Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wzorując się na utworze Przekrój Ludwika Jerzego Kerna napisałem wiersz, który poniżej

„Polak Polakowi”

Polak Polakowi
(Boże ja nim jestem)
wbija szpilę w dupę
pod byle pretekstem.

I jeszcze się cieszy
ze swojego sprytu,
i że mu ją wetknął
prawie do odbytu.

Ale w innych nacjach
choćby i Litwini,
tam jeden drugiemu
nie podłoży świni.

Litwin za Litwinem
mógłby w ogień skoczyć,
Polak Polakowi
pomoże się stoczyć.

Szwajcar Szwajcarowi
udzieli porady
a Polak Polaka
wygryzie z posady.

Bułgar Bułgarowi
chętnie drogę wskaże
jak ma w Złotych Piaskach
dostać się na plażę.

Rumun za Rumunem
Stanie jak opoka
A Polak Polaka
Traktuje z wysoka.

Lecz gdy przyjdzie wojna
(co nie daj nam Boże)
wtedy Polakowi
Polak dopomoże.

A że nie zagraża
wojna pokojowi
więc chwilowo wilkiem
Polak Polakowi.

I tak by wyliczać
można nieskończenie
tylko pytam, po co
takie … biadolenie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dokładnie tak nak napisał przedmówca, my po prostu lubiny narzekać, jak to nam źle i niedobrze.

cieszy ta zwrtoka:

Lecz gdy przyjdzie wojna
(co nie daj nam Boże)
wtedy Polakowi
Polak dopomoże.


historycznie udowodniona prawda ku naszej dobrej stronie.

dobrze, że chociaż tyle.

pozdrawiam :-)
Opublikowano

świat jest pięknym miejscem.
po co na nie narzekać (a przede wszystkim generalizować - Polacy i inni jako narody)?
jak wam, ludzie, tak źle :))), to pozmieniajcie sobie obywatelstwa. metaforycznie - polską mentalność zamieńmy na... rosyjską na przykład. o!
;)))))

pozdrawiam.

p.s. kurczę, jeszcze żem zapomniała, że wiersz mi się podoba. tak więc próba mikrofonu - raz, raz... wiersz mi się podoba.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dokładnie tak nak napisał przedmówca, my po prostu lubiny narzekać, jak to nam źle i niedobrze.

cieszy ta zwrtoka:

Lecz gdy przyjdzie wojna
(co nie daj nam Boże)
wtedy Polakowi
Polak dopomoże.


historycznie udowodniona prawda ku naszej dobrej stronie.

dobrze, że chociaż tyle.

pozdrawiam :-)


I tak by wyliczać
można nieskończenie
tylko pytam, po co
takie … biadolenie.

dokładnie tak nak napisał przedmówca, my po prostu lubiny narzekać, jak to nam źle i niedobrze.

Gdybym nie narzekał
to bym był lizusem
a przypochlebianie
także jest minusem.


cieszy ta zwrtoka:

Lecz gdy przyjdzie wojna
(co nie daj nam Boże)
wtedy Polakowi
Polak dopomoże.

historycznie udowodniona prawda ku naszej dobrej stronie.

dobrze, że chociaż tyle.

Gdybyśmy chociaż jeszcze umieli
postawić weto dla oficjeli
za nieżyciowe, głupie ustawy
głoszone często z poselskiej ławy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Idą Polacy w inne narody
bo o chleb trudno jest dziś w ojczyźnie
lecz mało który się decyduje
zostać na stałe gdzieś na obczyźnie.

Inna kultura i obyczaje
nie pozwalają zapomnieć domu
a ci nieliczni niech pozostaną
- nie zabraniamy tego nikomu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Każdy przecież może stworzyć
własny obraz tego świata
gdzie porządek, piękno, dobro
a co złe to powymiata

choćby nawet naprzeciwko
pod sąsiedzką wycieraczkę
no bo sąsiad nie rodzina
można nawet go na taczkę

podczas snu w osłonie nocy
po cichutku, po kryjomu
wywieźć tak by już nie znalazł
drogi do swojego domu

lecz nie każdy jest szubrawcem
więc się godzi z tym co widzi
i sąsiada toleruje
chociaż w duchu z niego szydzi

sąsiad także ma sąsiadów
(może tutaj o nas chodzi)
i choć może ich nie lubi
lecz z tym faktem też się godzi.

I ja też się pogodziłem
z tym że wiersz ten kończyć trzeba
i się zbierać do roboty
bo brzdąc krzyczy – tato chleba.
Opublikowano

Brzdąc, o którym tutaj mowa
był maleństwem lecz przed laty,
a że z trójki jest najmłodszym
brzdącem został więc dla taty

dziś dwadzieścia liczy latek
i do tego jeszcze z hakiem
a ja dodam, że przystojnym
i postawnym jest chłopakiem.

Zwiodła Cię ostatnia zwrotka
a więc teraz będę szczery
ja do pracy iść nie muszę
bo ja jestem już emeryt

i choć tylko od miesiąca
ale za to całą parą
biorę życie na zamiary
które mierzę własną miarą..

Teraz proszę przyjąć nasze
bardzo ciepłe pozdrowienia
te od brzdąca, który urósł
i ode mnie czyli Henia,

który za puszczenie w krzaki
można czytać, że w maliny
prosi Cię o przebaczenie
przesyłając przeprosiny.

Opublikowano

Syn nie poszedł śladem taty
choć rymuje lecz inaczej
ale tym się nie zamartwiam,
nie narzekam i nie płaczę.

On raperskie ma ciągoty
i ku temu syn się skłania
gdyż wychodzi to mu nieźle
- ja nie słucham rapowania.

A on pisze własne teksty,
mieli zespół, swoją płytę,
zespół zwał się „PROJEKTANCI
lecz to dzisiaj już rozbite.

Dzisiaj tworzy sam dla siebie,
ta muzyka w nim rozbrzmiewa
i być może, że na scenie
kiedyś wszystkie je odśpiewa.

Opublikowano

Narzekanie i traktowanie innych nacji lepiej niż swoich. Temat do wielkiej dyskusji, bo ważnej mimo pozorów. Od dziesięcioleci wmawia się nam, że Polacy są gorsi od innych narodów i spora część Polaków w to uwierzyła. Ogólnie jesteśmy narodem zakompleksionym. A to przekłada się na nasze codzienne zachowanie. Do tych słów, zadam tylko jedno pytanie:
Czy nie czujecie zbyt przesadnej krytyki polskiej mentalności ze strony mediów…?
Wiersz jak najbardziej na czasie.
Miłego wieczoru Panie Henryku :)

Opublikowano

Dziękuję za życzenia
lecz je czytałem z rana,
wróciłem w poniedziałek
- działeczka ukochana.

Na działce jak na działce
tam zawsze pracy wiele
więc bywam na niej często
- w dni zwykłe i w niedziele.

Pogoda bywa zmienną
wiec kiedy jest deszczowa
ucieka się przed deszczem
i do altany chowa.

Gdy nie przestaje padać
to na noc zostajemy
bo choć nie jestem z cukru
nie lubię gdy mokniemy.

Do pracy iść nie muszę,
nie płaczą w domu dzieci,
deszcz w końcu przestał padać,
poranek, słonko świeci.

Zbieramy się do domu,
jest sucho, ja wyspany,
a że godzina wczesna
autobus nie zapchany.

Wróciłem już do domu,
przed komputerem siadam
i na wpisane posty
jak zwykle odpowiadam.

My zawsze jakoś w cieniu
lub pod kamaszem wroga
choć każdy w duchu myśli
- nie tędy bracie droga.

Dopiero gdy pod ścianą
lub wróg za gardło łapie
plujemy w twarz oprawcy
- ty szkopie, ty kacapie.

Wyzwala się w nas wtedy
to co nam świat zazdrości
bo nie ma w świecie nacji
o takiej waleczności.

Bo choć bierzemy baty
to jednak koniec końcem
my zawsze zwyciężamy
a nasz przeciwnik dzwońcem.


Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...