Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mieszkanie w samym łożysku
trzeciego okręgu miasta lindenthal
dwieście metrów od dzielnicy saun
przynosi wiele życiowych podarunków

dla karla tannenbauma pierwszym z nich
były aryjskie kukułki o różowych odwłokach
które chwytał popołudniami do klatek z rozmarynem
i stawiał na antresoli z widokiem na katedrę

tannenbaum wierzył że kiedyś gdy nadejdzie
koniec świata i wszyscy zbiorą się na nizinach
münsterlandu ptaki wyjdą z więzień jak święty
piotr i wyłupią oczy samemu chrystusowi

drugim z prezentów okazała się sofa sprowadzona
ponad dekadę temu z gór szwarcwaldu
na której karl napisał ostatnią symfonię do gestapo
i pierwszą glosę do swoich wnuków z nrd

najpóźniejszym darem było światło racheli
zdrowa mocna kobieta co piątek
z cienkim obojczykiem i z żółtą krwią szabatu
grała na skrzypcach dla blondwłosego kyriosa

tak to najpewniej miłość w trzecim okręgu
miasta lindenthal sprawiła że po nowym roku

słońce już nie wzeszło

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"Tannenbaum" to w języku niemieckim jodła
często tłumaczona jako choinka, z resztą Słowianie
częściej mylili jodłę ze świerkiem nazywając je
jedliną, z pierwszego członu "tannen..." powstało w Polsce
wiele miejscowości (niemieccy settlersi), nawet rzeka
w mojej okolicy, skrzaty, karzełki to też problem
niemiecki, my - SŁowianie takich nie mieliśmy
MN
Opublikowano

Dzięki, Mes - teraz wszystko rozumiem. Kurcze, muszę się nad tym zastanowić, to jednak wciąż nie jest wyraz pospolity, tylko nazwisko. Można założyć grę z czytelnikiem, ale wiersz i tak jest gęsty, trzeba się przez niego przedzierać, nie chciałbym dodatkowych utrudnień. Pomyślę jeszcze nad tym.

nAzGuL22, dziękuję, "prozopoetyckość" nie jest dla mnie w tym momencie zarzutem. Myślę, że nawet była w podświadomy sposób założona podczas pisania.

Kłaniam się świątecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"Tannenbaum" to w języku niemieckim jodła
często tłumaczona jako choinka, z resztą Słowianie
częściej mylili jodłę ze świerkiem nazywając je
jedliną, z pierwszego członu "tannen..." powstało w Polsce
wiele miejscowości (niemieccy settlersi), nawet rzeka
w mojej okolicy, skrzaty, karzełki to też problem
niemiecki, my - SŁowianie takich nie mieliśmy
MN

no nie odniosłeś się Karolu
nie rozumiem te zniemiecczenie
jestem tolerancyjny, co do obcobrzmiących
wyrażeń, wydaje się jednak, że wiersz
winien coś przekazywać, widzisz, jak poszperałem
to odkryłem, że od wyrażenia tannen powstała
nasza "tama" - skąd "zapora"? kto to wie,
ale dla mnie bliżej brzmiące jest "gać" - rynna,
grobla może i ta odniemiecka tama
MN
Opublikowano

Messalinie, nazwisko niemieckie nie jest zniemiecczeniem. Nie wiem, czy się dobrze rozumiemy. Nie mogę przełożyć nazwiska "Tannenbaum" na polski, ponieważ nazwy własne są z definicji nieprzekładalne. Inna sprawa, czy w tytule nie użyć sformułowań odnoszących się do niemieckiego tłumaczenia nazwy pospolitej: "tannenbaum" (jak sugerujesz: "jodła" albo "tama"), ale to już byłoby odejście od pierwotnej intencji. Na początku "Tannenbaum" w tytule oznaczało po prostu nazwisko fikcyjnego bohatera wiersza, Karla Tannenbauma.

Miłego dnia.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I bi bi.                          Maska, jak sam.    
    • Ot; stary raper, trep ary, rat sto.    
    • On;       - baby brak(?) - skarby bab... no.  
    • Aby łamy, karoseria i resorak mały - ba.    
    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...