Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdy na zakrętach życia,
Wspominać przyjdzie nam chwile,
Ukradkiem pozszywamy dni minione.
Beztrosko zachowamy kłębki namiętnych dotyków.
Pocałunki pochowane w słojach szklanych,
Te wszystkie słowa, jak bańki mydlane,
Zroszone rosą, płatki naszej rozkoszy,
Czuć będziemy w pokoleniach przyszłości.
Odejść nam przyjdzie w słońcu,
Z wiatrem, co gładzić będzie nam włosy.
Odetchniemy z szumem morskiej fali.
Zachwyceni w obrazach przeszłości
Jeszcze przez chwilę…
Spokojni, w tuleni, w ramionach czasu,
Bezpieczni, kochani, jak nigdy dotąd,
Zaśniemy nocą spokojną,
Zwyczajnie, tak bardzo niezwyczajni.

Opublikowano
Spokojni, w tuleni, w ramionach czasu,
Bezpieczni, kochani, jak nigdy dotąd,
Zaśniemy nocą spokojną,
Zwyczajnie, tak bardzo niezwyczajni.


Po prostu urzekł mnie ten wiersz.
Pięknie o życiu.
:)))))
Serdecznie pozdrawiam.
Opublikowano
Gdy sen wieczności nadejdzie -> szkoda, że już tytuł spowodował spadek mojej cierpliwości Pewnie zastanawiasz się dlaczego (?), bo opcjonalny odbiorca od razu będzie wiedział, w jaki sposób tekst zostanie napisany; patos, inwersja, klisza klisz, nie ta epoka Teraz nie używa się takich zwrotów jak 'wieczny sen', bo zostały nadużyte zdecydowanie wcześniej; następnym razem postaraj się nieco bardziej zaszyfrować podpowiedź zawartą w nazwie wiersza

Gdy na zakrętach życia,
Wspominać przyjdzie nam chwile
-> jak na moje skromne oko fraza jest zbyt dosłowna; poza tym nie rozumiem na jakiej podstawie drugi wers został napisany z dużej litery, skoro na końcu poprzedniego kropa wcale nie figuruje

Zroszone rosą, płatki naszej rozkoszy,
Czuć będziemy w pokoleniach przyszłości.
-> bla, bla, bla masło maślane, pleonazm

Odejść nam przyjdzie w słońcu,
Z wiatrem, co gładzić będzie nam włosy.
-> nie sądzisz, że nieco za dużo tych zaimków ?

Nie, moja cierpliwość przekroczyła granice, wybacz Co to jest 'w tuleni' ??? chyba miałaś na myśli słowo 'wtuleni', chociaż nie wykluczam możliwości, jakoby miałbym nie zrozumieć geniuszu frazy Wielokropek jest drażniący i nie zdarza mi się stosować tego zabiegu, chociaż przyznam (pełen zdziwienia), że użyłaś go w najodpowiedniejszym fragmencie tekstu (o ile w ogóle można tak powiedzieć) Ja osobiście zamiast wielokropka zrobiłbym drugą strofę 'Zwyczajnie, tak bardzo niezwyczajni' - toż nawet w renesansie tworzyli bardziej sensowne frazy , nie wspomnę już o niezachowywaniu jakiegokolwiek metrum

Radzę Ci czytać mnóstwo poezji współczesnej, polecam także poradnik orgowy: www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=24254 Nie zniechęcaj się :) Mnie także parę razy zjechali Jeżeli kochasz lirykę, to zagłębiaj się w jej tajniki podczas każdej wolnej chwili Życzę dużo cierpliwości :)

Pozdrawiam
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Bcmil Czytając powyższe przypomniał mi się film z Jet Li Kiss of the Dragon (2001).   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...