Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ach sonecik. Już za sam pomysł brawo. Gdy pierwszy raz rzuciłem okiem pomyślałem - po co kursywa? Dodaje co prawada uroku przy czytaniu - ale to słowa są najważniejsze. Tak się tylko czepiam, żeby nie pisać, że wszystko jest idealnie.

Arek

Opublikowano

mam takie nieodparte wrażenie, że już ten wiersz gdzieś czytałam :>
ale przekopałam warsztat i nic! pewnie czytałam tutaj; zastanawiam się,
dlaczego jeszcze nic nie napisałam; może dlatego, że po prostu odebrało
mi mowę, zatkało, zrzuciło z krzesła i przyprawiło o liryczny zawał;
a może dlatego - że nie wiem, co tak naprawdę o tym wierszu sądzić -
raz wydaje mi się strasznie smutnym, melancholijnym "refleksykiem",
raz - subtelnym erotykiem, na dodatek ze ślicznie (ale smutaśnie)
sparafrazowanym tytułem bollywoodzkiego hitu. tak czy siak, bardzo
bardzo mi się ten wiersz podoba. z pozdrowieniami,


angie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Najważniejsze jest dla mnie to, że zrzuciło z krzesła i ten liryczny zawał :)
Poza tym jest to takie pomieszanie erotyku z refleksją, kiedy przez chwilę rzeczywistość
nie istnieje, staje się tak nieważ(n/k)a, że słowa zostają po drugiej stronie.
"Kabhi Khushi Kabhie Gham..."? (Czasem słońce, czasem deszcz) - owszem ;)
Z tym że u mnie ważniejsze są woda i ziemia potrzebne do tego, żeby kiedyś
narodziło się coś nowego, jak nie bez powodu po upalnym lecie nastają coraz dłuższe noce
i jesienna słota.
Dziękuję za przychylne potraktowanie wierszyka i pozdrawiam :)
  • 3 miesiące temu...
Opublikowano

Spójrz już jesień swoją ręką wszystkie liście złoci
poprzez słońce przyblakłe spogląda na twarze
niewydarzony przechodzień swoje buty błoci
a mrok roztacza na niebie kolorowe zorze

spójrz już noce coraz dłuższe i bardziej samotne
nikną kartki z kalendarza w szarym deszczu
ktoś ogląda świat poczerniały w zachlapanym oknie
coraz silniej woń jesieni wyczuwa w powietrzu

twój wiersz jest po prostu piękny,nic dodać nic ująć,a to moich kilka prostych słów o jesieni

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Piękne! Czemu nie umieszczasz tu swoich wierszy. Śmiało. Teraz jesienią
najlepiej widać wiosnę, to jak szybko nas mija:


oto wiosny znaczenie
co jest zapach i po co?

kot w białym sadzie
o gwiazdy wykłóca się
z mniej czarną nocą

macha ogon przez mgnienie
od gwiazd do gwiazd jest dzień

w odgłosie świerszczy
nie oddycha schowany
zatrwożony cień

gałązka trzyma istnienie
bezsensu kilka mgnień

i jak to wiosną

sad bielą kwitnie
zbyt szybko drzewa rosną
przeżywają czas

wiatr zrywa kwiaty
w westchnieniach chowa nas

wilgotne jabłko
w zapachu zaczniemy gryźć
obcego ciała

oto jedno z kłamstw!
- o wiośnie prawda niecała

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

tak sobie dotarłam do tego tekstu...i podzielam zachwyty nad wierszem, przepiękna kompozycja

chciałam tylko zaznaczyć swoją obecność i pogratulować ;)

pozdrawaim serdecznie
Marta

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję Ci, tym bardziej, że to chyba jeden z niewielu wierszy, które sam lubię
i cieszy mnie, jeśli jeszcze komuś się podoba. Nie tyle chodzi o to, że jestem dumny
z jego napisania, co raczej o czyjeś podobne odczucia. Sonet był częścią cyklu.
Wkleję resztę bo wątek stary, więc nikt raczej już tu nie zajrzy szybko
a może coś jeszcze Ci się z tych sonetów spodoba?
Nazywałem je neoromantycznymi ;) i dość szybko porzuciłem.
Dziś podobają mi się z tego może ze dwa (jeszcze chyba... "opętanie"?)
Była do nich nawet muzyka i ilustracje, ale po awarii dysku zostały tylko same teksty
(np. "Ja" odtworzone już tylko z pamięci i niestety - daleko mu do oryginalnego sonetu).


*** *** **** *** *** ***


drzewo

Gdy zetną drzewo, jeszcze sny wiosenne
w drżących gałązkach ronią łzy różowe;
Nabrzmiałe w burzach konary tęczowe
pędy ku słońcu puszczają daremne.

Porankiem w gniazdach ptaki kolorowe
myśli śpiewają beztroską promienne;
Ćmy goniąc piszą wieczorem płomienne
w esach floresach romanse bajkowe.

Aż wreszcie w liściach kruszeją wspomnienia,
wiatr je porywa jak ciche westchnienia,
zatraca, w swoje unosi bezkresy.

Gdzie drżenie myśli w romansie półsennym,
gwiezdne motyle na niebie wiosennym,
mgławice liści. I esy floresy.


*** *** **** *** *** ***


we mnie

A we mnie dzisiaj, wieczornie i łzawo
w blaskach puszystych zmęczone gołębie
unoszą listy w rudo ostre głębie
i pióra gubiąc opadają krwawo.

Z małego stawu lśniącego na ścianie
patrzą w dal pustki nieznajome oczy;
Zgarbiony rybak sieć zarzuca w nocy,
ławice srebra ciągnie w drżącej pianie.

A dzisiaj we mnie, jak w odbitej kliszy
cień się na łóżku zwinął w kłębek ciszy
i śpi samotnie, pierwszy raz beze mnie.

Zza okna patrzą zapomniane twarze,
kartkami szumią w drzewach kalendarze:
świat się przetacza tak nocnie... tak sennie...


*** *** **** *** *** ***


wieczorem

Dzisiaj oddaję Ci wszystkie zachody
latem zbierane dla tej jednej chwili.
Słońce w nas pąki czerwieni rozchyli.
W łuny powiedzie. W rozpalone wody.

A Ty nas w siebie mgłą ciepłą owiniesz.
A Ty w podniebne uniesiesz zatoki.
Barwami jezior nasycisz obłoki
i pójdziesz nimi. Rozwiejesz. Rozpłyniesz.

A we mnie tęsknym zakołysze trzciną,
falą wzburzoną poskarżą się brzegi.
Wiatrem zakrzyczy: gdzie jesteś, dziewczyno?

W polanach leśnych rozpachną się piegi,
z kłosów strącane w strumienie łzy spłyną.
Echo poniesie: dziew-czyno... dziew-czy-nooo...


*** *** **** *** *** ***


opętanie

www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=81946


*** *** **** *** *** ***


Rzadziej ziemia, rzadziej deszcz

www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=78019


*** *** **** *** *** ***


Ja

Ja, który rano wstaję, pozdrawiam dniem tego,
który się na tym miejscu z gwiazdami położy:
niech jak ja, ten wczoraj, dziś do snu się ułoży,
by rankiem pozdrowić mógł od nas następnego.

Ja, który wiosnę witam, pytam o tamtego,
który kiedyś z nią odszedł z jaśminem wśród głowy:
- czy wciąż jeszcze przemawia wesołymi słowy?
- czy tak jak mnie, brakuje w nich tonu dawnego?

W tym, który w lecie żaglem rysował jeziora -
niech promień słońca sennie w blasku fali zaśnie,
na skrzydle białej mewy czasem w chmurach wzbiera.

Ten, który kochał jesienią, dusza w nim chora -
niech już wreszcie pod śniegiem raz na zawsze zgaśnie
w tym, co zimę błagał: niech z sobą mnie zabiera!


*** *** **** *** *** ***


Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Bo musi się słuchać, oglądać i klikać - z tego leci kasa, Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa, a kiedy w kasie forsa, to sukces pierwsza klasa. Super solo na gitarze i saksofonie    
    • 1. Czy rzeka naszych dziejów gdziekolwiek zmierza? Nie kieruję nią, więc wieszczyć nie zamierzam. Ale patrzę za siebie w tył podręczników, Gdzie spisany bieg coraz wbrew do wyników: 2, Piszą tam wszędy, że Polski wewnętrzny stan Za powód jej zwycięstw i klęsk winien być bran; I z kim na geo-ringu przeciwnikiem To bez znaczenia i nic tego wynikiem. – Lecz wbrew: Na mapie Polska za Batorego, Za Władysława, za Zygmunta Trzeciego W innej proporcji jest do Rosji jak widać Niż za Króla Stasia,  – to się może przydać. – Może, bo „Historia magistra vitae est” [1] Kiedy pisze: co było i co przez to jest. Gdy odwraca uwagę od spraw istotnych Nie jest belferką dla państw spraw prozdrowotnych.   A trzeba by pilnie wyciągnąć wniosek „bokserski”, że po to ważą tych panów w rękawicach, żeby 1 zawodnik o wadze piórkowej nie walczył z 1 zawodnikiem o wadze superciężkiej, gdyż jak pouczał Izaak Newton „Siła równa się masa razy przyśpieszenie.” Więc dalej, że kiedy Rzeczypospolita mniej więcej utrzymywała swoją wielkość do r. 1772, to Rosja bardzo powiększała swoje terytorium wcale nie kosztem Rzeczypospolitej, ale tym samym zwiększając swoje możliwości i tzw. głębię strategiczną. Co by jeszcze dalej kazało wyciągnąć negatywny wniosek co do braku sojuszu Polski z sąsiadami Rosji na znanej w geopolityce zasadzie „Sąsiad mojego sąsiada jest moim przyjacielem.”, więc np. Chanatem Kazachskim (قازاق حاندىعى, istniał w latach 1465-1847 i podzielił los Rzeczypospolitej), Chanatem Dżungarskim (istniał w latach 1634-1758, który toczył wojny z Rosją w XVII i XVIII wieku), Chanatem Jarkenckim vel Kaszgarskim (istniał w latach 1514-1705.), Chanatem vel Emiratem Bucharskim (istniał w latach 1500-1920, i w końcu podzielił los Polski w starciu z ZSRR), Chanatem Chiwskim (Xiva Xonligi , istniejącym w latach 1511-1920, i w końcu podzielił los Polski w starciu z ZSRR), Chinami (których stosunki układały się dosyć pokojowo z wyjątkami, np. próbą powstrzymania ekspansji Rosji przez armię chińską w r. 1652 przy nieudanym oblężeniu gródka Arczeńskiego bronionego przez Jerofieja Chabarowa, który jednak po stopnieniu lodów wycofał się w górę Amuru oraz odstraszające kroki militarne w tym samym celu w latach 80-tych XVII w. cesarza Kangxi (panującego w latach panujący w latach 1661-1722.))  i Mongolią (która akurat wystrzegała się większych konfliktów z Rosją od XVI do XVIII w.). Nie wspominając o Chanacie Krymskim i Persji, z którymi Rzeczypospolita jakieś stosunki utrzymywała. Wniosku tego jednak lepiej nie wyciągać, bo takie wyciąganie prowadzi wprost do pytania o ewentualny sojusz azjatycki blokujący ewentualne agresywne poczynania Rosji, bo takiego ani nie ma, ani nawet prac koncepcyjnych.   3. Albo fraza „królewiątka ukrainne” Z sugestią: one Polski kłopotów winne, Latyfundiów oligarchów dojrzeć nie raczy, Konieczne, – tuż czyha wniosek, co wbrew znaczy!   A trzeba by pilnie wyciągnąć któryś z przeciwstawnych wniosków, że: a) Albo te latyfundia magnatów w I RP nie były takie złe, skoro i dzisiaj są latyfundia. Bo? – Np. taka jest właściwość miejsca, że sprzyja ono wielkim majątkom ziemskim. b) Albo, że dzisiaj na Ukrainie biegiem trzeba by przeprowadzić parcelację latyfundiów oligarchów.   Nasi lewicowi histerycy-historycy wniosku a) nie chcą przyjąć, bo przeszkadzałby im w lewicowaniu, (albowiem przecież nie w badaniu czy wykładaniu historii!). Wniosku b) zaś przyjąć nie chcą, bo zarówno by im utrudniał propagandę, jak i nie wydaje im się specjalnie bezpieczny (ci wszyscy pazerni a krewcy współcześni oligarchowie jeszcze by postanowili rozwiązać problem lewicowego histeryka), co zresztą może i słusznie, tyle, że wyjątkowo tchórzliwie.   PRZYPISY [1] Jest to cytat z „De Oratore” Cycerona.   Ilustracja: W żadnej książce opisującej historię wojen Rosji z Polską ani razu nie udało mi się zobaczyć porównania ich wielkości, tedy je sobie sam zrobiłem w Excelu.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @MIROSŁAW C. święte to one nie są lecz ciut prawdy w nich jest ludzie gdy skończą pracę siedzą lub leżą we dnie   zamiast skorzystać z czasu bo mogą robić co chcą tworzyć poznawać tematy czekają - chyba wiadomo co Pozdrawiam
    • a o kwiatach to możemy pomalować otoczeni igłami lasu oddychamy ciszą to tu usycha lipcowy deszcz nie ma krawężników i ulicznych bram nawet nie widać naszych zmarszczek malujesz dłońmi cień miniaturkę chwili czuły uśmiech uzależnieni od marzeń i kolorów dnia przenieśmy niebo w naszą stronę obłoki wędrujące ptaki i ten lecący w oddali samolot czas niestety wracać ponagla nas niedziela czarny pies i kończy się ostatni papieros.
    • @Alicja_Wysocka znam Dawida Garreta. I podziwiam. Ale jak dawno temu byłem w Wiedniu, tuż przed Świętami to tam stał grajek /jeden z wielu/. Skrzypce. Jak dzisiaj to jego granie wspominam to mam ciarki na plecach. Nigdy, wcześniej ani później takiej cudowności nie doświadczyłem. I ta atmosfera..,. Drzewa w lampeczkach, kawiarnie, uśmiechnięci ludzie. "O kurde blaszka" !!! To od Romy. Dzięki Roma.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...