Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

rano budzisz się by żyć. spoczątku walczysz o każdy najmniejszy oddech. z trudem wstajesz i pobudzasz zmysły. wciąż cię oszukują.. oczy patrzą lecz są chłodne i nie widzą tego co byś chciał zobaczyć.. powoli dociera do ciebie, że żyjesz..

tętno udzerza nieznośnie w potylicę i otwiera rany z wczorajszej bitwy. jesteś weteranem tego świata. a może to zwyczajny kac.. nie. żaden kac nie jest taki sam..

przekraczasz niezliczone progi, lecz żaden nie przynosi względnego spokoju jak ten, który zwiesz domem.. ma teraz tak odległe znaczenie, że nie jesteś pewien co dokładnie znaczy. kojarzysz go z czymś przyjemnym, ze spokojem, z błogością.. ale zmysły wciąż fiksują.. nie wolno im ufać..

spotykasz ludzi..bestię z uśmiechem na twarzach podają ci ręke na powitanie. tylko nieliczni wracaja. robią tak tylko Anioły..jest ich coraz mniej. ale są coraz lepsze..

zadajesz sobie wciąż pytanie: kto ci kazał, jaką mocą kazał ci wstać jak co rano i walczyć..?

miłość, oddanie, poświęcenie i odwaga. cnoty. tylko one dodają dziś sił. zawsze dodawały.

powoli zmierzch zalewa i tak ponury dzień. czerwień spływa na ziemię. butelka za butelką pochłania kolejne złe myśli i oddala je na potem. chociaż do rana. wraz z ilością procentów we krwi wraca poczucie dobrej myśli, powraca moc i światłość, może poczucie własnej wartośći. wydaję się to smutne, ale nie liczy się wtedy nic, liczy się ta chwila! nie chcesz użalać się nad sobą, nie pragniesz korzyć się przed Bogiem i Jego Synem. pragniesz zrozumienia i opętania tą chwilą. pragniesz czuć każdą pieprzoną komurką swojego ciała, że żyjesz. tylko w tej chwili serce wydaję się nie ciążyć.

upojenie i opętanie sięga niebios. niemalże rozmawiasz z Bogiem przy stoliku zawalonym butelkami po piwie. powoli tracisz świadomość.

nie masz już sił nic mówić, zdajesz sobie sprawę co się dzieję. pomino tego, że sen coraz bardziej ciągnie cię ku sobie dzień się jeszcze nie kończy. pozostają sny. dalszy ciąg transu.

mija kolejny dzień..

Opublikowano

pomijam komurkę i inne nieścisłości. Może warto byłoby się wypowiedzieć i co dalej ...
gdyby nie - "butelka za butelką pochłania kolejne złe myśli i oddala je na potem".
Bo jeśli taki wtręt alkoholowy się pojawia, to tytuł winien brzmieć:

dzień jak co dzień dewianta

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hmm, ja na przykład nie walczę o oddech rano, walczą we mnie tylko dwie myśli: "Mogę jeszcze chwilę spać" i "Jak zaraz nie wstanę, to się spóźnię na zajęcia". W zalezności od tego która ma większą siłę przebicia, jade wczesniejszym lub późniejszym 157;)

czy autor miał jakiś zamysł jak wstawiał tu ten tekst, i to na dodatek nie uczyniwszy wcześniej odpowiedniej jak przystało na portal poetycki korekty???;)
Opublikowano

Ja chciałbym z kolei zapytać, co to robi na Forum Dyskusyjnym? Ten kawałek prozy, trącącej zresztą banałem (poezją już na pewno bym go nie nazwał, chyba, że baaardzo współczesną :p) winien się ewentualnie znaleźć w dziale przeznaczonym dla tego rodzaju twórczości.

Walki o każdy oddech rankiem nie przypominam sobie, jak długo żyję. Ale może Narrator jest astmatykiem? :p Popijanie wieczorami praktykuję czasem i w żadnym razie w samotności. A już nigdy do nieprzytomności. Nie... dla mnie to na pewno nie jest dzień, jak codzień. Jeśli dla Autora - owszem - to niezmiernie mi przykro z tego powodu. Proponuję poszukać w okolicy wartościowej kobiety. Pomaga na tego typu problemy. :p

Pozdrawiam,
Drax

P.S. Kwestię ortografii pomijam milczeniem. Bynajmniej nie przez nieuwagę.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Paradoks: twierdzisz, że pomijasz milczeniem, ale jednak nie pomijasz, bo przecież o tym mówisz ;-)
Paradoks, absurd jest nieodłącznym narzędziem wyrazu literaty :p

Pozdrawiam,
Drax
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To bardzo interesujący temat. Ja np. rano przez 30 minut
nie mogę uwierzyć, że to JUŻ, że wybiła 6.20 i wypada się wykąpać.
Kolejne 20 minut zabiera mi przekonanie samej siebie,
że humanki też od czasu do czasu powinny pojawić się w szkole,
jeśli nie wszystkich lekcjach, to przynajmniej na historii (na tej lekcji obecność waży
całe 0,02, co znacząco wpływa na średnią).
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



157 ?- czyżbyś zamieszkiwał/a wspaniały gród Kraka ;) też czasami jeżdżę 157 :D

nie, niestety, miałam kiedys taki zamysł zeby w Krakowie wyladowac ale ostatecznie życie potoczyło się w stronę innego wielkiego miasta nad Wisłą, gdzie tez jeżdzą autobusy 157;)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


jesteśmy sąsiadkami?:D

tak, poniekąd, jesli od któregoś WARSZAWSKIEGO przystanku 157 rozpoczynasz dzień;)
już nie, ale jeszcze kilka dni temu mieszkałam przy (nie na;)) przystanku tego znanego z nastominutowych spóźnień autobusu
Opublikowano

błędy wynikały z tego , że pisałem tekst "na żywca" w pracy, kolokwialnie rzec "na szybkości".. jakoś mnie naszło. ponieważ dzień nietypowy temu sprzyjał.

jeśli jednak chodzi o samą prostotę formy, która niejako "trąca banałem" najszybciej trafia w sedno. nie doszukujcie się tu czegoś wielkiego. pozwulcie prowadzić się zmysłom.

nie jestem astmatykiem..:) i nie chce mi się tłumaczyć o co chodzi. parę lat i zaczniecie chodzić do pracy to zrozumiecie.

ostatnia sprawa to miejsce zamieszczenia. faktycznie nie do końca przemyślana.

pozdrawiam ą ę,

marcin

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tak, poniekąd, jesli od któregoś WARSZAWSKIEGO przystanku 157 rozpoczynasz dzień;)
już nie, ale jeszcze kilka dni temu mieszkałam przy (nie na;)) przystanku tego znanego z nastominutowych spóźnień autobusu

fajowo, ex-sąsiadko;) no faktycznie, zepsuł mi ten autobus trochę nerwów swego czasu, ostatnio jeszcze wariacji nie ma na szczęście, ale ze 157 to nigdy nic nie wiadomo;/

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Profesor Zakrzeńska pożegnała dziewczynę, ale ta była już prawie za drzwiami. W pociągu Karolina wyjęła książkę, ale nie mogła się skupić na czytaniu. Tym bardziej, że dwaj współpasażerowie głośno komentowali nowe doniesienia ze Stanów Zjednoczonych. Prezydent Ronald Reagan właśnie złagodził sankcje gospodarcze wobec Polski. Pierwszy z mężczyzn twierdził, że to dzięki wizycie papieża. Drugi natomiast upierał się, że to przez zniesienie stanu wojennego. Dziewczyna niechcący musiała słuchać tej dyskusji. Ale gdy pociąg zbliżał się do celu, wróciła myślami do wizyty na plebanii. Targały nią ambiwalentne uczucia. Z jednej strony cieszyła się, że uzyska dostęp do źródeł, ale z drugiej - zaczęła się coraz bardziej obawiać pastora i wizyty w obcym dla niej wyznaniowo świecie. Była coraz bardziej zestresowana. Ciągle tłumaczyła sobie, że przecież jej tam „nie zjedzą”, może nie będzie traktowana jako intruz? Wysiadła na stacji i skierowała się w kierunku parkowych alejek. Po pięciu minutach zobaczyła okazały budynek. „To pewnie plebania”, pomyślała z bijącym coraz szybciej sercem. Z daleka widziała poniemiecki, o ciekawej architekturze gmach, pomalowany na jasnozielony kolor. W miarę zbliżania się coraz wyraźniej słyszała jakiś harmider i podniesione głosy. Pokaźna grupa kobiet i mężczyzn stała przed wejściem do domu pastora, tak jak przed sklepem w czasie „wyrzucania towaru”. Karolina zupełnie nie spodziewała się takiego widoku. Zaczęła, przepraszając wszystkich, przeciskać się do drzwi frontowych. - Halo, a gdzie się to panienka pcha?! Co nie widzi kolejki?! A zapisana jest?! – gardłowała jakaś kobieta trzymająca kartkę papieru. - O! To już obcy tu przyjeżdżają po dary. U nas w Polecku jest dużo potrzebujących! - odezwał się starszy mężczyzna.
    • @Jacek_SuchowiczDziękuję! Bardzo fajnie wyszło. :)
    • @Naram-sin Z tą różnicą, że chirurg tnie, żeby naprawić. Poeta tnie, żeby odsłonić. I nie każda rana ma być „estetyczna”. Czasem musi być brutalna, nieprecyzyjna, rozedrgana — bo taka jest prawda, którą wydobywa. Jeśli poezję sprowadzasz do skuteczności narzędzia, to może i potrafisz rozpoznać dobry lancet — ale nie poczujesz, co dzieje się pod skórą. A dla mnie to tam — właśnie tam — zaczyna się literatura. Możemy się różnić w podejściu. Ale nie myl chirurgii z krzykiem serca. To nie sala operacyjna. To krwawiąca dusza. @Naram-sin pisz śmiało co chcesz ale ja..... bo jadę samochodem 
    • @Naram-sin Dobrze, ale i tak nie bardzo wiem, która :)
    • Dwa koguty na jednym podwórku - ale oba mają piękne kolorowe pióra. Wychodzę, bo nie cierpię piór :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...