Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nowy Jork


Rekomendowane odpowiedzi

mieszkałam razem z Morgan
w sześciokątnym pokoju

na ścianach czaiła się Marlena Dietrich,
a kurz pachniał wodą różaną

wieczorem spacerowałyśmy ulicami,
my – dwie święte grafomanki
o wygniecionych spojrzeniach

ona udawała, że jest artystką
znającą smak awangardy
a ja kuliłam się za jej plecami

powietrze pachniało lipcem

stawałyśmy przed wystawami
pełnymi sytych brokatów

skóra czasami piekła
od drogeryjnych zapachów
i gęstniejącego upału

jej diabelski chichot
przemierzał zatłoczone ulice
miażdżyła obcasami
dystyngowany bruk

- jesteśmy piękne - mawiała
[sub]Tekst był edytowany przez Aleksandra Anna dnia 21-07-2004 13:52.[/sub]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooo... Coraz bardziej zaaferowany posuwałem się w głąb tego wiersza, a po tym, jak "podlizał" mi się Marleną Dietrich, modliłem się, żeby spodobał mi się aż do końca. I spodobał. Choć trochę tu jakby Sylvii Plath, tylko tej z powieści, a nie z wierszy. Wbrew pozorom niebłahy; A w tym, co Istotne, chyba raczej kobiecy, więc może powinienem się bardziej nieswojo poczuć :)

Myślniki w ostatnim wersie rozsadziłbym korektorsko: "- jesteśmy piękne - mawiała".

I nie wiem do końca, co takiego ma w sobie, że z przyjemnością przechodzę go tam i z powrotem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interesujące, że zadbano o wszystkie zmysły. Zwrotkami - jest kształt, zapach, faktura, smak, znowu zapach, wzrok, odczuwanie z zapachem, dźwięk, dźwięk. Dlatego pewnie po trochu działa na wszystkich.

żeby tylko nie stało się metodą bo męczy
mnie na przykład również brak spójności

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...