Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 48
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ja się pytam czy dwie osoby mogą dać 3 plust. Skandal !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Skoro dali 1 plus razem ., nie rozumiem kolejnych ?????????
Zbulwersowana !!!!!!
Basieko, czy to takie ważne, a co ja mam z tego;P
ani nagrody ani kasy
a że plusy?
nie one tu najważniejsze, tylko ludzie, którzy czytajaą, a czy się podoba czy nie, to już sprawa odbioru, humoru i myślę że nie zazdrości , bo to BE!
cmokam cie siarczyście
i nie bulbul-wers -uj się :D
to nie przystoi DAMIE!
bo wygląda na zaściankowość
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ja się pytam czy dwie osoby mogą dać 3 plust. Skandal !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Skoro dali 1 plus razem ., nie rozumiem kolejnych ?????????
Zbulwersowana !!!!!!
Basieko, czy to takie ważne, a co ja mam z tego;P
ani nagrody ani kasy
a że plusy?
nie one tu najważniejsze, tylko ludzie, którzy czytajaą, a czy się podoba czy nie, to już sprawa odbioru, humoru i myślę że nie zazdrości , bo to BE!
cmokam cie siarczyście
i nie bulbul-wers -uj się :D
to nie przystoi DAMIE!
bo wygląda na zaściankowość

Na zaściankowość wygląda mi jedynie wykorzystywanie trzech ników dwóch osób, nie sądzisz? Jeśli nie sądzisz to znaczy,że mój wzrok sokoli a twój dla dobra sprawy i tyle.
A zazdrość chodzi nie moimi śladami, ciekawe w czyich butach...
Opublikowano

"-czyli odltowo" nie podoba się
Pod czym chcesz się schować? Pod parasolem, kapeluszem? Przeszłość nie spada z góry, a stoi za naszymi plecami. "Narażeni na brak uwielbienia" My teraźniejsi, czy oni "bohaterzy"? Jeśli nie zdejmiemy kapeluszy z głów, z pewnością tylko nowy "lot żurawi" paradokslanie ku temu samemu. Nie ma uwielbienia. Nie ma zatem braku uwilebienia. Nie ma przedmiotu wielbienia.
Sprytnie pochowane niedopowiedzenia w Twym wierszu. Dokładnie. To jest właśnie historia bohaterów. Czy zatem brak uwielbienia dla tych luk? Z pewnością
Podkreślę- moja osobista refleksja, która skupiła się na wierszu, nie na tym ile ma plusów i "krytyk", ani nie interesująca się sosnami.
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



b o s k i e :)) czyta isę płynnie zgrtabnie, szybko, ale zostaje w głowie, ciekawy obraz się wyłania, ale taki żywy pełen energi, choć czasem tajemniczy! Jestem za metafory, opisy -wszystko układa isę swietną całość! Super wiersz. Początek dobry -

zebrałam swoją wyskokową nienormalność - fajny pomysł by zestawić określenie na napój wyskowy z nienormalnością co jest i prawdziwe, jak się jest świrem ;) nie trzeba isę upijać ;) pierwsza klasa metafora

ja - żebraczka wczorajszych dni - tak mi się z Statkiem Pijanym skojarzyło ("Ja zbieracz zboż flamandzkich cyz jakoś tak) fajne kreowanie peela, z jednej stroyn sentymentalna, z drugiej zadna zdarzęnm, by każdy dizen bł pełny przez co warty.

zamykam usta
rozwichrzonym myślom - i dobrze. To cżłowiek ma rządzić nad myślami, a nei jakieś senne mroznki nad nim. Tak dochodzi się do celu.


zdradzam sekret przedłużenia rączki od parasola
w debacie jak pokonać trzysta lat złej historii

Cwane. Parasol ma nas chronić. Im wyżej tym lepiej, tymmniej wody w nas uderzy. A więc lekasrtwem na żłą historię i żłe czsy jest asekurancrtwo i jeszcze większe zamykanie się w obrebie bezpieczeństwa - swoista paranoja cżłowieka, lecz jakże smutna, lecz jakże i żywa. Przełużenie rączki to jednak już mysl jeszcze odwazniejsza, ale i ciekawsza - asekurujemy się ale tej asekuracji niezbytt widac, im wyżej parasol tym mniej go dostrzegamy - idea w sam raz dla ludzkości!

nie zaniedbuję okazji do milczenia

gdyby tak wszyscy robili, to bym azwytłuszczył, bo czasem chwila milczenia to chwila kiedy można najwięcej ugraźć. JUż Norwid "zalil?" się że język nie zna struktury zwanej przemilczeniem :)

na głowie za duży kapelusz pod którym bezpiecznie
mija ból - żurawie tworzą klucz do nowego

ochrona jednostki, ale znów za duża, żeby czuć się swobondiej i wolnym... a ból niepokoj jest przezeń zwalczany..

świetny wiersz ejstem pod wrażeniem! Warsztat, prwadzenie, wydźwięk,

PLUS

POZDR.
Opublikowano

Nie oraz raczej nie – praktycznie wobec wszystkiego, co zrobiono tu z pomysłami, z intuicjami i spostrzeżeniami. Z tzw. „materiałem”, który prezentuje się atrakcyjnie, pociąga i może indukować w o s o b n o ś c i a c h, ale jeżeli całość ma zaiskrzyć jako całość, to niejednokrotnie masa (po zaiskrzeniu bezwładna) musi odpaść. Nie można jej żałować. A tu odnosi się wrażenie, że „na wszelki wypadek” pozostawiono wszystkie pierwotne zajawki, bo to taka szkoda je potem odrzucić... Powtarzam: wrażenie.

Nie chodzi o to, by zobaczyć tutaj INNY wiersz. W tym na pewno nie chodziło o nazbieranie wszelkich myśli-bystrzaków do pojemnika tekstu, aby tam razem klekotały. Sięgam prawie po omacku – i naprawdę:

* po początkowej „wyskokowej nienormalności” mocno pretensjonalnie i nielotnie brzmi: „zamykam usta
rozwichrzonym myślom”;

* „ponawia próbę pięknego uśmiechu bez wad” – gdzie leży konieczność utrzymania w kompozycji tego wyraźnie niezręcznego wersu?

* skoro pod „na głowie za dużym kapeluszem” tak „bezpiecznie mija ból”, że jest to literacko prawie niezauważalne, to dlaczego nie spróbować wyrazić tego na ileś sposobów i wybrać ten, który naprawdę wpasuje się pod rondo...?

Nie można zapominać o tym, że nie umkniemy prawom kontrastu, relacji, nadmiaru, sekwencji.
Niezłośliwie: „okazja do milczenia” nierzadko właśnie została tutaj zaniedbana. Szkoda mi tego, tamtego, owego... Pozdrawiam.

  • 3 miesiące temu...
  • 2 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta chiński 500 metrowy radioteleskop bardzo niskich częstotliwości FAST nasłuchuje układ planetarny Trappist-1 w gwiazdozbiorze wodnika, oddalony od ziemi o 40 lat świetlnych, czyli w skali wszechświata znajdujący się o rzut beretem. lecz jak na razie nie stwierdzono żadnych technosygnatur sugerujących istnienie zaawansowanej cywilizacji, co nie oznacza, że nie ma tam życia np roślin czy zwierząt, ponieważ planeta okrążająca gwiazdę znajduje się w tak zwanej ekostrefie a więc woda powinna być na niej w stanie ciekłym, podobnie jak na ziemi...
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję za komentarz.   Pozdrawiam :) Te światy są obok siebie, a często patrzymy wybiórczo w zależności od potrzeby chwili i wybieramy jeden, a drugiego zdajemy się nie zauważać. Co jest gorsze, a co lepsze? Nie wiem... nie mnie oceniać. Dziękuję za te kilka słów pod tekstem.   Pozdrawiam :)
    • Bardzo dziękuję za empatyczny komentarz Bereniczko.
    • Tyle złamań to rzadkość. Ja po czołowo - bocznym zderzeniu z ciągnikiem miałem tylko 4, a samochód był do kasacji:). Pozdrawiam. 
    • Wieczór kawalerski, czyli jak wędzenie zamieniło się w ortopedię   Nic nie jest trwałe. Na pewno nie żebra, nie obojczyk i - jak pokazuje życie - nie małżeństwo. Moja przyjaciółka Hania może to potwierdzić. Miała męża, Jana. Już go nie ma. Jak śpiewają Rosjanie: „paszoł k drugoj”. Jego strata. Próżnia długo nie trwała - pojawił się Marcin. Gość w porządku, choć formalista.  A jak formalista, to wiadomo - ślub. A jak ślub, to i wieczór kawalerski.  A jak wieczór kawalerski, to... ortopedia. Ten wieczór zapamiętam na długo. I nie tylko dlatego, że karkówka była tak dobra, że można było ją opatentować jako broń masowego rażenia. Ale też dlatego, że od tamtej pory moje żebra grają na zmianę z obojczykiem koncert bólu, który zna tylko ten, kto próbował zasnąć z klatką piersiową w wersji origami. Wieczór był połączony z wędzeniem - taki kulinarny multitasking. Produkty miały trafić na stół weselny. Trafiły. Ja natomiast trafiłem na SOR. Następnego dnia. Złamanych dziewięć żeber i obojczyk. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale też nikt nie ostrzegał, że będzie aż tak... dramatycznie. Wszystko zaczęło się klasycznie: chłopaki ze wsi, kilka piw, rozmowy o sporcie, narzekania na politykę, grill, karkówka, steki, kiełbasa z nutą dymu i testosteronu. Po kilku godzinach - piątka na pożegnanie. Do domu miałem niedaleko, z górki. I właśnie ta górka okazała się zdradliwa.  Spadł deszcz, droga śliska, a mój telemark wyglądał bardziej jak taniec godowy pingwina. Padłem. Usłyszałem chrobot żeber. Zakląłem. Nie mogłem wstać - ból jakby Chuck Norris kopnął mnie w klatkę piersiową z orbity. Wstałem, zrobiłem kilka kroków i… znów gleba.  Kolejny chrobot. Tym razem obojczyk. Ale o tym dowiedziałem się dopiero na SOR-ze. Proces wstawania przypominał narodziny żółwia z betonu, ale udało się. Ból nieziemski, ale cóż to dla młodego mężczyzny 60+? Dałem radę. Do domu miałem 300 metrów. Zakomunikowałem żonie, że wszystko wyjaśnię rano, umyłem zęby i poszedłem spać. Rano - konsternacja.  Nie mogę wstać z łóżka.  Po kilku godzinach prób, okraszonych przekleństwami i jękami godnymi opery, zrezygnowałem. Rodzina wezwała posiłki - czyli karetkę. Ratownicy po wstępnych oględzinach uznali, że kręgosłup jest cały, i pomogli mi usiąść, używając siły, której nie powstydziłby Hulk. Nie było to przyjemne, ale przetrwałem i nawet nie zawyłem z bólu. Jak już usiadłem, okazało się, że mogę też chodzić - czyli do karetki doszedłem sam, jak bohater filmu akcji klasy B. Kilka godzin oczekiwania na swoją kolej. Indywidualny spacer do RTG, zdjęcie i potem zdziwienie personelu: siedem żeber z prawej, dwa z lewej, obojczyk z przemieszczeniem. Dostałem zakaz chodzenia, więc dalsze procedury już na wózku, pchanym przez pielęgniarza, który wyglądał jakby właśnie wrócił z maratonu. W końcu wylądowałem na sali, gdzie leżało dziesięciu takich połamańców jak ja, czekających na decyzję, co dalej. Obok mnie turysta z Tajlandii z pęknięciem czaszki -pobity przez turystów z Chin. W pierwszym odruchu przeprosiłem go za Polaków, bo myślałem, że to nasi pokazali „gościnność”. Tak zaczęła się moja rehabilitacyjna przygoda.  A wieczór kawalerski?  Cóż... niech będzie przestrogą dla wszystkich, którzy myślą, że po piwie z górki to tylko zjazd do domu.  Czasem to zjazd do ortopedy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...