Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zgłoś

  • Niestety, Twoja zawartość zawiera warunki, na które nie zezwalamy. Edytuj zawartość, aby usunąć wyróżnione poniżej słowa.
    Opcjonalnie możesz dodać wiadomość do zgłoszenia.

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnie komentarze

    • szczytom wieżowców  refleksy z cukru dał rozświetlone   ciemnym połowom miękkim uśpione pastel w błękicie    mógłby pociągnąć pędzlem Holender wiatraki niczym   kominom mąkę jak na bułeczki z chmur rozdrobnioną          
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - zgadza się miłością różnie bywa -  dzięki że czytasz -                                                                                                             Pzdr. @Berenika97 - @Andrzej P. Zajączkowski - @Rafael Marius @huzarc - miło że czytacie - dziękuje -
    • patrz mi w oczy bądź obecny  rozmawiaj ze mną o niej  tu i teraz  nie uciekaj myślami do miejsc  w których nigdy jej nie było  i nie będzie  nie zakrywaj twarzy - płacz  przecież na szczerości  rodzą się uczucia  uczucia których zadaniem  jest zbliżać do siebie  a nie oddalać
    • Gramatycznie otępiały, a jednak stały.   Drzewa i ludzie, poruszani tym samym wiatrem w mieście osiadłym od smogu.   Mogę wreszcie uwolnić się od myśli.   Nic już nie boli. Nic w sercu nie kłuje.   Jak dziecko mogę być — bezpieczne, otulone kocykiem w samochodziki i jaskrawe kolory.   Place zabaw pośrodku wieżowców — pola.   Chmury, mleczna mgła unosząca się od Wisły.   Plakaty od lat zapomniane szepczą coś do mnie: tęsknię, weź mnie, blistry — wołają lekkim jak piórko głosem.   Coraz bliższym…   W tym stanie czas zwalnia. Słowa nie ścigają myśli, ciało nie nadąża za nogami, a świat — choć nadal smogiem ciężki — staje się lekki i obojętny.   Idąc z pianki ulepionymi ulicami, nie szukam u nikogo zwady.   Skręcam w moje dawne uzależnienia i przywary, słysząc szum opon wodospadów.   Każdy krok płynie jak samochodem idealnie gładki zjazd z autostrady. Każdy krok ma swoje przyczyny i wady.   Palą plastikiem, czuć gorzki zapach, a ludzkie fale rozbrzmiewają jak tam-tamy.   Językiem czuję dźwięki, dotykiem smakuję powietrze,   podczas gdy mosty uginają się pod moją miłością i słowa pięknem, gładkie jak droga z góry na dół — wodna zjeżdżalnią…
    • Ar siana u bociana...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...