Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano



Przyleciał świtem grudniowym na komnaty kmieć,
a twarz jego piękna - taka trupio blada.
- Co tam słychać, chamie? Masz to, com chciał mieć?
- Nnniestety... wybacz, Panie - śnieg ciągle nie ppppada...

- O żżżesz... w mordę kopane! Kurde! I w ogóle...
a jam już obiecał pospólstwu zimę po jesieni!
Wiedz przeto głupi kmiotku, że nie chcę być twym królem!
Tu ziewnął, dodał: ściąć go! A potem się zapienił,

zawołał na biskupa: czy jędze popalone?
- Tak jest, mości Królu: i nasze i Sąsiada!
- To spalcie jeszcze na koniec moją VII żonę
i niech ten śnieg wreszcie do cholery pada!

Wkrótce skinął na kata i dał mu biskupa,
po czym na insygnia kichnął przeziębiony -
wygnał kata z królestwa ("ty pało zakuta -
Małżonkę mi spiekłeś tylko z dolnej strony!")
i sam ostawszy na Dworze, po prostu się wściekł.
A za oknem?

Właśnie pada śnieg.


Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ale to jest napisane:

spalcie jeszcze na koniec moją VII żonę

a potem jest odniesienie, czy raczej krytyczna uwaga ;) do tego rozkazu:

Małżonkę mi spiekłeś tylko z dolnej strony!

kat popsuł mu tylko Małżonkę, zamiast ją całą spalić :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tu jest jeszcze pokrętniej, ponieważ najpierw jest ten wiersz, a po nim dopiero
ten, który powinien być najpierw ;)
toteż wina lezy raczej po mojej stronie, czy też po stronie takiego zabiegu a nie,
broń Panie Boże, Twojej :)
to może teraz ten drugi, to znaczy pierwszy bo to i tak całość:



Królestwo Anomalii, nieco historii

Niedziela, jak niedziela
zimowa i bezśnieżna.
Tyle, że król kmiecia kazał rozstrzelać
o rozrywkę dbając królestwa.

Postawiono kmiecia pod ścianą
a pięknie było bo rano
i wyszła srebrna rosa
i gil gawiedzi z nosa.
Nagle: O cholera!
- toć przecie w arsenale
kul nie ma wcale a wcale?

- No tak... - przyznał łaskawie był król
- nie ma wojny, to i nie trzeba kul.
A kiedy kmieć zaczął się już strasznie cieszyć,
dodał: W takim razie, proszę mi go ładnie powiesić!

Tu gawiedź, co stała cicho jak przysłowiowy mak,
zaczęła szumieć: - Więc raz tak, a drugi raz tak?
Co odważniejsi krzyczeli: O nie! niestety...
wobec powyższego - my zwracamy bilety!
Ale król spojrzał groźnie i zastygli znowu
tyle, że nie jak mak, lecz jak te chabry w zbożu.

Tymczasem kmiecia kat stawia
pod sosną w purpurze słonka
i gawiedź wyciąga żurawia
i rosa na wszystkim bez końca...

Nagle: Panie? - ale przecież nie mamy kordonka!

O cholera! - raczył sobie przypomnieć król -
wszystek zeżarł nareszcie ten upierdliwy mól?
I dodał, bo kmieć skakał do góry, jakby to był bal:
W takim razie, mój kacie - nadziej nam go ślicznie na pal!

Wtem gawiedź (co stała cicho, jak w zbożu bławatki)
japy poczęła drzeć, niczym niemowlę do matki:
Jak to? Znowu inaczej? Co tu się kurde dzieje?!
Król taki sam zmienny, jak historii dzieje...

A gdy ten popatrzył (groźnie oczywiście)
- jak nagle coś nie huknie! Przy tem, jak nie świśnie!
i zanim się władca zdążył obłapić za serce,
gawiedź go nieżywego pochwyciła w ręce.
Znalazł się naraz postronek, więc jeszcze ciepłego
podwieszono króla, aż zajękło drzewo.

Zaś niedoszły skazaniec? - został nowym królem
i po pierwsze, co zrobił: kazał odlać kule.
Po drugie: rozkazał zatłuc mole.
Po trzecie: wypędził pospólstwo na pole
wypatrywać, czy aby już nie pada śnieg?
Ale śnieg nie padał.

No to wziął się wściekł.


Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kiedy tam nic dalej już nie ma. czy raczej dopiero jest! dziura.

no właśnie,
czarna może ona jest?
jeśli czarna, to z niej wszystko może wypaść,

wiersze również
:)))))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


jednak u Waligórskiego jest to raczej typowy pure nonsense, kiedy efekt komiczny
opiera się na niedorzecznościach i pozbawiony jest logicznego szkieletu.
natomiast w Królestwie Anomalii mamy logiczną ciągłosć i powód takiego a nie innego
zachowania Króla: niedoszły skazaniec a dziś samozwańczy Król
boi się, żeby nie skończyć jak poprzednik. a skoro obiecał poddanym śnieg i ten nie pada,
trzeba odwrócić uwagę poddanych od śniegu ;)
poza tym naszkicowany jest tu pewien schemat i to na skalę światową
(u nas niestety też ), coś w rodzaju: "zapomniał wół, jak sam cielęciem był".
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kiedy tam nic dalej już nie ma. czy raczej dopiero jest! dziura.

no właśnie,
czarna może ona jest?
jeśli czarna, to z niej wszystko może wypaść,

wiersze również
:)))))))
w takim razie złap mnie za rękę i mocno się trzymaj bo schodzimy jeszcze niżej
w mroki historii :)


Krul Anomalli I, epoka renesansu

Zdarzyło się pewnego rześkiego poranka,
że Krulowi zmarł na serce jeden z tysiąca uwielbianych Sucoyebków.

I zasmucił się Krul wielce, prawie tak wielce, jak sam był Wielki
(no, może były raptem dwa cale różnicy) i zarządził tydzień żałoby
w swoim Nienajmniejszym Krulestwie.
A kiedy zafrasowany przechadzał się trzeciego dnia Smutku
po nieodżałowanym Sucoyebku MLIX-tym brzegiem pałacowego jeziora,
posłyszał nagle dolatujący z szuwarów wesoły śpiew:


W północnej wieży skłębionych chmur
somnambuliczny księżyca pień;
po pniu co noc zmęczony Krul
ucieka w sen

Na chwilę przed snem, srebrzysta straż
krzyżuje ostre halabardy:
ach, wybacz Krulu... twoja twarz
- gdzież to się podział wyraz jej hardy?

Czy to na pewno ów grymas ust,
z którego czyta kat wyroki?
Łzę w oku słychać, jak wiosła plusk,
a przecież Krul nasz - suchooki!

W północnej wieży skłębionych chmur
somnambuliczny księżyca pień;
Po pniu co noc zmęczony Krul
powraca w dzień.

O, Krulu Wielki - szepce błazen -
ciepły kandelabr w pustej twarzy
Twoje Krulestwo sięga marzeń
ale... nie marzy.


Odsłonił rękami sług kotary sitowia Krul Rozgniewany i ujrzawszy młodego rybaka
plotącego trzy po trzy nową guffę zdziwił się wielce.

- Czyż to nie ty, nie dalej jak wczoraj zakopałeś za chatą własną mateczkę?
- Ja, Krulu - przestraszony rybak padł na zardzewiałe kolanka,
których pełno leżało w tym miejscu.
- Więc czemu śpiewasz dziś radosne sitorole, jakby nic się nie stało?
- Bo byłem Krulu do tego przygotowany! Czyżby matka moja miała trwać wiecznie,
skoro nawet odwieczne Krulestwa wrogów w niecały miesiąc gasną w Twoich mieczach?

Krul zamyślił się i odszedł, puszczając płazem (Amphibia,
gromada zmiennocieplnych kręgowców ziemnowodnych)
wesoły śpiew rybaka w trzecim Dniu Narodowej Żałoby.
Wieczorem rozkazał zabić pozostałe 999 ukochanych Sucoyebków.

- Co czynisz, mój Krulu?! - zawołała Żona wychodząc z sypialni w czarnej i długiej
na tydzień żałoby koszuli nocnej.
- Skoro i tak cierpię po stracie jednego Sucoyebka, przy okazji niechaj ominie mnie ból,
który będzie mnie trapił po śmierci każdego z nich – odrzekł Krul
i spojrzał ponuro na swoją piękną żonę. Nagle zauważył,
że jakby ostatnio troszkę się postarzała (no co ona taka jakaś bez życia,
a jeszcze ubrała się jak głupia dziwka...), czy może raczej śmierć pieska
tak niekorzystnie wpłynęła na kolor jej włosów?

- Hmm... - chrząknął - Skoro i tak będziemy mieć w Krulestwie jeszcze kilka dni Żałoby...



przypisek)

Autor tego manuskryptu chciał jeszcze opisać, jak to Krul wpadłszy
w samodestrukcję wyciął po kolei w pień całe swoje krulestwo,
jak pod koniec tej okropnej rzezi wpadł do płonącej komnaty Wynalazca
krzycząc (Krulu, właśnie wynalazłem kałasznikowa przeszywającego
śmiertelnie krowimi klockami najtwardsze zbroje wrogów!
) a wtedy Krul
wypróbowawszy na nim nową broń tak ją pokochał, że natychmiast
roztrzaskał karabin o ścianę i potem sam się z niego zastrzelił a swoje
ukochane ciało spalił i rozrzucił w pałacowych ruinach gdzie do dzisiaj
gania własnego ducha z siekierą w ręku, wołając: Skoro i tak mam Cię wyzionąć?
- zatem autor chciał jeszcze to wszystko opisać, jednak stwierdziwszy,
że mądry Czytelnik sam w międzyczasie domyślił się tego - wsiadł do nowiutkiego
modelu guffy i popłynął na drugi koniec świata wyśpiewując po drodze sitorole:


Zaiste, nie błądź! Nie poszukuj treści
skąd i tak nie wyjmiesz nic nad światło dzienne.
Cóż z tego, że ponoć skarby tkwią w Czuleści,
gdy moce ich strzegą piekielne, tajemne?

Nie inaczej wnikaj, jak tylko cieleśnie
w kobiecą naturę! Krulu Mondry, młody -
nie poszukuj sensu w jej mętnym jestestwie,
tak jak nie myl nigdy jej, ze swoją brody.

W swą, gdy palec wkładasz - wkładasz przecie po to,
by w włosach z zamyśleń snuć mądrą tkaninę.
Jeśli zaś w jej wetkniesz, to tylko niecnoto,
by kiedyś się cieszyć swoim Mondrym Synem.


Opublikowano

Wiersz, jak to u Ciebie - nie trzeba zachwalać - wiadomo.
Ale ten szczególnie mi przypadł, bo zahacza o dwór i (dobrze napisane) krulowanie ;))

Dorzucę się - co prawda to nie nowość, ale za to nawiązuje i grono wykonawcze całkiem, całkiem :)
(uwaga - brzydkie wyrazy!)
Pozdrawiam.

zammer.wrzuta.pl/audio/8z37e8ZU4i/zespol_reprezentacyjny_-_krol

Opublikowano

Wszystkie te Twoje opowieści o Krulach i krulestfach są świetne (przepraszam za ewentualne błędy ortograficzne). I mam je w swoich zbiorach od dawna.
Ale - szczerze mówiąc, a nie chcąc ranić Autora - wiersz Zuzanki nie mniej mi się podoba. I nawet też go zabrałam do siebie.
Pozdrowionka serdeczne. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Naprawdę zastanów się, co piszesz. Zamiast zniewalać ludzi, mówić im, co mają jeść, ile ubrań rocznie kupować i czym mogą poruszać się po mieście, niech unijne urzędasy zajmą się np. problemem trwałości produktów Nie od dziś wiadomo, że obecnie długość 'życia' przeciętnego sprzętu AGD obliczona jest mniej więcej na okres ważności gwarancji - urządzenia wyprodukowane są tak, żeby popsuły się krótko po jego upływie, to jest pewnie po ok 2-3 latach. Dodatkowo kreuje się popyt na coraz to nowocześniejsze  produkty nafaszerowane bajerami, które zarazem są wysoce awaryjne i nikt tego nie naprawia, ze względu na koszty, a do tego pewnie też na brak wystarczających umiejętności, bo tu nie wystarczy śrubokręt i odrobina smykałki. Dawne lodówki, pralki, magnetowidy, odkurzacze pozostawały sprawne nawet przez 20 lat i więcej i zawsze znalazł się jakiś szwagier złota rączka, który umiał to zreperować. Ile by można zrobić dla naszej planety, gdybyśmy nie zawalali jej tonami zużytej elektroniki, urządzeń gospodarstwa domowego (których produkcja wymaga na pewno nakładów energetycznych i nie wierzę, że recycling załatwia sprawę, bo gdyby tak było, nie wzrastał by boom na metale ziem rzadkich, który świadczy o tym, że branża nie jest samowystarczalna, bazując jedynie na utylizacji odpadów).
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Teraz trzeba z tym uważać. Spontaniczne przytulenie kogoś może skończyć się nawet procesem. Ale za to niektórzy zakładają działalność zarobkową, gdzie za przytulanie inkasują niezłą kapuchę, i bynajmniej nie mam na myśli sex workerów. Sami odarliśmy się z ludzkich odruchów przez jakąś kretyńską poprawność polityczną, tylko po to, aby teraz musieć za te odruchy płacić.  Ot, paradoks czasów.  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Mówisz - masz. https://poezja.org/forum/utwor/239155-kocia-muzyka/  
    • Na podwórku, przy krzakach czerwonej porzeczki, Kot Mruczymir wiec zwołał: "Słuchajcie, koledzy! Ludzie ciągle z nas szydzą, mają pośmiewisko, kiedy jazgot skrzekliwy zwą kocią muzyką. W imię walki o respekt, o splendor, o honor, założymy dziś, bracia, kapelę rockową!" Zamruczały kociska. Już rwą się do dzieła, już chcą walić w talerze, szarpać druty, śpiewać. Czarny kocur bez oka - stare miski znalazł. "Będzie świetna perkusja. Ja stanę przy garach!" Rudy - z klapy śmietnika gitarę zmajstrował; pęka z dumy, bo to jest gitara basowa! A Mruczymir na siebie wziął rolę frontmana i solisty. Miauknęła triumfalnie kapela. "Ogarnięte szczegóły, przed nami noc marzeń!" Kilka prób się odbyło za starym garażem, wreszcie koncert radosna kociarnia zaczęła. Miski dudnią, jak kotły, gitara rozbrzmiewa, płot sękaty stepuje malowaną nogą, gwiazdy z liśćmi szaleją, myszy tańczą pogo, riffy pędzą przez ciemność, przez wariackie szlaki, jakby chciały się ścigać do brzasku - z chmurami. Tętni rytmem gorącym pobliski pustostan, a w koślawym kwadracie rozbitego okna - - zasłuchana po uszy - siedzi kotka bura i raz po raz ślepiami zalotnymi mruga.
    • ________________________________________________   Przepuśćcie ślady moich kości — nie słowami, ale z dźwiękami.    Wielka Panna w wodzie płynie, między wieżami, łącząc je mostem.  Pośrodku: dźwięk wskazuje w dół i obraz ku górze.  Oto! Co zabrałem na jawę ze Spicy:   '◉••••◉◉ ◉◉◉◉•◉•  ◉◉◉◉••◉ ◉◉◉•◉••  ◉◉••••◉ ◉◉•◉•◉• ◉◉•••◉◉ ◉◉•◉••◉ ◉◉••◉•◉ ◉•••••• ◉◉•◉◉•◉ ◉◉•◉◉◉•  ◉◉•◉••◉ ◉◉••◉•◉ ◉◉◉◉•◉• ◉•••••• ◉◉••◉•• ◉◉◉•◉◉◉ ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉•••◉◉ ◉◉•◉••• ◉•••••• ◉◉◉•◉•• ◉◉◉•◉◉◉ ◉◉••••◉ ◉◉◉••◉• ◉◉◉◉•◉• ◉◉◉◉••◉ ◉•••••• ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉••◉◉◉ ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉•◉◉◉• ◉•••••• ◉◉•◉◉◉• ◉◉••••◉ ◉•••••• ◉◉•◉◉◉• ◉◉•◉••◉ ◉◉••◉•◉ ◉◉•••◉• ◉◉•◉••◉ ◉◉••◉•◉ ◉◉•◉••◉ ◉◉•◉◉•◉ ◉◉◉•••• ◉◉◉•◉•◉ ◉◉•◉◉•• ◉◉◉••◉◉ ◉◉••◉•◉ ◉◉•◉◉•◉ ◉•••••• ◉◉••••◉ ◉◉•◉◉•• ◉◉••◉◉• ◉◉••••◉ ◉◉•••◉• ◉◉••◉•◉ ◉◉◉•◉•• ◉◉◉•◉•◉ ◉•••••• ◉◉◉••◉◉ ◉◉◉•◉◉◉ ◉◉•◉••◉ ◉◉••••◉ ◉◉◉•◉•• ◉◉••••◉ ◉•••••• ◉◉•◉••◉ ◉•••••• ◉◉•••◉◉ ◉◉•◉••◉ ◉◉◉••◉◉ ◉◉◉◉•◉• ◉◉◉◉••◉ ◉•••••• ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉••◉◉◉ ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉•◉◉◉• ◉•••••• ◉◉•◉◉◉• ◉◉••••◉ ◉•••••• ◉◉•◉◉◉• ◉◉•◉••◉ ◉◉••◉•◉ ◉◉•••◉• ◉◉•◉••◉ ◉◉••◉•◉ ◉•••••• ◉◉•◉••◉ ◉◉••••◉ ◉◉••◉◉• ◉•••••• ◉◉◉••◉◉ ◉•••••• ◉◉••◉•◉ ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉•••◉◉ ◉◉•◉◉◉• ◉◉•◉◉◉ ◉••◉◉•◉ ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉•◉•◉• ◉◉••••◉ ◉•••••• ◉◉•••◉• ◉◉•◉••◉ ◉◉•••◉• ◉◉•◉◉•• ◉◉•◉••◉ ◉◉••••◉ ◉•••••• ◉◉•◉•◉• ◉◉••◉•◉ ◉◉◉••◉◉ ◉◉◉•◉•• ◉•••••• ◉◉◉•◉◉◉ ◉•••••• ◉◉◉•◉◉◉ ◉◉••••◉ ◉◉◉••◉◉ ◉•••••• ◉◉•◉◉•◉ ◉◉••••◉ ◉◉•◉◉◉• ◉◉◉•◉•• ◉◉◉••◉• ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉••◉◉◉ ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉•◉◉◉• ◉◉••◉•◉ ◉◉•◉◉•◉ ◉••◉◉•◉ ◉◉◉◉••◉ ◉•••••• ◉◉◉•◉•• ◉◉••••◉ ◉◉•◉◉•◉ ◉•••••• ◉◉•◉◉◉◉ ◉◉••◉•• ◉◉••◉•• ◉◉◉◉••◉ ◉◉•••◉◉ ◉◉•◉••• ◉◉••••◉ ◉◉•◉◉•◉ ◉◉◉◉••◉'   'Czytajcie mnie z dwoch twarzy ogon na niebie impulsem alfabetu swiatla i ciszy ogon na niebie jak w emocji Moja biblia jest w was mantrogonem My tam oddychamy'      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...