Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


E tam... tak pisze się wtedy, kiedy nie wiadomo co napisać ;)
Pozdrawiam.

nieprawda bo tak się pisze jak sie chce człowiek wymądrząc, czy pozowac na znawcę ;P a szczerze, najbardziej to:

do mnie przyszłaś czy po mnie
przerażeniem brzemienna
gdzie zegar ścienny jest brzegiem
urodzić po stronie cienia
gdzie błądząc w świty okienne
jak dziś wpajęczy się tęcza

i ten zabieg, pół-powtarznai metafor z poczatku, przez co ta strofa nagłośniona pierwszą zyskuje mocniejsyz wydźwięki, poteznijeszy niż mieć powinna, bo nagle wszyystkie metafory z pierwszej zwrotki spotykają isę tu i uwypuklają przekaz.

Zegar ścieny brzegiem - podoba mi się ,takie symbolcizne pokazanie, że zegar ogranicza nas, jest brzegiem, czyli czymjś co nadaje "kształt całości:" czas formuje wszystkie trzy wymiary zszywając w jednośc, stąd jest brzegiem, tak jak czarnak reskaw rsayunku - obwódką

pozdr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Na pewno stworzy! Czy będzie poetą, pisarzem, malarzem, muzykiem - jest w Tobie tyle ciepła dla innych ludzi, że wyborażam sobie, ile musi być dla niego.
Choćby był podróżnikiem, opisze Cię krokami, które przemierzą lądy, a wiorstami na oceanach. Ale najwięcej powie, kiedy usiądzie nieraz w ciszy, i wspomni jaka Byłaś.
Pozdrawiam.

dzięki :):)aż sie zarumieniłam tym komentarzem;):)dobrej nocy życzę:)
Bernadetta
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Owszem, choć nie do końca. Na przykład tęcza zintegrowana jak światło z czasem:

wpajęczy się CZASEM tęcza

Czas jako coś, co również zostało rozszczepione, ale w tym wypadku
pryzmatem jest ból.
Zegar, czyli pomiar czasu jest brzegiem: tu i tego co po tamtej stronie.
I mateńka jest - lewostronna, bo tej która urodziła nas po tej stronie
już nie ma. Za to coraz częściej (skoro brzemienna matka
czuje dziecko, to i dziecko czuje matkę) ta druga "przychodzi"
- urodzić nas - po tamtej stronie.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Owszem, choć nie do końca. Na przykład tęcza zintegrowana jak światło z czasem:

wpajęczy się CZASEM tęcza

Czas jako coś, co również zostało rozszczepione, ale w tym wypadku
pryzmatem jest ból.
Zegar, czyli pomiar czasu jest brzegiem: tu i tego co po tamtej stronie.
I mateńka jest - lewostronna, bo tej która urodziła nas po tej stronie
już nie ma. Za to coraz częściej (skoro brzemienna matka
czuje dziecko, to i dziecko czuje matkę) ta druga "przychodzi"
- urodzić nas - po tamtej stronie.

Pozdrawiam.

taka interpretacja mi się podoba ;) ciekawy pomysł z dowam matkami :) tak mnei nurtowąło ta lewostronna, a teraz masz rację - świat nasz - i podszewka świata, skąd się bierzemy.

pozd.r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Często mówi się, mówiąc o życiu po życiu, że przychodzą wtedy po nas najbliżsi.
A kto może być bliższy od matki, która wydała nas na ten świat?
Podchwyciłem to i pokazałem "mateczkę lewostronną", która kiedyś "urodzi nas"
jeszcze raz po Tamtej (chyba już właściwej?) stronie.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Wzruszenia łezka spłynęła cicho. Czytałam... mama jak żywa stanęła na progu z brunatnoczerwonym bukietem jesiennych liści...miała takie dobre oczy...i uśmiech...
Dziękuję Ci za to przeżycie :))
Serdecznie pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję za brunatnoczerwony bukiet liści :) Jest naprawdę wyjątkowy.
Ten sam barwnik nadaje latem chabrom pięknego, głębokiego błękitu,
a różom soczystej czerwieni. W liściach niektórych drzew produkowany jest dopiero jesienią
i ma za zadanie chronienie ich komórek przed mrozem.
Tak więc czerwień jesiennych liści klonu nabiera swoistej wymowy.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mówisz o takim zamknięciu się w czasie? W takim razie jeszcze to:


diabolo

o!
zagrać Ci na skrzypcach jak sam Paganini

nocą
noc czerwcową

nie zauważyć, że pękły struny
że liście opadły
ciała
zaszły lodem

o!
zagrać Ci na skrzypcach jak sam Paganini


***
Niccolo Paganini był już za życia legendarnym skrzypkiem, kompozytorem
tak zwanych kaprysów (capriccio) - nazwanych tak, ponieważ nikt oprócz niego
nie potrafił ich jeszcze wtedy zagrać.
Mówiono, że gra na skrzypcach jak sam Diabeł, skąd i przydomek "diabolo" Paganini.
Krążyła nawet mrożąca krew w żyłach opowieść, jakoby tuż przed którymś z koncertów
jakiś złośliwiec podciął 3 struny w skrzypcach Niccolo
a czwartej już nie zdążył, bo spłoszyły go kroki nadchodzącego Maestro.
Podczas, jak zwykle wspaniałej i pełnej wirtuozji gry pękła pierwsza struna,
lecz "diabolo" nie zaprzestał koncertu. zaraz potem pękła druga i trzecia,
ale Paganini grał dalej, jak prawdziwy diabeł na jedynej ocalałej strunie
a ówczesne fanki pop music mdlały w strugach wysokich tonów
i cały koncert zakończył się jak zwykle olbrzymim basem aplauzu publiczności.
Nikt nawet nie zauważył, że Niccolo miał kłopoty techniczne.
Od tego czasu wiadome już było, że Paganini zaprzedał duszę samemu Diabłu.
Tym bardziej, że podrzynacz strun zarzekał się, że podciął je wszystkie!

Opublikowano

Drogi Boski Kaloszu (?). Wiem wreszcie dlaczegos "Boski". Te oba wiersze sa po prostu boskie. Moze sie rozmazalam, bo moj dom za kilkoma granicami. Ale to pewnie dowod na sile Twoich wersow. Szczegolnie "dom "- napisany prostszym jezykiem trafil jak noz w serce . Dziekuje za ta lezke tesknoty. M.
P.S.
Pamiec o jakiej Ty wspominasz - ta z dziecinsta wyrazna a co wczoraj to zapomniane - to juz Alzheimer. Czytalam w madrych ksiazkach, ze zapada w pamiec przedewszystkim to co gleboko przezylismy nawet jesli to bylo jakies prozaiczne zdarzenie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Masz rację. Jak nóż w serce... tak właśnie dziś się czuję. I jeszcze to:


człowiek

Niedokończony pamiętnik w czarnej okładce,
rozdział otwarty na
astrometria treści względem bezsensu:

coś
od pokrzyku do poszeptu
dłuższe niż życie

- ciało, które stało się słowem.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...