Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Hmm... Pytanie jeszcze, czy to faktycznie była miłość z jego strony. :)
Bo kto kochający sprawdza ukochaną w ten sposób. Miłość równa się zaufanie. Brak zaufania, a nawet lepiej - nieufność posunięta do tego stopnia, to już nie może być miłość. Prędzej rodzaj obsesji na punkcie tej drugiej osoby. Zazdrość.
Przypuszczam, że zanim Peel zdecydował się na tak radykalny krok, musiał nie przespać wielu nocy, zastanawiając się, czy ona na pewno go kocha, czy może wcale nie, może jest z nim tylko dla pieniędzy.
Nie, na pewno nie może go kochać, bo przecież jest kobietą. Kobiety zawsze są materialistkami.
Ale z drugiej strony taki ideał, jak ona może wybija się ponad resztę...
Niemniej należałoby to sprawdzić
.

Opublikowano

Nie, Marek, ja się nie oburzam, to nie o to chodzi. Wprawdzie złości mnie, ilekroć słyszę jakieś zgeneralizowane a fałszywe "poglądy" mężczyzn o kobietach, ale wiem i pamiętam, że "kłócę się z Peelem", nie z Tobą - bądź spokojny. :)
Po prostu opowiadanie zalatuje banałem i kiczem, jak przytoczona przeze mnie piosenka, parodiowana już przez kabarety. Opowiadanie sprawia wrażenie, jakby Autor chciał umocnić niemądrych i przesądnych mężczyzn w przeświadczeniu, że każda kobieta jest materialistką (a nie brakuje facetów o takim przeświadczeniu). Nic w opowiadaniu nie wskazuje na to, że taki bohater miał być np. obsesjonistą, paranoikiem albo żałośnie śmiesznym idiotą. Nic takiego tam nie ma.
A szkoda. Może czytałeś "Szatańskie wersety" Salmana Rushdi? Jeden z głównych bohaterów jest schizofrenikiem. Jego choroba początkowo przejawia się tym, że zaczyna być obsesyjnie zazdrosny o swoją kobietę. Później paranoja wchodzi w coraz głębsze fazy i przejawia się w różnych postaciach (działaniach i rojeniach) bohatera, ale bezpodstawna zazdrość i ciągłe śledzenie kobiety, urządzanie jej dzikich awantur i scen bez realnego powodu - to trwa nadal i nasila się. W końcu ona go porzuca - wiesz, kiedy? - kiedy on rozbija jej ulubioną rzecz, pamiątkę (miniaturkę jakiejś góry himalajskiej, którą zdobyła w ekstremalnych warunkach). Czy to znaczy, że go nie kochała? Bo opuściła go, kiedy ten zniszczył jej przedmiot? Oczywiście, że nie - i choć Rushdi tego nigdzie nie mówi, dla czytelnika jest całkowicie jasne, że rozbicie figurki po prostu było kroplą przepełniającą dzban. Dziewczyna nie wytrzymała narastającej paranoi ukochanego. Bo tego się nie da wytrzymać. I w książce Rushdiego widać doskonale, dlaczego, chociaż on tego nie mówi ani nikogo z bohaterów nie ocenia.
A na samym końcu książki facet z zazdrości zrzuca dziewczynę z dachu wieżowca. Po czym przytomnieje i strzela sobie w łeb. Ale nie ma w tym wszystkim ani krzty kiczu - sama wstrząsająca prawda psychologiczna, czy raczej psychiatryczna.
Może to czytałeś? A jeśli nie, to bardzo gorąco polecam (szczególnie, że jest to tylko jeden z wielu wątków powieści, i wcale nie najważniejszy - bardzo bogaty utwór, jak zwykle Rushdiego; no, w końcu byle kogo arabscy fundamentaliści nie skazują zaocznie na śmierć).

I pamiętaj, że to, iż nie lubię jednego Twojego bohatera, to nie znaczy, że nie lubię Ciebie. :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czy to faktycznie była miłość z jego strony? Gdybym miał na to odpowiedzieć,
musiałaby istnieć jakaś ogólna definicja miłości, a takiej nie ma.
Powiedzmy, że Peelka była kimś w rodzaju Miley, gwiazdki Disneya:


Nigdy nie wezmę ślubu, ponieważ nie mam zamiaru dzielić łazienki z facetem – kategorycznie stwierdziła nastolatka. Podczas mojej ostatniej trasy dzieliłam łazienkę z moim tatą i bratem. Na półce leżały wszystkie moje kosmetyki i nagle zauważyłam, że leży na nich mnóstwo włosów. To było wstrętne! Pewnego dnia mój brat użył mojej szczoteczki do zębów, aby uczesać sobie brwi! Przerażające! Okropne przeżycie!

h ttp://gotta-find-you-jonas-brothers.blog.onet.pl/1,AR3_2008-11_2008-11-01_2008-11-30,index.html

Kto mógł znać lepiej awersje podobnej kobiety, jak nie jej kochanek, a nasz bohater?
Wiedział, że próba ze szczoteczką będzie dla niej najcięższa do przejścia
i okazało się, że miał rację.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Opowiadanko zwraca przede wszyskim uwagę na przywiązanie do rzeczy martwych,
wydawałoby się, nieistotnych. Tymczasem szczoteczka do zębów staje się czasem
czymś ważniejszym od pieniędzy, honoru a nawet miłości. Z ciekawości pogooglowałem
trochę i okazało się, że intuicja mnie nie myliła: szczoteczka do zębów to rekwizyt rozstania!


Po rozstaniu zostaną... szczoteczka i majtki

W centrum Berlina otwarto niezwykłą wystawę. Można na niej oglądać przedmioty, które symbolizują rozstanie wcześniej zakochanej w sobie pary.

Majtki, szczoteczka do zębów - czy tylko tyle zostanie po nas, gdy odejdziemy od naszej ukochanej lub ukochanego? To, według dwójki chorwackich artystów - Olinki Visticy i Drazena Grubisicia, najbardziej charakterystyczne symbole rozstania kochających się dotąd ludzi.

www.dziennik.pl/zycienaluzie/article74344/Po_rozstaniu_zostana_szczoteczka_i_majtki.html

Jak widać, ja też na to wpadłem :) A nawet poszedłem dalej i u mnie strata szczoteczki
inicjuje rozstanie.


Jeżeli już nie potrafisz używać szczoteczki do zębów należącej do twojego partnera, oznacza to, że prawdopodobnie trzeba się rozstać.
Pytanie: Jeśli cudza szczoteczka do zębów mi przeszkadza, czy to oznacza, że powinnam zostać mniszką?
Niemożliwe, szczoteczka ukocha-nego jest dla ciebie obrzydliwa? Nie masz w sobie ani krzty fetyszyzmu!

www.diamentowadroga.pl/dd39/meskie_i_zenskie_lena_leontiewa

Kolejny przykład, jak ważna jest w związku dwóch osób szczoteczka do zębów:


- CO TY ROBISZ?!?

- No jak to co? Czyszczę biurko.

- MYDŁEM I SZCZOTECZKĄ DO ZĘBÓW?!?

- Nie moja wina, że nie masz odpowiednich środków do czyszczenia mebli!

- ALE TO MOJA SZCZOTECZKA!!!

- O rany, kupisz sobie nową, biurko jest w gorszym stanie. - Złapał się za głowę i policzył do dziesięciu. Doszedł do wniosku, że nawet nie będzie się pytał, czemu próbuje szorować blat na sucho. Szkoda jego nerwów.

- Możesz mi wytłumaczyć gdzie zniknęłaś, gdy pojawiła się pani Renata?

- Stara wiedźma? Schowałam się do łazienki. Przebywanie z takimi nudziarami mnie osłabia. A jak jestem osłabiona to robią mi się zmarszczki.

- O czym ty do cholery mówisz?!

- A fe, nieładnie tak przeklinać! To chcesz, żebym ci opowiedziała bajkę czy nie? - westchnął. W tym czasie ona zaczęła przywalać mydłem o szuflady w biurku.

- Jeżeli się zgodzę, przestaniesz nisz... czyścić mi biurko? - popatrzyła się na niego filuternie, po czym wrzuciła mydło do kosza. Kiedy usiadła blisko poduszki, zauważył, że obwiązała sobie stopy jego krawatami. Nie miał siły, aby się jej pytać po co to zrobiła...

h ttp://czytelnia.tanuki.pl/lista/pokaz.php/1748/1/


Znalazłem to wszystko na szybko, jednak już te kilka przykładów pokazuje, że miałem rację
wyolbrzymiając rolę Czyściząbki w związku moich (oby tylko!) bohaterów :)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mnie też nie musi się pobodbać taki peel :) Ale nie chodzi o to, tylko
o narysowanie tego, że drobne przedmioty potrafią bardziej zaboleć
niż miłość, stracone pieniądze, sprzedany z musu dom, itd. choć nie zdajemy sobie
na co dzień z tego sprawy. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Gdyby naprawdę tak było, to nie warto byłoby żyć.
Ale jest. Niekiedy na końcu miłości właśnie drobnostki przechylają szalę goryczy.
Tak jak w depresji na którą cierpiał człowiek przez wiele lat wystarczy drobna uwaga,
czasem kogoś przypadkowego (np. pasażera w tramwaju), żeby wieczorem
powiesić się na strychu.
Opublikowano

Tak, ale to nie drobiazgi są tu najważniejsze. NIE DROBNOSTKI!
Tak, jak pisałam w "recenzji" powieści S. Rushdi'ego - czasem zniszczenie drogiego sercu przedmiotu jest kroplą przepełniającą dzban. Bo jest to pamiątka, a także symbol. Bo najbliższy człowiek zniszczył pamiątkę i symbol - rzecz magiczną dla skrzywdzonego. Bo NAJWIĘKSZY PRZYJACIEL zniszczył rzecz świętą - wiedząc, że to zaboli najbardziej. Dlatego. Ale nie z tego powodu, że ten przedmiot jest ważniejszy niż miłość - niż człowiek. NIE. I tego nie wmawiaj ani mnie, ani sobie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A przykład z gwiazdką Disneya? Postanowiła zostać starą panną, bo własny brat albo
nawet sam ojciec użył "niewłaściwie" jej szczoteczki do zębów. Widocznie powieść Rushdiego
nie porusza wszystkich aspektów, co niniejszym opowiadankiem uczyniłem ;)
Opublikowano

Kreskówki Disney'a to nie książki popularno-naukowe z dziedziny psychologii. :-D

Nigdy nie rzuciłabym kochanej osoby z powodu jakiegokolwiek przedmiotu, choćby najdroższego. Z całą pewnością nie. I nie wierzę, że ktokolwiek zdrowy emocjonalnie mógłby to zrobić. Chyba, że przedmiot byłby czymś więcej niż przedmiotem, np. właśnie kroplą przepełniającą dzban, jak u Rushdiego, albo bardzo ważnym symbolem, albo celowo zniszczoną przez kogoś pamiątką - zniszczoną specjalnie po to, żeby wyrządzić właścicielowi wielką krzywdę, zranić go najboleśniej jak można. Wtedy - tak.
Bywa, że ktoś bardziej przywiązuje się do rzeczy niż do ludzi - wiem, że są tacy. Ale chyba nie Ty?! Trudno mi w to uwierzyć! Ej, kręcisz i cudujesz z tymi wyjaśnieniami swoich bohaterów! :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Produkcje Disneya to nie tylko kreskówki. A psychologia ma to do siebie, że każda
ostatnia książka z tej dziedziny nie jest ostateczna, skończona.
Świadczy to o tym, że nie wszystko zostało w tej dziedzinie powiedziane i skatalogowane,
albo zrobiono to niewłaściwie.

Jeszcze raz wkleję, bo widzę, że nie zaglądałaś pod linka, jak ważna
jest szczoteczka dla Miley:


Jak Miley tłumaczy swoją dość kontrowersyjną wypowiedź, że zamierza zostać starą panną? Oczywiście powód jest bardzo poważny… Cyrus nie wyobraża sobie, jak można dzielić jedną łazienkę z mężczyzną!

Nigdy nie wezmę ślubu, ponieważ nie mam zamiaru dzielić łazienki z facetem – kategorycznie stwierdziła nastolatka. Podczas mojej ostatniej trasy dzieliłam łazienkę z moim tatą i bratem. Na półce leżały wszystkie moje kosmetyki i nagle zauważyłam, że leży na nich mnóstwo włosów. To było wstrętne! Pewnego dnia mój brat użył mojej szczoteczki do zębów, aby uczesać sobie brwi! Przerażające! Okropne przeżycie!"

h ttp://gotta-find-you-jonas-brothers.blog.onet.pl/1,AR3_2008-11_2008-11-01_2008-11-30,index.html

I co? Nie pasuje do kochanki mojego Peela?
[quote]
Nigdy nie rzuciłabym kochanej osoby z powodu jakiegokolwiek przedmiotu, choćby najdroższego.
Jeszcze raz powtórzę: to nie jest o Tobie :) Co wcale nie znaczy zaraz, że nie ma prawa
zaistnieć (vide Miley)

[quote]
Z całą pewnością nie. I nie wierzę, że ktokolwiek zdrowy emocjonalnie mógłby to zrobić.

A dlaczego zakładasz, że kochanka mojego Peela musi być "zdrowa emocjonalnie"?
Skoro załamała ją własnie szczoteczka do zębów, to wygląda na to, że nie.
[quote]
Chyba, że przedmiot byłby czymś więcej niż przedmiotem, np. właśnie kroplą przepełniającą dzban, jak u Rushdiego, albo bardzo ważnym symbolem, albo celowo zniszczoną przez kogoś pamiątką - zniszczoną specjalnie po to, żeby wyrządzić właścicielowi wielką krzywdę, zranić go najboleśniej jak można. Wtedy - tak.
Aha, mam pisać wszystko tak jak u Rushdiego? A cytowany artykuł o Milney powinno
poddać się cenzurze, bo też nie do końca przystaje?
U mnie szczoteczka jest jedyną rzeczą, która należała do bohaterki tego opowiadania.
Dlatego dopiero zamiana Czyściząbki na gorszą uzmysłowiła jej, że sama siedzi po uszy
w długach i kłopotach. Willa, samochody, pieniądze... to wszystko, póki co, nie dotyczyło
jej osobiście. Dopiero jej własna szczoteczka do zębów.

[quote]
Bywa, że ktoś bardziej przywiązuje się do rzeczy niż do ludzi - wiem, że są tacy. Ale chyba nie Ty?! Trudno mi w to uwierzyć! Ej, kręcisz i cudujesz z tymi wyjaśnieniami swoich bohaterów! :-)
Raczej sama na siłę próbujesz wszystko naginać do własnego poglądu.
Ale w taqkim razie, po co cokolwiek czytać, pisać - skoro nic więcej już nie chcemy
poznać, ani przekazać?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Po prostu opowiadanie robi takie wrażenie, jakby Autor trzymał stronę bohatera - jakby chciał przekazać (czy potwierdzić) uogólnienie, że kobiety są materialistkami. Takie to robi wrażenie - stąd cała dyskusja. Gdyby było widać, że zarówno bohater, jak i jego ukochana mają zaburzenia emocjonalne, wtedy całość nabrałaby zupełnie innej wymowy. Tylko tyle.
I nie musi to być napisane jak u Rushdiego. Ani jak u Jerofiejewa. Pisz po swojemu.
Natomiast obrażanie się o to, że opisuję swój odbiór - swoje rozumienie tekstu i związane z tym refleksje - to chyba... wynik gorączki? ;-) Przecież po to są fora literackie! Po to, żeby wymieniać zdania i spostrzeżenia, i rady, z których można korzystać, ale nie trzeba.
Ty też mi robisz różne uwagi pod moimi tekstami. Czy kiedykowliek okazałam Ci z tego powodu irytację? W każdym razie nie pamiętam. :-)

Życzę jak najszybszego powrotu do dobrego samopoczucia.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Po nim też widać, i to nawet bardziej. Kto normalny pozbywa się willi, samochodów i pieniędzy,
żeby przekonać się, że jest kochanym? Powiedziałbym nawet, że to ona jest... normalna :)
a on wyobrażał sobie jakąś Boginię.
Nie ja też potwierdzam to, że kobiety są materialistkami,
tylko nauka, a zwłaszcza badania nad mózgami kobiety i mężczyzny.
Ostatnio sami badacze byli zaskoczeni, bo okazało się, że różnice w ich budowie
są o wiele większe niż dotychczas sądzono i właściwie można mówić o dwóch różnych gatunkach.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie, no to są już oczywiste zgrywy i droczenie się ze mną! ;-D
A można wiedzieć, gdzie Ty wyczytujesz takie rewelki? W tych durnych czasopismach dla mężczyzn? ;-))) Dwa różne gatunki? Ha ha ha! I pewnie któryś wyżej rozwinięty, a któryś niżej? Nawet domyślam się, który jest który! Znam te rewelacje na pamięć!
Prawda jest taka, że częściej biznesmenami zostają mężczyźni, a nie kobiety - o czyim materializmie to świadczy? Częściej w rozbitych rodzinach to kobiety zajmują się utrzymaniem i wychowaniem dzieci, tatusiowie z reguły uciekają od tego - o czyim materializmie to świadczy? Ojcowie kościoła katolickiego kiedyś zabronili kapłanom zakładać rodziny, żeby cała forsa z tacy szła na nich i na Watykan, i tak jest do tej pory - to świadczy o materializmie kobiet czy mężczyzn? Oszuści matrymonialni to z reguły mężczyźni, złodzieje i inni oszuści - również, kobiety rzadziej popełniają przestępstwa dla zysku.
Owszem, kobiety częściej bywają prostytutkami niż mężczyźni. Ale można to uznać za normalną pracę, sposób zarabiania na życie jak każdy inny - nie jest to oszustwo ani zdrada uczuć dla pieniędzy. Poza tym w miarę, jak kobiety coraz lepiej zarabiają, zawód ten uprawia coraz więcej mężczyzn. Nie widzę tu żadnych różnic genetycznych, a tylko w sytuacji ekonomicznej płci względem siebie. :-)
A co do genetycznych różnic mózgu... Pewnie jakieś drobne są. Myślę, że nieistotne. Natomiast w książce Bragdona Allena D. "Kiedy mózg pracuje inaczej" wyczytałam, że mężczyźni znacznie częściej zapadają na wszelkie zaburzenia i dolegliwości umysłowe niż kobiety, są mniej odporni na to wszystko. Dlaczego? Otóż zasadniczą przyczyną jest to, że substancja zwana testosteronem - to, co powoduje, że płód dziewczęcy zamienia się w chłopca - jest szkodliwa dla mózgu i osłabia jego odporność oraz hamuje rozwój. (Dlatego też mężczyźni częściej niż kobiety mają zaburzenia emocjonalne, nie są zdolni do trwałych związków, porzucają rodziny, żony, przyjaciół).
Tyle wiem na temat chemicznych i rozwojowych różnic między mózgiem kobiety a mózgiem mężczyzny. Nigdy nie trafiłam na jakąkolwiek wzmiankę o jakichś innych znaczących różnicach. Na szczęście nie każdy ma nadmiar testosteronu, niektórzy mężczyźni mają go mniej niż większość kobiet, a niektóre kobiety mają go więcej niż niejeden mężczyzna. Nie jesteśmy bowiem dwoma różnymi gatunkami. :-)

No i wychodzi na to, że wszystkiemu winne znaki Zodiaku, czyli światło gwiazd sprzed milionów lat - widmo tego, czego już tam nawet nie ma. :-)

Pozdrawiam, Zgrywusie. ;-)))
Opublikowano

A, no tak, na taki argument wymiękam. ;-D
Poważnie: chodzi mi tylko o przekaz Twojego utworu; o przekaz, a nie o to, czy bohater i historyjka są realistyczne, czy fantastyczne. Nie w tym rzecz.
Ale już mniejsza z tym. Nie chcesz nic zmienić - to nie zmieniaj. To Twoje opowiadanie i Twój przekaz.
I niech kobiety w Twoim świecie będą sobie materialistkami, skoro taki świat wolisz. Być może to jakoś uspokaja Twoje sumienie albo co?...
A ja i tak Cię lubię. Nawet kiedy kłujesz i sprawiasz ból, Wstrenciuchu. (I nie jest to masochizm). :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Moje opowiadanko mogło skończyć się dobrze, to znaczy "Eliza" przeszłaby próbę szczoteczki.
I co, o to chodzi, że mamy się zawsze wzruszać i padać sobie w ramiona? :)
Czy o to, żeby choć raz zastanowić się nad tym, jak mała szczoteczka do zębów może okazać się
trudniejszym sprawdzianem od sprzedanej willi, rozbitych samochodów i straconych pieniędzy?
Rzeczy drobne są bardzo ważne i tutaj przedstawiłem to akurat w taki, wykrzywiony karykaturalnie sposób.
Ale na przykład w jednym z wierszy ująłem to już tak:


szkło

Tylko jej nie umieraj, nie umieraj...
Bóg jest wieczny, zaczeka
nie jesteś mu potrzebny
tak bardzo jak jej

Kto ją rano obudzi?
pogłaszcze? przytuli?
na śniadanie niezdarnie
stłucze leśny dżem?
O, zwłaszcza dla dżemu - nie umieraj
nie umieraj jej


Tutaj dżem zastąpił szczoteczkę do zębów, bo symbolizuje coś słodkiego, ale
nie żaden rarytas, tylko zwykły dżem. W dodatku stłuczony, więc może nawet
chodzi o jakaś sprzeczkę (miało być słodkie śniadanie, a nie było). Aż przychodzi
moment, gdy okazuje się (prawdopodobnie on z wiersza jest ciężko chory, umierający),
że taki stłuczony słoik z dżemem był czymś bardzo ważnym i potrzebnym dla niej,
czymś bez czego właśnie najtrudniej przyjdzie jej żyć samotnie.
Opublikowano

Tak, z tym wszystkim się zgadzam. :-)
Wiersz jest świetnie napisany i zabieram go sobie. Poetą jesteś wybitnym - to nie ulega wątpliwości! A prozaikiem - nie zawsze. Tylko w tekstach z gatunku prozy poetyckiej lub poezji prozą oraz w tekstach "zwariowanych" - tych Twoich Boskich humoreskach i absurdach.
Jeśli chodzi o przekaz wiersza - tu właśnie doskonale widać, że stłuczony dżem symbolizuje coś ważnego dla Peelki. Może jej ukochany zawsze podawał jej śniadanie z dżemem, dlatego w jej świadomości dżem jest symbolem jego obecności, kojarzy jej się z miłością, ciepłem, z NIM. Zwłaszcza to, że on często nieporadnie rozbijał dżem - jest to cechą charakterystyczną ukochanego człowieka. Dlatego tak ciężko byłoby jej się przyzwyczaić do braku dżemu i jego rozbijania.
Ale nie chdzi tu o słodycz dżemu! Nie o to, że ona po prostu lubi dżem. Bo gdyby chodziło tylko o to, wtedy śmierć bliskiego mężczyzny nie byłaby tragedią - ona mogłaby sobie taki dżem sama kupić (i nawet go rozbić). Dżem nie jest tu więc drobnostką, tylko bardzo ważnym symbolem, ucieleśnieniem tego wszystkiego, co w życiu Peelki najważniejsze. Jest - powiedziałabym - świętością, jak krzyż dla katolika.

  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...