Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

obojętny blat naprzeciwko porannego dzień dobry
bliźniacze bułki z serem łyk kawy dnia
wieczorny taniec firan domyka noc

kaktusy parapetowego życia
nagie tynki - obrazom zabrakło cierpliwości
sfatygowane odeszły jak złote rybki

suchy szept popękanych spojrzeń
bumerangi ramion obejmują jutro zimnym
ogniem wznoszą kolejną ścianę płaczu

Opublikowano

Kasiaballou!
Zmieniłabym wersyfikację w ostatniej strofie;


suchy szept popękanych spojrzeń
bumerangi ramion obejmują jutro zimnym
ogniem wznoszą własną ścianę płaczu

Wydaje się bardziej wieloznacznie,
mam nadzieję że nic nie zepsułam:))
Radości.

Opublikowano

za dużo się dzieje tutaj./ rozproszone to wszystko/ chociaż zespojone nawet zgrabnie / aczkolwiek są jak dla mnie połączenia niedogodne / za dużo skojarzeń przy skojarzeniach

pozwolę sobie / z góry przepraszam/


naprzeciwko obojętny blat porannego dzień dobry
wydał się orzeźwiający łyk czarnej dnia

wieczorny taniec kołysze nocą firan
szelest na głowach kaktusów
parapetowego życia nagie tynki wokoło

obrazy zeszły z wybiegu
w przeźroczystość
jedynie suchy szept marszczy powietrze
pęka co rusz kilka szczegółów spojrzeń

z pozoru wierne bumerangi ramion
obejmują jutro zimnym ogniem
wznoszą kolejną ścianę płaczu

nie pozwalając zapomnieć
cofają kręgosłup do bólu wyprostuj się



to jest jedynie subiektywny odczyt/
wiersz nie jest banalny ale wg mnie domaga się jeszcze zmian/

potraktuj powyższe jako podpowiedź do ewentualnych poprawek
jeśli takowych nie będzie to tez dobrze/

uszanowanie./

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Muszę przemyślec, proponujesz drastyczne zmiany, ale na pewno coś wykorzystam, zwlaszcza w pierwszej strofie, martwi mnie ,że "ruch" odstrasza, hmmm; zakładałam grę obrazami - nini flesze z patologicznego dnia - niech się "odleży"
Dziekuje za pomoc, pozdrawiam.
kasia.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
    • @Alicja_WysockaNo i zawstydziłaś mnie. I kto tu czaruje! :))) 
    • @lena2_ Piękny poetycki portret kobiety - drzewa ukazanej przez pryzmat cyklu przyrody. Używasz metafory drzewa, by opowiedzieć o przemijaniu - od wiosennego rozkwitu ("perliste kwiecie na oczach lata"), przez macierzyńską troskę ("wykarmiła szpaki"), aż po jesienną melancholię ("gubi liście", "nagie ramiona"). Piękny wiersz o upływie czasu z bardzo subtelną refleksją.
    • @Berenika97 Tym, że jesteś :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...