Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Stasiu, byłam, czytałam, nie przegapiłam, ale - szczerze mówiąc - nie lubię wierszy religijnych, modlitwy nie przemawiają mi do wyobraźni (w każdym razie bardzo rzadko). Nawet, jeśli w nich Boga nie widać i nie słychać, a pieśń się zatrzymuje na szczycie kościoła i nie dotyka ziemi...

Pozdrawiam.
Oxy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wyboldowałam to, co uważam za doskonałe
w środku...hmm.... może by cosik jeszcze dojrzało...? a?

kursywa...hmm...sama nie wiem... z całym szacunkiem do Miszki Krzywaka i trafnie sprecyzowanej przez Niego myśli - jeśli chciałobyś Skrzydełko puścić wierchoła w świat - to jak się z onej kursywy wytłumaczysz? wszak Miszka jeszcze nie wszedł-był do "kanonu" ;).......?

:))))))
pchełko, z tym wypuszzceniem to sporna sprawa, ony jeszcze będzie dojrzewał, dojrzewał , dojrzewał aż poleci, jak ruski samolot:P
miło, że w końcu zajrzawszy:)
cnoooook siarczysty, jak diabli :)
PS. ale, czekam na propozycje, może cosik rzekniesz :P
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie ma nic kuriozalnego w cytowaniu "niekanonowych", o ile mądrze prawią.
W moich wierszach czasem sięgam do złotych ust ludzi, z którymi zetknął mnie los, bo mają w sobie mądrość życiową i coś ciekawego do powiedzenia.


Co do wiersza:

Cytat wybrzmiewa pokorą i wprowadza w dalsze rozważania:

- pierwsza strofa całkiem niezła - interpretuję jako odniesienie do drzewa genealogicznego, ale przede wszystkim do najmłodszych gałęzi (dzieci) w które Peel złoży kiedyś swoją egzystencję i przetrwa w nich przez krew, geny, pamięć - jednym słowem - rodzina, bliscy, konary doczesności.
Co prawda anioły trącają archaizmem, ale mamy do czynienia z "pieśnią proszalną" dlatego nie marudzę.

- w strofie drugiej jest mowa o przemijaniu, przemawia za tym wers pierwszy - przerzucany łuk nadziei, to chyba symbol tęczy a w takim kontekście może symbolizować przymierze z Bogiem - takie wymodlane życzenie pojednania.

Dalej już niestety gorzej - trąca banałem; szepty w ciemności, zatrzymanie pieśni na szczycie kościoła? - uśmiecham się, a przecież nie o taką reakcię chodzi ;P

Słaba końcówka - tu poszedłeś Skrzydeł całkiem na skróty - oczekiwałabym mocnej, kreatywnej pointy, akcentu - takiego wściskającego w ziemię "amenu" - w stylu "niech się stanie" a tu nic.

Reasumując; podoba mi się pomysł i są momemty, oraz klimat - warto dodziergać jakiś oryginalny ażur - bo końcówka leży - a "szepciki" i chorągiewkę z wieżyczki - pozabieraj.


Głaszczę bolesne :)
kasia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ni ma za co:)ciepłoniaście
hm nigdy też nie zrozumiem kropek;)
nie cza rozumiem, cza sie wczuć ;p
macham Judytko
w kropki?:) no ni trzyba ni trzyba...
odmachowywuję ciap

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Urąga swym sąsiadom stary Dzban miedziany: Ty, Rondlu, masz od roku rączkę ułamaną, Ty zaś, mój towarzyszu, polewany Garnku, Więcej plam masz sobie niż kram na jarmarku Miewa rys rozmaitych i plamek i dziurek. I ty, Miso, nie błyszczysz już niby marmurem, Lecz na obłym swym ciele kurzu trzymasz warstwę. A nawet ulubieniec niektórych Naparstek Coraz bardziej sczerniały latami się robi, A podarta Serweta stołu już nie zdobi. Posmutniały naczynia, zmarkotniały sprzęty, Wtem odezwał się Tłuczek, cóż, dyskutant wzięty. I mówi: Niech nam Dzbanek wyrzutów nie czyni, Nikt z nas tu nie jest winny, tylko – Gospodyni…
    • Jestem obcy. Obcym ciałem w obcej rasie. Podróżnikiem w czasie, który jak duch pojawia się w przypadkowych miejscach w czasie zimowych nocy. Pojawiam się przy tych, którzy zdecydowali. Są pewni i zdeterminowani. Dla tych, którym kości losu zawsze wyrzucają, jedynie dwa zera. Pojawiam się w rogach pokojów. Ciemnych, zaniedbanych i zapuszczonych. Tonących w latach, nieleczonych depresji. Czasami podam, wypolerowaną broń, innym razem wyrównam przygotowany sznur. Czasami, proszą mnie bym napisał list w ich imieniu, dla przyjaciół i rodzin. Najczęściej mam lub ojców.  Zanim wezmą tabletki i popiją krystalicznie zimną wodą.  Proszę ich tylko o podpis. Patrzę jak długopisy wypadają im z drżących rąk a łzy zraszają kartki. Wiem, że chociaż tyle mogłem zrobić. Być przy nich do końca. Bywa, że nazywają mnie aniołem stróżem. Dziwna to funkcja dla anioła śmierci. Nie ma tutaj miejsca na litość. Słabość. Sumienie. Na niespodzianki i uczucia. Nic co ziemskie nie może  trwać w tych sercach. Dalej wolne duszę. Idźcie za światłem gwiazd. Wyleje Was na cmentarne aleje poświata pełni. I będziecie mogli ucztować i bawić się aż do brzasku. Tylko życie ogranicza. Śmierć jest wyzwoleniem.     Nie bójcie się wilka, który chyłkiem sunie za wiktoriańskimi nagrobkami i grobowcami. On wie jaki dziś dzień. Najkrótsza noc w roku. Ghoule wyją cichutko, bawiąc się skrzypiącymi krzyżami  i drzwiczkami grobowców. Piękna, dostojna, wysoka postać w gotyckiej sukni jedwabnej o barwie kruczej, brodzi w chłodnej mgle do kostek po funeralnej trawie. Czasami poprawi kapelusz z koronką, która zakrywa jej szczelnie twarz. Innym razem pozbawi się niewygodnych pantofli i jak rusałka boso, bieży pomiędzy  świec ognikami. Zdarza się i tak, że pozdrowi przedziwnym ukłonem wilka, który wyskoczy przed jej oblicze nagle zza grobu. Ma w zębach róże, której nikomu nie odda. Niesie ją na jedną, zapomnianą wydawać by się mogło mogiłę. Tam czeka zawsze tej nocy co rok,  milczący jegomość. Szlachetnie widać urodzony i ubrany zgodnie  z najnowszą modą. Jego postać zawsze jest w półcieniu ukryta więc godności jego odgadnąć nie sposób. Odziany jest w schludny frak i woskowane spodnie. Ma skrojony melonik i laskę ze srebrną główką wilka. Wilk tylko jemu odda kwiat.  A przybysz ułoży go u wezgłowia grobu. Nie modli się ani nie kontempluje. Odchodzi wraz z wilczym towarzyszem w gęstniejącą mgłę. Ku bramie cmentarnej. Czasami jeśli ich drogi są sobie skrzyżne, pozdrowi gotycką piękność w sukni. On znika wraz z wilkiem za bramą. Ona najpewniej szuka schronienia  w swoim grobowcu. Róża na grobie, szybko zamienia się w kałuże ciemnej krwi. A może wina. Dziwny przybysz zawsze gdy się tylko zjawia to wychyla jeden kieliszek. Za spotkanie. Za dawne czasy. Za pamięć. Od przeszło stu lat. Rokrocznie. Kogo to grób spytacie? Poety, odpowiem. Samotnika i samobójcy. A w grobowcu nieopodal, szykujące się już do snu, po przechadzce.  Widmo jego miłości. Jego pragnienia. Jego szaleństwa. Jego wyśnionej kochanki.    
    • 2 uwagi: -powiedzenie: "gdie rabotajesz, nie jebiosz" sprawdza się wszędzie,   -karzesz - od karać, ale każesz od kazać. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Michale, rozpieszczasz mnie, choć dziś przyznaję, potrzebuję rozpieszczenia. Te nocki mnie wykańczają, ale kawa, ciastko i dobre słowo dają siłę na przeżycie... tej ostatniej w tym tygodniu. Pięknie Ci dziękuję, postaram się utrzymać... wróć... nadal pracować nad poziomem :)   Pozdrawiam :))
    • Samotność to nie uśmiech to żal smutek łzy to nie tęcza - to do bólu drzwi   Samotność to nie wygrana to trudny horyzont - to nie droga o której lubimy śnić    Samotność to niepewność boi się ciemnych chwil przegrana nocy i dnia   Samotność to trudna poezja  z człowieka drwi jest grą słów która boli
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...