Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Z meteorologicznego punktu widzenia to raczej nieszczęśliwa miłość;
zawsze noszę w torebce niedźwiedzia polarnego
na wypadek zbyt szczerej rozmowy.

Gdzieś na pięciolinii utrzymujemy równowagę, gdy dzieci miotają się
po klawiszach ciepłego pianina. Chryzantemy na blacie
drżą w porywie niezaznanego spokoju.

Dwoje wariatów, stoimy po obu stronach pomostu zbudowanego przez
alkohol. Wtłoczona do żył pustka świeci, proszę,
poprowadź mnie przez ciemność.

___________________________

a teraz gorsze wiersze z mojej małej serii ;))

Opublikowano

chodzi o to, że takie rozbudowane dopełnienia mają swoją rolę w prozie, ale niekoniecznie w poezji;)
pomost (jaki?) zbudowany przez alkohol - poza tym, no, takie to nieładne;)
/z.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Noszę w torebce niedźwiedzia polarnego na wypadek zbyt
szczerej rozmowy, bo z meteorologicznego punktu widzenia
to jest nieszczęśliwa miłość.

Dzieci miotają się po klawiszach ciepłego pianina, my gdzieś
na pięciolinii utrzymujemy równowagę. Dwoje wariatów;
wtłoczona do żył pustko, proszę, prowadź nas przez ciemność.



taka uwaga - nie można drżeć (czy cokolwiek) w porywie czegoś, czego się jednak nie zaznało.
/z.
Opublikowano

co do pierwszego komentarza - zobaczymy jeszcze.
co do drugiego - nie zgadzam się z pełną stanowczością. można drżeć, można. i jeszcze co do proponowanej wersji - mam wrażenie, że dopiero teraz tekst nie bardzo trzyma się kupy, ale przypatrzę się jeszcze.

Opublikowano
Z meteorologicznego punktu widzenia to raczej nieszczęśliwa miłość;
- wieża (obserwacyjna lub z zamkniętą w niej księżniczką), gwiazdy, wróżby, noc, samotność

zawsze noszę w torebce niedźwiedzia polarnego
- bo absurd to coś co nie ma sensu a istnieje ;P /Wielka Niedźwiedzica rodem z nieba czy misiu-naszyjnik na szczęscie, taki rodem ze Swarovsky'ego? ;P (ach, znowu się rozklejam)

na wypadek zbyt szczerej rozmowy.
- na wypadek zbyt szczerej rozmowy misiu uszatek. mięciutki, cieplutki, wrażliwy, cierpliwy, kochany.
- pierwsza strofka jest absolutnie śliczna.

Gdzieś na pięciolinii utrzymujemy równowagę, gdy dzieci miotają się
po klawiszach ciepłego pianina. Chryzantemy na blacie
drżą w porywie niezaznanego spokoju.

- kusi mnie tu "wściekłe" pianino ;P machinalnie kojarzy się z pianą [z ust wściekłego misia ;P albo wcale niekoniecznie :PP] i jest skonfrontowane ze spokojem oddechu chryzantem (też mi wadzą te kwiatki, trochę nie lubię chryzantem ;P, ale to już widzi-misie!

Dwoje wariatów, stoimy po obu stronach pomostu zbudowanego przez
alkohol. Wtłoczona do żył pustka świeci, proszę,
poprowadź mnie przez ciemność.

- dwoje wariatów po dwóch stronach wiszącego, rozhuśtanego mostu. tylko się śmieją.
- jeśli "wtłoczona do żył pustka", to chyba nie tylko alkohol? podoba się.
pustka świeci... poprowadź mnie przez ciemność - taki kontrast i nie kontrast
- super świetlna puenta.


- o cholera ;o) to jest świetny wiersz.
+++
Opublikowano

hej, angie. jak zwykle, bardzo cieszy mnie Twoja wizyta, ponieważ mówisz wprost, co dobrze, a co nie i potrafisz jeszcze do tego uzasadnić ;))) poza tym jesteś sympatyczna ;p
wiesz, w trzeciej strofce pianino jest ciepłe, ale Twoja (poniekąd) propozycja (tzn. pomyłka), bardzo interesująco wygląda. jeśli pozwolisz, zmienię.
dzięki, zdrówka.

Opublikowano
poprowadź mnie przez ciemność.

te słowa zamykają wiersz jak klamra: tytuł dotyczący uzależnienia i zielonego koloru (nadzieja, odrodzenie) prowadzi porzez treść całości kończąc się prośbą (modlitwą?)
o wyprowadzenie z ciemności i to jest optymistyczne /
tak to odbieram, choć może Autorka miała inny zamysł
:)
serdecznie pozdrawiam
-teresa

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kiedyś wieczorem od niechcenia, Gdy przeleciałem pilotem po kanałach, Ujrzałem na ekranie plazmowego telewizora, Jak jakiś głupkowaty celebryta, Swoim nowym stylem się przechwalał… A z oczu jego biła pogarda, W pogardliwym uśmieszku wykrzywiły się usta, Gdy tak ochoczo nad ,,plebsem” się wywyższał...   Szpanując drogim ciuchem markowym, Jak to przeważnie celebryci, Także i ten nie stronił od pogardy, Od szaraczków czując się lepszym… Przeto myśląc niewiele, Dla celebryty zaraz ułożyłem ripostę I rymując od niechcenia wersy kolejne, W taki oto zakląłem ją wiersz:   ,,To mój styl jest najlepszy na świecie, Bo samemu takim oto jestem, Na przekór konwenansom wszelakim, Czerpię z życia pełnymi garściami. Dni codziennych przygody, W sny zaklinam prawem księżycowych nocy, By piękna ich zazdrościły mi nawet gwiazdy, Na firmamencie świata uwięzione na wieki...   Mój styl jest najlepszy na świecie, Choć gołym okiem go nie dostrzeżecie, Utkany z bezcennych z całego życia wspomnień Niewidzialny noszę swój sweter… Jednym ruchem znoszonej czapki, Zgarniam z nocnego nieba całe gwiazdozbiory, By niczym cukru kryształkami, Grzane piwo wieczorem nimi posłodzić…   Mój styl jest najlepszy na świecie! A niezaprzeczalnym tego dowodem Że kruczoczarną noszę swą bluzę, Od kuzyna gwiazdkowy prezent… A stare przetarte spodnie, Za wygraną na loterii niegdyś kupione, Miłym dla mnie są przypomnieniem Tamtej bezcennej chwili ulotnej…   To mój styl jest najlepszy na świecie… Bo niby dlaczego nie??? Kto zabroni mi tak myśleć, Tego będę miał gdzieś! Zaraz też wyłączyłem telewizor, A z dumą spojrzawszy w lustro, Sięgnąłem po stare wysłużone pióro, By podzielić się z Wami tą myślą…"
    • Gdy za oknem pada deszcz, piszę wiersze o zapachu jesieni. Życie znów prosi do tańca, a ja wciąż nie umiem tańczyć. W tłumie tamtych ludzi zawsze czułem się jak Stańczyk. Dlatego teraz — ja i goździkowa kawa. Uwielbiam ten klimat goryczy. Nie muszę być miły, siadam spokojnie i spuszczam demony ze smyczy. Zawsze lubiłem ten półmrok. Wiosna rodzi kwiaty, a ja czekam, aż umrą.
    • 10/10/2025 „Tak samo”   Czasami przychodzi znienacka, w zwykły, nużący wieczór. Tak! Zrobię to — odważę się. Idę, jestem, chodzę, mówię, poznaję. Raz czuję zachwyt, częściej przychodzi znużenie. Serce rozpalone lawą fizyczności, ciśnieniem ogromnym, próbującym wydostać się na powierzchnię po latach uśpienia. I nagle przychodzi chwila, która mówi: błędne koło. Przecież tym razem miało być inaczej. Było inaczej, a skończyło się tak samo.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Kto wie, czy winni                       są, czy niewinni;                      t a m /c i  nadają                      na innej linii...                        Ja zaś odbieram                      na  własnej  fali,                      więc myślą żeśmy                      się nie spotkali.                                   ***                         (Jakąż ma  o w a                       minę zawziętą...                       Nie, ja nie jestem                       owej k l i e n t k ą)            
    • @Berenika97    Jak w rzeczywistym życiu: czasem tym, czego potrzeba, aby "(...).Wszystko poszło świetnie (...), jest <<(...) "Stuprocentowy, najprawdziwszy, autentyczny grzech" (...)>> . Przy założeniu, że przy Osobowym Wszechświecie, mieszczącym w Sobie dobro i zło, grzech jako taki w ogóle istnieje.     Dobrze napisane opowiadanie, które  przeczytałem z zaciekawieniem. Serdeczne pozdrowienia.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...