Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Trzy pogrzeby Marty D.


nAzGuL22

Rekomendowane odpowiedzi

I

Wiesz,
wychodząc z łóżka
nie oczekiwałem, że zrozumiesz
intymność, studium konstelacji pieprzyków i wzory
na skórze zostawione przez włosy.
Według ciebie rytuał sprowadza się
do parzenia kawy, śniadania i szybkiego pozbycia się
zapachu nocy.

Gdy całowałem martwe czoło dziadka, smakowało
tak samo jak nasz pierwszy raz.



II

Nie odszedł jak prawdziwy mężczyzna,
akurat wtedy kopał w ogródku
fundamenty pod uprawę pomidorów.
Owszem.
Walczył.
Z ziemią.
Za pomocą motyki.
Każdym ruchem kołysał swoją starość.

Pamiętam że twoje usta nosiły wtedy
ślady odpustowych błyskotek.


III

Tą scenę odegrałaś wzorowo.
Nawet pościel dała się nabrać
i odgrywa
ze mną jeszcze kilka dialogów.
Mówiłaś że usta to tylko
galeria osobliwości sprowadzona do sztuki.


Wiesz.
Nie chcę być twoim suflerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu to samo dobry a chwilami slabiutki. Podoba mi sie tytul i to ze celowo wiersz ma 3 strofy adekwatnie do tytulu.Ten kawalek niezly.

Wiesz,
wychodząc z łóżka
nie oczekiwałem, że zrozumiesz
intymność, studium konstelacji pieprzyków i wzory
na skórze zostawione przez włosy.
Według ciebie rytuał sprowadza się
do parzenia kawy, śniadania i szybkiego pozbycia się
zapachu nocy.

Ale juz nstepne 2 wersy nie wiadomo po co. Tak troche jakbys probowal szokowac na sile, ale nie wychodzi Ci troche to bawienie sie emocjami.

Gdy całowałem martwe czoło dziadka, smakowało
tak samo jak nasz pierwszy raz.

Druga strofe usynalbym od razu.
Natomiast 3 strofa znowu niezla.

Ale pointa jest taka ze widac potencjal.

Pozrdawiam

ps. jak bede mial wiecej czasu skomentuje dokladniej i ocenie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lordzie Jim, tu nie ma za bardzo w co wnikać, tekst był niezwykle wymęczonym dziełem i szczerze to wycisnąłem z niego co się dało. Jest jaki jest, nierówny, niepełny, z dobrymi i słabymi momentami. Mógłby być zdecydowanie lepszy, ale kurna w tym wypadku się po prostu nie dało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No dobrze, wierze ze sie starales. Czasami tak jest ze sie czlowiek meczy nad wierszem i chcialby go juz skonczyc po paru wersach bo jakos weny brakuje. Jednak jak na "wymeczony" to chwilami calkiem niezly tak jak pisalem:) U Ciebie przynajmniej mozna jakos skomentowac bo tu niektorzy daja z siebie wszystko, ale pomimo ich staran ich wiersze sa tak slabe ze czasami spadam z fotela:)
Totalna amatorka. W sumie dobrze ze pisza ale na sile nie ma sensu.Czasami troche sie smieje jak czytam jak tu ludzie sobie slodza, amator amatora komplementuje:) z drugiej strony poezji nie trzeba rozumiec, trzeba ja czuc. Jak komus sie jakis marny wiersz podoba to niech sie podoba. Nie wszyscy przeciez sa koneserami i nie wszyscy maja wysokie poczucie estetyki.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dalej obstaję przy męczeniu się :D Wyszło jak wyszło, są lepsze i gorsze teksty. Bywa po prostu.

Odnośnie amatorów i słodzenia. To nie jedyny taki portal, na który taki proceder się odbywa. Czasem jest to śmieszne, czasem smutne. A już tragiczne, jeśli autor odbiera krytykę tekstu jako atak na swoją osobę, i atakuje komentującego. Ale to akurat bardzo częsty proceder jest. A wystarczy mieć trochę dystansu do własnej twórczości i czyjejś krytyki i jest spokój.

Z drugiej strony wtórne produkty, które praktycznie nie różnią się od siebie nic a nic, ciężko chwalić. Z tego też jestem od tych pochwał daleki. A myślenie, że poskładanie paru linijek w formę wiersza już czyni poetą. To mnie chyba zwyczajnie przeraża.

Jakiś czas temu na warsztatach usłyszałem ciekawą i jakże prawdziwą myśl. Wierszy może powstawać codziennie setki, ale to nie znaczy, że każdy jest poezją. Coś w tym jednak jest.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ludzi nie ma Są jak widmo  Iluzja otoczenia    Zlepek pustej idei i pragnienia  Eksponują pożądają łakną Lecz odpowiedź jest im obca   Wszyscy zmierzają do jednego kopca Gubią się w krokach tańcu pożogi Nikt nie dzieli na czworo przestrogi   Jak pies posłuszny  Każdy do jednej nogi Wszyscy kroczymy do naszych mogił
    • wielkie poruszenie cyrk dzisiaj przyjeżdża wszyscy się szykują bo będzie iluzjonista on z natury smutny i nie wierzy w cuda ani w moc iluzji ma już dość wszystkiego dobrze wie że fikcja bilety wyprzedane widowiska nie ma teraz się zastanawia czym publiczność zajmie nikt by nie uwierzył widząc go jak myśli że każdy artysta
    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...