Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pewnego dnia wszystko runęło
Kryształowe marzenia z półek pospadały
Uderzając o zimną podłogę
W tysiące kawałków sie roztrzaskały

Pewnego dnia umarłeś
Lecz nie śmierć mi cię zabrała
Nie umarłeś
Lecz twoja dusza nagle żyć przestała

Spoglądałeś na mnie pustymi oczami
Mówiłeś dawno już martwymi ustami

Teraz blask w Twoich oczach powrócił
Ożyłeś

Lecz nie wiem czy pewnego dnia znowu nie umrzesz
I nie wrócisz tam gdzie kiedyś byłeś

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Martwotę uczuć potrafię ogarnąć, ale jakoś nie widzą mi się te zmienne stany w_te i we_wte; nigdy nie wchodzi się do stanu pierwotnego (do tej samej wody) - gubi się gdzieś to misterium i potem juz dusza nigdy taka sama ( pobarierowy efekt) a i uczucia zgoła odmienne - może uboższe w spontaniczność, ale ubogacone o doświadczenie - tu nie ma akcentu tej wlaśnie metamorfozy - trup i tyla, a później oczekiwanie na "zmartwychwstanie" - nie nie wiem...

A i wiersza jeszcze nie ma , racja...

- zdrówki :)
kasia.
Opublikowano

Co do "efektu zombi". Chodziło mi o barierę, ale nie wywołaną "martwotą uczuć "(oczywiście każdy może to róznie rozumieć, ja mówię tylko o tym co ja miałam na myśli). I wydaje mi się, że jeżeli ktoś np. zachoruje i nie ma z nim kontaktu, a potem wyzdrowieje to jest taki jak był, tylko, że pojawia się strach, czy ta osoba znowu nie wróci do stanu w jakim była. I moim zdaniem są stany "w_te i we-wte", kiedy jest wszystko w porządku i kiedy osoba nagle wpada w taki stan, że nie ma z nią kontaktu.

Opublikowano

Ale to nie chodzi o to, żeby zgadnąc "co autor miał na myśli", o czym myślał pisząc wiersz. Twoja interpretacjia mi się bardzo podobała dzie wuszko:) i oczywiście wiem, że nie musi Ci się przy tym podobać mój wiersz. Napisałam tylko dlatego co mnie zainspirowało, bo chciałam pokazać, że mogą być stany "w_te i we we_te".

Opublikowano

podobuje mnie się sygnaturka pani Ziemby, z nieznanych powodów (może chodzi o antyczne brzmienie, a może po prostu nie jest po polsku :P), próba wiersza niestety już nie. Kasia ma rację - peel zdaje się przechodzić stany - 1, 2, 1, a przecież po 2 jest 3. wyszło dość papierowo i schematycznie, niestety. zero przestrzeni, płaściutki wiersz.

pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

ye

Tyś chIBa nas pomyliła; w_te i we_wte Ye moje - kasine :D!

Nie, dziewczyny, nie pomyliłam Was;)! Pierwsza część komentarza tyczyła się dzie wuszki druga Ciebie Kasiu, tylko, że nie wymieniłam Twojego imienia. Powinnam to sformułować tak: "Napisałam tylko dlatego co mnie zainspirowało, bo chciałam pokazać [Kasi], że mogą być stany "w_te i we we_te"."

Pozdrawiam bardzo serdecznie:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie spodziewałam się, że spotkanie z nim po tak długim czasie będzie miało taki właśnie przebieg. Taki właśnie, czyli swobodny - w każdym razie jeśli chodzi o mnie. Nie spodziewałam się tym bardziej, iż miałam żadną pewność, że w ogóle się spotkamy. A jednak spotkaliśmy się.     Gdy go zobaczyłam, wszystko wróciło. Wszystko - tak, wiem, w tym słowie zawrzeć można wszystko właśnie, wliczając w to każde znaczenie, każdą treść- jest jednym z moim ulubionych wyrazów. Tak zatem: wszystko wróciło. To, co czułam do niego wtedy, a dokładniej to, co zaczęłam czuć. Myśli, związane z sytuacją, gdy go zostawiłam. Myśli o nim, które przyszły mi do głowy - i do serca - podczas nieobecności przy nim. W tym te, które pomyślałam i które poczułam w trakcie wyjazdu.     Gdy zobaczyłam go wchodzącego do przestrzeni, w której się znajdowałam - wszystkie one połączyły się we względnie jednolitą całość. Jakby starannie i dokładnie  wymieszanych, ba - w dodatku w miarę precyzyjnie ze sobą połączonych - tamtejszoczasowych myśli i uczuć. Całość jakby gładką, miejscami tylko uwierającą chropowatością tej lub tamtej myśli lub ostrością tamtego bądź tego doznania, wystających poza powierzchnię. Za to ciążacą mi wewnątrz: jednocześnie w umyśle i w sercu. Chociaż, jak już powiedziałam, w potocznym tego słowa znaczeniu, amaterialną. Wiedziałam, że muszę - chcę i potrzebuję! - pozbyć się tego ciężaru. Że jedynym po temu sposobem będzie rozmowa. Rozmowa wyjaśniająca to, co wyjaśnić mu byłam w stanie. Rozmowa, podczas której mogłam powiedzieć mu to, na powiedzenie czego byłam gotowa. Wiedziałam, że nie potrafię wyjaśnić mu wszystkiego. Bo aktóre wyjaśnienia zabrzmią adostatecznie - mało tłumacząc. A nawet gdyby mogły, byłam gotowa na pewien poziom dyskomfortu. Jak bardzo wysoki? A czy mnie to oceniać? Na pewno na tamten czas dla mnie najwyższy z możliwych...    Siedział obok mnie i słuchał. Rozluźniałam się i uspokajałam powoli, najpierw siedząc tuż przy nim, potem opierając się o niego plecami, wreszcie ostrożnie doń przytulając.     Gdy wziął mnie za rękę, nie zaopanowałam. W pewnej chwili, aspodziewanie dla samej siebie - a może jednak spodziewanie? - zaczęłam się zastanawiać, czy nie przyszła pora na wyznanie uczuć. Leciutko zamaskowane, zawoalowane - bo czyż należy wyznawać je wprost? Mimo wewnętrznych ponagleń - myślowosercowych - zdecydowałam się zaczekać do ostatniej chwili.    - Bardzo cię lubię... - szepnęłam mu na odchodnym.       Gdańsk, 5. Listopada 2025
    • @Berenika97   schować i ochronić siebie, w niepewności jutra i poczuciu zagrożenia :(    pięknie i poruszająco napisałaś ! Pozdrawiam serdecznie :)     
    • @viola arvensis @Migrena @Annna2 @tie-break @huzarc jak chcecie możecie mojej siostrze polajkować przechodzi trudny czas. Ucieszy się z serduszek na filmach głównie prezentuje odzież dla seniorów   Ma 56 lat. 
    • @Annna2 @Nata_Kruk Dziękuję. Muszę przyznać, że mam z tym wierszem małą zagwozdkę. Chodzi o stan emocjonalny poety, który z dużym wdziękiem opisuje uroki majowego krajobrazu, by na koniec stwierdzić, że życie już mu się nie podoba i chciałby zostać - dosłownie: "zastrzelony na śmierć". Nie wpadłbym na to. Nasi Romantycy chyba też na to nie wpadli - w każdym razie, nie przypominam sobie takiego konceptu - może ktoś jakiś podobny wiersz zna. Podejrzewam, że Heine objawił to coś specyficznie niemieckiego. Może to był tylko taki niemiecki żart... mam nadzieję, że tak. 
    • @Rafael Marius Zgadzam się z Tobą. Ale jest jeszcze inny aspekt, sporo osób o tym mówi. U nas w kraju brakuje czasem pokoleniowości właśnie. Prawników, polityków, lekarzy, dziennikarzy, pisarzy, artystów od pokoleń. Z ojca na ojca. Z rodziny na rodzinę. Hitler i Stalin nas z tego nieco wyczyścili. I komuna też zrobiła swoje. I zmiana niepodległościowa w 89 roku też. A to wiesz duża sprawa gdy od dziecka zdajesz sobie sprawę z zawodu, który będziesz wykonywał...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...