Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

portret w pluszowym fotelu


anna_rebajn

Rekomendowane odpowiedzi

masz na sukience świeże kwiaty
choć te prawdziwe dawno wyschły
w pudełku ledwie kilka płatków
w pamięci same puste wyspy

drobne migawki i przeźrocza
Hania z podwórka park huśtawka
i odgłos kroków tuż na schodach
które zmuszały cię by wracać

dom duży ogród stara studnia
wszystko przeplata się i gmatwa
droga z powrotem jest zbyt trudna
byś mogła w całość ją poskładać

ślad po warkoczu przy kołnierzu
siwy jak skrzydła u anioła
który unosi się o zmierzchu
w małej rycinie w twoich dłoniach

wszystko pasuje już do ciebie
gubisz się nawet w ramce lustra
i tylko uśmiech zwiędnąć nie chce
który zabłądził gdzieś na ustach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za świąteczne życzenia i Tobie stanisławo również życzę wszystkiego dobrego :-))
Dopóki komuś chce się spojrzeć do moich wierszy, a ja znajduję czas, żeby móc coś napisać, nie mogę życzyć sobie więcej. Dziękuję i pozdrawiam. Anna
Rymianko - możesz mi wierzyć lub nie, ale naprawdę jestem początkująca, bo pierwsze próby pisania przypadły u mnie dokładnie dwa lata temu. A dwa lata to bardzo, bardzo mało. Nigdy wcześniej nie fascynowałam się poezją. Więc wszystko przed Tobą. Ale mile mnie połaskotałaś i za to dziękuję. A.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
    • Nie mam ostatnio motywacji do pisania, więcej czytam. Dziękuję za komentarz  :)
    • @Leszczym Po co Tobie ta polityka, nie słuchaj idiotów
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...