Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W naszym mieście dało się wyczuć atmosferę zanikania poczucia piękna. Ludzie zabiegani, ścieżki z pracy do domu i z domu do pracy wydeptywali sennie. Od rana apiat pogoń za wiatrem a wieczorem wychylone szkło w obskurnym barze. Tutejsza rozgłośnia karmiła tubylców powszechną papką lokalnych wiadomości z życia prowincjonalnych vipów. Muzycznie to był nurt szeroko pojętej pop kultury, którą nazywaliśmy " namolnym biciem piany" . W ten sposób radio miało rację bytu, zaspakajając wymagania większości muzycznych gustów . Z domu kultury wyniósł się w tym czasie ostatni twórczy bakcyl w postaci zespołu poezji śpiewanej, który zwyczajnie się rozpadł. No może przesadzam z tym ostatnim bakcylem, ale był to z pewnością dla domu kultury jałowy czas. "Na ulicy cichosza" -powiedział by dzisiaj poeta. Z tego względu postanowiliśmy ożywić skwerki i place naszego miasta. Wybraliśmy się z całą ekipą na główny plac, na dramę słowno-muzyczną. Naszym zamiarem było narobić trochę twórczego rabanu. Pamiętam miny przechodniów, kiedy szliśmy grając przez nabity ludźmi deptak, wskrzeszając w ten sposób duchy dawnych poetów. Czegóż tam nie było? Stachura szedł na pierwszy ogień i to zatrzymywało przypadkowych gapiów. "Jest już za późno, nie jest za późno" - śpiewali z nami i ta pieśń była jak gdyby hymnem młodości rzuconym w twarz znieczulicy kamiennych domów. Pewna pani posłała nam uśmiech z rozwartych szeroko okiennic. Pewien pan zdjął kapelusz w miłym pozdrowieniu a muzyka przyciągała coraz większą gawiedź i splatała nas w czarodziejskim kręgu poetyckiej braci. "Życie to nie teatr..." - a cóż innego jest życie, jak nie teatrem właśnie i to z nutą dramatu? Były tez mury, które runęły, tak jak nam to przepowiedział Kaczmarski. Był i Woźniak, który poruszał zegary i wielkiego zegarmistrza. Później, gdy wieczór mrokiem ogarniał serce miasta i zapalał uliczne latarnie, szliśmy korowodem Grechuty do mojego domu, aby tam przez całą noc poczuć się jak "Stare Dobre Małżeństwo", nucąc bluesa o czwartej nad ranem. Ach, cóż to były za uliczne biesiady? Przez moje serce przechodziły marsze triumfu, kiedy mogłem podziwiać puls życia bijący z twarzy moich przyjaciół.

W tęsknocie wypisanej na twarzy Kodża i jego nieobecnym wzroku. W opuchniętej i smutnej twarzy Zbyszka. W przyjaznym uśmiechu Dużej E. W zawsze skrytym i płochym spojrzeniu Małej K. W mrocznym i wyrafinowanym stylu bycia Moondka i w moim zajęczym sercu - nie dające się zapisać i uchwycić, samo życie. To, że się jest i ma się swoje miejsce w tej procesji bezsilności wobec nieuchronnej śmierci. To, że może da się ją zakrzyczeć, obłaskawić, przechytrzyć młodością...

Gdyby było mi dane, gdybym miał taką siłę, aby ich wszystkich zatrzymać. Gdybym w szalonym obłędzie potrafił ich dzisiaj wszystkich odnaleźć to myślę, że razem moglibyśmy ocalić świat.

Opublikowano

Nostalgia mnie złapała. Fajny taki korowód. Czasem, marzy mi się, że utworzę taki łańcuch ludzi, którzy będą szli i śpiewali "piękne piosenki". Ale...w dzisiejszych czasach (laptopy, plazmy, maile..), pewnie niewielu by poszło. A szkoda...również, że takie krótkie. Pozdrawiam.

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Somalija stałaś tam, stojąc w słońcu. a wiatr rozwiewał ci włosy. to było wtedy, kiedy o wieczorze liliowe zapalały si,e obłoki, w którymś lipcowym dniu gorącego lata, w którejś znojnej godzinie podwieczornego skwaru...
    • @Nata_Kruk

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       A ja Ciebie i Twoje komentarze :)
    • głody ciebie tworzą omamy lśnienia podbite hormonami  puste przebiegi  złe noce alkoholicznej zorzy    poprzez łzy  widzę niewiele  dłońmi mogą sięgnąć jedynie  już wilgotniej małej  i rozlewać zimne orgazmy    noszę smutne ciało  przeniknięte tęsknotą  z pragnienia zatracam     siebie           
    • ...A potem wiła się z bólu...                     Prosiła by więcej już nie...     Krzyczała, błagała... Dwóch nogi   trzymało... Kolejny sposobił się...   Ksiądz modlił się w kościele za   wiarę i ojczyznę miłą...                            I jedyne co było słychać w parku,   to jak dzwony głośno biły...                  Policja gnała na sygnale by kraj oczyszczać z przemocy , a ja.      gapiąc się w okno, myślałem, jak    miło by było powłóczyć się wśród drzew nocą...                                                                                                                          Gdy wreszcie została sama.     ogarnęła się, jak to dziewczyna...      Stringi podniosła.., włosy.       poprawiła.., i powlokła się z.       zawstydzoną miną...                                                                                                         Wieczorami, gdy chłostam wódę,   przychodzi, częstuje się...                     I płacze.., naprawdę                       nieapetycznie.., i opowiada.., ze   szczegółami..,i pyta,czy wierzę jej. Jest wtedy taka dumna.., i taka nieszczęśliwa...                                         Ja kiwam głową ze zrozumieniem, z ubolewaniem.., polewam.., mrucząc - bywa...                                                                                                                A ksiądz wciąż modli się w.     kościele za wiarę i ojczyznę                   I policja wciąż gna na sygnale, by kraj oczyszczać z przemocy...        A ja, gapiąc się na nią, myślę - jak miło by było być z nią w parku nocą...
    • @Arsis Pamiętam to drzewo z poprzedniego wcielania, nadal rośnie mimo rany w korze...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...