaka Magdy Tary
lecz buziaczek Madzi Tarki

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andrew

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Najwyżej byłam w Tatrach (nie licząc wysokości nad Oceanem Atlantyckim - przelotem) Ale tutaj, na ziemi, obok innych ludzi, też można zamarznąć. Dzięki :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Prawda, nie można cofnąć czasu, ale może on nas czegoś nauczyć i to pomoże nam w przyszłości - i chyba w ten sposób rozumiem drugi zacytowany wers.
    • @Berenika97 Gusta są tym, co potrafi nas pięknie różnić. Dziękuję za wycieczkę, mnie urzeka  Claude Monet. 
    • impresja narodowa długo i z radochą błotnili się w tej swojej pieczarze. dobrze im się tam wiło, poczciwie. aż tu – jasności się zachciało, stolictwa. podchlapali się więc, piąte przez dziesiąte, w nieco świetlistym strumyku, pooddrapywali z kufająt płaty brudu – i hajda! – zdobywać serducho kraju! wyfircykował się, jeden z drugim, wykrochmalił gardło, aż ledwie głos mógł wydobyć. nacierała owa czeredka z ambitnym zamiarem: obsiąść zamek! i pałac! każdy, jaki się tam napatoczy! królem tam zostać albo co najmniej wiernym służalcą! ledwie za plecami znikł znak drogowy z nazwą miasta, patrzą, a tam: uuu, żałoba w pełni. z Wisły wyłowiono martwą syrenę. bez miecza i tarczy, za to w stanie zaawansowanego rozkładu. łysą, bo loki już dawno musiały się odsklepić, spłynąć hen, w skandynawskie fiordy. czasy chyba się dokonały, gołąbek apokalipsy, dotąd uważany za kryptydę, albo co najwyżej za potulne zwierzę kruchciane, właśnie się materializuje w otoce makabry! oj, tylko patrzeć, jak  abortowane dzieciątka powrócą niczym Walkirie, z mieczami i w zbrojach, by siec skrobaczy, a z gejów, za karę, zaczną wychodzić jadowite mamby! może nawet sam Jan Paweł odrodzi się jako grająca sentymentalną nutę pozytywka-Wernyhora albo przynajmniej pod postacią gorejącego krzaczka, palącej się i rozgadanej z emfazą porzeczki. pęczniało na transparentach i w ustach. rosły oczekiwania, dudniły radiowe głośniki, szczekały ambony. aż tu, przy fałszu fanfar, z odmętów wyczłapał, pokryty łuską, towarzysz Bierut. rozejrzał się niewidząco, po kociemu zwinął w kłębek. nie zionął ogniem, jak się spodziewano, nie cuchnął, o dziwo, siarką. zalatywał nieco czosnkiem, ale to chyba żaden złowróżbny omen, zapowiedź wytęsknionej hekatomby. nowoprzybyli, z kwaśnymi minami, zaczęli na powrót okrywać się błotem, wcierać w siebie mokrą glebę. sarkali, że chromolić taką miejskość, co tylko uwiąd i rzędnięcie min powoduje. że lepiej wrócić pod włosy swoich kobiet, w bezpieczny, cichy puch. dołączyło do nich paru równie rozczarowanych stoliczan.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...