Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mam wrażenie że to wszystko już gdzieś było...
konkluzja.

śmiechostan - nie przetrawię, reszta gratisem nieźle

tak wchodzę i wychodzę
a pani nic
nie ma mnie wcale za natręta

przeciwnie
błogostan


zostań
krzyk kończy katatonię


co do końcówki, jeszcze popracować , a nóż złote jajo się wykluje,
jeżelś za te moje cięcia obrażony to przepraszam ale w tej okrojonej formie bardziej trafia

pozdrawiam :)

Opublikowano

krzyk kończy katatonię

Nie rozumiem tego, Jacku. Furor i stupor, to stany naprzemienne, a więc proces ciągły. Koniec - to wyleczenie ale wtedy nie miałoby sensu zakończenie :

ale mam świadomość
kiedy już zostanę
znowu się urodzę

?
Pozdrawiam.
: )

Opublikowano

pchła szachrajka.;

Twojej propozycji brakuje sytuacyjnej podstawy która czyni ten tekst wierszem erotycznym;
wiem - masz ciąg do skrótów; nie zawszesię sprawdzają;
pozdrawiam!
:) J.S

Beenie M.;
MOŻE TO TYLKO kwestia przyzwyczajenia do neologizmu?
szerzej w odpowiedzi u p. Bukowskiego...
pozdrawiam! :))
J.S

JacaM.;
ok!
tak razem im dobrze - nie!?
:))


H. Lecter.;
w erotyce wszystko ma swoją specyfikę w określonej sytuacji;
z pewnych stanów nie ma wyjścia - albo-albo;
i "leczyć się" z "tego" nikt nie chce...
:) J.S

Opublikowano

jest ciekawie, bo dowcipnie, ale zarazem (puenta) z nutką zastanowienia... przestrogi (?;)
Co prawda w W nic nie powiedziałem, ale teraz dałbym jednak
dwie naprawdę delikatne zmiany. Tak, na własną potrzebę - lepiej mi się czyta.
Pozdrawiam.

tak wchodzę i wychodzę
a pani nic
nie ma mnie wcale za natręta

przeciwnie
błogostan
śmiechostan

[u]krzyk[/u]
zostań kończy katatonię

ale mam świadomość
kiedy już zostanę
znowu się [u]od[/u]rodzę

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Neologizmy w wierszach bardzo lubię, szczególnie wiele ich w poezji Ali Wysockiej i Darka Sokołowskiego, ale ten Twój wydaje mi się taki naciągany w sąsiedztwie błogostanu.
Można wymyślać i krzykostan, i smutkostan, i chichostan, ale każdy przy błogostanie, to już nie to.
No, ale to nie mnie ma się podobać, a Autorowi, ja tylko tak cicho spod miotły rzekłam, co mi się nie widzi, i już mnie nie ma :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pakistan, Turkmenistan itd. Może gdyby tędy pójść, to jakieś światełko?
Nie wiem, czy autor akurat to miał na myśli, ale moje skojarzenie właśnie takie.

"ale mam świadomość
kiedy już zostanę
znowu się urodzę"

może bez "już"?
Opublikowano

Doprawdy nie wiem jak, znając ciebie, dałem się wciągnąć w jakąś " medyczną " interpretację ; )))
Chociaż trochę szkoda, bo ciekawa była bestyjka...
Wiersz w erotycznym " wdzianku " - bardzo przystojny.
Pozdrawiam plusem.
: )

Opublikowano

HAYQ.;
pierwsza sugestia wydaje mi się celna i zasadna - choćby ze względu na zlikwidowanie spotkania dwóch tych samych spółgłosek;
przy drugiej stwierdzam że to nie to samo, co w oryginale;
pierwszą natychmiast zastosuję -
dziękuję za uważne czytanie, za dobrą radę - bardzo!
i pozdrawiam!
:)) J.S

Beenie M.;
sugestia niżej p.Serockiego wskazuje mój tok myślenia;
więc uważasz Danusiu, że Ala i Darek mają wyłączność na neologizmy? :)
przyjmuję - nie podoba się - trudno!
najserdeczniej pozdrawiam!

Mirosław Serocki.;
przede wszystkim Lechistan! :)
tak rzeczywiście szedłem - w tym kierunku...
"już" jest jednak konieczne - podkreśla problem z decyzją...
pozdrawiam! ;:)) J.S

dzie wuszka;.
bingo!
:)!
najlepszego!:))
J.S

H. Lecter.;
też się zdziwiłem czytając Twój komentarz - wiem, ta "katatonia"...
dzięki! :)) J.S

HAYQ.;
dobre! ale chciałem uniknąć kabaretu - z erotyki tak łatwo ześliznąć się w kabaret, a mi bardzo zależy, aby temat zachował czysty ton...
jajcarz jesteś!
:) J.S

Marcin Gałkowski.;
może innym wierszem...?
:) J.S

Agata Lebek.;
doceniam zaangażowanie;
małe słowko "wcale" ma właściwość pewnej kokieterii, "gry wstępnej" - dlatego wcale z tego nie zrezygnuję -
dzięki za twórcze czytanie;
najlepszego! :)) J.S

Opublikowano

Fanaberka; marianna ja.;
ta "pani" ma istotne znaczenie dla całości, wskazuje na rodzaj związku; tak trochę wybrzmiewa przekornie - ze względu na dylemat peela to jest bardzo ważne; no i można
(a nawet trzeba!) traktować tę "panią" umownie i wymiennie - jako kobietę;
pozdrawiam obie Panie!
:)) J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dobrze że nic nie mówisz w chłodne dni nie marszczysz brwi mogę wtedy czytać własnymi słowami chociaż nie umiem przeglądać  się we mgle dobrze że nie zabierasz dłoni nieopisanych chwil w których zastygaliśmy   tak jest dobrze zanim zamkniemy usta powieki po wieki    
    • Mam stół. Mam plan. Połóżmy na nim co boli i co nie. Pogrupujmy to. Dowiedzmy się, pomyślmy za co możemy podziękować. Spójrzmy co ma dla nas wartość.   Mam stół. Mam plan. Siebie sobie dajmy.   Zadbajmy by drugie widziało słońce, by jeśli nocą to ładny księżyc. Zadbajmy o ręce pełne dobrych chwil, pełne niematerialnego bogactwa.   Mam stół. Mam plan. Mamy siebie. Dłoń w dłoń. Życie stoi otworem. Los też. Pokażmy że jesteśmy w stanie dać radę.
    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...