Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Praca żona teściowa
choroba kredyt dzieci
szkoła studia budowa
deszcz pada słońce świeci

Dylemat pogania problem
a kłopot za kłopotem
prawdziwe swoje życie
wciąż odkładał
Na potem

Jeszcze się los odmieni
jeszcze wszystkim pokaże
trawa się zazieleni
czas złe myśli wymaże...
...................................

Wyrwę się z zasranej pustki
znajdę lepszą robotę
Tylko skurwiel rak trzustki
nie chciał czekać

Na potem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oczywiście że stanowią formę. Chodziło mi raczej o to, że nie ma ich we wcześniejszych wersach - pojawiają się dopiero na końcu i od razu w dużej ilości. Powinna być albo jakaś "kładka" - dodając jakiś wulgaryzm wyżej, albo nie powinno ich być w ogóle. To tylko rada, nie ma mocy wiążącej.
  • 7 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Naram-sin Na ten moment czekałam. Muszę przyznać – pokazałeś mi, że emocje potrafią jednak wziąć górę nad rozsądkiem. Mialam przecież szczerą ochotę wytknąć ci luki w tym wierszu. (nie tylko ty poruszasz się po artystycznym gruncie). Ostatecznie jednak wybrałam pokorę.  Pozwolę sobie jednak na jedną drobną, acz kąśliwą uwagę. Twoje krytyczne uwagi kierowane do innych autorów... tu też by pasowały.  
    • Albowiem dotykając…   Wiesz, piszę w świetle idącym od gwiazd. W drżących rozpryskach iskier. W powietrzu piszę słowa spokojne jak niebo, jak noc. W zapachu jaśminów. W woni słodkawej i tkliwej. W przestworze ogromnej melancholii.   W tej otchłannej zmysłowości, co mnie okrywa szalem utkanym na drutach matki będącej w niebie. Jakby to był jej prezydent i błogosławieństwo na pierwszy krok naszej wspólnej drogi.     To od księżyca. To wszystko płynące od niego. Albowiem omiata srebrnymi brwiami pustkę ogrodu, ścieżki niknące w dali. I przemyka chyłkiem, rozsuwając gałęzie cichym szmerem wiatru.   To od księżyca. To od niego miłość się niesie jak echo.   Wszystko zbyt długo dławiłem w gardle, nie mogąc z siebie wykrztusić słowa. I szedłem od drzewa do drzewa. Od krzewu jaśminu do róż nabiegłych krwią, czerwonych jak spragnione usta.   Twoje? Moje? … nasze…   … choć na razie w tej samotni niczyje…   I widzę twoje włosy. Rozfalowane. I czuję na skroniach twoje dłonie…   Na jawie? We śnie?   Nie wiem.   Ale wiem, że tęsknię, kochanie.   Omiatasz mnie w noc każdą tym spojrzeniem, wzrokiem zastygłych oczu. I omiatasz mnie podwójnie, potrójnie snem skrzydlatym jak nigdy dotąd.   I bardziej. I jeszcze..   I kiedy ulatujemy w przestwór, złączeni, mijamy wierzby kulejące, co się podpierają na zgrubiałych sękach.   I topole strzeliste, i dęby, kasztany…   Dużo tego. Tak bardzo wiele…   I pamiętam, że w dłoń moją weszłaś ciepło jak lato.   To było wtedy. A teraz?   Zamykam cię w sobie tak jak zamyka się kwiat drżący w powiewie. I byłaś we mnie.   I jesteś...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-05-13)    
    • @Alicja_Wysocka miałby towarzystwo:)
    • @violetta  Och Violka, Ty to potrafisz rozbroić człowieka :))
    • To prawda kobieta by ci się przydała:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...