Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kiedy z wiolinowym
halny zboczem kluczy
dzikim szczytom granie
tętnią
neuronami

do mi
do fa
do
la

ciszę
drżącą w nogach
wzbudza z synaps (pora)
i sol i re
i do pa mi
na

Opublikowano

okropnie, bo to okropne jest, wieje mi teraz i tętni i nogi plącze, chociaż nic nie gra.
ale synapsom było dobrze podczas czytania.
wezmę na wszelki wypadek
i będę zażywał, trochę euforii nie zaszkodzi
Pozdrawiam
Adam
:))

Opublikowano

HAYQ!
kiedy z wiolinowym
halny zboczem kluczy
dzikim szczytom granie
tętnią
neuronami

do mi
do fa
do
la

ciszę
drżącą w nogach
wzbudza z synaps (pora)
i sol i re
i do pa mi
na


Niedawno byłam w Tatrach
i czuję wiersz;)
Można uzależnić się od piękna.
Dla mnie bomba!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kiej ciupacki ni mom i nieporadze. Ech te dziołchy, uciapać ino im w głowie.
A cicho kole smyrka poczytać nie łaska?. Na głos, to i jesce jaka lawinia z kamulcami,że aż brrr... i co potem ... baco ratujcies?
;)
P.S.
Nie mogę Kasiu... jech dwoch je przeca, ale pomyślem. Dzięki.
Szczęśliwsza... a to chwalić Boga serdeńko :)
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kiej ciupacki ni mom i nieporadze. Ech te dziołchy, uciapać ino im w głowie.
A cicho kole smyrka poczytać nie łaska?. Na głos, to i jesce jaka lawinia z kamulcami,że aż brrr... i co potem ... baco ratujcies?
;)
P.S.
Nie mogę Kasiu... jech dwoch je przeca, ale pomyślem. Dzięki.
Szczęśliwsza... a to chwalić Boga serdeńko :)
Pozdrawiam

Jak odparujesz grzańca, to mi to powiesz raz jeszcze, po naszemu, znaczy ... prasku - bo niezała pała ze mnie - za bardzo ... dmucha ... ;)
- nazdrówki :)
kasia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mozna.. toć góry majo duse... a i doliny tys majo , ino nie tako pikno.
Dzięki Marlett, a jo myślołek co Ty żagle kochos. :)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


było dobrze hehe... a zrozumiały cokolwiek? :)
To ile syn ma tych psów?
;))
Dzięki, smacznego :)
:))
bom je gmerał w okolicach okołobrzusznych, dlatego było im dobrze i teraz jak mówię hajkiu, to merdają ogonami skubane, a potem siup na grzbiet.
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


było dobrze hehe... a zrozumiały cokolwiek? :)
To ile syn ma tych psów?
;))
Dzięki, smacznego :)
:))
bom je gmerał w okolicach okołobrzusznych, dlatego było im dobrze i teraz jak mówię hajkiu, to merdają ogonami skubane, a potem siup na grzbiet.
:)
no to za ten psa urok chyba się napiję :)
Do miłego.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kiej ciupacki ni mom i nieporadze. Ech te dziołchy, uciapać ino im w głowie.
A cicho kole smyrka poczytać nie łaska?. Na głos, to i jesce jaka lawinia z kamulcami,że aż brrr... i co potem ... baco ratujcies?
;)
P.S.
Nie mogę Kasiu... jech dwoch je przeca, ale pomyślem. Dzięki.
Szczęśliwsza... a to chwalić Boga serdeńko :)
Pozdrawiam

Jak odparujesz grzańca, to mi to powiesz raz jeszcze, po naszemu, znaczy ... prasku - bo niezała pała ze mnie - za bardzo ... dmucha ... ;)
- nazdrówki :)
kasia
a... to dopiero jutro, dzisiaj już nie odparuję. zaraz, pojutrze... bo już jest jutro. :)
- narazki.
Opublikowano

A może z Neo (ino beż spazmów ;) ?
Nad wodą też potrafi wiać - wiem coś o tym. Jestem co roku. A o górach... tak tylko sobie marzę :)
Dziękuję Stasiu, pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia Ojejku, jak miło :))))  Ale mi niestety natchnienie ostatnio nie służy,  za późno chyba :)))   Umykam do spania :)   Dobrej nocy :)))   Deo 
    • @Deonix_  Dzięki za lekturę. Podziel się próbką swojego wiersza, który trzymasz w zanadrzu... a ozłocę Cię pogodą ducha...
    • @Berenika97 Pewnie będzie cd. Ciekawe co było dalej :)
    • @infelia No wybacz, zapomniała ja...  Oprawa muzyczna również oczywiście wskazana :)   D.
    • To było w pierwszej klasie. Święta - nie pamiętam już, czy Wielkanoc, czy Boże Narodzenie - ale wiem, że jechaliśmy do dziadków. Mama, tata, moi bracia i ja - całą rodziną, nocnym pociągiem, tym sypialnym. Ach, jaka to była atrakcja! Przedziały z łóżkami, wszystko pachniało inaczej niż zwykle. Spałam na górnym łóżku, cicho słysząc stukot kół i rozmowy zza ściany. Dziadkowie mieszkali w Łodzi, na Piotrkowskiej, w starym piętrowym domu. Klatka schodowa była ciemna i pachniała kurzem - trochę się jej bałam, a trochę lubiłam ten dreszczyk. Dziadkowie mieli piec kaflowy, starą kredensową kuchnię i mnóstwo zakamarków, w których można było buszować. I właśnie tam, w jednym z zakamarków, trafiłam na skarb. To nie były zwykłe koraliki. Nie takie z plastiku, sklepowe. Te były... inne. Koraliki zrobione z wysuszonych ziaren ogórka, zafarbowane - chyba atramentem - i nawleczone na nitkę. Niby byle co, a dla mnie to było coś absolutnie wyjątkowego. Takie korale, jakie mogły mieć tylko lalki z baśni, albo bardzo eleganckie panie. Zapytałam babcię, czy mogę je sobie zabrać. - Ależ dziecko, to przecież byle co… Ale jak ci się podobają, to bierz - powiedziała, machając ręką. Więc je wzięłam. Zawinęłam w papier i schowałam do kieszonki. I już wiedziałam, co z nimi zrobię. Dam je pani Bogusi - mojej wychowawczyni. Ona była taka ciepła, elegancka, mówiła do nas miękko i z uśmiechem. Bardzo ją lubiłam. Dam jej w prezencie. Następnego dnia w szkole podeszłam do niej i wręczyłam zawiniątko. - To dla pani - powiedziałam dumnie. Pani Bogusia rozwinęła papier, spojrzała na moje korale i… uśmiechnęła się. - Ojej, jakie śliczne! - powiedziała. - Dziękuję, Alu - i pogłaskała mnie po głowie. Byłam przeszczęśliwa. Tylko... przez następne dni wypatrywałam ich na jej szyi. No bo jak to - skoro śliczne, skoro prezent - to przecież powinna nosić, prawda? Ale nie nosiła. Mijały dni. Mijały tygodnie. A ja codziennie patrzyłam. Aż w końcu, któregoś dnia nie wytrzymałam i... zapytałam. Przy całej klasie. - Proszę pani, a dlaczego pani jeszcze nigdy nie ubrała moich korali? Zapadła cisza, wszyscy spojrzeli na panią Bogusię. A ona się tylko uśmiechnęła - tak jak to tylko ona potrafiła  - i odpowiedziała: - Wiesz, Alu… nie mam jeszcze sukienki do nich. Ale jak kupię, to od razu założę. Uśmiechnęłam się. I z jakiegoś powodu - bardzo się wtedy ucieszyłam. Dzisiaj, kiedy sobie to przypominam, robi mi się ciepło na sercu. I trochę wstyd. Nie wiedziałam wtedy, co to znaczy „wstyd”. Dopiero po latach zrozumiałam, że ta sukienka - to było najpiękniejsze wyjście z sytuacji, jakie mogła mi dać. I do dziś, kiedy patrzę na dzieci, które wręczają komuś coś zrobionego z miłości - zawsze widzę te moje ogórkowe korale. I uśmiech pani Bogusi.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...