Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Za oknem śnieg, za oknem zimno,
cieszą się ludzie i piją wino.
Co to za dzień szczególny,
w którym to wszyscy mają cel wspólny?

Puka do drzwi domu gromada
Są trzej królowie, świętych armada.
Jest Janusz, Bartek są też dwie Anie
Ich pasją jest dzisiaj głośne śpiewanie.

Za oknem sypie za oknem śpiew
Już jutro się skończy piękny ten czas
Znowu Aryman ogarnie nas

Za oknem mrok za oknem śmierć
Tak to się kończy cudowny ten czas
Zaczyna się koniec dwuch ludzkich ras

Opublikowano

Nostalgia to raczej ogarnia na widok tego haniebnego błędu w tytule - chyba, że jest celowy, choć domyślam się, iż nie jest - a jeśli jest to nie powinien:P W wierszu rozgardiasz, tu przecinek, tam już nie, te powtórzenia "za oknem" raczej niezbyt. Poza tym obowiązkowo ortografia.
pozdrawiam

Opublikowano

Kolędnicy

Za oknem śnieg, za oknem zimno,
cieszą się ludzie i piją wino.
Co to za dzień szczególny,
w którym to wszyscy mają cel wspólny?

Puka do drzwi domu gromada
Są trzej królowie, braci armada.
Jest Jarek, Leszek są też dwie panie
Oni pasują na głośne śpiewanie.

Za oknem chmurno, za oknem gniew
Lecz czy się skończy ‘cudowny’ czas
Bo znowu marazm ogarnie nas

Za oknem mrok za oknem śmiech
Tak kończy się z gazem afera
Zaczyna się palikota era


hihihihihi czuj duch Irku!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

ironia aż skwierczy!

***

Zbyt proste te rymy, panie Filozof. ;)

Kompozycja wzorowana na sonet, to się chwali, ale tylko powierzchownie. Warto nad tym popracować - oto moja diagnoza.

Pozdrawiam-

dr House
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

ironia aż skwierczy!

***

Zbyt proste te rymy, panie Filozof. ;)

Kompozycja wzorowana na sonet, to się chwali, ale tylko powierzchownie. Warto nad tym popracować - oto moja diagnoza.

Pozdrawiam-

dr House
Bardzo prosze nie oceniać słów, gdyż to niepoprawne
a powiedziałam tak jak odczytałam Panie Gregory(:bez ironii;
płoniaście

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - masz racje - śmierć musi a życie nie musi - miło że czytałaś -                                                                                                                      Pzdr.serdecznie.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - serdecznie dziękuje za miły komentarz -                                                                                       Pzdr.usmiechem. Witaj Robercie - fajnie że mocne i prawdziwe - dziękuje -                                                                                                       Pzdr.
    • @Robert Witold Gorzkowski - dzięki - 
    • Wrogowie mnie otaczają. Brak mi brata do rozmów i cichych chwil zadumy,  ciągnących się jak  zaduszne, listopadowe godziny.  Brak mi do szabli i szklanki, przysłowiowego Węgra. Mój przysiół, fortecą z lodu i kamienia. Granitowa wieża góruje wśród nisko osiadłych, stalowo połyskujących. Pierzastych, skłębionych bałwanów. Patrzę na ziemię niczyją, wyrosłą jak pleśń brunatna  z równo ociosanych górskich zboczy. Tam śmierć dożyna nieszczęsnych rycerzy, co chcieli o łeb skrócić biblijnego Smoka. Uczepieni trokami z haków rzeźnickich do siodeł, pobladłych rozkładem ogierów. Wyklinają w agonii me zdradzieckie imię, krztusząc się krwią i gęstą śliną. A Śmierć odchodzi na przedzie w kulbace. Podkute kopyta końskie, zaczepiają w błotnistej mazi lepkiego śniegu o zapalniki porozrzucanych wszędzie min. Toną pozostawione zezwłoki w tym bagnie  cuchnącej zgnilizną nicości. Nikt nie zliczy dusz pogasłych, na tym upadłym padole. Ich zbawienia ani modlitwa gorliwa ani krzyż osinowy nie wspiera. To pył ludzki, doczesny. Złożony z grzechów drobin.   Mi tylko ciemność,  rozległa po ścianach i węgłach służy. Mi jad wytruł uczucia. Skuteczniej niż wszystkie trucizny Amazonii. Zasypiam w korzeniach drzewa poznania dobra i zła. U mych strudzonych nóg, mówiący językami świata wąż się płoży. Na grubych, dolnych gałęziach  powieszone ciała kobiety i mężczyzny. Bladzi i nadzy. Od pętli jednak w górę. Oczy mają wyjadłe przez mrok. Kruczoczarne. Na licach zaś opuchnięci, nabrzmiali, krwistoczerwoni.  
    • Bardzo dobry wiersz , nawet tytuł niepotrzebny.    Gratuluję 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...