Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 41
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

"i to ma być wiersz lepszy od mojego?"
marianna ja

gdzie to napisałem?
niemerytoryczne - psze pani; do czego pani prze?
J.S

czarny-tulipan123
taki komentarz komentuje pańską kulturę; w tej chwili - to odwetowe przedszkole, jak u pantofelka, akcja-reakcja; zero refleksji;
J.S

Opublikowano

M. Krzywak:ten krzyżyk czyli ten plus
jakże łatwo nim rozdajesz, ale nie tam gdzie potrzeba.
Kiedyś to wam się odwróci, ale przeciwko wam.
Ja jestem człowiekiem neutralnym;
i nie wchodzę w jakieś zagrywki, bo Cię znam.
Ale pisze prawdę, a prawda bardzo boli was.
Więc jeden z drugim w słodkiej zemście
oddaje mi to z nawiązką. A mi to lata balonami po latawce.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, bo tu mamy przynajmniej zabawę słowami, nadanie im nowych znaczeń,
albo pokazanie ich po nowemu.
U Ciebie jakaś baba dłubiąc liściem w nosie wraca do domu i to wszystko.
Można otworzyć dowolną książkę na chybił trafił i ma się to samo.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


I kto to mówi? Ty, o którym przysłowie powiada:

"Mądrej głowie dość po słowie"

Poezja to nie flaki, które rozwleka się w wodzie, żeby jak najwięcej zarobić :)
Sztuką jest trafiać w sedno, coś jak sztych szpadą: słaby fechmistrz
macha nią jak cepem - Zorro raz, a prosto w serce.
Czytałeś może np. Sztaudyngera? Co tam można jeszcze dopisać, kiedy wszystko
ujmuje w kilku słowach? To jest właśnie ta prawda w prawdzie: jądro geniuszu
mylone przez grafomanów z jądrami geniusza :)
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zastanów się co mówisz! Geniusz to coś, czego doświadczają nieliczni.
skoro tak, tylko geniusz rozumie drugiego geniusza. To jakby iść
przez dopiero co odkrytą w dżungli amazońskiej osadę i rozmawiać przez telefon komórkowy:
tubylcy pukaliby się w czoło, że ktoś gada sam z sobą, bo im się nie mieści w głowie
aby można było rozmwaiać z kimś będącym tysiące kilometrów dalej.
Nie rozumiesz wiersza? Siedź cicho, aby nie powiedziano o Tobie:

"Zostałby mędrcem, gdyby się nie odezwał."
Opublikowano

Boskie Kalosze.;

Admin angello dobrze radził - nie karmić trolle, bo tylko z tego tyją na całe stronice...
pozdrawiam!
J.S

Franka Zet.;
zaprosiłem czytelnika do zabawy - kto się bawi, ma ubaw, kto marudzi niech kwaśnieje na zdrowie; literatura to także okazja do zabawy słownej, choćby własym kosztem, bo to ozdrowieńcze podobne leczyć podobnym;
:) J.S

allena.;
ty naprawdę tak serio przeżywasz? przecież można założyć, że to sytuacja hipotetyczna, aby coś wygrać między słowami;
owszem - czerpiemy z życia przykłady - ale potem tworzymy z nich swoje własne światy z prywatnym widzimisię - chodzi tylko o to, by zaciekawić, zainteresować, a czasami poruszyć...
J.S

Fanaberka;
tak, to nietypowy arcytyp typowego prototypa! :)
i raczej cóś pomiędzy typem a poetą; ale jeszcze nie kreatura! ale cóś z bęcwała pewnie już ma...
:))
pozdrawiam! J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ból Najgorszy ból to ten, który widzimy u bliskich Wszyscy czują jak zamykasz się w sobie i stajesz się niski Czujesz jak szpilki wbijają Ci się w serce, w oczach stają łzy A ty musisz być silny i wytrzymały jak kły Mimo wszystko kły też mogą się kruszyć Lecz trzymasz się dalej, nie toniesz, by tylko ich ruszyć Oni muszą ruszyć się z miejsca i dalej żyć, bo gdy ktoś umiera Stają w miejscu i czują jak ten ktoś ich ze sobą zabiera.  
    • @Waldemar_Talar_Talar wąż wymyślił śmierć
    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...