Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zwróciće uwage na porgrubiioną częsc. wczytałem się dzisiaj... i przeraziłem...


J, Słowacki MATECZNIK


Bóg, który łono wszelkich tajemnic odmyka,

Do tego ohydnego w duchu matecznika,

Gdzie duch z duchem się bije, a kość trupia z kością,

Pozwolił wejść i oczy oswoić z ciemnością.

I zoczyłem okropną umysłów ruinę,

Oczy krwią zaszłe, twarze ołowiane, sine,

Żywe zwierze, myślące o knucie i carze,

Dalej trupy - i skryte na trupy smętarze.

Tam, jeśli który ludzkiej nie wytrwa ohydzie,

Pokorny, wariat blady, sam na cmentarz idzie

I kładzie się i kona od braci daleko;

Dlatego nigdy trupów za sobą nie wleką,

Ani się pokazują śród ludzi ze łzami,

Ani krzyku usłyszysz stojąc pod oknami.



Pośrzodku tron ujrzałem zbroczony i czarny,

Na którym usiadł straszny duch - niedźwiedź polarny,

Figura z krwi i ciała, ohydna i tłusta,

Mocarz zapowiedziany w proroctwie oszusta.

Przed jego pożyczoną od Mongołów mocą

Szkielety waryjatów kładną się - gruchocą,

Podlą się i za podłość mu składają dzięki;

Słychać trzask czaszek, grzechot piszczeli i jęki.



Któż by rzekł, że ta ciemna tajemnic kotara

Kryła taką straszliwą ucztę Balthazara,

Że tam w nocy, po ciemku, bez gwiazd i miesiąca

Jest ręka cara ogniem po ścianach pisząca,

Że przy stole żebrackie zbierając okruchy

Siedzą ciała, nie swemi napełnione duchy,

Liczba jakaś szatanów, która ciał używa,

Ten powie ja, a drugi duch się w nim odzywa.

Inny, którego przeszłość w siebie zajrzeć znęci,

Spojrzy i cudzą pamięć znajdzie w swej pamięci;

Inny, gdzieś pod Grochowem naznaczony blizną,

Zapomni się i Moskwę nazywa ojczyzną.

Tamten rozczochra włosy i podniesie pięście

I wrzaśnie jak kobieta: "Boże! o! nieszczęście!"

A potem, gdy w szlochaniu pozbędzie oddechu,

Upada w zgrzytającą harmonikę śmiechu,

Z tonu na ton zlatując, jak czart i kobiéta,

I szkło, które pod palcem zajęczy i zgrzyta.



Pośrzodku upiór - niby zachłyśniony Bogiem,

Swojej dawnej ojczyzny matki stanął wrogiem.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

W serce, gdzie ona jeszcze święty ogień trzyma,

Swemi sztyletowemi utkwiony oczyma...

Wariat, a mądry... sztandar zaguby rozwinie,

Wszystkich wyszle i straci - ale sam nie zginie,

Jako płaz będzie pływał w skorupach i ślinie.




I teraz stoi, patrzą j, jak trup w grobie cały,

Od którego robaki sto lat uciekały,

I nareszcie z przestrachem rzuciły trumnicę,

Gdzie kości wypróchniałe gorzały jak świéce.



I nad okropnym, ciemnym piekła malowidłem

Szary tak machnął ręką, jak niedoperz skrzydłem...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no racja :( poność Pan Słowacki nakrotyki brął.. ale to wina lekarstw.. ;)))
a prosże takto w zastepswite powdzydasch (tylko nie zdychać) nad tym:



Norwid
'NA ZGON POEZJI
(ELEGIA)




Ona umarła!... są-ż smutniejsze zgony?

I jak pogrzebać tę śliczną osobę?

Umarła ona na ciężką chorobę,

Która się zowie: pieniądz i bruliony.

Pamiętasz dobrze oną straszną dobę,

Gdy przed jej łożem stałem zamyślony,

Łzę mając wielką w oku, co szukało,

Czy to, co gaśnie, jest duch albo ciało?



Ona zaś (mówię: Poezja), swe ramię

Blade ku oknu niosąc, znak mi dała,

Bym światło przyćmił, bo uśmiechy kłamie,

Jakby jej w oczy wiosna urągała.

Nie wiem, czy ranę dostrzegłem, czy znamię,

Pod lewej piersi cieniem, gdy zadrżała?...

O, byłem smętny, jak odtąd nie bywam,

Gdy mam już cmentarz i na nim kwiat zrywam.



Umarła ona (Poezja), ta wielka

Niepojednanych dwóch sfer pośrednica,

Ocean chuci i rosy kropelka,

Ta monarchini i ta wyrobnica -

Zarazem wielce wyłączna i wszelka,

Ta błyskawica i ta gołębica...

Gdy ci, co grzebać mają za rzemiosło,

Idą już piaskiem zasypywać wzniosłą!



Odtąd w przestronnym milczenia kościele,

Po brukowaniu się przechodząc płaskiem,

Nie jej ja depcę grób... lecz po tych dziele

Stąpam, co cmentarz wyrównali piaskiem.

Aż się zamyślą myśli niszczyciele,

I grom zawołam, by uderzał z trzaskiem,

Wiedząc, iż ogień dla bez ognia ludzi,

Choćby w krzemieniach spał, w niebie się zbudzi
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)

Zapomina krowa, jak cielęciem była.


Pani Olesia ;)) to pewno wzdycha do wierszy ... :PPP
intelektualnych
któte niestety dla mnie nei są :))) :PPP

pozdr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)

Zapomina krowa, jak cielęciem była.


Pani Olesia ;)) to pewno wzdycha do wierszy ... :PPP
intelektualnych
któte niestety dla mnie nei są :))) :PPP

pozdr.

Nie, tu raczej chodzi o tanie prowokacje i histerie typu Bukowski i Wojaczek.

P.S. A te teksty adolfowe poczytam jutro ;p Dziś mi się nie chce totalnie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pani Olesia ;)) to pewno wzdycha do wierszy ... :PPP
intelektualnych
któte niestety dla mnie nei są :))) :PPP

pozdr.

Nie, tu raczej chodzi o tanie prowokacje i histerie typu Bukowski i Wojaczek.

P.S. A te teksty adolfowe poczytam jutro ;p Dziś mi się nie chce totalnie.

Dokładnie.. a najlepsze jest to że moim zdnaiem Wojaczek napisął naprawdę pare świetnych wierszy... ale niestety... ponoć choroba psychiczna... może jakiś zamyśł, ktory stworzył z niego zastygłego w swoim wyklęciu poetę.

Najbardziej mnie ciekawi jak widizcie ten Słowackiego, bo przyznamsie szczerze, że wczesniej go czytałem, a może nie, napweno się nmie skupiłem i dzisiaj powiemszczerze ten pogrubiony fragment mnie zmroził ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie jestem pewein czy to o Towińskim ;/ trzeba by sprawdzić datę pwostania wiersza, możliwe że i onim, ale pogrubione karze mi nie tlyko mysolec o Towińskim, ale jakby o jakimś przekleństwie-klątwie...
Opublikowano
Nie przelęknę się bęłkotu szaleńca, chociażbym sam ostał, pod sztandarem Orła Rzymskiego! Na przekór uraganiom szyderców i zdrajców stać będę, aż ostatnia kula odnajdzie serce i zmiażdzy klatkę.

XD ;ppppp
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)

Zapomina krowa, jak cielęciem była.
Proszę mi to wybaczyć, to z czystej niechęci do nicka.

Zapomina krowa, jak cielęciem była. - trzeba wiedzieć, kiedy używać pewnych fraz, bo w niektórych przypadkach można zupełnie nie dopasować do kontekstu i stąd można potem wnioskować, że autor nie wie, o czym pisze.

to z czystej niechęci do kiepskiego poety, który pisze, żeby pisać, a i tak nikt nie zwraca na niego uwagi.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)

Zapomina krowa, jak cielęciem była.


Pani Olesia ;)) to pewno wzdycha do wierszy ... :PPP
intelektualnych
któte niestety dla mnie nei są :))) :PPP

pozdr.
Adolfie, nic z tych rzeczy

ja nawet lubię Słowackiego na swój sposób, zdecydowanie bardziej od Mickiewicza
ale po ostatnim roku, w którym przebrnęłam przez wiele dzieł romantyków, czuję po prostu przesyt;) i nie chcę się już zastanawiać, o co im tak naprawdę chodziło
Opublikowano

bo ten pan jakiś czas temu zaczął mnie zaczepiać, mimo że nie wiem nawet kim on jest (oprócz tego, co napisałam wyżej), nie miałam z nim nigdy do czynienia. i nie dam tak po sobie jeździć:)

jestem dobra, dopóki ktoś nie przegina

może mi powiesz, co mam publikować, skoro od roku nie piszę? wydaje mi się, że to moja sprawa

ostatnio żeruję? to ciekawe, bo ostatnio (a nawet dłużej) prawie się tu nie wpisuję

ps. kto zaczyna, tego wina

Opublikowano

taa, mam 10 wpisów w przeciągu miesiąca i zgryźliwe są akurat tylko te do niego

mam ci napisać prosto z mostu, co mnie obchodzi, co o tym myślisz? czy może sam się domyślisz?

dlaczego mam mu pokazać jak się pisze, skoro sama nie tworzę dobrych tekstów? nie będę się kreować na mistrza pióra

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



;)) Taa, dziesięć wpisów w ciągu miesiąca; ponoć nie piszesz od roku ;)) Nie wszystkie do Rafała, ochłoń trochę - zapomniałaś że najbardziej interesuję Cię nawracanie Poetki Hani? ;)) Bijesz w tym rekordy autorytecie ;))

Napisz, prosto z mostu, tak pięknie jak tylko Ty potrafisz ;D Loozik goozik ;D
czy dziesięć wpisów-komentarzy ma się jakkolwiek do pisania wierszy?
chyba się zamotałeś

ps. sypiacie ze sobą?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czy dziesięć wpisów-komentarzy ma się jakkolwiek do pisania wierszy?
chyba się zamotałeś

ps. sypiacie ze sobą?

Oczywiście że ma. Co mnie obchodzi że masz dziesięć wpisów w ciągu miesiąca? Loto mi to zwiewnie przy portkach ;)) Mówiłem o Twoich zgryźliwych komentarzach, a skoro nie piszesz/ publikujesz od roku, to najpewniej przez cały rok wyłącznie komentujesz ;)) Ja bym wynalazł z tej rocznej sterty całe mnóstwo ataków, docinek, zgryźliwości i obelżywych aluzji. Od początku o tym gadam a Ty mi z jakimś miesiącem wyskakujesz ;D

PS
Nie wiem jak wyjdzie - dopiero go podrywam ;))
Życz powodzenia ;))
jesteś kolejnym wcieleniem Matki Teresy, obrońco pokrzywdzonych bez skazy?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...