Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kiedy dobry szatan zapukał do drzwi bym podpisała cyrograf
trzej pijani aniołowie wybili mi szybę w oknie

---

moja swawola
nie jest rezultatem głupoty tylko
nic ci do tego

nawet jeśli stłuczesz tę szklankę
nie pójdę do nieba

za plecami
słychać stukot obcasów
stary bożek idzie
grzebać w naszym śmietniku
a miał kiedyś takie ładne niebieskie...

koraliki
koraliki niebieskie
dla kochanka
dla kochanki
dla poety

moja poezja gnije i cudem znoszę ten odór
zapycham nim nozdrza reguluję poziom mdłości
ostatecznie rzygam w jakimś tanim szalecie

wtedy dobrze jest się napić wódki

moja ciocia nie piła wódki
za to robiła na drutach

pradziad dziad i ojciec
prababka babka i matka
wszyscy na drutach

sąsiedzi też na drutach
nie lubię sąsiadów
a oni nie lubią mnie

no bo jak tu lubić
czapeczki szaliczki sweterki
pończoszki kamizelki nauszniki
skarpetki rękawiczki zadrutowane

można to wszystko przerobić
odzyskać wykorzystać
słówko tylko...

Zaratustra nic już nie rzeknie
bo wypiął się na nasz świat
kiedy dali mu spróbować wódki
dobrej bo polskiej

napiję się z nim
bo nie obchodzą mnie ideologie
interpretacje insynuacje
ani nic

tylko mój własny kciuk
i małomiasteczkowy biedermeier

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Oj mamy mamy:)))))))))

Zawsze mówiłam, że poetki powinny do pisania wierszy ściągać z siebie wszystko co je uwiera. Z przyjemnością stwierdzam Agnieszko, że nagość pozwoliła oddychać pełniej nie tylko twojemu ciału, ale takze wierszom (ewentualnie Mirku zamknij oczenta, choć mowię ci, że wiele tracisz))))

Pojechałaś ten wiersz Agnieszko fantastycznie

"no bo jak tu lubić
czapeczki szaliczki sweterki
pończoszki kamizelki nauszniki
skarpetki rękawiczki zadrutowane

można to wszystko przerobić
odzyskać wykorzystać
słówko tylko... "

włąśnie..to wszystko można spruć..

"napiję się z nim
bo nie obchodzą mnie ideologie
interpretacje insynuacje
ani nic

tylko mój własny kciuk
i małomiasteczkowy biedermeier " - no i nareszcie.

Za nasze Agnieszko!!!!

pod wrażeniem wielkim - Mirka

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...