Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przecież tak znacie się na poezji
więc czemu mówicie myślicie
że coś nie jest wierszem
a coś gradobiciem?

może jedną mamy prawdę
więc czemu ich tyle
czyżby inny motyl
już nie był motylem?

czy czuć żyć nie znaczy
i ktoś nie może mieć racji
czy nie jest człowiekiem
człowiek innej nacji?

wciąż określenia
puste słów zabiegi
nad odmiennością
własnego kolegi

Opublikowano

E, ja jakoś tego mordowania się nawzajem nie widzę. Jest różnica między dobrym, ironicznym tekstem, a tekstem, gdzie biedny podmiot liryczny jest niszczony przez brutalny świat (w tym wypadku poezji).
Z drugiej strony zawiść, zazdrość nieodłącznie towarzyszy człowiekowi, aczkolwiek nie wiem, czy jest sens się tym przejmować. Tekst jest słaby, a już logika drugiej strofy rzuciła mnie na podłogę.
Nie tędy droga.

Pozdrawiam.

Opublikowano

jasna cholera, strzeli mnie dziś coś!

z takim podejściem podważa się sens istnienia portali poetyckich!!!
weźcie się, ludzie za warsztat swój, pogłębianie świadomości słowa i przede wszystkim DYSTANS DO SWOJEGO PISANIA bo ocipieć można od tych żali i skarg, jacy to czytelnicy są wredni, bo się na dziele nie poznali!


to nie tylko do tego wiersza jest mój wrzask, ale już naprawdę bokiem mi wychodzą te płaczliwe pseudopoety

Opublikowano

tak, ty tak napisałaś, chyba, ze nie wiesz, co piszesz
i odnoszę się też do ogólnej postawy niektórych "ofiar" krytyków

w którym miejscu kogoś osądzam?
ja wiem, kiedy jestem chamska i nigdy nie mówiłam, że jestem święta
tylko ile można obwinić czytelników o to, ze wiersz jest słaby?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Podmiot liryczny nie czuje się niszczony.
Wszystko to przez wzgląd na obserwacje.


Ps. Mam nadzieję, że podłoga była wyposażona w miękką powłokę, np. dywan (ewentualnie grubą warstwę kurzu).
Oczywiście dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.
Opublikowano

Wioletto, nie poznaję cię :o
pisz coś, co wydaje się ci pięknym i prawdziwym, nie trać czasu na puste dyskusje i jakieś zarzuty. żadna walka jeszcze nie zrodziła pokoju, warto to pamiętać. ale czasem jakieś rozgoryczenie może pomóc iść do przodu :).

pozdrawiam ciepło
Krzyś :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • oglądam nieśmiałe  dawne marzenia  które nie ujrzały światła dziennego    gdyby… tak czasami myślę    jaka byś była  w bliskim spotkaniu    tam wtedy  czarowałaś  byłaś niezachodzącym  słońcem  a ja  ja chmurami na niebie    bawiłaś się  moim cieniem    6.2025 andrew 
    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...