Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zasklepiony w swej skorupie
świat oglądam przez judasza
więc niewiele teraz widzę
patrząc poprzez drzwi poddasza

bo i cóż zobaczyć można
gdy się jest u kresu drogi
gdzie nikt nigdy nie dociera
bo i po co męczyć nogi

a z wysoka słabo widać,
bo okienka bardzo tycie
więc ciekawość dogorywa
i wraz ze mną tkwi w niebycie

za to wszechobecny marazm
tu panoszy się jak basza
i to wszystko, bo cóż jeszcze
można donieść ci z poddasza.

Opublikowano

A mógłbym przecież „W piwnicznej izbie
lecz ktoś już kiedyś pisał te słowa
stąd moja podróż pod dach budynku
choć tam tendencja bardziej spadkowa

ale gdy spadać na łeb i szyję
będę któregoś dnia z owej górki
to choć nie będę mógł o tym pisać
to jednak spadnę też „… na pazurki

a gdy upadek będzie śmiertelny
i gdy się przyjdzie żegnać z tym światem
to mimo moich najszczerszych chęci
będę się jednak żegnał plagiatem.

Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Niczym kiepski slalomista
w labiryncie starych gratów
od judasza do okienka
przewróciłem kilka kwiatów

oprócz tego jeden wazon
spadł ze stołu na podłogę
ale cóż tam, najważniejsze,
że przebyłem ową drogę.




Donoszę

Zasklepiony w swej skorupie
świat oglądam przez judasza
i niewiele teraz widzę
patrząc poprzez drzwi poddasza

bo i cóż zobaczyć można
gdy się jest u kresu drogi
gdzie nikt nigdy nie dociera
bo i po co męczyć nogi.

Tu krajobraz korytarza
monotonie nieciekawy
a więc pełznę w stronę światła
omijając stół koślawy,

żeby dotrzeć do drabinki
potem oprzeć ją o ścianę
bowiem tylko tym sposobem
do okienka się dostanę.

Lecz z wysoka słabo widać,
bo okienko takie tycie
więc ciekawość dogorywa
i wraz ze mną tkwi w niebycie

za to wszechobecny marazm
tu panoszy się jak basza
i to wszystko, bo cóż jeszcze
można donieść ci z poddasza.

Opublikowano

Można także i na chmury
wznieść się choćby i latawcem
aby dobić interesu
z mistrzem igły czyli krawcem

i tam złożyć zamówienie
by maestro owerlokiem
pozaszywał w niebie dziury
i by mu nie wyszło bokiem

szydło z worka co na plecach
za tornister zwykle służył
bo plecaka nie posiadał
gdyż po uszy się zadłużył.

Wziął na raty szpulkę nici,
kilka igieł, dwa naparstki
a gdy popadł w szał zakupów
dodał szpilek cztery garstki

lecz to przecież jego problem
my zmartwienie mamy inne,
nam potrzeba całej chmury
aby na niej prorodzinne

i do tego bardzo miłe,
w przyjacielskiej atmosferze
spędzić tegoroczne wczasy
na obłoku w toposferze.



Pozdrawiam

Opublikowano

Nie znana jest mi przyczyna smutku
wiec i porada nie będzie dana
ale przekornie to ja zapytam
- czy to przypadkiem sprawa bociana?

Wiem to skądinąd, bo moja żona
kiedy już była pod koniec ciąży
nie chciała bym ją wznosił do góry
bo tam podobno krew jej źle krąży.

A może urlop wykorzystany
w letnich upałów złej koniunkturze
przyczyną smutku a może tylko
mała drobnostka, że nie trwał dłużej.


Serdecznie pozdrawiam
Ps. Proszę się rozweselić, naprawdę warto.

Opublikowano

dziesiejszy dzień był jednym z przyjemnijszych w te wakacje, a smutno zrobiło mi się, bo pomyslałam, że to poddasze to zoraz bliżej nieba i tak trochę ze śmiercią skojarzyłam (broń Boże Pana!) i ten kres drogi...

ehh..tylko tak zeszłam w bok od tego wiersza...
cz.p.

Opublikowano

O śmierć ocieram się prawie co dzień
idąc chodnikiem, jadąc tramwajem
lub przy witrynie jakiegoś sklepu
bo często – gęsto przy nich wystaję.

W domu człek także nie jest bezpieczny
gdy wzrok małżonki nożem przeszywa
bo choć z reguły bardzo spokojna
zdarza się, że jest nadpobudliwa.

Zazdrosny koleś źle życzy w pracy
bo mam wypłatę większą od niego
i zawsze gotów podstawić nogę
aby spotkało mnie coś przykrego.

A ja na luzie jak przedszkolaczek,
któremu obce te zawiłości
jak slalomista pomiędzy dniami
optymistycznie prę ku przyszłości.


Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

I dlatego już niebawem
strych porzucę i na trawę
wyjdę, stanę i popatrzę
co w niebiańskim jest teatrze

lecz nie zdradzam dalej wątku
bowiem jutro od początku
w nowym wierszu przeczytacie
kiedy wiersz ten odszukacie

gdzieś wysoko, wśród tabeli
i żebyście nie musieli
szukać niczym min saperzy
- to „Ko(s)micznifryzjerzy”.


Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Nic z tych rzeczy wyskokowych
bowiem opój ze mnie marny
a to co mi napisałaś
to scenariusz iście czarny.

Ja w kosmosie? Dobre sobie!
I do tego wystrzelony?
Nie. Odmawiam. Ja już wolę,
być na ziemi. Postrzelony.

Bo wariata gdy niegroźny
toleruje społeczeństwo
a lot w kosmos jako pocisk
to najczystsze jest szaleństwo.


Pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Stracony jeżeli masz potrzebę pisania pisz  to bez dwóch zdań. To były inne czasy choć przecież jesteśmy cząstką przeszłości....''gdybym tak mogła w kościach kreta  odnależć swoje DNA''....gdzieś mam wiersz o takich też rozważaniach....wszystko jest po coś i wszystko było pamiętaj;skamieniał słowik ..umarło drzewo...TERAŻNIEJSZOŚĆ TRWA....a pióra gubią ptaki jakby się złamało Twoje. .....Znajdziesz...życzę owocnej pracy.
    • W Częstochowie diabeł się chowie   Każdego swym bratem zowie   Tam każdy się z nim wita, z każdym jest pełna kiwta   Tam Gwiazda Jutrzenki świta   Bywają i nieposłuszni co przed jego krzyżem nie klękają i czarnego boga się nie lękają   O czarnych skrzydłach duch jego, twierdzi, że nie uczynił nic złego lecz nikt nie rozumie słów jego   Nosi nocami ornamenty jasne, bowiem świątynia Jego zawsze ciemna, a temperatura i wilgotność śródziemna,   Wiersze pisze o miłości, gdy fakty przypominają mdłości   Nie ma w Nim złości, Nie ma podłości,   Uśmiecha się na ulicy,  mówi o sakramentach z mównicy   Na ołtarzu jego martwe bestie lecz któż by tu chciał poruszać gorsze kwestie   On dosłownie i w przenośni  rozumie doskonale w szczęściu i radości żyje wspaniale   Kocha starszych Kocha dzieci, Bez min strasznych Zbiera śmieci   Dla dobra ogółu poświęca się codziennie wykonując czynności przyziemne   Z ambony mrocznej bowiem krzyczy i ryczy: "dajcie spokój pospólstwu, niech się ksiądz wybyczy, zmęczony on i zadręczony"   Jego słowa stoją, Jego uszy sterczą,   a myśl wędruje między gapiami   Co chwilę rodzi dusze nowe co chwila łamie sobie głowę "co z tymi barankami zrobię, chyba wezmę garść soli i połknę, poświęcę się twórczości"   ... bo to przecież pisze On, jak mówiłem - bez złości.   Bez zazdrości, bez miłości, w czystej niebiosom - ufności.  
    • już sierpień niestety spoziera zza rogu i jesień w promocji nam niesie ja nie dam się nabrać na takie numery przeczekam w kurorcie Las Palmas      
    • @piąteprzezdziesiąte dzięki również pozdrawiam  @Marek.zak1 jak każdy nałóg  Pozdrawiam również 
    • @Nela Myślę nad tym wierszem. Taką "córeczką" była kiedyś moja Mama. Jej ojciec po powrocie z wojny pił i traktował dzieci jak niewolników z przemocą włącznie. Jej matka odkąd moja Mama skończyła lat 9 traktowała córkę jak służącą w gospodarstwie rolnym ( np. ze złości spaliła jej lalkę, którą sama sobie uszyła), o posłaniu do szkoły nie było mowy. Jakie piętno do odcisnęło? Miałem najwspanialszą, mądrą życiowo, kochającą Mamę na świecie. Do końca swoich dni była dla mnie prawdziwym przyjacielem. zawsze cierpliwa, nigdy nie czyniła mi wyrzutów, nie miała pretensji. Tak wzrasta Człowiek, czego i tej dziewczynce z wiersza z całego serca życzę.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...