Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano



Śmierć jest tylko wyzwoleniem duszy
czyż nie pogrzebiecie jedynie mojego ciała?

Sokrates uniósł kubek z cykutą i spokojnie wypił zawartość
następnie poprosił płaczących o zachowanie ciszy
aby mógł w spokoju umrzeć.

Spacerował po celi opisując stan w jakim się pogrąża
dopiero, gdy nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa, położył się na łożu.
Wszyscy czekali na to co powie im na koniec
ale on ostatnie słowa skierował do swego oddanego sługi
i do mnie, który dopiero się narodzę:

Kritonie, proponowałeś mi ucieczkę
a jestem winien koguta Asklepiosowi -
dopilnuj, by tego nie zaniedbano.



  • Odpowiedzi 44
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

I tak oto Sokrates dopiął swego. Umarł niesprawiedliwie w imię sprawiedliwości. Są rzeczy niezmienne, niekoniecznie objawione. Chociaż umysł jest swego rodzaju objawieniem, skoro potrafi to rozpoznać. Dziś, kiedy "wszystko jest jasne", wartości zdają się nie istnieć.
Łatwiej umierać za wiatraki.

szacun

mrs

Opublikowano

Sokrates to mój ulubiony filozof - jego poglądy, życie, postawa, zachowania zawsze były mi bliskie i zrozumiałe, zawsze, od dziecka.
Ucieczka i życie w ukryciu byłoby niezgodne z jego naturą i poczuciem godności, zresztą pewnie nawet nie umiałby się ukrywać i udawać kogoś innego, niż był, a był przecież bardzo charakterystyczna postacią. No i - gdyby musiał opuścić ojczyznę i zrezygnować z szerzenia swojej nauki - życie straciłoby dla niego sens.
Niektórzy twierdzą, że był obłąkany: chodził ulicami, zaczepiał ludzi, wciągał ich w dyskusje, podważał wszystko, co mówili, wykazywał, że wszystko jest podważalne i złudne (a przynajmniej względne), obalał mity i nimby tworzone przez polityków dla umacniania władzy. No i nie uciekł przed wyrokiem śmierci, chociaż miał taką możliwość.
Szalony? Obłęd i geniusz są dwiema postaciami tej samej cechy umysłu, taką samą mutacją, rozwinięciem mózgu daleko ponad normę, ponad zwykłe możliwości naszego gatunku. W takim sensie Sokrates był obłąkanym geniuszem i nie potrafił być inny, nawet gdyby chciał.
Ale wiedział, że "śmierć jest tylko wyzwoleniem duszy" - że jego nauki nie uda się zabić nikomu i że ona przetrwa tysiące lat. Wiedział, że jego mądrość pochwycą inni, że zawsze tacy ludzie będą i że w ten sposób on - Sokrates - będzie się wciąż odradzał, w każdym pokoleniu.
Czy dlatego w wierszu mówi, że jest winien zwyczajową ofiarę z koguta Asklepiosowi? Za to, że ten bóg-lekarz będzie go wskrzeszał wiecznie w innych ludziach?

Lubię wiersze z pogranicza prozy, wiersze-opowieści, pisane pełnymi zdaniami, naturalnymi frazami. Bardzo podoba mi się ta forma. I ten wiersz. :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeśli umysł potrafi coś rozpoznać, to znaczy, że zostało mu to objawione. Nieprawdaż?
Jakie "wszystko jest jasne" dzisiaj? I dlaczego wartości zdają się nie istnieć? I dlaczego uważasz, że łatwiej umierać za wiatraki? Trzeba być Don Kichotem, żeby umrzeć za największe wartości? Naprawdę tak sądzisz czy ja Cię nie rozumiem?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeśli umysł potrafi coś rozpoznać, to znaczy, że zostało mu to objawione. Nieprawdaż?
Jakie "wszystko jest jasne" dzisiaj? I dlaczego wartości zdają się nie istnieć? I dlaczego uważasz, że łatwiej umierać za wiatraki? Trzeba być Don Kichotem, żeby umrzeć za największe wartości? Naprawdę tak sądzisz czy ja Cię nie rozumiem?


Droga Oxyvio, mówimy o innych rodzajach objawienia. Rzeczywiście możemy uznać, że jeśli rozum człowieka potrafił odkryć tak wysokie wartości uniwersalne, za które warto było oddać życie, to musi mu to być objawione. Jednak istnieje innego rodzaju objawienie, którego wówczas nie znano. Powinienem był słowo Objawienie napisać z dużej litery, by zaznaczyć o co mi chodzi. Podprowadzam, wiem, ale nie mówię wprost.
Dzisiaj wszystkim znane są uniwersalne wartośći, które filozofowie odkrywali w swoich twórczych pasjach: umiłowania i poszukiwania mądrości. Dzisiaj istnieje wielki konflikt między "poglądami" - uznaniem istnienia tych wartości, jako uniwersalnych i niezmiennych, które każdy człowiek powinien odkrywać w prawdzie swojego sumienia a zwykłą konwencją wynikającą z przekonań większości.
Ja opowiadam się za tą pierwszą opcją i zauważam, że dzisiaj łatwiej ludziom umierać za ccze idee, sprzedając za garść srebrników swoje człowieczeństwo, lista przykłądów jest długa.
Stąd te wiatraki. A Don Kichote? Cóż. Ja go interpretuję trochę inaczej.

mrs
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kiedy najpiękniejsze jest nie samo życie, nie wieczność, tylko właśnie przemijanie. Jak to było? ;)


Piosenka deszczowa

Więc kiedy umrzeć mi się zdarzy -
pobiegnę w deszcz, z sercem w kieszeni.
I Pan Bóg serce mi wymieni
na jedną kartkę z kalendarza

"Masz jeden dzień a potem wracaj
do mnie, do diabła, gdzie tam chcesz..."
Głową przytaknę: "święta racja"
od drugiej strony wbiegnę w deszcz

i przeskakując przez kałuże
znów w wodzie zacznę się odbijać,
a słońce pocznie cień mój dłużyć:
przemijać będę, ach... prze-mi-jać

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kiedy najpiękniejsze jest nie samo życie, nie wieczność, tylko właśnie przemijanie. Jak to było? ;)


Piosenka deszczowa

Więc kiedy umrzeć mi się zdarzy -
pobiegnę w deszcz, z sercem w kieszeni.
I Pan Bóg serce mi wymieni
na jedną kartkę z kalendarza

"Masz jeden dzień a potem wracaj
do mnie, do diabła, gdzie tam chcesz..."
Głową przytaknę: "święta racja"
od drugiej strony wbiegnę w deszcz

i przeskakując przez kałuże
znów w wodzie zacznę się odbijać,
a słońce pocznie cień mój dłużyć:
przemijać będę, ach... prze-mi-jać


Boskie Kalosze!
Nie sposób przejść obojętnie obok Twojej poezji...
zniknięcie sprawiło, że wzrósł apetyt na takie wiersze.

i przeskakując przez kałuże
znów w wodzie zacznę się odbijać,
a słońce pocznie cień mój dłużyć:
przemijać będę, ach... prze-mi-jać


Przemijaj...prze-mi-jaj...bylebyś rodził poezję :)))
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kiedy najpiękniejsze jest nie samo życie, nie wieczność, tylko właśnie przemijanie. Jak to było? ;)


Piosenka deszczowa

Więc kiedy umrzeć mi się zdarzy -
pobiegnę w deszcz, z sercem w kieszeni.
I Pan Bóg serce mi wymieni
na jedną kartkę z kalendarza

"Masz jeden dzień a potem wracaj
do mnie, do diabła, gdzie tam chcesz..."
Głową przytaknę: "święta racja"
od drugiej strony wbiegnę w deszcz

i przeskakując przez kałuże
znów w wodzie zacznę się odbijać,
a słońce pocznie cień mój dłużyć:
przemijać będę, ach... prze-mi-jać


"za jedną kartkę z kalendarza", warto było ? czy coś mozna zmienić, dokonaćprzez jeden dzień?
ale piękny wiersz, a poprzedni dobry!
dobrze żeś wrócił...
macham skrzydełkiem :)
Opublikowano

Mało poetyckie to jest niestety. Lakoniczne strzeszczenie wydarzeń sprzed wieków. Jednak można o tym zdarzeniu przeczytać w różnistych księgach i to w lepszej redakcji ;)) Pozdro

Opublikowano

popieram trochę zdanie poprzednika, że rzeczywiście poezji i wierszowatości w tym niewiele jest, aczkolwiek sam tekst dobry i dobrze się czyta, ale to chyba kawałek do innego działu :)
ale podoba się, żeby nie było :)

serdecznie
Marta

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Czy to nie był przypadkiem kielich :) ?
Być może :) Choć na przykład Samuel Zborowski, który "żył bliżej" czasów
Sokratesa w "Tragedya w III aktach" pisał:

Dramata dla ludu greckiego pisał Arystofan, co podał kubek z cykutą Sokratesowi,
a ludowi rzymskiemu potrzeba już było szermierzy i krwie chrześcian...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Skoro się podoba, i tekst dobry, to o czym więcej mi marzyć? ;)
A zawsze chodzi przede wszystkim o zwrócenie uwagi na coś interesującego,
coś czego normalnie nie zauważa się, choć od lat jest w zasięgu ręki.
Tak jak ja zrozumiałem, o co chodziło Sokratesowi z tym kogutem,
choć to akurat powinno go najmniej interesować w ostatniej chwili życia.

Pozdrawiam
Opublikowano

No tak, nadal jestem ignorowana przez Jaśnie Pana Doktora de Wstrentnego, bo wokół Niego tak tłoczno i gwarno, że całkiem mnie nie dostrzega!
Wobec tego, Boski, mam do Ciebie prośbę: przekaż Wstrentnemu list, który wpadł mi w ręce w tym długim czasie, kiedy Go tu nie było. Dobrze?

Kochany Szanowny de Wstrentny!

Od kiedy wyjechałeś tak nagle, nie mogę Cię namierzyć swoimi radarami, choć wobec wielu innych osób udaje mi się to znakomicie. Niepokoi mnie ta niemożność i denerwuje – nie ma Cię nigdzie w moim promieniu. A do swoich nisz nikogo nie dopuszczasz. Tylko czasem pokazujesz małe przebłyski tych Twoich niezmierzonych i dziwnych świetlistości przez szpary w parkanie. Samotny Pan na włościach niepojętych światów. Tak chcesz.
Pytała o Ciebie Chariel, ta spod zimnych gwiazd wrześniowych, wiesz, z tych nędznych miasteczek, gdzie każdemu daleko do siebie. Kiedy milczałam, poprosiła o parę groszy na buteleczkę marzeń – i znikła.
Pytały o Ciebie wszystkie Muzy; mówią, że Apollo jest nudny i tylko romanse z Tobą dają pożądania owoce. No a przecież nikt nie może tworzyć bez baraszkowania z tymi panienkami.
A Dafne znów przestała być drzewem. Łazi teraz brzegami oceanów i przekrzykuje wrzask fal, wołając ochryple: „Doktorze de Wstrętny! Doktorze de Wstrętny! Dokto!...” Ale oficjalna rzeczywistość uparcie ją wciska z powrotem w drewno dziewictwa. (Ta jej próba wyzwolenia to chyba już całkowite lekceważenie dla Apolla?)
Wszystkie za Tobą tęsknimy, cały piszczący i kwiczący do Ciebie fanklub. Wracaj, Doktorze od mistyfikacji, daj odetchnąć prawdziwą iluzją, przynieś zaleciałość Twojego nieznanego, nieskończonego Realu.
Przecież bez Ciebie nas nie ma. Ale i bez nas nie ma Ciebie.
Wracaj! Domagam się stanowczo.

Wytęskniona na twardo –
Słodka.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Na przykład Herbert pisał takie utworki:

Guzik

Najpiękniejsze bajki są o tym, że byliśmy mali. Ja lubię
najbardziej tę, jak to raz połknąłem kościany guzik. Mama wtedy
płakała.

Zbigniew Herbert "Hermes, pies i gwiazda"

Też można powiedzieć: i co z tego?

A ktoś już powiedział: i co z tego? Głupi musiał być solidnie...
Ja nie pytam jeno stwierdzam. Herbert napisał coś jeszcze nienapisanego, niby to pospolite i bardzo zwykłe, bo przygoda codzienna prosto z dziecęcej obserwacji, ale jednak wzruszająca.
Twoja opowieść to powielenie istniejącego od wieków tematu, historii znajej niemal kazdemu.

Poddaje jedynie pod wątpliwość, czy dotychczasowe ujęcia były tak kiepskie, że należało stworzyć nowe, niby lepsze; takie próby chociażby jak Twoje. I wychodzi mi, że to zbędne w takim wydaniu jakie prezentujesz.
Pozdro;))
Pozdro;))
Jednak wiersz Herberta opiera się na podobnym zabiegu. Od prozy oddziela go raptem skromne "że":
"bajki o tym, że byliśmy mali. "Że" stawia zapis w opozycji do samych bajek
i zmusza czytelnika do intelektualnych poszukiwań rozwiązania najbardziej przystającego do siebie.

U mnie czymś takim jest to, że swoje ostatnie słowa Sokrates kieruje nie do przyjaciół, nie do
najbliższej rodziny, tyko do oddanego sługi któremu może zaufać
"i do mnie, który dopiero się narodzę".

Jeśli jego zamiarem było opisywanie do końca co zobaczy tuż przed śmiercią
i podzielenie się tym ze świadkami, to widocznie ujrzał, że właśnie
ten kogut jest ważniejszy ponad życie i śmierć.
I tu rozumiem, że "do mnie, który dopiero się narodzę" jest dla Ciebie w jednoznaczny
sposób jasne? Jak dla mnie, może być nim Peel - czyli ja jako Autor i Czytelnik.
Ale też ten, który ma nadejść i jak już wspomniałem ujął to choćby Samuel Zborowski:

Dramata dla ludu greckiego pisał Arystofan, co podał kubek z cykutą Sokratesowi,
a ludowi rzymskiemu potrzeba już było szermierzy i krwie chrześcian...


Jest jeszcze ten, który dopiero się urodzi. To znaczy ten, którego nie było
i teraz też nie ma, ale Sokrates widzi go już i pije właśnie do niego

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Roma to ja jeszcze powiem, że ta moja "cisza" to takie moje idee fixe.  Prześladuje mnie.  Dziękuję Roma. Dobranoc.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zawsze wesprzesz dobrym słowem Waldku :) Miłego weekendu.
    • Pieszo—tup—tup—tup—tupiemy przez Afrykę Krok—krok—krok—krok—tupiemy przez Afrykę (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa!) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Siedem—sześć—jedenaście—pięć—dwadzieścia dziewięć—dzisiaj mil— Cztery—jedenaście—siedemnaście—trzydzieści dwie mile wczoraj (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa!) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Nie—nie—nie—nie—patrz co przed sobą masz. (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa) Lu—dzie— lu—dzie— wariują gdy wciąż widzą je, Bo nie ma zwolnienia na wojnie!   Licz—licz—licz—licz— naboje w ładownicach. Gdy—spuś—cisz—wzrok—zaraz dopadną cię! (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Pró—buj—pró—buj—myśleć o czymś innym—  O—mój—Bo—że—nie daj mi oszaleć! (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa!) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Mo—że—my—prze—trwać głód, pragnienie, wyczerpanie, Ale—nie—nie—nie—nie to ciągłe patrzenie na—  Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa, Bo nie ma zwolnienia na wojnie!   W dzień—nie—jest—tak—źle bo koledzy są, Lecz—noc—to—sznu—rów—ki czterdziestu tysięcy milionów Bu—tów—bu—tów—do góry raz, o ziemię dwa Nie ma zwolnienia na wojnie!   Sze—dłem—sześć—ty—godni w piekle i mówię Nie—o—gień—dia—bły, ciemność czy coś, Lecz bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa, Bo nie ma zwolnienia na wojnie!   W 1900 British Army przemaszerowała od Cape Town do Pretorii (1500 km) - tak ten marsz zapamiętał Kipling.  Fraza - nie ma zwolnienia na wojnie - pochodzi z Księgi Koheleta 8,8: Nad duchem człowiek nie ma władzy, aby go powstrzymać, a nad dniem śmierci nie ma mocy. Tak samo nie ma zwolnienia na wojnie i nie uratuje nieprawość tego, kto ją popełnia.  I Rudyard: We're foot—slog—slog—slog—sloggin' over Africa  Foot—foot—foot—foot—sloggin' over Africa (Boots—boots—boots—boots—movin' up and down again!)  There's no discharge in the war!     Seven—six—eleven—five—nine—an'—twenty mile to—day— Four—eleven—seventeen—thirty—two the day before   (Boots—boots—boots—boots—movin' up and down again!)  There's no discharge in the war!     Don't—don't—don't—don't—look at what's in front of you. (Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again); Men—men—men—men—men go mad with watchin' 'em,  An' there's no discharge in the war!     Count—count—count—count—the bullets in the bandoliers.  If—your—eyes—drop—they will get atop o' you!  (Boots—boots—boots—boots—movin' up and down again)  There's no discharge in the war!     Try—try—try—try—to think o' something different—  Oh—my—God—keep—me from goin' lunatic!  (Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again!)  There's no discharge in the war!     We—can—stick—out—'unger, thirst, an' weariness, But—not—not—not—not the chronic sight of 'em—  Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again,  An' there's no discharge in the war!     Tain`t—so—bad—by—day because o' company, But night—brings—long—strings—o' forty thousand million  Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again  There's no discharge in the war!     I—'ave—marched—six—weeks in 'Ell an' certify It—is—not—fire—devils, dark, or anything, But boots—boots—boots—boots—movin'up an' down again,  An' there's no discharge in the war!  
    • @Migrena mi właśnie też odpowiada, ale ja już tak mam, że zaczynam kombinować. A, że akurat na taką wersję? Myślę, że byłaby bardziej czytelna, ale niech tam... Zostanie tak jak jest :)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      No to tu mamy odmienne zdania, ja tam swoją poezję uważam za dość szorstką, a Twoje "i niech cisza domknie wiersz" mogłoby, przynajmniej ten wiersz, złagodzić. Choć nie będę ukrywać, że podoba mi się to, że widzisz w niej subtelność Tu odpiszę tylko tak. Do mnie Twoje wiersze trafiają, podoba mi się i Twój styl i tematy o jakich piszesz, bardzo. Jeszcze raz, dziękuję :)     Aaaa i zanim zapomnę. Ja nie raz potrafiłam doprowadzić do tego, że z wiersza nie zostało nic, bo co chwilę coś, albo to, albo tamto nie pasowało, więc wiem o czym mówisz.
    • @Alicja_Wysocka Alicjo a Twój komentarz przecudny-:)…zapachniało „mgiełką”” prawdą w kolorze soczystej zieleni mnie realistkę…” oczarowało…nie wiem…ale wiem że lubię Twoje komentarze przemyślane też…Pozdrowienia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...